Połowa wakacji już za nami... W sumie to ja wielce nie ubolewam bo i tak spędzam je w pracy. Chociaż te upały mnie wykańczają ledwo można dychać...
Oczywiście zleciało trochę czasu od kiedy postanowiłam się odchudzać ale nic nie zgubiłam. Wyszło jak zwykle że odpuściłam. Jednak ja jestem jak bumerang, wracam i wracam. Za każdym razem obiecuję sobie że teraz to już na pewno dam radę.
Do zrzucenia 40kg!!!!!! No kurka rurka trzeba zgubić tą drugą JA
Aby się nie rzucić na głęboką wodę póki co nie biorę się za ćwiczenia. Wiem, że powinnam ale również wiem że jak zacznę ćwiczyć i jeść inaczej to szybko się znów zniechęcę. No taka głupia już jestem że nie mogę tego połączyć póki co...
Postanowiłam również przejść na 5 posiłków dziennie:
5:20 - śniadanie przed wyjściem do pracy (musli z jogurtem / serek wiejski / jajko na miękko + grahamka / 2 parówki z keczupem + 2 tekturki WASA / jajecznica + 2 kawałki chleba razowego )
10:00 - II śniadanie już w pracy ( bułka pełnoziarnista z wędliną drobiową i jakieś warzywo / białym serem ) + owoc ( jabłko / maliny / arbuz / gruszka / śliwki )
13:30 - ''lunch'' również w pracy ( surówka z warzyw / sałatka z pełnoziarnistym makaronem )
16:00: - obiadek ( gyros z kaszą gryczaną i grillowaną cukinią / naleśniki z mąki pp z białym serem / warzywa na parze i pierś z kurczaka / filet z ryby i kapusta kiszona )
18:30 : kolacja ( twaróg z miodem / omlet / grillowane warzywa ) + 1 szkl. soku pomidorowego
Będę bazowała tylko na tych posiłkach ze względu na szybkość przyrządzenia, budżet i po prostu jest to coś co lubię. Nie mam zamiaru gotować wymyślnie bo wiem że to też by mi się znudziło i szybko bym odpuściła. A jak wiadomo chodzi o to aby było to tak wszystko sprawnie zaplanowane aby wytrzymać w swoich postanowieniach