Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z uśmiechem na twarzy ciągle poszukuję motywacji do pracy nad sobą i wyostrzam swoje zmysły, aby nie przegapić tych ważnych chwil.. ;))

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3805
Komentarzy: 48
Założony: 2 lipca 2014
Ostatni wpis: 3 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MegiJones

kobieta, 33 lat, Wrocław

173 cm, 74.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Tak jak w tytule, miałam się nie mierzyć, ale stwierdziłam, że chcę znać swoją wagę przed wyjazdem do Grecji, żeby zważyć się za 2 tyg i porównać. Czysta ciekawość^^

Zaskoczyłam się miło, bo okazuje się, że zdrowe odżywianie i ruch robią swoje, -2kg. Po mału i do celu ;)))

Z rana zrobiłam aeroby - biegałam w parku 1 godzinkę, spaliłam 536 kcal i 61g tłuszczu^^

Później kościół i pojechaliśmy na zakupy do Decathlonu, gdzie ogarnął mnie zakupoholizm ;DDDD Nagle wszystko zaczęło być potrzebne ;P

Kupiłam klapki, czapkę z daszkiem, buty do pływania w wodzie (gdyby było kamieniste wybrzeże), ręcznik z microfibry i...bardzo chciałam kupić szorty do biegania. Ale przyznam szczerze, że było mi strasznie ciężko wybrać, bo albo były zbyt opięte albo zbyt luźne. Kupowanie spodni to w ogóle największa moja zmora.. Bryczesy! wrr!! Większość tłuszczu zadomowiła się na moich udach i tyłku ;P


Ale w końcu, po przymierzeniu z 6 opcji, znalazłam upragnione szare i jestem bardzo zadowolona ;)) Niestety w moje stare mnie na razie opinają i są z grubego materiału, a te są na prawdę przewiewne. Ciężko mi się robi zakupy w tym Decathlonie, bo wszystko tak ułożone działami niby, ale jak się szuka koszulki czy spodenek, to i tak po wszystkich działach trzeba przejść. Nalatałam się po tym sklepie, ale chociaż spaliłam trochę kcal przy tym ;P 

Spakuję się, potem może zrobimy sobie z rodzicami maraton serialu "24 godziny". Mój luby wyjechał do swoich rodziców, więc mogę spędzić z rodzinką trochę czasu.

Przyjemnej niedzieli,

MJ

30 lipca 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj wstałam o 6 rano, wypiłam zieloną herbatkę, a potem szybki interwał  z Ewą - TURBO SPALANIE i... do roboty! Kolejne setki pytań za mną z PRAWKA.  Wczoraj przerobiłam z 600 pytań, miałam motywację, bo o 17 byłam umówiona z przyjaciółkami w Lulu cafe na pogaduchy. Nie widziałyśmy się z 2 miesiące, przez te wszystkie zawirowania ostatniego czasu, tylko rozmawiałysmy przez tel, ale to nie to samo, więc było sporo do nadrabiania ;D

Ale nie zawiodłam się, bo naładowałam się strasznie pozytywnie tym spotkaniem, szczególnie, że od września będę mieszkać z moim W. 5 min drogi rowerem od mojej przyjaciółki. A to oznacza częste spotkania, możliwości, jak coś się stanie, trzeba będzie pogadać i nie nada się do tego mój W., szybki telefon i mogę się wygadać ;)) Extra! Poza tym wspólne pieczenie muffinów w gorsze dni i taka wogóle opcja, że ktoś będzie zawsze blisko. A niestety w takim dużym mieście, jak się mieszka tak daleko od siebie, to jest ciężko wszystko czasem pogodzić przez ten dojazd!


A tak to już same plany mamy na... BASEN, ŚCIANKĘ i PŁYWANIE.

A ja jestem chętna na wszystko, byleby się ruszać i to w dobrym towarzystwie.

A dzisiaj podeszłam do egz.wewnętrzengo z PRAWKA z teorii, tak bardzo chciałam zdać, a tak ciężko było się zmobilizować do nauki, ale w końcu popłaciło!!! Udało się, jestem strasznie zadowolona, bo we wtorek lecę do Grecji i mogę się już pakować, planować i po prostu cieszyć.. ;)))))

Jeszcze jakiś czas temu pewnie bym się przejmowała, że nie wyglądam tak jakbym chciała na wakacjach.. Ale zawsze będzie można wyglądać lepiej albo gorzej, a takie ciągłe frustracje strasznie spalają człowieka od wewnątrz! A poza tym z każdym dniem czuję się lepiej i ta praca nad sobą, regularny wysiłek, clean eat, naprawdę daje fajne poczucie zadowolenia ;)))

Wieczorkiem pobiegam z godzinkę i odprężę się przy Callanetics. A Wy jakie macie plany?

MJ 


 

PS Oczywiście już wizualizuję, że codziennie biegam tam z rana! Uwielbiam piękne widoki, plaża i tak cicho jest z rana. Tak dobrze być w tak pięknych miejscach. W Bułgarii udawało mi się zmobilizować, mam nadzieję, że w tym roku też ;)

26 lipca 2014 , Komentarze (5)

Polecam dla każdego. Szczególnie po całym niespokojnym dniu, pełnym nerwów i emocji. 

Dodałam do mojego kominka zapachowego 10 kropli lawendy, która relaksuje i oddałam się ćwiczeniom Callanetics. 


40 min stretchingu + ten przyjemny zapaszek + relaksująca muzyka = MEGA ODPRĘŻENIE

A później przyjemna kąpiel, z masażem i peelingiem w jednym. Moja skóra jest tak przyjemnie gładka. Zajęło mi to ok.1 h. Ale to świetnie zainwestowana godzina w siebie.

Pamiętajmy, że oprócz diety i ćwiczeń ważna jest też relaksacja i odpowiedni odpoczynek. 

Kolorowych snów,

MJ



26 lipca 2014 , Komentarze (1)

Od mojego oczyszczania jem bardzo czysto ;)) 2 świete informacje odnośnie tego oczyszczania, oprócz tych wiadomych walorów, to fakt, że:

- nie mam ochoty na słodycze (być może sól gorzka wypłukała moje bakterie candida :P)

- nie potrzebuje kofeiny, a kawę piłam regularnie. Oczywiście, to dopiero 5 dni, więc będę Was informować, jak mi idzie i czy nałóg się odezwie ;) A co do kawy, nie uważam, żeby jej picie miało jakiś zły wpływ na organizm, wiadomo, że ma wiele zalet. Jest dużo badań, które mówią, że przyspiesza spalanie tłuszczu ( przez zawartą kofeinę). Ale ja jestem niestety mój układ pokarmowy reaguje nadwrażliwie na kawę. Często miałam bóle brzucha i inne nieprzyjemności. Poza tym chce się pozbyć cellulitu,dlatego zdecydowałam się ja wyeliminować ;)

Postanowiłam się nie ważyć przez miesiąc, bo pamiętam jak w zeszłym roku codziennie wchodziłam na wagę i od pomiaru zależał mój humor. Raz +0,1kg, na drugi dzień -0,3kg. Nie ma co się frustrować, dlatego, aby być na bieżąco i obserwować postępy będę się co jakiś czas mierzyć.

Jakiś czas temu kupowałam spodnie i mierzyłam obwód bioder - 107cm, a dzisiaj 103. Także jest dobrze, jest progress ;))

U mnie ostatnio aktywnie:

środa: turbo spalanie z Ewą

czwartek: interwał 

+ 1h biegania śr.tętno 148, spalone 453 kcal oraz 52 g tłuszczu wg mojego pulsometra

A dzisiaj: interwał Ani Lewandowskiej : 

  • 20 brzuszków na skosy
  • 15 squatów
  • 10 pompek
  • 10 burpees
  • 30 sec skip A+ boks 

I takich 8 rund. Na prawdę daje w kość! ;))))

Jak na razie rozmaicie. Po mału przyzwyczajam się do porannej aktywności i zmieniam ćwiczenia.

Wysprzątałam domek, zrobiłam pranie, a teraz idę się pouczyć na PRAWKO na słoneczku. Trochę wit.D ;))

Aktywnego dnia,

MJ


23 lipca 2014 , Komentarze (1)

Po tym oczyszczaniu z rana nie najlepiej się czułam, ale już od 13 wszystko wróciło do normy. Pogoda też nie sprzyjała, pewnie troszkę się odwodniłam...

Wczoraj zaczęłam oczyszczaniem wątroby, a dzisiaj doszło do tego oczyszczanie duchowe. Przyszła do mnie paczka z książkami Beaty Pawlikowskiej ;) Zaczęłam od "Księgi kodów podświadomości". Przeczytałam dopiero 140 str, ale muszę przyznać, że na prawdę daje do myślenia.

Autorka podejmuje tematy siły naszej podświadomości, skąd w naszym życiu są pewne wzorce zachowań i dlaczego często robimy rzeczy, których tak na prawdę nie chcemy robić. 

Wymienia fałszywe kody naszej podświadomości, np. Jestem gorszy, bezwartościowy. Muszę walczyć o swoje. Muszę się bronić. Muszę zdobyć akceptację. Świat jest niesprawiedliwy.

A co zwróciło moją największą uwagę to tekst o porównywaniu się ciągle do kogoś. Gdzie jesteśmy chwilowo szczęśliwe, bo ktoś może być od nas w czymś gorszy, a za chwilę znajdzie się ktoś, komu uważamy, że nie dorastamy do pięt i popadamy w rozpacz. Pokazuje, że często człowiek ma potrzebę, żeby coś komuś udowodnić, a często tak naprawdę  sobie. Bo my, szczególnie kobiety, często nie znamy swojej wartości. Czytając ten poradnik zauważam swoje błędy, widzę ich źródło w końcu, ale poczułam również taki optymizm, że jest nadzieja, że można sobie coś zmienić. Chociaż Pawlikowska nie mówi, że będzie to łatwe, a raczej będzie to żmudna praca, ale warto! :)

Podoba mi się to, że autorka utożsamia się z czytelnikami i jest bardzo krytyczna, szczera względem swojej przeszłości, wyborów.  Polecam jak najbardziej i zabieram się do czytania ;))) 

MJ

PS Ale po takim oczyszczaniu niesamowicie można docenić smak jedzenia, wody ;)))

22 lipca 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj pierwsze przygotowanie do maratonu odchudzania, czyli oczyszczanie wątroby. Podaje link, może kogoś zainteresuje ;) http://www.vismaya-maitreya.pl/naturalne_leczenie_...

Jutro skoczę do saunarium na 1 h sauny, żeby pozbyć się toksyn i można zacząć pracować nad zdrowym odżywianiem ;))

Już niedługo zaplanuję sobie dokładnie aktywność fizyczną na te 2 tyg, bo niedługo wylot do Grecji! Już nie mogę się doczekać ;))) Mam jeszcze trochę czasu, aby zadbać o siebie... I can do it!

MJ

21 lipca 2014 , Skomentuj

Ostatnio ciągle marudziłam i pod natłokiem myśli,pomimo podejmowania prób różnych działań... tak na prawdę stałam w miejscu... Co za dużo to nie zdrowo, ot co!

Dlatego razem z moim W. postanowiliśmy, że należy nam się trochę odpoczynku. Zarezerwowaliśmy miejsca z kuszetką w pociągu i po 9 h snu z małymi przerwami obudziłam się w Kołobrzegu. 

Z tą kuszetką też była zabawna historia. Nie wiem, jak nazywają się faceci, którzy pełnią funkcję "męskich stewardess", ale przywitał nas na peronie młody Pan Stewardess. Był mega uprzejmy i profesjonalny, co rzadko się zdarza u nas w Polsce! Podczas podróży spotkałam go w kolejce do ubikacji i wymieniliśmy kilka zdań na temat podróży koleją^^. Nawet pomyślałam sobie, że mnie podrywa. Chociaż będąc już ponad 3 lata w związku czasami wogóle zapominam i wydaje mi się to dziwne, że mogę być atrakcyjna dla innego faceta ;PP 

Spotkałam go drugi raz rano, gdy budził wszystkich na pół godziny przed Kołobrzegiem. Zwrócił się do mnie profesjonalnie- per pani Magdo, oddał nam bilety i legitymacje studenckie, które były w przezroczystej koszulce. Odebrałam je od niego, po czym mój W. spytał czy jest też jego. Wydawało mi się, że jest tylko moja, więc babeczka, która spała pode mną zawołała go. A on ze stoickim spokojem: " Pani Magdo, spokojnie. Proszę sprawdzić dokładnie". Oczywiście rozsunęłam folię i okazało się, że jest ta druga legitymacja. Jak zwykle wtopa, zawsze muszę coś wymyśleć. Nie dość, że nie powiedział mi nic niemiłego to dodał: " Proszę się nie martwić, to nie Pani wina. Jest Pani w pierwszej fazie rozbudzenia po tak długiej podróży". 

Jak rzadko spotyka się tak miłych i profesjonalnych Panów, którzy z uśmiechem wykonują swoją pracę ;DDD

Może ten wpis nie oddaje tego, jak zabawny był ten komentarz, ale uwierzcie, na prawdę się uśmiałam.

A  dzisiaj po tygodniu odpoczynku, złapaniu brzoskwiniowej opalenizny biorę się do roboty. Bo przez ten tydzień przyszło mi do głowy znowu mnóstwo pomysłów ;PP Wypoczęłam i czuję, że mogę podjąć walkę z kilogramami. Świeży umysł i doładowanie baterii przez słoneczko daje świetne efekty. 

Z nowym zapałem,

Mj


10 lipca 2014 , Komentarze (8)

Coś musi być nie tak, skoro ciągle wracam do punktu wyjścia. Nawet po uzyskaniu wymarzonej wagi i tak znajduje coś, do czego mogę się przyczepić, a po dłuższym czasie wyrzeczeń wystarczy jedna porażka, aby zaszyć się w pokoju i nawpierniczać świństwa!

I czemu tak jest? Bo wprowadziłam sobie do życia niepotrzebne nawyki, które odciągają mnie od moich celów. Chcę być zdrowa, szczupła i zadowolona z siebie, więc czemu poświęcam więcej czasu na myślenie o tym niż rzeczywiste działanie w tym kierunku?

Odchudzanie to proces długotrwały, jeśli znowu zafiksuję się na jednym i zrezygnuję z wyjść z przyjaciółmi (bo wszędzie z tymi pudełkami? albo nie zjem pizzy, nie napije się piwa?) to życie przeminie mi na ciągłych frustracjach. A jedno ustępstwo pociąga ze sobą kolejne.

Dlatego stawiam sobie nowe cele, cele długoterminowe. Ćwiczenia, dieta to nie ma być cel sam w sobie. Ma jedynie doprowadzić mnie do spokoju i równowagi wewnętrznej. Robić swoje, ale nie dać się zwariować! Tak właśnie!

Więcej napiszę jutro, bo padam na mordkę ;)

MJ

8 lipca 2014 , Komentarze (4)

Nie pisałam przez 2 dni, bo ostatnio..hmmm... 

Mam tzw. low battery, potrzebuje wakacji albo chociaż weekendu w jakieś cichej dziczy by mnie usatysfakcjonowało! 

Sytuacja z moim W. uspokoiła się, ale "zadręcza" mnie dalej swoimi pomysłami odnośnie swojego biznesu. Fajnie, że się stara i czegoś próbuje, ale ostatnio mam jakiś natłok myśli. Wszyscy mi się zwierzają, ale nikt nie pyta, co u mnie. Głowa pęka od myśli. Marzy mi się wyjście do klubu, uwielbiam tańczyć. Przydałby mi się taki RESET ;))

Jak w tytule - "dieta arbuzowa"- ostatnio nadużywam tego owocu, same cukry i woda, ale może lepsze to niż słodycze, czekolada? 


Oczywiście nie zdałam teoretycznego wewnętrznego testu na prawo jazdy. Zabrakło niewiele, ale w zasadzie mało się uczyłam - "low battery" i niechęć do robienia czegokolwiek, co będzie wymagało minimalnego nakładu pracy, więc nie ma co się dziwić. Choć pytania w stylu - Czy podczas udzielania  pierwszej pomocy, szukania w samochodzie rannych czy sprawdzasz również bagażnik? Oczywiście dałam, że nie, bo wydawało mi się to idiotyczne. Ale jednak trzeba sprawdzić bagażnik, bo może ktoś przewoził psa i jemu też mogło coś się stać - tak powiedział mi jeden z instruktorów. Starałam się być poważna i pod nosem tylko burknęłam sobie, że trzeba sprawdzać bagażnik, bo może ktoś kogoś porwał. Taki ekstremalny wątek kryminalny ;DD  Widocznie mam słabą wyobraźnię i chyba będzie mi ciężko zdać to prawko ;PP

Dzisiaj starałam się o pracę na półetatu w sklepie ekologicznym, ale pewnie pomimo studiów i tak bez doświadczenia w handlu - jedynie uśmiechanie na stanowisku hostessy- i tak jej nie dostanę. Starałam się być maksymalnie kompetentna, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

Namiętnie oglądam ostatnio Devious maids. Świetny jest ten serial, w stylu Gotowych na wszystko! Wątki kryminalne i  przerysowane charakternych Latynosek. Super,szczerze polecam ;)

Ostatnio wkręcił mi się ten kawałek!


Za godzinę bieganie z naszą grupą z siłowni. Mam nadzieję, że nie będzie padać, bo będą loki- cholernie puszą mi się włosy przy wilgotnym powietrzu ;P

MJ

5 lipca 2014 , Komentarze (7)

Hej dziewczyny!

Ale miałam dzisiaj burzliwy dzień, a zaczął się tak spokojnie od plastra ananasa ;P 

Później z moim W.poszliśmy biegać razem z grupą  z naszej wrocławskiej siłowni na wrocławskich wałach nad Odrą. Biegamy metodą Galloway'a. Dzisiaj miało być 8km, ale koleżanka dopiero wróciła z L4 i była osłabiona jeszcze, więc ostatecznie wspólnymi siłami przebiegliśmy 6 km.

A później rozpętało się piękło. 4h piękła. Zaczęło się od uszczypliwości, a potem słowa same zaczęły się ze mnie wydostawać. Jesteśmy parą 3 lata i naprawdę kłócimy się z częstotliwością raz do roku. Wszystko robimy razem. Ćwiczymy, studiujemy, razem spędzamy czas, a od września zamieszkamy razem. I dzisiaj to był ten dzień, gdzie analizowaliśmy naszą przyszłość, wszelkie plany, złości. Wiele nieporozumień, które każde z nas, gdzieś tam w sobie "kisiło".

Ale powiem Wam, że dawno nic mi tak dobrze nie zrobiło. Wyrzuciłam wszystko z siebie. Jemu zawsze wszystko wydaje się prostsze, bo jak to on mówi, jest bardziej racjonalny, a ja emocjonalna. Ale nigdy nie rozumie tego, że jeszcze jestem w dużej mierze zależna od rodziny i nie potrafię tak jak on, tak po prostu się nie przejmować czymś. To nie jest takie proste. 


Te 4h były okropne, ale teraz czuję się o wiele lżejsza. Może schudłam z kg od wyrzucenia z siebie wszelkich trosk ;PPP Kto wie? ;) Dobrze jest tak z siebie wszystko wyrzucić i dobrze jest mieć też kogoś, kto wspiera, wzmacnia i sprawia, że chcesz działać. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Teraz oglądamy mecz z Nim,moimi rodzicami. Jest fajnie, czuję taki spokój wewnętrzny. Schowałam się na chwilę z laptopem, żeby się z Wami podzielić tym. Bo może któraś z Was właśnie tkwi w dziwnej, nieprzyjemnej sytuacji i wydaje jej się, że jest na prawdę źle. A czasami zwykła rozmowa potrafi "dodać skrzydeł."

Ale nie ma też co tracić dużo czasu na kłótnie ;)))

MJ