Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 41 lat, Oslo

182 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2013 , Skomentuj

Na kacu. Może nie na ogromnym,ale jednak na kacu. Poszłam na siłkę z zamiarem zrzucenia wczorajszego grilla i pożegnania kumpeli. Smutno mi że już jutro wraca,ale plus jest taki że za miesiąc ja będę u niej i zakupy na Oxford Street i musical "Bodyguard" moje! :D

Dzisiaj ćwiczeniowo- dałam sobie wycisk. Wczoraj sporo rozmawiałyśmy o ćwiczeniach, zdrowym żarciu, rozkręcaniu metabolizmu i taka właśnie nakręcona ustawiłam zegar na bieżni na 60min! Było cudnie. Taka godzina dla siebie, tysiące myśli w głowie, plany..

 I rozważam na poważnie zabranie się za dietetykę. Przeglądałam wstępnie oferty szkół z torunia ale to strasznie drogi interes. Zresztą pieniądze nie tak istotne - czas bardziej! 2 czy 3 lata w dupie? Nie chce mi się. 6mcy to max co mogę w tej chwili wykroić z czasu. No ale kwestia pozostaje otwarta.
Pojawia się także pomysł mojego powrotu do Uk. Realna kwestia.Nie do londynu póki co,tylko pod. Co z kolei stawia pod znakiem zapytania szukanie tam pracy. Ale. Póki co cieszę się zbliżającymi się urlopami (tak tak w liczbie mnogiej:) i chrzanić resztę:D

Ćwiczeniowo z dziś:

- Rower 20min (150kcal)
- Torso rotation 18-23-27kg (30,35,20)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-49-59kg (zaczaiłam się na 66,ale za wysokie progi póki co:D) (20,35,20)
- Triceps wyciskanie 18-23-27kg (20,35,20)
- Bieżnia 1h ~8,60km ( 725 kcal)

Mój osobisty rekord na bieżni jak do te pory! Nie sądziłam, że dam radę bez zatrzmywania, bez marszu przebiec tak OLBRZYMI dystans, bez wywalonego jęzora! Wspaniałe uczucie, naprawdę czuje że mogę wszystko! :D A właściwie mogłam, bo teraz tak bolą mnie nogi jakby ktoś mi kości w udach roztrzaskał,ale nic to. Dystans urojony w głowie zaliczony, kolejnym razem porwę się na 10km! A co mi szkodzi! Grunt to się nie poddawać,spinać poślady i dawaj! :D


30 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Tak ............tak właśnie usłyszałam wczoraj, gdy spotkałam się z przyjaciółką! Nie widziałyśmy się od stycznia (mieszka w uk), a te słowa z jej ust to największy komplement:D To dzięki niej zdecydowałam się na siłownie (bo chodzi już 3lata), i zabrałam się za porządne trenowanie (co widać w pamiętnikach). To dzięki niej ruszyłam dupsko z kanapy i zamiast nałogowo pić i palić pije hektolitry wody i wyciskam sztangi na zajęciach. Od ostatniego spotkania z nią ubyło mi ponad 30cm! Różnica zauważalna gołym okiem.Więc teraz już obie jesteśmy wysportowane i szczupłe:D

Ćwiczeniowo z dziś:
- 8 min ABS
- Torso rotation 14-18-23kg (20,20,16)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-45-59kg (20,16,12)
- Spinning (zajęcia)

PLUS z wczoraj (typowo zajęciowo)
- Spinning
- Boby pump

Teraz rzecz przyjemniejsza czyli małe porównanie:
Fotka na lewo- zrobiona 2 lata temu

Fotka na prawo - zrobiona tydzień temu

Różnica w wadze - 10kg. (browary, niedoczynność tarczycy,lenistwo). Można?Można:D Nic tylko spinać poślady i brać się do roboty. Chcesz być chuda jak kotka? Musisz wpierw spocić się jak świnia - jakie to prawdziwe:D

Nogi aż mnie pieką, tak mięśnie dostały popalić! Ledwo co doszłam do roboty...Dobrze że już  nigdzie dzisiaj nie idę i po prostu mogę poleżeć i pooglądać "Bones". No może wielki kubeł kisielu na zakwasy do tego przetrące...tyle że bez cukru to co to za atrakcja?;D

28 kwietnia 2013 , Skomentuj

Wczoraj siłownię zapewniły mi przydomowe warunki. U brata na budowie bawiliśmy się w robienie trawnika...bo po co miałabym w sobotę leżeć, skoro miał być grill pod warunkiem, że coś się zrobi? A kransoludki nie chciały pomóc...:)

Tak więc chcąc czy nie, 30 taczek ziemi przewiozłam z wielkiej chałdy i rozrzuciłam w miejscu  gdzie wkrótce ma być trawnik. Efekt jest taki że dziś aż łupie mnie w mostku...i ciężko się ruszać...widocznie chciałam za dobrze, za dużo, za szybko. Przynajmniej czuje się w pełni usprawiedliwiona przed samą sobą, że LEZE i nie robię nic:D

Za to wieczorem była rocznica ślubu siostry. Jednak poszłam. Bo w zasadzie, mi byłoby przykro gdyby ona się nie pojawiła. Ale była wyżerka..ciasto (z własnoręcznie robionymi różami z lukru!), szynki, sałatki, grzybki w occie, kiełbaski..prawdziwie świąteczny stół. I mój partner okolicznościowy - Johny:D

26 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Peeling kawowy! To jest efekt WOW od razu po nałożeniu! Takie wielkie ŁIIIIIII bo działa:D  Używałam różnych peelingów drogich, tanich, ale ŻADEN, absolutnie ŻADEN nie sprawiał w nakładaniu takiej frajdy! Żaden nie dawał tak fantastycznego uczucia szorowania/masowania skóry! I ten zapach,apetyczny bardzo...:D

Ćwiczenia z dziś:
- 8 mins abs
- Bieżnia 33min ~ 5,1km (420kcal)
- Body pump (zajęcia)

Bieganie jest jak jedzenie - jak już się zacznie pędzić, ciężko przestać:D Dziś 20min przed zajęciami i 15min po. Takie uatrakcyjnienie zwykłego tuptania!

Padam na twarz. Po solarium, gdzie dosłownie ściekał mi pot po plecach, czułam się jak kurczak z rożna...ale raz na jakiś czas super uczucie - takie dopalenie:D Majówka ma być gorąca..więc jeszcze więcej witaminy D w powietrzu!

Przepis na peeling (znaleziony na vitalii)
- 3 łyżki kawy mielonej
- 3 łyżki gorącej wody
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka oliwy z oliwek

Jeszcze było mleczko kokosowe (ziaji) na oko dodane,ale olać to, bez ziarenka chyba lepsze tarcie na skórze jest!

25 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Dzisiejsza poranna siłka dała wielkiego kopa energetycznego na cały dzień...tak wielkiego że zdecydowałam się na małe zakupy....po wczorajszym przeglądzie tego co jest w sklepach, gdzie nawet nie wiem kiedy minęło 1,5h, dzisiaj już bardziej zdecydowana ruszyłam do sklepów.. i tak oto nowe pięknie spodenki, koszulki 3, buty i sweterek! Wszystko świeżutkie prosto z manekinów! Karta debetowa poszła w ruch,ale wyprawka na Rzym przygotowana:))

Ćwiczenia z dziś:

- Rower 15min (125kcal)
- Wioślarz 3km (175kcal)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-49-59kg (20,2x16,10)
- Triceps wyciskanie 18-23-27kg (20,16,10)
- Torso rotation 18-23-27kg (20,20,16)
- Bieżnia ~ 40min~ 6km (410kcal)

Nerwy i czas stracone na zakupach - bezcenne:D
Jedna z kombinacji dzisiaj kupionych, prezentuje się tak:


Okazało się, że mamuśka wraca już jutro rano...więc kolejne okno nie ma bata, muszę myć zaraz.....poszłam więc do polo po pysznego leszka... (w ramach odprężenia- ostatnia noc w pokoju przed tv) a tu babka mnie prosi o dowodzik...ja jej na to czy to jakieś żarty..a ona że nie...bo teraz to nie wiadomo ile ludzie mają lat... I dupa. Oddałam butelki tylko:)

Może to znak? a może młodnieje w oczach?;D

24 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Dziś dzień aktywności maksymalnej! Pobudka o 7:30, śniadanie, zakupy, przygotowanie obiadu  a zaraz potem rozmrażanie zamrażalnika...Tyle skarbów pomrożonych w 3 szufladach... gdyby nastała czarna godzina, z głodu byśmy nie umarli dobre 2 tygodnie..:D Kurczak wiejski (bydle 4kg!), skrzydła indycze, podroby,schab..węgorz i pstrąg...domowy pasztet i szynka pieczona...jakieś niezidentyfikowane grzyby, chleb orkiszowy, bryndza,frytki, pierogi,lody...oj sporo, naprawdę sporo tego było... Przeglądanie tego, to trochę jak zabawa klockami...i kombinowanie, co by tu można upitrasić...:D

A skoro już i tak wokół zrobił się burdel, to czemu by okna nie umyć? I tak oto okno nr 2 z bani - jeszcze 4 przede mną..3 dni do powrotu mamuśki, więc muszę chyba zwiększyć tempo...

A na obiad coś przepysznego! Wyszperałam w necie coś, co nie wymagałoby wielkich zakupów, nadaje się do wstępnego obrobienia wcześniej a część składników byłaby już w kuchni...i tak oto powstało dzisiejsze szamanie:D (przepis wzięty stąd


Wyszperałam też zamrożone ciacho..... póki co jeszcze się odmraża...w międzyczasie siłka, bo miejsce trzeba zrobić:)

Ćwiczenia z dziś:

- 8 mins abs
- Body pump (zajęcia)
- Bieżnia 25min~4km (350kcal)

Nie ma że boli, wracam do częstego biegania. Bez mega-zmęczenia, wypluwania płuc i jęzora przyklejonego do podłogi to już nie ten sam pobyt na siłce:D 

23 kwietnia 2013 , Skomentuj

Miało być popołudnie ruchowe.. a wyszło tak, że zaległam po pracy i zakupach przed Tv z wielką migreną. Więc mycie okien musi poczekać do jutra. Pogoda taka dziwna!Zupka dyniowa z pulpy w plastikowym pojemniku, twaróg, i leżę. I nic nie chce mi się!

Po spinningu czuje każdy mięsień w nogach...przyjemne to uczucie! Prawie tak fajne jak zakupy spożywcze z tata i 12 serków wiejskich w koszyku! masowe zakupy są COOL:D ...suszarka, która ostatnio spłonęła przy 1 odpaleniu wymieniona bez problemu na nową w media markt. Jeden z niezbędników mojego wyjazdu, ponownie gotowy:)

Ćwiczenia z dziś:
- Orbi ~ 15min
- Przywodzenie nóg na maszynie 32-45-52-59kg (15,12,10,8)
- Spinning (zajęcia)

Nie wiem czemu, ale nastawiam się już na weekend. I po głowie jakieś ciacho mi chodzi..Tylko jakie????jakieś fajne przepisy??macie?:)Moja siostra ma 1 rocznicę ślubu, i niby wypadałoby tam pójść, bo niby zaprasza, i ciasto by było....ALE. Co mnie to obchodzi..przecież to ich rocznica..a fakt, że rodzice ot tak kupują im w prezencie nowiutką dużą lodówkę, doprowadza mnie do szału. Niesprawiedliwość.

Przymiarka do pomiarów poczyniona, bo chęci już są!....tylko gdzie się podział cm?:D

22 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Po pierwsze.Oglądałam wczoraj Bridget Jones Diary. Na trzeźwo. I po filmie (który zresztą bardzoo lubię) naszły mnie takie myśli, że jak dupska nie ruszę to skończę gorzej niż ona (na początku filmu:D), jak nie gorzej - ona po 30stce przynajmniej mieszkała sama. A ja po tym wszystkim, znowu wprowadziłam się do rodziców. Ona miała grupkę wiernych przyjaciół, którzy zawsze tam byli i chcieli ją zabrać do paryża...ja no cóz, jadę sama do Włoch.

I tak myślę o tym od wczoraj Że trzeba coś zmienić, wychodzić do ludzi. Ale na boga! Mi się odechciało. Po prostu i aż.Polska jest tak szara..minęły 3 lata , a ja ani w tą ani w tamtą. Jak w próżni jakiejś, ani telefonu na abonament nie mam , bo nie chcę się wiązać na dłużej, ani poważnej pracy, bo byłby problem żeby to rzucić i wyjechać. Jest do dupy.

Po drugie. Butelka wina też nie pomogła.

Ćwiczeniowo dziś, dobrze! Zajęciowo.Chociaż to:D
- Body pump
- Spinning


19 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Jutrzejszy dzień MA być taki, że MA BYĆ piękna pogoda! Innej opcji nie przewiduje
Z rynku przytargałam karkówki, cycków i kiełbasy na jutrzejszego grilla za ..65zł, więc MA być ładnie..:D
Do tego szarlotka (wzięta stąd , bo wygląda na szybkie, zawsze się udające i takie że uhhhh ślinka leci)...... i sałatka jakaś, bo samego mięsa z chlebem jeść przecież nie będziemy:) I będzie pysznie:D Pół dnia na budowie u brata a potem wyżerka. I żadnych browarów, wina, nic co byłoby przyjemne - no może tylko 2l wody z lodem jeśli znowu będzie tak gorąco!

Ten tydzień zamykam lekarzowo. Dziś znowu wizyta w gabinecie, tym razem już bezboleśnie bo u endokrynologa. W końcu przypadła moja kolejka - zaledwie 6m-cy czekałam...:D Jeszcze zjeby dostałam (bo prywatny lekarz dał mi za dużą niby dawkę, a po niższej-przypisanej przez ta babę- źle się czułam cały czas...), z łaską wypisała mi kolejną receptę (taką jaka jej się wydaje że będzie dobra). Nfz i starzy lekarze! Cierpliwość moja nadszarpnięta z rana - dobrze że kolejna wizyta w listopadzie (szybko nie?:), to jeszcze kupa czasu by o tej wizycie i nieprzyjemnym wrażeniu zapomnieć!

Ćwiczeniowo z dziś:
- Bieżnia 30min~4,5km~nachylenie 1-4%- 395kcal
- Body pump (zajęcia)


Nowa waga, podoba mi się. Zmieniam pasek! Po poprzednim ważeniu- zaciera się ślad, pizza pożarta wtedt noc wcześniej zniknęła.I dobrze.

Szarlotka na jutro już upieczona...chyba sie nie powstrzymam i spróbuję:D

Smacznego wieczoru!

18 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Mocne postanowienie żeby w końcu kupić wagę niby jest, ALE. Miałam już taką jedną z bajerami (pomiar tłuszczu, wody etc) i ona działała tylko na 1 rodzaj baterii zwykłych, które ciężko było dostać w kioskach..wyleciała więc w kibel.teraz robię podchody pod zwykłą i tanią. ALE. Czy taka znowu się nie rozwali po krótkim czasie użytkowania?
Z drugiej strony czytam w pamiętnikach, że niektóre osoby ważą się codziennie.(albo i 2razy na dzień) ..to hmmm..czy ja też wpadnę w taką paranoję jak już będę ją mieć?:)

Po wczorajszym bieganiu zakwasy nie dały mi spać, i tak oto wstałam juz przed 7! Nie piszę że rano, bo wiadomo że to jeszcze w nocy;D Na siłce względny spokój - lubię gdy tak jest - bezkolejkowo i bezproblemowo.

Ćwiczenia z dziś:
- Orbi - 20min (zeszłam mokraaaaaaaaa....)
- Wioślarz 4km (210kcal)
- Torso rotation 14-18-23-27kg (20,20,16,10)
- Przywodzenie nóg na maszynie 25-39-52kg (20,20,16)
- Triceps-wyciskanie 14-18-27kg (20,16,8)
- Bieżnia 25min~ nachylenie 1-8,5%~2,95km~ 295kcal (wczołgiwanie się marszem na górę ma jakieś znaczenie psychologiczne..bo jak już tam wejdę to czuje się jak Zdobywca! :D)

Nagroda z dziś:

Lody toffii& straciatella! Chyba rok nie jadłam..a dziś wracając z siłki przy 25stopniach naszła mnie WIELKA ochota..to myk po drodze do sklepu i aaaah, był dobry;D

*eDIT*

Mam już wagę:D W końcu, niecałe 40zł. Namówiłam ojca i mnie podrzucił do media...teraz to już tylko nie wpaść w paranoje i ważyć się co jakiś czas...