Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

One minute on the lips, a lifetime on the hips

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 27179
Komentarzy: 262
Założony: 15 czerwca 2015
Ostatni wpis: 8 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
drosera85

kobieta, 39 lat, Gdynia

158 cm, 71.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 września 2019 , Komentarze (1)

Skręcona noga już nie boli przy chodzeniu, fizjo pozwolił spróbować jazdy na rowerze. No to wsiadłam i pojechałam, do pracy i z powrotem, łącznie 35 km. W drodze powrotnej nawet niezły czas wykręciłam, 52 minuty, to jest jeden z moich topowych czasów na tej trasie. Ciekawe ile jeszcze dam radę zbić... A jakie są Wasze czasy na dystansie ok. 17km na ścieżkach rowerowych w ruchu miejskim?

Ja bardzo się wkreciłam w jazdę na rowerze kiedy odkryłam Spotify i podcasty, wrzucam godzinny podcast i ruszam do pracy. Czysta przyjemność!

Jutro chyba też na rowerze popędzę :)

Udanej niedzieli! 

6 września 2019 , Komentarze (9)

Witajcie!

Ze smutkiem zawiadamiam, że moje ambitne plany, pod które ułożyłam w zasadzie całe życie od stycznia b.r. począwszy, wzięły w łeb, albowiem 3 tygodnie przed zawodami skręciłam nogę. Wiem, że czyta mnie raczej mało osób, więc przypomnę: kiedyś postanowiłam, że kiedyś kiedyś w przyszłości, jak już urodzę dzieci, wykarmię, odchowam i wyślę do szkoły z internatem :D to wtedy wezmę udział w biegu OCR. Ale nie takim tam pierwszym lepszym, tylko organizowanym przez byłych komandosów z jednostki wojskowej, w której służą moi koledzy. No i jeszcze plan był taki, że przebiegnę ten bieg, choćbym na czworakach miała mijać linię mety, przed ukończeniem 35 r.ż. (bo potem to już wiadomo, tylko do trumny się kłaść :D :D :D ).

No i w styczniu się zorientowałam, że ten rok, to moja ostatnia szansa :D 

Zatem zaczęłam ostre przygotowania, waga (którą wciąż przecież zbijam, powoli, ale skutecznie) poszła mi w górę, ale stwierdziłam, że w imię przyszłego sukcesu to wytrzymam. Kondycyjnie już byłam nieźle ogarnięta, więc zaczęłam takie treningi ogólnosiłowe, w uproszczeniu mówiąc. W międzyczasie z rozpędu i jakby przy okazji przebiegłam Runmageddon i Biegun OCR, ale jednak nie te biegi były moim celem. 

No i na ostatniej prostej nieszczęśliwie skręciłam nogę, ortopeda po moim pytaniu o zawody popatrzał na mnie długo i przeciągle (chyba analizował zasadność odesłania do psychiatry :D ). Więc zawody przeleciały, pozostał tylko doping. Tej przeszkody na ostatniej prostej, w postaci zwichniętej nogi, pokonać niestety nie mogłam.

No ale jednocześnie stwierdzić muszę, że przygotowania to był dla mnie wspaniały czas, poznałam dużo fajnych ludzi, sam sport przynosi mi też radość (i w końcu polubiłam bieganie!!!).

Szkoda, że te zawody raz w roku, ale co poradzisz, jak nic nie poradzisz...

Tymczasem wracam na dietę, bo na L4 piwko smakowało, i pizza też, i więcej grzechów nie pamiętam, a teraz muszę żałować. Waga na suwaczku jest tylko orientacyjna, mam cykora i nie chcę się zważyć, dam sobie czas. Ostatecznie przy masie mięśniowej, jaką nabudowałam od stycznia, bardziej już powinno chodzić o wymiary.

No, to trzymajcie kciuki :)

29 lipca 2019 , Skomentuj

Przebiegłam Biegun OCR :)

No, prawie :D

Biegłam jako support dla grupy dziecięcej, ale zrobiliśmy razem ok. 7 km. I po przesadzaniu dzieciaków przez co drugą przeszkodę nie wiem, kto się bardziej zmęczył :) I komu bardziej podobały się błotne kąpiele, też nie wiem :D

Biegam dalej, fajnie już widać postępy, nagle brak zadyszki, nagle te górki nie takie wielkie. Dorywczo chodzę też na treningi grupy OCR, zabawa przednia, ludzie kapitalni :) Czekam, gdzie mnie ta nowa droga doprowadzi.

A z postępów odchudzania - postępów brak :/ Fakt, że nie trzymam diety zbytnio, nie przejadam się również, nie grilluję co tydzień, chwilami przecież biegam jak chomik w kołowrotku, i żeby tak zupełnie niiiiic??? Jeśli nic nie ruszy to na jesieni pójdę do dietetyka, bo na razie to mam wrażenie, że pod wciąż taką samą warstwą tłuszczu narastają mięśnie, więc całość sylwetki idzie rozmiar w górę. Jeśli się nic w tym zakresie nie zmieni, do zimy będę umięśnionym niedźwiadkiem Puchatkiem :/ 

1 lipca 2019 , Skomentuj

Wczoraj się przełamałam i poszłam w końcu na pierwszy trening z grupą zawodników (i miłośników :) ) biegów OCR. No dobra, w zasadzie to nie przełamałam się, tylko mój mąż powiedział do tej ekipy "tak, ONA DZIŚ PRZYJDZIE", no i wstyd już było się nie pojawić :)

Skwar i żar lejący z nieba, jakby wrota piekieł się z tej okazji otworzyły....

Ale dałam radę. Biegowo nawet całkiem nieźle, na pewno nie biegłam w ogonie. Ale na przeszkodach porażka, w zasadzie ciężko powiedzieć, że "ale większość zaliczyłam", bo nie wiem czy można uznać zaliczenie, jeśli kolega wciąga cię do góry na nogę :) :) :)

Smutna refleksja jest natomiast taka, że niezależnie od tego jak wyćwiczę ręce i całą obręcz barkową, siłę, zwinność itd., to i tak nigdy nie pokonam ostatecznej przeszkody, jaką jest mój bardzo niski wzrost.  Mogę nauczyć się robić wymyk, ale żadnego wymyku nie będzie, jeśli rękami nie sięgnę do drążka (czy tam czegokolwiek). Bardzo to demotywujące, nie ukrywam.

Podsumowując: skóra z łydki zdarta (rampa), nadgarstek boli (pionowa ściana), na ręku pęcherze (a to nawet nie wiem jak ta przeszkoda się nazywa :)  ).

Zaleczam rany, rozciągam zakwasy i hej do przodu! :)

25 czerwca 2019 , Komentarze (15)

Zaczęłam prowadzić dzienniczek biegacza, ponieważ w mojej aplikacji widać tylko 30 ostatnich treningów, a starsze przepadają (dlaczeeegoooo?!). Pierwsze treningi już przepadły, w tym moja pierwsza dycha, przebiegnięta w 1 h 20 min. Na szczęście mam screeny niektórych starych treningów :)

Widać bardzo ładny progres, nie pamiętam, kiedy pierwszy raz wyszłam pobiegać, pamiętam natomiast, że w niedzielę wielkanocną miałam trzeci chyba trening, i był niesamowity - w takie święto o 7 rano na ulicy nie było absolutnie nikogo! Czysta postapokalipsa.

Najstarsze dwa zapisane treningi, to już było po ok miesiącu trenowania:

/data - dystans - średnie tempo /

6.05. - 10,01 km - 8'00"

8.05. - 6,01 km - 7'52"

Tutaj następuje dziura spowodowana brakiem historii w aplikacji, ale widać, że kolejne treningi przynoszą bardzo ładną poprawę tempa:

19.05. - 6,03 km - 7'34"

22.05. - 5,01 km - 7'27"

27.05. - 8,02 km - 8'7" (trudny teren leśny)

30.05. - 5,01 km - 6'45"

2.06. - 10,01 km - 6'22"

4.06. - 3,04 km - 6'35"

8.06 - Runmageddon

14.06. - 4,37 km - 5'55"

18.06. - 4,01 km - 6'45" (bieg plażą)

Także widać ładny, wręcz nadspodziewanie dobry jak na moje warunki, progres. Nic, tylko utrzymać samozaparcie :)

Trzymajcie kciuki!

Jeszcze tylko 68 dni do Biegu Morskiego Komandosa.

19 czerwca 2019 , Komentarze (4)

Trafiłam na analizę składu masy ciała sprzed roku, i postanowiłam zrobić zestawienie, bo akurat niedawno też byłam się "zanalizować" :)

Krótkie wyjaśnienie: rok temu chodziłam do dietetyczki, która pomagała mi zrzucić kilogramy po ciąży. Szło nam świetnie, niestety ona sama udała się na urlop macierzyński :) i mnie osierociła. Od tego czasu waga mi stanęła, potem trochę wzrosła, dieta jakoś nie szła. Za to również od wtedy zaczęłam uprawiać różne sporty, najpierw od czasu do czasu, potem coraz bardziej regularnie, a od maja już bardzo intensywnie.

Zatem:

8.06.2018 -----> 2.06.2019

tkanka tłuszczowa 37% ---> 34,6%

masa mięśni 40,7 kg ---> 45 kg

tłuszcz trzewny 6 ---> 5.5

metabolizm 1333 ---> 1445

Zatem fantastycznie! Celowo nie podaję wagi, bo u dietetyczki byłam zawsze rano, z minimum ubrań na sobie. Na tą analizę trafiłam "przypadkiem", po dobrym obiedzie i w jeansach. Także za dużo różnic, żeby móc to porównywać :)

Moim zdaniem jest nieźle, a jak się w końcu uda włączyć porządną dietę, to hoho :)

18 czerwca 2019 , Komentarze (12)

Biegam od półtorej miesiąca, co drugi dzień. Poza bieganiem (osiągnęłam już dystans 10km, ale nie zawsze tyle przebiegam, trzymam się między 6 a 10 km) po każdym treningu ćwiczę obręcz barkową na TRX (4x15 powtórzeń biceps, triceps, plecy, biceps ze squatem, pompki, deska z wyrzutami nóg). Poza tym w niektóre dni jeżdżę do pracy na rowerze po 17 km w jedną stronę (pomiędzy treningami biegowymi).

I co? I NIC! Nie dość, że waga mi poszła w górę, to jeszcze przybyło na obwodach. 2 cm w pupie, po 1 cm w udzie i łydce. Spadło za to z brzucha, ale nie jakoś, że szał (3 cm). Na początku mówiłam: ciało się adaptuje. Potem, że woda się zatrzymała.. Teraz już sama nie wiem. Trochę czasu już jednak minęło. Zapytacie jak z dietą? Dietę mam nie gorszą niż przed rozpoczęciem treningów, staram się trzymać jadłospisów od dietetyka, ale nie zawsze się uda. Na pewno nie objadam się batonami, chipsami, smażonym kotletem....

Chyba muszę się wybrać do dietetyka, bo nie ogarnę tego sama.

Aha, 75 dni do Biegu Morskiego Komandosa :) W międzyczasie będzie jeszcze Bieg Twardego, także przygotowania w toku!!

11 czerwca 2019 , Komentarze (2)

W weekend udało mi się przebiec Runmageddon :) No cóż, najkrótszą trasę, ale chyba się liczy? :) Za rok pobiegnę na dłuższą :)

Sprawdziło się to, co mówili wszyscy, że bieganie nie ma prawie żadnego znaczenia (o ile oczywiście nie walczysz o dobre miejsce) - przeszkody są tak gęsto ustawiane, że nawet człowiek nie zdąży się rozpędzić. Za to akurat w przypadku tego biegu (jeszcze nie mam porównania do innych) najistotniejsza jest siła rąk i chwytu. No cóż, nie ma co ukrywać, że w tej materii przede mną bardzo, bardzo dużo pracy. W lipcu biegnę Bieg Twardego, tam charakter przeszkód jest zupełnie inny, ciekawa jestem, jak pójdzie.

Waga robi co chce, nie potrafię przy takiej skali intensywności treningów zapanować nad apetytem i ewidentnie się przejadam, bo wzrost jest na obwodach oraz na wadze (na suwaczku nie zaznaczam, bo bym w depresję wpadła). Chyba muszę pójść do dietetyka po dopasowaną dietę, bo może kondycję zyskam, ale talię stracę, jak tak dalej pójdzie :(

81 dni do Biegu Morskiego Komandosa :)

4 czerwca 2019 , Komentarze (5)

No więc udało się! Po miesiącu od chwili, kiedy powiedziałam sobie, że czas polubić bieganie, udało mi się przebiec 10 km w godzinę.

Tak tak, wiem, że dla wytrawnych biegaczy taki czas nie jest w żaden sposób zachwycający, ale na pewno stanowi pierwszą barierę do przełamania (no, może drugą, pierwszą są drzwi od mieszkania, dzielące przestrzeń komfortu od przestrzeni łez i potu:):) ).

Pomimo tak intensywnych treningów (3-4x tygodniowo bieganie plus po bieganiu TRX z naciskiem na core i ręce) moja waga ani drgnie, a obwody poszły w górę (biodra +1, udo +1, łydka +0.5); spadło za to z brzucha, już 3 cm. Staram się najmocniej jak mogę nie popadać w zniechęcenie z powodu tego braku różnicy (lub zbyt małej różnicy). Pomogło mi udanie się na pomiar składy masy ciała, wiadomo, że to wartości w przybliżeniu, ale w stosunku do zeszłego roku przy takiej samej wadze mam ponad 3kg mięśni więcej (to dużo??) i  3.2% tłuszczu mniej (a to chyba naprawdę nieźle?). Także nie załamuję się, w końcu zobaczę oczekiwane efekty.

Już tylko 88 dni do Biegu Morskiego Komandosa ;) 

19 maja 2019 , Skomentuj

Do wielkiego dnia zostały 104 dni.

W tym tygodniu 2 treningi biegowe po 6 km po plaży i wczoraj 6 km intensywnego marszu w terenie leśnym. Dzisiaj (o ile pogoda się nie załamie) planuję pobiegać, może kolejne 6 km wpadnie :)

Nie dostrzegam jeszcze zmian w sylwetce, i do tego pomimo takich całkiem intensywnych treningów waga stoi, a może nawet zaczęła rosnąć - chociaż to akurat z wiadomych przyczyn. Na szczęście za bardzo się tym nie przejmuję, teraz ćwiczę, żeby dotrzymać swojego postanowienia i przebiec Bieg Morskiego Komandosa, wszystko inne jest mniej ważne, a poprawa sylwetki na pewno też przyjdzie z czasem!

Mam za to totalne kłopoty z trzymaniem diety - wszystkie przepisy z czasów jak chodziłam do dietetyka dostarczają teraz za mało kalorii i sama już nie wiem, ile powinnam jeść, żeby przy tak dobranej intensywności treningów zachować jeszcze szansę na chudnięcie. Na razie walczę z napadami głodu :/ Może powinnam wybrać się do dietetyka w tych nowych okolicznościach... czy wystarczy dodać białko do diety?