Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zabiegana Mamuśka, zapracowana Biznes Woman prowadząca mały biznes. Kobieta potrafiąca nieźle gotować i naprawdę świetnie piec. Niepoprawna optymistka nie potrafiąca usiedzieć w miejscu, wiecznie marząca o dniu wolnym, by zapakować swoich trzech chłopaków do auta i wyruszyć na poszukiwanie przygód. Zadowolona zw swoich wszystkich dotychczasowych decyzji życiowych a było ich mnóstwo i kilka z nich było bardzo poważnych, jakich nikomu nie życzę. Najnowszą podjętą decyzją jest zrzucenie 8 kg. Pewnie chwilkę to zajmie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3677
Komentarzy: 34
Założony: 19 czerwca 2015
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MamaMaxa

kobieta, 34 lat, Ełk

173 cm, 75.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2015 , Skomentuj

Tak jak wcześniej pisałam: tęsknię za siłownią,karnet został zawieszony gdy jechaliśmy na urlop. Ostatnie dwa tygodnie (czyli od powrotu) dzieci chorowały więc wymienialiśmy się z Mężem między pracą a domem. Na siłownię nie mam ochoty chodzić bez niego. Lubię mieć Go na bieżni obok siebie, lubię widzieć jak ćwiczy na maszynach gdy ja jadę na rowerku. Lubię gdy jest ze mną po prostu;)
Ale na basen lubię chodzić sama. Nawet gdy ostatnio mi się nie chciało ruszyć z domu bo pogoda była paskudna, to On mówił:"jedź, zrelaksujesz się, odprężysz". I jeździłam. PO 30 długościach zaczyna mi się nudzić więc robię jeszcze 10 "na dokładkę" i idę na bicze wodne na uda albo na rowerek w wodzie. 

Zaczęłam się zastanawiać nad sauną bo na naszym basenie jest ogólnodostępna. Muszę o tym poczytać. 

A dziś nie miałam jak iść na basen, nie miałam jak poćwiczyć z Mel B (tak ostatnio znów zaczęłam:D) więc rozłożyłam matę w pokoiku chłopców gdy oglądali bajki i zrobiłam ćwiczenia które zapamiętałam na pośladki i na brzuch oraz włączyłam sobie ćwiczenie na boczki Tiffany bo to nie wymaga przestrzeni;)

Z jedzeniem raz lepiej, raz gorzej, dziś zestresowana (mąż zdawał egzamin na prawo jazdy) nie zjadłam śniadania i w pracy jak dowiedziałam się, że zdał to wciągnęłam dwie słodkie bułki z makiem. Pierwszy raz od nie pamiętam nawet kiedy. 

Co więcej byłam w bibliotece i wypożyczyłam kilka książek na temat dietetyki, indeksu glikemicznego, psychologii odchudzania. Czuję, że w październiku wyląduję na studiach o kierunku dietetyka. Marzy mi się, A marzenia trzeba spełniać, prawda?:)

23 października 2015 , Komentarze (2)

trzy tygodnie temu zaczelam chodzic z mezem na silownie. Dwa razy w tygodniu o 8 rano,czas tylko dla nas a pozniej do pracy. Czlowiek wchodzi na silownie,mija stadko pakerow, wchodzi na bieznie i w moim przypadku umiera. Czasem uda mi sie jeszcze wejs  na rowerek czasem noe daje rady. Patrze na dwie chudzinki co ze sztangami przysiady robia. I ide spokojnie na moje ulubione maszyny na moesnie brzucha. Tam daje z siebie wszystko. I gdy czas treningu dobiegakonca to ja czuje ze moge gory przenosic! A w tym tygodnou nie bylam na solowni bo najpierw bylam chora a w czw pojechalam zawiezzc meza na egzamin na pprawo jazdy. Dzis mam duzo pracy od 9 a jutro jedziemy wieczorem do warszawy i w nd lecimy do rodziny za granice. I tesknoe juz za silownia.... 

moje jedzenie coraz lepiej. Grunt to poukladac sobie w gllowie ze robimy to dla sieboe same,bez przymusu,dla zdrowia, a nie zeby komus zrobic na zlosc. Pozytywne myslenie duzo daje. Na prawde!!!

24 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Mija tydzień. Takiej diety jakiej nigdy nie było. Takiej praktycznie bez chleba, z 5 posiłkami dziennie, bez omijania ich "bo kientka przyszla 10 minut wczesniej wiec nie zjem i ide robic paznokcie". Potrafiłam nawet zostawić klietkę na trzy minuty by pójść wypić szklankę soku warzywnego, żeby nie opuścić posiłku. Dużo warzyw, kasz, ryżu brązowego. Do tego woda, zielona herbata i czystek. 

Co więcej, w poniedziałek miałam wolne i pojechałam z Mężem i chłopcami na wycieczkę. Odwiedziliśmy naszą ulubioną kawiarnię. Gdy oni jedli lody i torcik bezowy ja piłam zielony koktajl, a na drogę spakowałam obiadek: grillowanego kurczaka z kaszą gryczaną. W sumie, to chyba sama nie wierzyłam, że tak się da;)) A wystarczyła odrobina silnej woli:D


Menu dzisiejsze: 

śniadanie:

owsianka gotowana pół na pół na mleku i wodzie z truskawkami

II śniadanie

szklanka soku pomidorowego pikantnego

obiad: 

warzywa na patelnię orientalne z brązowym ryżem

przekąska

resztka owsianki 

kolacja

wędzona makrela (połowa) kromka ciemnego pieczywka i pomidor.

Cudnie!

A jutro ważenie!


20 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Jak Wam minął dzień? U mnie aktywnością jedyną był spacer z młodszym Synkiem gdy starszy był na zajęciach. Ale jeśli chodzi o dietę jest MEGA!:

Śniadanie:

-kefir (mały, 200g)

-musli

-kawa z mlekiem

-czystek

II śniadanie:

dwie marchewki pokrojone w słupeczki

Obiad:

łosoś grilowany + warzywa na patelnię

Przekąska:

kawka;)

Kolacja:

jabłko pieczone z rodzynkami i cynamonem, zielona herbata

w ciągu dnia także piłam wodę oczywiście;)

I tak minął już czwarty dzień. Powoli jest łatwiej. I lepiej się czuję. A to przecież najważniejsze!

Dziś klientka powiedziała mi, że ludzie gadają, że chcą a tak na prawdę sami nie wiedzą co jest dla nich ważne. Bo jeśli chcemy być zdrowi to nie możemy siedzieć na d... całymi dniami i narzekać, prawda? Sport to nie tylko ładniejsza sylwetka, ale poprawa krążenia, kondycji, pojemności płuc... 

No i przypomniałam sobie, że podobno dieta to 30% sukcesu. Reszta to ćwiczenia. Co o tym sądzicie?

I co ja mam ze sobą zrobić? Nie mogę ustalić sobie że któregoś dnia wieczorem idę na jakieś zajęcia bo nie mam co robić z dziećmi. Poza tym wieczorem padam na ryjek. Zostają poranki. 6 rano. Po ostatnich próbach biegania miałam pęcherze takie jak dwie czereśnie.... 

Mam nad czym myśleć wieczorkiem, a pomoże mi w tym nowy magazyn Chodakowskiej. Niezły jest. Od dawna kupuję womens health. Teraz dojdzie jeszcze ten:) 

Buziaki.

Marta.

19 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Hej Dziewczyny. 

Mój nowy strat, nowy początek.

8 kg do zrzucenia. Po dwóch ciążach i latach zaniedbań. Zmiany. Już dziś, nic na potem. Mam nadzieję, że będziecie mnie wspierać, ja obiecuję zaglądać do Was i dodawać otuchy. Chciałabym być motywacją dla innych i pokazać, że wystarczy chcieć aby się udało.

Start jest dość łatwy, bo:

-nie mam chorej tarczycy, która powoduje tycie,

-nie mam problemów hormonalnych,

-nie mam chorych stawów, które uniemożliwiają ćwiczenia. 

Jedyne  co mnie ogranicza to czas. Pracuję po 8-10 godzin, wożę syna na zajęcia dwa razy w tygodniu, wolne mam tylko niedziele, ale i wtedy nie mam co zrobić z dziećmi, bo mąż by RoboSaver"> pracuje jeszcze więcej. Ale podobno wszystko się da? No właśnie.

Zaczynam z dietą 3d chilii, chociaż nie jestem zwolenniczką żadnych diet. Jednak uważam, że to dobra mobilizacja na początek: mam rozpisane co mogę jeść, jadłospis na każdy dzień, zabieram jedzenie do pracy i już. 

Wcześniej nie biorąc jedzenia zawsze koło południa lądowałam w piekarnii. Teraz łykam te "cudowne" tableteczki i jem 4 posiłki dziennie.

Właściwie dziś jest trzeci dzień. I jest ciężko. Wróciłam z pracy wcześniej, a w domu tyle pokus. Jednak jestem z siebie dumna, bo jutro już dzień czwarty! Małymi kroczkami do przodu. 

18. lipca mamy małą rodzinną imprezkę. Mam zamiar kupić sobie szorty:D 

a 10. sierpnia jadę z moimi Chłopakami na urlop. Myślę, że 8 kilo zrzucę do tego czasu. :)))

i polecam rewelacyjnie napisany tekst bodajże Bosackiej. Dał mi dziś do myślenia. Miłej lektury;) 

http://www.drlifestyle.pl/odzywianie/dlaczego-nie-chudne/