Dzisiaj aeroby zrobiłam na rowerze - na mojej holenderce, którą dostałam od mojego chłopaka w prezencie na rocznicę ;))- przez moje całe miasto. Całą godzinę zajmuje mi dojazd autobusem, a tak chociaż dojechałam szybciej, złapałam trochę słonka i spaliłam kcal. Przyjemne z pożytecznym - to lubię!
Później skoczyłam na siłownię z moim W. On pompował klateczkę, a ja plecy i biceps. Zrobiłam też serię brzuszków.
Od 2 godzin siedzę nad tymi nowymi testami do prawka... i już nie mogę! Niektóre są banalne, a niektóre pytania ułożone w taki.. dziwny.. podchwytliwy.. sposób.?
W przerwie oglądnęłam nowy serial - Night shift. Kolejny o lekarzach. Jestem wielką fanką Gray's Anatomy, chociaż martwię się o ten 11 sezon, bez Christiny ;'((
Chętnie zrobiłabym też sobie "dance party". Dla niewtajemniczonych wklejam filmik z tego serialu ;)
Chociaż najbardziej podobał mi się pierwszy taniec Mer i Christiny w 1 sezonie, jak upiły się tequilą ;DD
Wracając do mojego nastawienia.... Myślę, że najgorzej jest zacząć ćwiczyć. Przełamać tą barierę powtarzania sobie - później, potem, od jutra. Według badań psychologicznych potrzeba 21 dni, aby wyrobić nawyk.
A więc wyzwanie na ten miesiąc: wyrobić nawyk ćwiczeń. Chciałabym wstawać rano i nie zastanawiać się, nie szukać wymówek. Tylko działać!
MJ