Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 41 lat, Oslo

182 cm, 88.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2013 , Komentarze (3)

Będzie o jedzeniu,bo jest się czym chwalić!
Dziś, po uwierzcie mi długich 2 tygodniach w końcuuuu udało mi się mniej więcej po równo zjeść bwt! Jakimś cudem tak dziś się wszystko pięknie składało, że skończyłam dzień pożerając tylko 1900 kcal i uwaga tylko150 g węglowodanów. Z czego połowę prawie miała półfrancuska drożdżówka z migadałami zjedzona po badaniu krwi,więc sobie to wybaczam!

Dzień ma już 16h ale tak jakoś minęło raz dwa. W domu była karetka, długie wyczekiwanie taty w szpitalu (7h zanim przyjęli moją ciotkę na oddział!!!!!), zamartwianie się... dzień z dupy jednym słowem.

Siłownia dziś taka sobie, bo czasowo ciężko było mi się ogarnąć  (w dodatku musiałam kupić skarpetki w złodziejskiej Delimie, bo zapomniałam na siłkę..)

Ćwiczenia:

Body pump
Bieżnia 20min (2,7km)

Plan był ambitny na kolejne 20min już po zajęciach,ale trafił się transport do domu, więc raz dwa prysznic i do domu:)

Jedzeniowo:

Przepis na pyszną owsiankę, którą wcinam co rano:
- płatki górskie (50gr)
-banan (pokrojony  w plastry/kostkę) 100gr
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki miodu
- mleko 1,5% (ilość dowolna,ale najlepsze jest do 200ml)
 Całość zagotować (na końcu dodając płatki). Zapach cynamonu i miodu - pyszny:) Tak samo -dla odmiany- czasami robię z jabłkiem. Ale banan bije to o głowę. Polecam każdemu leniowi, na rozbudzenie!


19 marca 2013 , Skomentuj

Najlepszy news dnia jest taki, że kadry chcą mnie wysłać na urlop..bo mam do wybrania w tym roku uwaga 38dni..hahahah:) Nie wiem jak oni to policzyli, skoro nie pracuje tam na cały etat, ale skoro góra chce, to dół musi. Zwała:D

Teraz tylko trafić totka i spakować walizkę..

Ćwiczeniowo z dziś:
- Spinning (zajęcia)
- Bieżnia 35min~ 5,2 km (450kcal)

Śnieg pada od wczoraj non stop. Dobrze że wszystko na dziś, co wymagało wyjścia z łóżka załatwiłam do 16stej, więc popołudniu wielkie zaleganie przed tv należało się!

Muszę wstać jutro przed 7, pojęcia nie mam jak to zrobię:(

18 marca 2013 , Komentarze (2)

Na początek coś życiowego:


To mówi wiele o dzisiejszym dniu.Eh.

Ćwiczeniowo


Od dziś postanowiłam na jakiś czas pożegnać się z wygibasami Ewki, Mel b, etc i zabrać się za siłowe zajęcia w domu. I tak, oto znowu dziś popołudniu wszystko mnie boli:) Ściągnęłam lustro z holu do pokoju i podglądałam własne pompki, przysiady z obciążeniem, wznosy z opadu. Wiele pracy przede mną (i zakwasów) Staram się ja mogę trzymać proste plecy, czy ręce,ale idzie to opornie. Nic tak nie działa pobudzająco jak irytacja instruktora:D

Tak więc zabawy dzisiejsze:

- Trening w domu (30min)
- Spining (zajęcia)
- Bieżnia 35min ~ 5,2km (450kcal)

Padam na twarz. Wielka porcja kisielu na rozgrzanie i zmniejszenie zakwasów wchłonięta!

Muszę kupić jakieś wygodne trampasy, bo latanie do pracy i na siłkę z buta zedrze mi pięty. Kurde 8km w twardych podeszwach~ czas to zmienić:D

16 marca 2013 , Komentarze (2)

Z racji faktu, że zamiast słupa mam już wcięcie w talii postanowiłam sprawdzić czy wcisnę się w co nieco (przymałe wcześniej) z dna szafy...i tak oto, proszę bardzo! Weszłam z wielkim luzem w bluzkę, którą dostała kiedyś moja siostra (rozmiar 12), weszłam w koszulkę (12), którą kupiłam rok temu bo miała piękny kolor i wydawała się na oko być DUŻA (coż, nie była:)

Patrzę na pasek na vitalii, i tak sobie pomyślałam, że to już prawie półmetek.Za niecałe 5kg osiągnę cel i jak nigdy zejdę poniżej 70!! Na wakacje, będzie piękne bikini do pokazania na egipskiej plaży!! Już nie mogę się doczekać!!

Ps.Żeby nie było, że się głodze.... bilans kcal z ostatnich 5 dni, na dobę ~ 2900 kcal ;)))
Mięśnie wyłazić mi na powierzchnie! Tłuszczu giń!

15 marca 2013 , Komentarze (1)

Z racji że kolejny tydzień zmagań zamykam dziś, małe mierzenie się należy. Po weekendzie (żarcie, żarcie i picie) to nie spodziewam się spektakularnych wyników,ale nadzieja matką głupich, więc zaraz się przekonamy..:)

Ufffff...Nie jest źle. Spadek JEST! :) w tydzień spadły łącznie ....uwaga: 4 cm ;)) Cycki się kurczą, biceps się podnosi...lepiej żeby taka zabawa nie potrwała za długo, bo nie zamierzam wymieniać znowu bielizny:D

Ostatnio ciągle chodzi za mną ochota na ciasto.I to nie takie sklepowe, tylko domowe. Najlepiej sernik pieczony. W każdym sklepie szukam (jak zaprogramowana) wyprzedaży twarogów i od razu bym pakowała do koszyka. Mama się upiera, że dopiero na wielkanoc będzie....ale chyba nie wytrzymam i szybciej zrobię, bo jeszcze trochę i po nocy będzie mi się śnić:D

Zakwasy dalej trzymają, skubańce jedne.Uparte jak ja!

Ćwiczenia z dziś:
Body pump (zajęcia)
Bieżnia 30min (taaa...znowu 1% pod górkę, średnio 9,5 km/h ~ koszulka mokra?TAK! może być:)

Tabeleczka tygodniowa:


Zamykam kolejny tydzień bez większych wyrzutów sumienia. Jedno pifko wypite, kilka kawałków ciasta urodzinowego VS progres na siłce, zakwasy trzymają 2 dzień. Grzechy sama sobie odpuszaczam! :D

14 marca 2013 , Komentarze (1)

Po wczorajszym treningu ledwo dziś się zwlokłam z łóżka...i uwaga, już o 8 rano! Za oknem -15, i wielkie słońce!owsianka z bananami a potem kawa spowrotem w wyrku! Sprytny plan żeby dobrze zacząć nowy dzień! Tak mnie bolało w dupsku że rozważałam czy warto jechać na siłke...ale przecież samo się nie zrobi i zakwasy trzeba rozbiegać:D

Ćwiczenia z dziś:

Rower 15min (130kcal)
Wioślarz 2km (105kcal)
Przywodzenie nóg na maszynie 25-32-40kg (15,2x15,12)
Torso rotation 9-14-18kg (20,20,20)
Triceps - wyciskanie 18,25,32kg (15,12,12)
Bieżnia 35min (5,3km)

Coś nie halo z łokciem. Widocznie źle chwyciłam,albo za ciężko...Boli:( Na bieżni nie zatrzyma mnie nic:) Nie dość że pod małą górkę, to jeszcze dłuższy dystans. Z wywieszonym jęzorem,ale dobiegłam. Satysfakcja jest!

13 marca 2013 , Komentarze (1)

Środy z reguły lubię. Ma to związek (głównie) z faktem, że wtedy też odbywaja się uwielbiane przeze mnie zajęcia Body Pump! Dziś jako bonus mogłam urwać się szybciej z pracy, więc na dzień jako tako nie mogę póki co narzekać:D

Udało mi się, W KOŃCU, kupić bilet do uk, bo coś mastercard nie chciał przejść...już się cieszę mimo że do odwiedzin na starych śmieciach jeszcze grube 2 m-ce...i wiadomo, cant wait to be back up there:D Źle to brzmi, ale oddałabym wiele, żeby nie urodzić się tu, tylko tam. Tam mieć rodzinę i tam ułożyć sobie wszystko od nowa:) Taaa..tyle w swerze marzeń i planów (póki co)

Ćwiczeniowo - tak sobie:
Bieżnia 30min (od jutra zwiększam, zobaczymy do ile przy względnym tętnie pociągnę...dziś była moc bo caly dystans -4,4km- wbiegałam po lekkim 1%,ale JEDNAK, nachyleniu.. czuje to w nogach!)
Body pump (klatka od dziś 10kg! Boli,ale trzeba robić progresss!Skoro nogi i plecy tyle wytrzymują to zmuszę klate do tego samego:P)

Nie chce się nic,ale nie ma tak pięknię trzeba się zmuszać! Do zdrowego odżywiania doszły kanapki ze smalcem. Sam tłuszcz i biało. Samo zdrowie..:)

Trenerka na siłce dalej mnie zagaduje ....tak jakbym zmieniła zdanie w kwestii wykupienia treningów w przeciągu  3 dni...ze mną jak z osłem, raz się uprze i koniec...lol:D

12 marca 2013 , Komentarze (1)

Zaczyna mi chyba brakować motywacji...dziś już bardziej z przyzwyczajenia poszłam na spin i bieżnie. Musze jakoś poukładać sobie w głowie wszystko, to może i motywacja się znajdzie? Plus taki, że nastąpiła zmiana planu biegowego - coś ze mną nie halo, i sił nie mam. Więc zamiast biec na dystans, od dziś biegnę wolnej, ale pod małą górkę...I znowu było świetnie! Lekko, i przyjemnie...a o to chyba w tym ma chodzić.

W tym tygodniu muszę iść zrobić badania krwi, więc może i większa dawka euthyroxu wpadnie..byłoby miło, bo to daje dużeeego kopa energii na cały dzień i może znowu mi się zachce wszystkiego?I może dół minie..

Koniec biadolenia. Bo 1000kcal spalone na liczniku cieszy oko;D

Ćwiczenia z dziś:
Spin (zajęcia)
Bieżnia 30min (385kcal)


Zamówione wczoraj prezenty urodzinowe już są w drodze! Radość :)

11 marca 2013 , Komentarze (1)

Maraton zaczął się już w piatek - Dzień Kobiet i domówka z kumpelami...jedzenia aż stół się uginał, toasty...., sobota minęła pod znakiem pękającej głowy "zabij mnie a nie krzycz" i pustego żołądka "cokolwiek byle ciepłe"... Niedziela domówka w domu, urodzinowa. Stół uginający sie, toasty....na vódkę to juz patrzeć nie mogłam,ale od dłuższego czasu chodziła za mną butelka czerwonego wina...no to bacch na stół:) W końcu 29 urodziny ma się raz w życiu.
Dziś już nastąpiło ogarnięcie życiowe, i spięcie pośladów na ćwiczenia:D Było ciężko...nie wiem czy to pogoda, bo przez 2 dni (od pt rano) mięśnie miały dość czasu na odpoczynek..czy to aura życiowa taka?czy grochówka na obiad...ale miałam wrażenie że dosłownie zemdleje z  braku tchu...Jednym słowem fatalny dzień:(

Rozpiska z dziś:
Mel b 10 min abs
Spin (zajęcia)
Bieżnia 31 min (350kcal) (15min z tego przeszłam-pod górę żeby tak łatwo nie było, bo całkowicie dziś bez sił, z kolką po 10min, ze skórczami łydki...nagła starość??!)

Z dobrych wiadomości to są dwie. I nie wiem która cieszy bardziej. Rodzinnie - właśnie wpadła siostra i szwagier z filmem z fasolką....więc ofiicjalnie już, będę ciocią;D Boże żebym tylko zdążyła przestać nienawidzieć te drące ryje bachory do czasu kiedy ono się urodzi...ale to jeszcze długich 8mcy...jest czas:D Drugi dobry news jest taki, że w końcu po 2 miesiącach rozglądania udało mi się kupić 2 pary legginsów do biegania, w super cenie i 2 kostiumy kąpielowe.. zachwyt <3. Można uznać przygotowania do urlopu za rozpoczęte! :)

Oby jutro był dzień dobrych wiadomości (8 w totka?:)

Tabeleczka zaczynająca tydzień:

9 marca 2013 , Komentarze (4)

Dziś w przypływie natchnienia poszłam się zważyć..I booom! Jest spadek! 1,3kg!Zaraz zmieniam pasek;)) Ale się ucieszyłam..jak dziecko! Z niedoczynnością tarczycy to jest dosłownie walka o każde 100 gr! Ale... Jest jest  jest! I to jest najważniejsze:D
Z tkanki tłuszczowej (wg wszechmądrej tanity) ubyło mi 0,1%. I to niby mało...ALE. to aż 0,5kg wagi.A to cieszy:)) W końcu BMI wskoczyło na 21,x% !!! Znowu coś nie halo z masą mięśni, bo niby spadła, a widzę że mięsnie zaczynają się pojawiać?hmmmm. Dziwne. Wertowanie forum się zapowiada przez weekend:)

Druga dobra wiadomość - W KOŃCU udało mi się wycisnąć 5km na bieżni!!! Widać okazałam się bardziej uparta od mięśni! Tu sprawdza się powiedzenie- umysł myśli że już nie możesz,ale ciało jeszcze ma moc!

Rozmawiałam z nową trenerką. Próbowała mnie namówić na wykupienie treningu personalnego. Chociaż bardziej tą namowę odebrałam jako naciąganie. Nie wiem, może jestem uprzedzona,ale jak ktoś mi mówi że mi powie wszystko co i jak (ćwiczenia,dieta), jak wykupie 3 treningi, to hello? Gdzie tu logika. Skoro jest w pracy, ma koszulkę - chętnie pomogę - to do k*rwy nędzy jest tam po to, żeby na pytania odpowiadać, no tak czy nie?! Ostatecznie płacę za karnet wcale nie mało, i niby dlaczego miałabym jeszcze dopłacać 100zł za sesję? hmmm.Nie.A na pewno nie wykupiłabym tr.personalnego u niej!

Ćwiczenia z dziś:
Rower 20min (140kcal)
Wioślarz 2km (105kcal)
Orbi 20min (120kcal)
Przywodzenie nóg na maszynie 25-32-40kg (20,2x12,12)
Torso rotation 14-18kg (20,2x12,12)
Wyciskanie na triceps 14-18-25kg (20,12,12)
Bieżnia 31 min (415kcal)

Brakuje mi dzisiejszych body pump! Chciałam dziś porobić wolne ciężary,ale tłumy się tam kręciły...więc odpuściłam...taki misz-masz, po trochu na wszystko i do domu.

Tabeleczka zamykająca tydzień na siłce: