Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

One minute on the lips, a lifetime on the hips

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 27021
Komentarzy: 262
Założony: 15 czerwca 2015
Ostatni wpis: 8 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
drosera85

kobieta, 39 lat, Gdynia

158 cm, 71.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Od jakiegoś już czasu mam wagę, która nie tylko waży, ale również mierzy ilość tkanki tłuszczowej, mięśniowej i zawartość wody w organizmie. Od początku używania tej wagi mam za mało wody, wg tabeli dla mojej grupy wiekowej wody powinno być 52-49%. Tymczasem u mnie 42 % i trochę w górę, trochę w dół, ale nie jestem nawet w stanie zbliżyć się do wartości prawidłowych. Piję ponad 2 l płynów dziennie i nic się nie podnosi. Dlaczego? Ktoś ma jakiś pomysł? Po jakim czasie powinnam zobaczyć poprawę?

12 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Wróciłam do diety, znowu ważę, gotuję, pilnuję, piję wodę... Wczoraj nawet na siłowni byłam. Otworzyli nową w moim mieście, bardzo fajne miejsce, będę chodzić. Na rozgrzewkę przebiegłam 3 km, potem obwodowy, na koniec cardio na rowerku. I sauna :D Cud miód. 

Dziś też super ekstra, drugie śniadanie z poświęceniem jadłam na parkingu w samochodzie, ale nie było wyboru.

I po takich dobrych kilku dniach na kolację zjadłam dziś białą kiełbasę. Nie że miałam taaaakąąą ochotę na nią, ale "akurat" była w lodówce - no to ma się zmarnować? Chyba mnie porąbało :/ Przez święta przybyło trochę kg, do teraz na wadze nie stanęłam bo się boję wpaść w depresję. I na kolację zamiast sałatki - kiełbasa. No niepoważna jestem.

4 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Po urlopie, który przypadał mi między innymi na święta i Nowy Rok, wracam do pracy wypoczęta (pierwszy raz od długie czasu), oraz pełna motywacji. Dodatkowo na diecie (ale nie po raz pierwszy, po prostu powrót). Przy okazji dzisiaj zorientowałam się, że od 4 dni nie palę (ostatni raz w Sylwestra). Może i z tym tematem rozprawię się raz na zawsze.

No więc postanowiłam.

I kwartał 2016 roku ogłaszam Czasem Wielkiego Odgracania. Mojego domu oczywiście. 

Wyrzucę wszystko, czego nie używam, nie do końca mi się podoba, jest stare i brzydkie... Mam dosyć chaosu naokoło mnie. Kiedyś to jeszcze było do ogarnięcia, za panieńskich czasów człowiek mniej pracował. Teraz dziecko (drugie w planie), pracy więcej, do domu lecę z wywieszonym językiem, jak mały pójdzie spać to rzucam się do garów, coby przygotować coś przyzwoitego na następne dwa dni. Nie mam dodatkowego czasu na wieczne przekładanie rzeczy z kąta w kąt (co i tak nie powoduje, że w domu robi się porządek, po prostu graty zmieniają swoje miejsce). 

Wyzywam sama siebie (a może ktoś dołączy?). Za każdą wyrzuconą rzecz jeden punkt :) Okres długi, bo na pewno nie codziennie znajdę czas i siły. Potem odgracony pokój łatwiej będzie sprzątnąć :) Na koniec kwartału w nagrodę zamienię punkty na złotówki i sprawię sobie jakiegoś ciucha :D

29 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Na smacznie dopasowanej schudłam już 6 kg. Teraz postanowiłam dokończyć, co zaczęłam, więc jeszcze 7 kg przede mną. Moim marzeniem jest zobaczyć 5 z przodu, ale wydaje mi się, że już na zawsze zostanę "szóstkową" dziewczyną. Zobaczymy.

Motywacja na wysokim poziomie, poprzednio szło mi świetnie przez 1.5 mca, potem nawał pracy zaburzył wszystko. Tym razem się nie dam :)

Trzymajcie kciuki!

23 grudnia 2015 , Komentarze (12)

Postanowiłam wrzucić pierwsze zdjęcie porównawcze :)

- 6 kg, - 9.5 cm w talii, - 9.5 cm w brzuchu, - 9 w biodrach, - 6 cm w udzie (chociaż tego w udzie to ja tu nie widzę, aczkolwiek moje spodnie zauważyły różnicę - może dlatego, że na drugim zdjęciu stoję trochę bliżej obiektywu ;)).

I to zdjęcie dedykuję wszystkim młodym mamom, którym złośliwe pindy powtarzają, że "eee po ciąży to już zostanie" i "przy dziecku nie da się schudnąć".

Da się!!

Tym optymistycznym akcentem życzę Wam Wesołych Świąt :)

21 grudnia 2015 , Komentarze (1)

No i postanowiłam, że będę chodzić na siłownię rano. Wieczorem nie mam siły. I nie dam się przekonać, że mam, tylko muszę ją w sobie odkryć. Młody zasypia ok. 19:30, a ja 15 minut po nim zaliczam zgon na kanapie, nierzadko również od razu zasypiam.

Także jedyna szansa dla mnie to iść na siłownię rano. Tak też zrobiłam. 30 minut na bieżni, 15 na rowerze, następne 15 w saunie i człowiek wychodzi jak młody bóg. 

Tak więc ten tydzień zaczynam -400 kcal na liczniku :) Ale idą święta, bilans zamknięcia raczej nie będzie łaskawy :D

17 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Dietę smacznie dopasowaną skończyłam już dawno. Hoho, gdzieś w okresie wakacyjnym. Od tego czasu raz lepiej, raz gorzej (teraz gorzej ;)) ale wciąż, powoli, małymi krokami w dół.

W listopadzie zorientowałam się, że oto minął rok, od kiedy stwierdziłam DOŚĆ, i w ciągu tego roku bez poważniejszych wyrzeczeń schudłam 13 kilo. W tym 6 od kiedy zalogowałam się na Vitalię.

Nie poprzestaję na tym, idę dalej. Boję się, że nie schudnę tych założonych kolejnych 7 kg zanim w kolejną ciąże zajdę. Ale w sumie to raczej taka psychologiczna granica. Oby po drugiej ciąży nie zostało tyle dodatkowych kilogramów. NIGDY WIĘCEJ!!!

Mój plan żywieniowy obejmuje 5 posiłków, wody "pod korek" ;) Zdrowo, organicznie, bez chemii i witaminy E. Na tym punkcie to już chyba trochę odjechałam, ale to wyjątkowo mało groźny odjazd ;) Ruch też oczywiście, ale nie oszukujmy się - pracuję ponad etat i mam małe dziecko, mój ruch ogranicza się głównie do biegania za pierworodnym (ale od jego dźwigania w widoczny sposób wyrzeźbiły mi się ramiona!). Żadnych głodówek, ale też żadnych słodyczy.

Wszystkim Wam i sobie również życzę wytrwałości. 

5 sierpnia 2015 , Skomentuj

Auto pojechało na planową wizytę do mechanika. Do pracy (ok. 20 km) nie bardzo jak dojechać. To znaczy jest czym: komunikacją miejską (ŻAR się z nieba leje, a o 16 to już w ogóle będzie cacy), samochodem szwagra (który to szwagier zabrał dowód rejestracyjny od tego auto hen w Polskę) lub rowerem. No to ROWER. W pracy prysznic na szczęście jest, spóźnię się jakieś 20 minut, ale dojadę.

Jadę, jadę... Kryzys już na 10tym kilometrze, poranek a już duchota. Dojechałam. Wchodzę do pokoju, patrzę: za biurkiem siedzi mój wspólnik. Heh, popier*** mi się grafik :) Na cholerę o 6 rano wstałam :)

No to do domu. A jak już dojechałam do domu, to może i dalej bym ruszyła. Pojechałam, to tu to tam, kawę wypiłam na ławeczce. Endomondo pokazało 1413 kcal spalonych :) A to jeszcze nawet 14tej nie ma... <I've got the power!>

31 lipca 2015 , Komentarze (8)

Znalazłam dzisiaj takie ciekawe zdjęcie (demotywator, zwał jak zwał):

Większość chyba z Was, która ćwiczy (jak czytam Wasze pamiętniki, to sporo nas jest), co jakiś czas odczuwa niepewność co do prawidłowej diety i jej skuteczności, bo waga nie spada. I czy to zastój, pytacie. Mówi się, że mięśnie ważą więcej, stąd taki efekt. Sama się and tym zastanawiałam, bo zaczęłam dietę nie planując podjęcia ćwiczeń, a wyszło,  że ćwiczę jednak dużo, no i waga mi stanęła (swoją drogą ciekawe jaką w tym rolę ma moje niegdysiejsze naprawdę intensywne uprawianie sportów. Wtedy to paaaaani, byłam jak żyleta!).

No więc u góry jest na to "żywy" dowód ;) Ciało umięśnione będzie ważyć więcej/tyle samo, co tej samej objętości pokryte tym jakże miłym dla oka tłuszczykiem :> No nie ma innej opcji.

Dlatego mierzyć się, mierzyć :) A nie tylko ważyć :)

29 lipca 2015 , Komentarze (3)

Pochwalę się, a co!

Tak wygląda moje endomondo z lipca: 

Naaaaajs! :) Sporo tu co prawda samego chodzenia, ale chodzenie wrzucałam, kiedy szłam na spacer z wózkiem taki powyżej 6-7 km.

Moja waga wciąż stoi, a moje cm wciąż spadają. Widocznie tak ma być.

Aerobik dziś odhaczony, no być może wieczorem się długi spacer z pierworodnym jeszcze trafi, ale tymczasem zjadłam owsiankę i do pracy!

Do usłyszenia laski :)