wczoraj nie dalam rady zrobic w calosci skalpela, wytrwalam moze do polowy, ale mam nadzieje ze to tylko skutek choroby a nie kryzysu. w ramach wyrownania ilosci cwiczen zrobilam 10 min treningu z kinektem i 50 brzuszkow, co dla mnie bylo ogromnym szokiem, bo jeszcze nie tak dawno nie bylam w stanie zrobic 20.
wczora pochlonelam tylko 1200 kalorii i dzisiejszy dzien rozpoczelam ze spadkiem wagi. ogolnie od poniedzialku zrzucilam 1,4 kg
Pierwszy raz udało mi się wytrwać w swoich planach 4 dni. Wczoraj znów zaliczyłam 30 min zumby i skalpel w całości. Dzisiaj zastanawiam się czy nie zrobić treningu z gwiazdami.. Od dziś zaczynam też liczyć kalorie: śniadanie 400 - nie wiem czy to mało, dużo czy w sam raz???
Próbowałam też się zmierzyć, ale tylko się wkurzyłam, bo kształt mojego brzucha nie pozwala mi na miarodajny pomiar. Musiałabym się chyba w tym celu obrysować długopisem, żeby taśma była za każdym razem na tej samej lini .. ;)
Zamykam dzień z zakończonym skalpelem i po 30 min zumby. Oby mi zapału wystarczyło na dłużej niż jeden dzień. Mam nadzieję, że po powrocie do pracy znajdę te 1,5 godz. na ćwiczenia.
Startuję z kosmicznym wynikiem na wadze: 77 kg. Od wczoraj ograniczam posiłki i staram się ćwiczyć systematycznie. Nie ma wymówek. Wstydem będzie jeżeli 9 lutego nie zmieszczę się w sukienkę, która jeszcze w czerwcu 2012 r. była na mnie luźna.