Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Studiuję Biologię. Interesuję się dietetyką i kosmetologią.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2422
Komentarzy: 44
Założony: 7 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
siemapysia

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 79.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień mogę szczerze ocenić na 5+! Ściśle trzymałam się założonego jadłospisu, udało mi się wypić też 1,5 l wody. Poćwiczyłam Skalpel, co powiem szczerze, po tych prawie dwóch tygodniach przerwy od ćwiczeń, nie było takim łatwym zadaniem ;p Wieczorem wybraliśmy się z moim chłopakiem na Noc Spadających Gwiazd. Według Endomondo przebyliśmy 8,23km w 1:29 min, co podobno pozwoliło mi na spalenie 643kcl (chociaż dla mnie to coś troszkę za dużo ;))

Co jadłam wczoraj? :)

Śniadanie: omlet z 1 całego jajka + 1 białka,2 łyżek mąki pełnoziarnistej i odrobiny mleka z własnoręcznie robionym dżemem z czerwonej porzeczki + zielona herbata

II śniadanie: 2 kromki chleba żytniego, 2 plasterki polędwicy sopockiej, pomidor + kawa z odrobiną mleka

Obiad: makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym i mięsem mielonym z indyka

Przekąska: banan

Kolacja: gotowana fasolka szparagowa z prażonym sezamem i serem feta.

Przez cały dzień, jak pisałam już wcześniej, wypiłam 1,5 l wody mineralnej. Było pyyysznie :) Oby każdy kolejny dzień szedł mi tak samo dobrze! 

Ściskam.

A.

12 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

To aż śmieszne. Zaczynać po raz setny. Po raz kolejny pisać Wam o moim nowym starcie. Ale wierzę, że teraz to już ten jeden jedyny raz.

Wiele się nauczyłam. Zrozumiałam, że zmiana jakiej chcę dokonać w sobie nie może być tylko chwilowa. Że to nie potrwa tylko miesiąc czy dwa, schudnę parę kilogramów na ćwiczeniach i diecie, a potem wrócę do dawnych nawyków i wszystko będzie ok. Niestety, tak nie będzie.

Dojrzałam do podjęcia decyzji o prowadzeniu po prostu zdrowego trybu życia. O podjęciu aktywności fizycznej, która nie tylko ma mnie zbliżyć do wymarzonej wagi, ale także wpłynąć na moje zdrowie (fizyczne i psychiczne), na moją siłę i wiarę w siebie. 

I w końcu tak jest. Zaczęłam walczyć o lepszą siebie 1 lipca. Lepiej jem, więcej ćwiczę. Podsumowując lipiec udało mi się wykonać 14 treningów (głównie Skalpel oraz Skalpel Wyzwanie Ewy Chodakowskiej), a także 2 razy jeździć na rowerze (po ok 25 km. )

Jestem z siebie naprawdę dumna. W między czasie (1-11 sierpnia) byłam na wakacjach i to był mój czas resetu. Nie ćwiczyłam. Nie patrzyłam też tak bardzo na to co jem, chociaż chyba zdrowe nawyki zaczęły już po prostu we mnie istnieć. Jadłam głównie ryby (jak można nie wykorzystać  świeżych rybek nad morzem?;), zdarzyło mi się zjeść pizzę czy gofra, ale było to tak sporadyczne w porównaniu do moich wcześniejszych urlopów, że naprawdę jestem z siebie dumna. Wyjazd za bardzo nie wpłynął na moją sylwetkę, chociaż może widać troszkę moje pofolgowanie na brzuchu ;)

Od dzisiaj chciałabym prowadzić ten pamiętnik. Chcę go pisać głównie dla siebie. Dla większej motywacji, możliwości sprawdzenia siebie, swoich postępów, wypatrywania błędów.  Przyznam szczerze, że rzuciłam wagę w kąt. Naprawdę, nie wiem ile obecnie ważę i jakoś lepiej mi się z tym żyje. Dla porównania wrzucam swoje wymiary z 1 oraz 30 lipca. 

1 lipca

biust: 99,5 cm

pod biustem: 80 cm

talia: 78 cm

biodra: 100 cm

pupa: 110 cm

30 lipca

biust: 93 cm(-6,5cm)

pod biustem: 77,5 cm (-2,5cm)

talia: 76 cm(-2cm)

biodra: 97 cm(-3cm)

pupa:109,5 cm (-0,5cm)

Może nie są to bardzo spektakularne zmiany, ale bardzo się cieszę z tego, że są mierzalne jakiekolwiek. Wizualnie cieszy mnie fakt, że zmniejszył mi się cellulit, brzuszek trochę się spłaszczył, a pośladki ujędrniły i podniosły :)

Mam nadzieję, że dołączycie do mnie w walce o zdrowe i lepsze życie, a ubywające kilogramy będą tylko dodatkowym atutem tego przedsięwzięcia.

Ściskam.

A.

5 marca 2014 , Skomentuj

Witajcie!

To już (i dopiero :) trzeci dzień moich zmagań o lepszą sylwetkę i zdrowe życie. Niesamowicie czuję zakwasy. Dzisiaj ledwo wstałam z łóżka i poruszałam się po schodach. Ale to dobrze, przynajmniej wiem, że żyję! :)

Dziś Środa Popielcowa. Nie jestem za głodzeniem się, natomiast taka jednodniowa pseudo-głodówka na pewno nie zaszkodzi. Jako osoba wierząca utrzymałam dzisiaj tradycyjny post, czyli trzy posiłki, i tylko jeden z nich do syta. Dzięki temu wypiłam naprawdę bardzo dużo wody, z czym na co dzień mam ogromny problem. Posiłek do syta zostawiłam sobie jako ostatni i zjadłam go na 1,5 h przed treningiem.

Właśnie skończyłam ćwiczyć. Moje mięśnie mnie nienawidzą :D Mam nadzieję, że jednak z czasem będą mi wdzięczne za to co teraz staram się dla nich zrobić :>
Niektórych może to bawić, że cieszę się z trzeciego dnia zmian, ale to zawsze kilka dni bliżej niż dalej mojego celu :)

Jutro planuję wstać wcześniej przed uczelnią i poćwiczyć z samego rana. Uwierzcie mi, to fantastyczna pobudka i zastrzyk energii na cały dzień :)

Nie pozostaje mi teraz nic innego jak gorąca kąpiel i sen - czas na regenerację organizmu.

Oby jutrzejszy dzień był równie udany i przybliżył nas do osiągnięcia wymarzonego celu!

Pozdrawiam,
A.


źródło: klik 

4 marca 2014 , Skomentuj

Sama nie mogę w to uwierzyć. Pierwszy raz wstałam 40 minut wcześniej niż zwykle, aby poćwiczyć przed zajęciami! Nigdy, przenigdy mi się to nie zdarzyło. Zawsze byłam zbyt śpiąca, zbyt zniechęcona, "poćwiczę wieczorem". Tym razem postanowiłam: jeśli nie ja to kto? Zdałam sobie sprawę z tego, że jestem silniejsza niż mi się wydaje i tak naprawdę, jeśli tylko chcę, mogę wszystko :)
Muszę przyznać, że po porannym wysiłku dzień od razu staje się lepszy. Pierwszy raz nie jechałam na uczelnię zmęczona i zaspana, ale pełna energii i ożywiona. Nie miałam ochoty zasnąć podczas zajęć, co prawdopodobnie zdarzyłoby się gdybym wstała o te 40 minut później, zgodnie ze swoim przyzwyczajeniem.
Podsumowując: jestem z siebie naprawdę DUMNA!! :)

Po obiedzie, na deser zjadłam pączka. Tak, przyznaję się :p Nie czuję się winna, nie czuję się przegrana. Dzisiaj są prawdziwe ostatki, dlatego uważam, że skuszenie się na tego jednego pączka nie jest dla mnie żadnym grzechem, ani okazem słabości. Nie jestem "słodyczolubna", także odstawienie słodkości na te 40 dni (a być może uda się i więcej.. ;)) nie będzie dla mnie męczarnią. Jeden pączek na kilkanaście tygodni? Kochani, nie dajmy się zwariować :)

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ze swojego dzisiejszego dnia i znaleźliście w nim czas na chociaż krótki trening. Do wiosny już mało czasu! :)

Pozdrawiam.
A.

3 marca 2014 , Komentarze (4)

I znowu. Kolejny początek. Nie uda mi się nawet policzyć, który to już z kolei.
Nie mogę uwierzyć,że dołączyłam do Vitalii prawie rok temu (ROK!) i nie skorzystałam z niego w najmniejszym stopniu.
Nawalałam już setki razy, ale mam nadzieję, (ba!) wierzę w to, że ta 101 próba będzie moją ostatnią. I zacznie się moje zdrowe życie, z piękną i wysportowaną sylwetką.

Zaczęłam już od dzisiaj. Za mną pierwszy trening z programu 30 day shred oraz zajęcia z gimnastyki kształtującej (na które zapisałam się na studiach). Oby podjęta przeze mnie walka była już tą wygraną!

Wierzę w siebie i wierzę w Was.

A.

7 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Hej.
Tak jak wszyscy, tak i ja zaczynam swoją przygodę z odchudzaniem. Mam nadzieję, że będzie niesamowita :)
Trzymajcie za mnie kciuki,
A.