W miedzyczasie waga spadła mi do 76,2 ale dzis znow wskoczyła na 76,5 a to przez dzien babci. Wydaje mi się, że dużo zmieniło się w moim nastawieniu od ostatniego podejścia do diety. w sumie to juz nie dieta,ale zmiana systemu odżywiania, bo będąc w centrum handlowym nie rzuciłam się na kfc skorzystałam z knajpy z domowym jedzeniem, a i tam zachowałam odpowiednia porcję jedzenia. ćwiczenia tez zaczęły mi sprawiać przyjemność. dzisiaj jestem bo ćwiczeniach z mel b. nogi, pośladki ramiona i brzuch. jestem z siebie dumna :)
Chyba ostatnim postem przełamałam jak dotąd nieprzekraczalną barierę 77 kg. Waga dzisiaj wskazała 76,4 normalnie byłam w ciężkim szoku. Cm też lecą w dół, także dostałam porządnego kopa do dalszej walki z nadwagą. :)
Od poniedziałku walczę codziennie z Jillian i dzisiaj nie udało mim się podjąć kolejnego wyzwania. W prawdzie byłam na basenie, ale 75 % czasu spędziłam z młodą w brodziku dla dzieci, więc o aktywnym spędzaniu czasu nie było mowy.
Dzisiejszy bilans kaloryczny to ok 1400 kalorii. Mimo, że jestem świadoma szkodliwości diety 1000 kcl. to mimo wszystko ciężko jest mi się oswoić z myślą, że przy większym spożyciu kalorii też można schudnąć.
nie wiem czy waga poniżej 77 jest dla mnie w ogóle osiągalna. nie jestem w stanie zejść poniżej niej za chiny i zaczynam wątpić, że kiedykolwiek to nastąpi.
Znów wróciłam do poprzedniej wagi . Zła mogę być wyłącznie na siebie. Światełkiem w tunelu jest fakt, że w moim mieście otworzyli fitness, którego oferta mi bardzo odpowiada. Także po wypłacie wykupuje karnet i planuję w tygodniu 2x fitness i 1x siłownia. Z dietą nie wiem jak będzie. Nie mam czasu na gotowanie i jedzenie 5 posiłków dziennie więc nawet nie mam się po co wybierać do dietetyka. Dzisiejsza waga 76,5 :(
Coś robię źle z moją dietą i pomimo, że wiem co to trudno mi się przekonać do zmiany. Otóż jeżeli chodzi o aktywność fizyczną to ćwiczę x 3 w tygodniu dni tj. poniedziałek i środa aerobik + sobota skalpel z ewą. Natomiast z dietą jest gorzej. Jem mało posiłków w ciągu dnia przez co pewnie waga nie chce spaść. Ale za to lecą centymetry - w ciągu niespełna 1,5 miesiąca straciłam 4 cm w pasie ( a na tym najbardziej mi zależało) oraz na twarzy jestem mniej okrągła :)
Oj to moje odchudzanie, myślałam, że będzie mi lepiej szło, a tu szału nie ma. No ale chyba nie trzeba codziennie ćwiczyć, żeby coś osiągnąć. Wczoraj, po tygodniu bez ćwiczeń i z średnią dietą, waga spadła, co mnie tak zmotywowało, że od razu wskoczyłam w dres i zrobiłam 1/3 turbo i cały skalpel. Czułam się po tym wspaniale. Chciałabym, żeby takie ćwiczenia stały się dla mnie formą odreagowania na stres... czas pokaże. Pomiary: waga 74,8 -2,2 kg brzuch 98 - 3 cm
I tak jak pisałam wcześniej: tłusty czwartek i impreza karnawałowa oraz powrót do pracy spowodowały, że szybciutko wróciłam do wagi początkowej niszcząc dwutygodniowy wysiłek włożony w odchudzanie, nawet ćwiczyć mi się dzisiaj nie chce...
no nie powiem, ponizszy komentarz dal mi kopa i zrobilam trening, a zeby nie bylo za latwo to za kare zrobilam trening z gwiazdami i nie sklamie jezeli powiem, ze mile sama siebie zaskoczylam : udalo mi sie w 95% zrobic caly trening, a zanim zaczelam cwiczyc skalpel dwa tyg temu, to z wielkim bolem moglam zrobic z 75%
Tak jak w tytule. Jeżeli chodzi o wartości to: waga -1,5 kg pas: -1 cm udo: - 3 cm.
Podejrzewam, że uda straciły najwięcej bo skalpel najbardziej działa (przynajmniej w moim przypadku) na uda. Ograniczyłam posiłki i porcję. Waga leci, co motywuje do dalszego wysiłku. Zakładałam, że będę częściej ćwiczyć, ale jednak nic z tego. Choroba nie pozwala teraz na ćwiczenia, a za tydzień po powrocie do pracy czasu może być zbyt mało. Boję się też, że stres spowoduje, że zacznę zajadać dla uspokojenia. Czas pokaże.