codziennie od niepamiętnego dnia obiecuję sobie ćwiczenia .. diety .. a efekt tego jest marny
jedzenie.. hm różne diety stosowałam .. jakieś wyszperane w internecie.. i wymyślone własne.. ale to na nic.. jak po córci dojadam bo czegoś nie zje.. szkoda wyrzucić żeby nie marnować..
Wiem to jest bardzo zgubne ..
A ćwiczenia .. hm dzieci idą spać... sprzątam dom.. bo po mojej trójce i całym dniu wygląda jak po wojnie
.. a potem już jest późno i padam na kanapę .. nie mając siły na dobrowolny wysiłek
i tak mam już odkąd przestałam karmić piersią czyli jakieś 5 miesięcy.. waga ani drgnie
czemu ma niby drgnąć .. jak nic w tym kierunku nie robię...
Dzień 1
Ale wczoraj wieczorem postanowiłam że koniec.. muszę się wziąć w garść nie można tak..
Rozpisałam sobie na tydz. godz. o których jeść ...
9 - 11:30 - 13 -15:30 i 17 nie specjalnie pilnuje kalorii bo zakupiłam specyfik tutejszy (weight Care) i po przyrządzeniu ma on 200 kalorii . więc dziennie około 1000 kalorii spożywam.. na pewno nie więcej. wytrzymałam już tyle czasu jest godz 16 :) aż tak długo nie udało mi się jeszcze nic nie dojeść tak tak wiem dzień się nie skończył.
Postanowiłam mieć chociażby 15 min intensywny wysiłek codziennie.. cokolwiek skakanka.. ostry taniec (zobaczymy) no i choć co drugi dzień na dłuższe spacery z dziećmi chodzić.
Tą dietę którą kupiłam trzeba stosować przez 5 dni to i tylko to (taki atak na tłuszczyk) kupiłam dwa smaki... świetnie smakują i dość syte choć brakuje mi przeżuwania
jednak trzymam fason... jak na odwyku
Postanowiłam że jeżeli przetrwam te 5 dni to później będzie mi łatwiej najgorszy jest początek.. jeżeli uda mi się trzymać fason to muszę się zato wynagrodzić.. hm sauna na twarz bądź moje ukochane perfumy