Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kinga156

kobieta, 65 lat, Wyspa Marzeń

156 cm, 67.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Be cool!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2014 , Komentarze (7)

Od ponad tęgodnia zabieram się za ten wpis, bo.... planki mnie pokonały. Startowalam z duzym zapasem, gdyż przystępując do wyzwania wytrzymywalam 110 sekund "deski", to jest tyle, ile przewidziane było po dwóch tygodniach wyzwania. Mimo to zaczęłam pokorniutko od początku. Po dwóch tygodniach doszłam do swego rekordu, powiększyłam do 120 sekund i koniec... Oczywiście miałam "obiektywne" przeszkody: z powodu intensywnej pracy nadwyrezylam mięśnie w plecach, ale nawet po ich odkwaszeniu progu 2 minut nie przekroczyłam. A kudy mi do 5 minut.... Przemyślałam to i doszłam do wniosku, że muszę się wzmocnić. Zatem zaczęłam chodzić na parkowa siłownię co drugi dzień. W te wolne dni masuje się bańkami i od przyszlego tygodnia wznawiam planki od miejsca, w którym je skończyłam. Jednak przyjmę wolniejsze tempo, bo potrzebuję na osiągnięcie celu 300 sekund więcej czasu niż założyli hardcorowcy w tabelce.

Poza tym ozywczy upał - letnie ciuchy na wieszakach. Swetry spakowane i zapomniane na nastepne kilka miesiecy. Przy tej okazji porządkuje i stresuje się, gdyż w ubiegloroczne spodnie nie wchodzę. Ale to tylko wzmacnia moją motywację do kontynuowania wyzwania. U mnie decydującymi czynnikami sa ruch i odwodnienie.

24 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

to nadzieja dla wielu, którzy chcieliby się szybko pozbyć balastu. Dla niecierpliwych, do których z pewnością należę. Mam doświadczenia wieloletnich prób niejedzenia, porażek, kiedy po 16.00 owego dnia ból głowy "zmuszał" mnie do otwarcia buzi i ... włożenia do niej czegoś smaczniejszego niż tabletka od bólu głowy. Wszystkim niecierpliwym powiem - głodówka jest świetną metodą, ale na ćwiczenie charakteru, leczenie niektórych przypadłości, ale jako sposób na trwałą utratę wagi u mnie nie sprawdza się.

Mam także sukcesy: w ubiegłym roku zaliczyłam tydzień na lemoniadzie na bazie syropu z drzew, a w ub. tygodniu zakończyłam swe wiosenne odtruwanie: siedem postnych dni w sześć tygodni. Przyniosły mi nieoczekiwany skutek: zaczęłam dobrze spać. Miałam z tym duże problemy od długiego czasu, więc ten ostatni czas, kiedy wyspałam się się nareszcie należy do bardzo udanych i świetnie rekompensuje trudy postu.

Na wadze jednak nie odczuwam zmian. W obwodach także ciasno. Dla mnie najlepszą metodą jest tu ruch i to w ilościach ekstremalnych: kilka godzin dziennie. To mi się przydarzyło w ubiegłym roku i z dobrym rezultatem. Jednak utrzymanie go nie powiodło mi się - przyszła tegoroczna zima i zastój ćwiczeniowy i po sukcesach w dwa miesiące.

Cóż: zaczynam kolejny raz. Mam wyzwanie plankowe i zastanawiam się o co je uzupełnić. Nie, nie jest to dla mnie "bułka z masłem". Po prostu ciałko się jeszcze czegoś domaga - mało mu.

16 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

W tym tygodniu kończy się post i moje cotygodniowe lemoniadowe dni. Co się miało oczyścić - pewnie się oczyści. Organizm mam przeprogramowany na lekkie jedzonko na nadchodzące ciepłe dni. I podejmuję nowe wyzwanie:

30-dniowe wyzwanie plankowe.

6 marca 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj oczyszczalam organizm "lemoniada" i przegotowana wodą. Jutro kolejny dzień postu i robie plan co dalej. Dobranoc.

2 marca 2014 , Skomentuj

Tylko, że mi się nie chce... znacie to?
Zeby znaleźć motywację zainstalowałam aplikacje mierzące aktywność.
Może to mi pomoże. Chcialabym też zastosować posty oczyszczajace, bo dobrze się u mnie sprawdzają. I basen do tego. Zaczynam dziś.
Do następnego, baaj!

2 stycznia 2014 , Komentarze (7)

2014 zaczął się dla mnie bardzo spokojnie. I chciałabym, żeby był owocny i przyniósł dobrą atmosferę na realizację dawno "zaczętych" zamierzeń.

Szczęśliwego 2014 Roku Vitalijki i Vitalijkowie!

16 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Od Dziabonczka:

......krok 4 - nie ma wytłumaczenia.

Nie ma. Ani zły humor, ani kłótnia z narzeczonym, ani śmierć chomika, ani specjalna szarlotka od babci. Jeśli się chce to się robi i nie ma co szukać usprawiedliwiania dla swoich błędów. Nikt nie jest winny twojej słabej woli. Nikt nie spowodował że zjadłaś to ciastko. Nic nie może być przyczyną że nie zrobiłaś tych przysiadów. Przykre to lecz prawdziwe. Ciało i umysł człowieka jest silne jeśli się  o to dba . Bez względu co lub kto nas spotyka nie powinien być naszym powodem do wymówek. Wymówki wymyślamy my sami dla samych siebie. Okłamywanie samego siebie to pierwszy krok do porażki. Wiem że najłatwiej jest zrzucić winę na sytuację zewnętrzne...ale kto powiedział że będzie łatwo?"

Dzięki za te słowa.

11 listopada 2013 , Komentarze (2)

już miesiąc temu.

Obiecywałam sobie dokładny wpis podsumowujący jednak czas leci i na razie muszę poprzestać na tym, co wiem bez szczegółowych pomiarów:

1. Jest mnie o rozmiar mniej. Hurraa!

2. Odbudowałam masę mięśniową.

Tempo zmian nie było imponujące.

Najpierw do grudnia zbierałam się w sobie. Potem był czas ponad trzymiesięcznej aktywności fizycznej i chudnięcia, ale ze szkodą dla skóry. W końcu zimy całkowicie zrezygnowałam ze słodyczy. Przystopowałam z ćwiczeniami, ciut przybrałam na wadze, by w sierpniu to zrzucić w trakcie oczyszczania. Wrzesień i październik były okresem folgowania sobie: wróciła czekolada, pojawiło się grzane winko, a nawet hot dogi, ale i zawalczyłam o regularność posiłków i od miesiąca jem o określonych godzinach.

Ta operacja zmieszczenia jedzenia w ramach czasowych jest dla mnie najtrudniejsza - regularne przygotowywanie posiłków powoduje, że z innymi sprawami nie zdążam, ale nie poddaję się - chcę nie posiłki wpleść w życie, ale życie zmieścić między posiłkami. Już po przygotowaniu i zjedzeniu obiadu walczę z sennością i moje wieczory ostatnio nie należą do aktywnych. A tu jeszcze chciałabym ćwiczyć i mam szereg innych planów...

Udaje mi się wstawać o tej samej porze mimo, że nadal mam problemy z zasypianiem.

Poza tym porządkuję otoczenie. Jakoś naturalnie mi to przychodzi po letnim oczyszczaniu organizmu. Zostało jeszcze mnóstwo papierów i dalsza okolica do uporządkowania.

Pozdrawiam Was serdecznie!

 

24 sierpnia 2013 , Komentarze (7)

...czuję się lepiej. Jestem bardziej energiczna - bardzo pomaga mi praca. Czas na zakupy jedzeniowe, czyli na normalność. Nie entuzjazmuję się nią, ale wrócił mi apetyt i trzeba by kupić coś na ząb. I od nowa przede mną bitwa o regularność posiłków, którą jak na razie regularnie przegrywam..., ale ostatniego słowa nie powiedziałam.

Na początek nie chcę planować za dużo. Ruch mam w pracy. Jak opanuję zakupy i posiłki, to pomyślę o gimnastyce  w domu. Najpierw chcę uporać się z zaległościami i to będzie wymagało wysiłku.

Moje oczyszczanie przyniosło mi też spadek wagi, ale nie wiem ile, choć ubrania stały się wyraźnie luźniejsze. Waga powinna wzrosnąć po zakończeniu kuracji, więc co się będę podniecać kilkudniowym wynikiem. Zważę się za jakiś tydzień, gdy to, co ma wrócić, wróci. I zobaczymy w którym miejscu się znajduję.

To pa, ruszam na zakupy.

 

18 sierpnia 2013 , Komentarze (1)

Zaczęłam kurację już w czwartek. Je się b. mało i w formie płynnej. Do tego oczyszczanie jelit za które zabrać się jakoś nie mogę. Na razie dosyć dobrze się czuję - trochę osłabiona zaledwie.

Nie było wyjścia. Zmiany są konieczne, a moje nawyki są silniejsze niż potrzeba zmian. Może tą kuracją przełamię moją inercję. Pracuję też ciut więcej i regularnie. Praca skromna, ale pomaga w mobilizowaniu się. Odpoczęłam w ostatnim miesiącu i czas się zbierać do działania.