Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Tym razem musi się udać! Cel I - 89 kg (OSIĄGNIĘTY 20. 08. 2013). Cel II - 84 kg (OSIĄGNIĘTY 25. 01. 2014). Cel III - 78 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29978
Komentarzy: 177
Założony: 8 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
skinnyandfit

kobieta, 42 lat, Zielona Góra

174 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: badteacherondiet.tumblr.com

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2015 , Komentarze (2)

Rukola, podsmażone kawałki piersi z kurczaka, pomidor, papryka, rodzynki. Do tego dressing: łyżeczka miodu, 2 łyżeczki musztardy francuskiej, kilka kropli cytryny. PYCHA:)

2 marca 2015 , Komentarze (2)

1. Owsianka na wodzie z jabłkiem, cynamonem i rodzynkami



2. Czekoladowy shake: maślanka, banan, kakao



3. Szpinakowy makaron pełnoziarnisty



4. Indyk z warzywami (cebula, seler, fasola) i brązowym ryżem



5. Jajecznica z awokado



6. Serek wiejski z ananasem, cynamonem i sezamem



7. Ryba pieczona w folii z warzywami, kasza, fasolka szparagowa


8. Mus czekoladowy (awokado, banan, kakao, miód)


9. Koktajl (sok jabłkowy, banan, szpinak)


Oczywiście, nie mam pojęcia jak te durnowate zdjęcia poobracać, wszystkie robione tym samym telefonem i w tej samej pozycji, ech... W każdym razie, staram się odkrywać nowe smaki i coraz lepiej mi to idzie:) A numer 9 to obecnie ulubiony napój mojego syna - w życiu bym nie przypuszczała:))

15 lutego 2015 , Komentarze (2)

(smiech)

Waga początkowa: 91 kg

Waga obecna: 86,1 kg

HURRA!

28 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Serio pytam. Od soboty jestem na Nowej Smacznie Dopasowanej, znów zaczęłam gotować sobie obiady, przygotowuję posiłki (notabene, bardzo mi wszystko smakuje). Czuję się dobrze, wręcz rewelacyjnie, mam dużo energii i na oko już jakieś tam dekagramy spadły (ważenie w piątek).

 I teraz porównam to z sytuacją sprzed tygodnia: nie chce mi się gotować dla jednej osoby (mały je w przedszkolu), więc wracam po pracy (do pracy nie biorę śniadania, więc kupuję jakąś drożdżówkę albo inne gówno) głodna. Wpycham w siebie 4-5 kanapek albo pizzę mrożoną kupioną po drodze. Wieczorem coś by się zjadło do książki, więc 3 paczki słonecznika solonego, każda po 80g, do tego coś słodkiego (np. jakieś zachomikowane Kinderki małego z braku laku), potem jeszcze trochę Camemberta (albo cały), wszystko podlane winem. Czuję się ciężka, obrzmiała, spuchnięta. Kilogramy idą w górę (do obecnych 91). Źle śpię. Powieki mi latają w dzień, bo piję dużo kawy, a przy takiej diecie nie mam wcale magnezu. Cera - tragiczna: pryszcze, worki pod oczami, zmarszczki. Wyglądam okropnie, czuję się jeszcze gorzej.

Zapytam więc jeszcze raz: dlaczego tak trudno nam wytrzymać na diecie? Serio, czy te sesje obżarstwa komukolwiek sprawiają przyjemność?

To już za mną. Chciałabym obiecać, że już nigdy się nie złamię, nie najem słodyczy / czipsów / pizzy / słonecznika / czegokolwiek. Ale wiadomo jak to jest z nami, grubasami. Można tylko mieć nadzieję...

5 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Wczoraj 30 minut przebiegnięte - nie można???? Pewnie, że można! Przepraszam za arogancki styl wpisu, ale pękam z dumy - takie cuda jeszcze mi się nie udały w życiu:)) Jutro znów biegnę, nawet jeśli nie uda mi się powtórzyć mojego wyczynu, to jednak uważam, że zaliczyłam przełom:)

19 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Postanowiłam zacząć od początku, bo przez te kilka tygodni nicnierobienia niestety, ale forma siadła. Oto mój plan biegowy:

Plan pochodzi ze strony treningbiegacza.pl. Na razie mam za sobą dwa treningi z pierwszego tygodnia. Chciałabym biegać 4 razy w tygodniu, mam nadzieję, że mi to wyjdzie. Teraz, kiedy jestem sama z synem, jest coraz trudniej znaleźć chwilę na wyjście w teren, ale dam radę.

Tydzień pierwszy (16 - 22. 08. 2015):

1. Sobota - ZALICZONY

2. Niedziela - ZALICZONY

3. Środa

4. Czwartek

Menu na jutro:

https://app.vitalia.pl/dziennik/mojeprodukty/90ab03


18 sierpnia 2014 , Skomentuj

Poświęciłam czas na ilewazy.pl i oto co mi wyszło:

https://app.vitalia.pl/dziennik/mojeprodukty/7707d3

Wklejam tu ku pamięci, co by jutro się tego trzymać bez podżerania:)

Zobacz produkty z mojego kalkulatora kalorii

16 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Zdecydowałam się na ten krok ku zdumieniu całego mojego otoczenia. No bo o co chodzi? Nie bije, nie pije (za często), nie zdradza (chociaż ktoby tam dał głowę...). No cóż, dużo by opowiadać. Najważniejsze, że już od długiego czasu żyliśmy jak współlokatorzy, i to tacy, którzy nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego. O miłości - w każdym tego słowa znaczeniu - od dawna nie było mowy. Półtora miesiąca temu wydarzyło się coś, o czym nie będę tu pisać, bo to jednak zbyt już osobiste. Ale w każdym razie ta jedna rzecz przeważyła szalę. Poprosiłam go, żeby się wyprowadził. Bez zbędnych histerii. On próbował oponować, ale byłam zdecydowana. Nie żałowałam ani przez chwilę. Czasami wcześniej budziłam się w nocy, patrzyłam na mojego męża, śpiącego obok i zalewało mnie przerażenie. "To tak ma wyglądać moje życie za 30 lat?" - myślałam w panice. To była dobra decyzja. Jak już zaczynać od nowa, to w wieku 32 lat, a nie 52.

Wiem, że gdzieś tam istnieje kobieta, z którą kiedyś zwiąże się mój mąż (życzę mu tego z całego serca), która pomyśli: "O co tej babie chodziło? To przecież świetny facet!". Owszem, świetny, ale nie dla mnie.

Co do wagi, jest trochę wyżej niż na pasku, o kilka kilo, ale dziś biegałam (powoli odzyskuję formę) i jadłam normalnie, tzn. zdrowo i bez obżerania się. Walczę dalej o siebie samą, którą nareszcie zaakceptuję w pełni.

22 lutego 2014 , Komentarze (5)

Uwaga, uwaga.
Wczoraj zaliczyłam mój biegowy przełom - przebiegłam cały kilometr bez przerwy na marsz! Wiem, że dla niektórych to nawet nie rozgrzewka, wiem, że są osoby, które tyle pokonują w 4 minuty (mi to zajęło 8) i nawet się nie spocą, ale dla mnie to jak pokonanie mojej kolejnej słabości! Jestem osobą, która jeszcze we wrześniu musiała biegać w interwałach 1 min truchtu x 4 min marszu, a i to sprawiało mi niemały kłopot. W każdym razie jestem z siebie na maksa zadowolona. Już niedługo dam radę przebiec 30 min bez przerwy, a potem... potem to już maraton