Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8132
Komentarzy: 316
Założony: 2 listopada 2015
Ostatni wpis: 2 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
macieklink

mężczyzna, 35 lat, Warszawa

178 cm, 77.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 listopada 2015 , Komentarze (15)

Jako, że jestem M. wczoraj wybrałem się do kina na  "Listy do M." Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nie były to listy do mnie :P Sądząc po frekwencji na sali kinowej każdy już widział,lub niedługo zobaczy ten film.Pierdyliard ludzi. Z trudem przychodzi mi zrozumienie popularności tego filmu,(weekend otwarcia blisko 600k) no ale o gustach się nie dyskutuje. Momenty śmiechu były. Z okazji kina był grany popcorn. Nie wspominałem chyba jeszcze że jestem największym na świecie fanem popcornu.Absolutnie moja ulubiona przekąska, uzależnienie:P Poza tym dieta trzymana.

Pogoda zewnętrzna nie rozpieszcza, ale ta wewnętrzna na plus ;)

Postanowiłem sobie uzmysłowić ile to jest 32kg:

4893 monety 5 zł

320 bananów

533 jajka

1,45 bloczka betonowego fundamentowego

640 snickersów

12 nowych laptopów

Mam lenia aleeeee puszczam muzykę i idę ćwiczyć.(zrzucić kolejnego laptopa :D )

Pozdro.

M.

17 listopada 2015 , Komentarze (7)

Obwieszczenie Państwowej Komisji Wagowej (PKW) o wyniku ważenia obywatela w dniu                                                           17.11.2015

 Wybory wygrał Kandydat M.  z ugrupowania „Gubimy Rychło Uciążliwy Balast Abdykujący Szybko” uzyskując  81,5 kg głosów, co oznacza ubytek 1kg głosów w stosunku do sondażu sprzed tygodnia.

Komisja Wagowa w składzie ja, ja,ja ,ja  i ja .Nikt nie wniósł zastrzeżeń i protestów. Brawo ja !

Pomiar stwierdzam za ważny i publikuję na pasku Vitali. (pieczęć z ziemniaka) 

A tymczasem idę poćwiczyć i zrobić miejsce na jutrzejszy kinowy popcorn który planuję przyjąć.

M.

16 listopada 2015 , Komentarze (17)

Weekend jak zwykle minął zbyt szybko. Dietowo  był to dobry weekend, ba nawet kolejny cały tydzień można zaliczyć do udanych,jutro ważenie-zdam raport.Postanowiłem dobić do 79 i zacząć stopniowo zwiększać kcal do bilansu 0. Myślę że to dobra waga dla mnie, już teraz czuję się dobrze.To był od początku mój cel i chce go zrealizować.Planuje co tydzień dorzucać 100-200 kcal. Treningowo też super- 4 dzień pod rząd. Nie śmiejcie się ale to chyba mój osobisty rekord :D W końcu zdecydowałem się kupić kiełki-brokuł i rzodkiewka. Muszę przyznać, że bardzo mi smakują, jako dodatek do kanapek, a nawet do samodzielnego pochrupania. Rozważam nawet otwarcie własnej mikro hodowli :P.Na mojej liście "do spróbowania" pozostaje nadal hummus, może i na niego przyjdzie pora.

M.

14 listopada 2015 , Komentarze (18)

Po przeczytaniu kilkunastu pamiętników, stwierdziłem że czas skończyć wymówki wszelakie i ruszyć swoje 4 litery na poważnie. Wczoraj już się udało, dzisiaj się udało, więc jutro też się uda !!! Trening chyba podziałał bo lekkie zakwasy są,ale to dobrze bo jak mawia mój kolega,stały bywalec siłowni jak boli to znaczy że rośnie :P Strasznie nie lubię przegrywać, dlatego liczę na to że teraz moja przygoda z ćwiczeniami potrwa dłużej niż dotychczas.Mam nadzieję że nie będzie to kolejny zryw, a raczej stała opcja na dłuższy czas.Póki co motywacja jest,można powiedzieć że nawet mi się spodobało.Powiedzcie co Wy trenujecie, jak często i ile czasu ?

Wczorajszy dzień może jedzeniowo nie był zbyt poprawny.....trunkowo także :P Ale było to wszystko w granicy rozsądku. Powiedzmy sobie szczerze że tak samo jak nie można schudnąć odmawiając sobie 1 raz tłustej golonki,tak samo nie można przytyć od jednego wysokokalorycznego posiłku,czy też 1 piwa.Nie znam przypadku że ktoś położył się spać szczupły a obudził się rano grubiutki. Raz nie zawsze, dwa razy nie wciąż Jestem zdania słusznego bądź nie, że trzeba zachować zdrowy umiar i nie popadać ze skrajności w skrajność. Tak zdarza mi się zjeść coś niezdrowego,słodkiego i tak zdarza mi się wypić piwo. Pilnuję się jednak i póki co trzymam nad tym kontrolę.Swoją drogą nawet nie jestem już w stanie zjeść takich porcji jak kiedyś, wiem jednak że to może bardzo szybko wrócić,dlatego nie nadużywam tego często. Jak wygląda to u was ? Miewacie wyskoki czy trzymacie ścisły rygor? Umiecie się pohamować i poprzestać na przysłowiowej kostce czekolady ? 

Pozdrawiam i życzę dobrego weekendu ;)

M.

12 listopada 2015 , Komentarze (10)

Witam.

Każdy chyba ma w swojej diecie takie magiczne liczby,  kamienie milowe,punkty charakterystyczne,symboliczne czy zwrotne.Oto moje:

113,7 - moja maksymalna waga,decyzja o odchudzaniu i zmianie.

110 - pierwsze efekty wagowe odchudzania

103,7 - pierwsza dyszka za mną

100 - absolutna liczba symbol,bariera psychologiczna

99 - to było wielkie wow,2 cyfrowy wynik,spory przełom,kopniak na dalsze poczynania

93,7 - 20 kg mniej

90 - kolejna pełna liczba na wadze,niesamowicie motywuje

85 - kolejna 5 zeszła,coraz bliżej końcowego wyniku

83,7- mega radość,5 miesięcy i 30 kg mniej, jarałem się jak Rzym za Nerona tudzież ksiądz nowym ministrantem na parafii. Do wyboru, radość była nieopisana.

1.5l - nieeee nie chodzi o ilość spożytego %, ale o ilość dzienną spożywanej wody.

Jeżeli miałbym wybrać jedną jedyną to : 83,7 wiekopomna chwila :P Jaka jest wasza magiczna liczba, ? napiszcie swoją z krótkim opisem ;)

Teraz takimi kolejnymi liczbami  jest 80 i 79. 79 to od początku był mój cel,moje marzenie,  nie wiem czemu na pasku Vitalii dałem 75. Założyłem sobie taką liczbę gdyż dla mojego wzrostu wg indeksu BMI jest to waga graniczna dla wartości prawidłowej.Natomiast wagą idealną dla mnie jest ponoć 71kg. I tutaj pytanie do Was,jakie macie z tym doświadczenia. Czy indeks BMI jest odpowiednim wyznacznikiem wagi, czy w sposób prawidłowy odnosi się do rzeczywistości ? Jak uważacie do jakiej wagi powinienem dążyć i na jakim poziomie ją ustabilizować?Aha nie mam specjalnych ambicji modela czy sportowca.Źle to brzmi, będzie że nie mam ambicji :P

W tej chwili jestem przeciętnym Europejczykiem. Nie wiem co z taką wiedzą zrobić, cieszyć się czy smucić Mowa o BMI,to moje jak i średnia Europejczyków to 26 z małym haczykiem. Te same badania mówią o tym że już 50% dorosłych Europejczyków ma nadwagę i otyłość.Szału nie ma.Przez ostatnie lata dość mocno tą statystykę zawyżałem, czas ją zaniżać, czego sobie i Wam życzę.

M.

11 listopada 2015 , Komentarze (15)

Ostatnio było o wadach, więc dzisiaj o zaletach:

1.Zdrowe nawyki żywieniowe,zdrowe odżywianie.2 posiłki dziennie zastąpiłem 4 w regularnych odstępach czasu,co 3-4 h.Zacząłem jeść śniadania, których nie jadłem ładnych kilka lat.Moim pierwszym posiłkiem był obiad o 14.Regularnie obalam 1,5l wody dziennie.Ograniczyłem sól i cukier. Przyglądam się etykietom, planuje posiłki.Jem ciemne pieczywo,makaron razowy i kasze gryczaną,które to nigdy u mnie w menu nie gościły.Jem więcej owoców i warzyw.Unikam produktów wysoko-przetworzonych. Nawet kiedy wychodzę z domu zabieram "swoje" jedzenie do lunchboxa,nie ma że boli.

2.Lepsze samopoczucie. Może to metafizyka ale czuję się lżejszy. Fizycznie i psychicznie.Brak zadyszki i zasapania po najmniejszym wysiłku.Mam dużo lepszą kondycję.Mam lepszy humor,częściej się uśmiecham.Bardziej akceptuję siebie.

3.Wygląd. Co tu dużo mówić, jest spora różnica,każdy lubi wyglądać atrakcyjnie.

4.Zdrowie.Nadwaga i otyłość nie są dobre dla naszego zdrowia. U mnie przy każdej wizycie lekarskiej odnotowywano lekkie nadciśnienie tętnicze. W chwili obecnej moje ciśnienie jest na wzorcowym poziomie, moje narządy wewnętrzne są z pewnością dużo mniej otłuszczone,moje stawy mają lżej.

5.Ekonomia i Ergonomia. Jestem tańszy w utrzymaniu :P W tej chwili podczas jakiś wizyt w restauracji spokojnie najadam się 1 porcją, kiedyś musiałem zjeść 2, istna oszczędność:P Człowiekowi o mniejszych gabarytach o wiele łatwiej w dzisiejszych czasach w ciasnych autobusach,tramwajach czy tanich liniach lotniczych :D

6.Śmieszne zdjęcia. Czy ja miałem 3 nogę czy co ???!!!

Tego to już żaden pasek nie ogarnie, nawet łańcuch od krowy chyba nie dałby rady :D A ja myślałem że takie rzeczy to tylko w tv.

M.

10 listopada 2015 , Komentarze (22)

Dziś waga wydała wyrok: 82,5kg. Czyli kolejny tydzień minął i waga spadła o równy kilogram.Dla mnie super. Pojawiły się prośby o foto. Niestety nie podszedłem do tematu profesjonalnie i nie wykonywałem sobie cotygodniowych zdjęć , a szkoda. Znalazłem jednak jakieś fotki. 1 pochodzi z połowy maja 2015, kiedy byłem w szczytowej formie :P Zdjęcie zostało z pewnością wykonane na wdechu. Foto 2 jest z początku listopada 2015. Jak widzicie z grafiką komputerową u mnie słabo, ale mam nadzieję że coś da się z tego wypatrzeć,chociaż pewnie nie za dużo. Dostrzegacie różnicę ???

M.

9 listopada 2015 , Komentarze (20)

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim wpisem, nie spodziewałem się takiego pozytywnego oddźwięku.Cieszy mnie ten feedback i motywuje do kolejnego wpisu.Na większość komentarzy chyba udało mi się odpowiedzieć.W komentarzach pojawiło się kilka zagadnień które chciałbym rozwinąć.

1.MOTYWACJA-Jedno jest pewne bez tego nic się nie uda. W chwili podejmowania decyzji o odchudzaniu miałem silną motywację wynikającą z chęci zmiany wyglądu,uczucie kiedy rzeczy rozmiaru XXL zaczynają Cię opinać jak folijka parówkę serio nie jest najprzyjemniejsze. Trochę jak w każdym uzależnieniu trzeba uświadomić sobie i powiedzieć głośno : Tak jestem otyły. Może i banalne ale tak naprawdę trudne. Sytuacje typu lustro czy robienie zdjęć też były smutne, sztuka wciągania brzucha opanowana do perfekcji, już nawet nie mogła sobie poradzić z oponą od Ursusa na moim brzuchu :P. Ponadto efekt zasapania po nawet prozaicznym i lekkim wysiłku, na pewno nie jest objawem zdrowym i pożądanym u kogoś w wieku 26 lat.Chciałem zmiany dla siebie, ale oczywiście i dla innych, każdy chyba lubi się czuć atrakcyjnie(tak jestem trochę próżny ;D)W trakcie odchudzania najlepszym motywatorem był każdy zgubiony kilogram.Czekałem na wtorek-dzień ważenia-jak dzieci na gwiazdkę. Po wyroku wagi humor najczęściej dopisywał i dawał kopa motywacji na kolejny tydzień.Cudowne uczucie wiedząc że wykonana praca przynosi efekty. W chwilach kryzysu warto także spojrzeć na zdjęcia siebie sprzed diety, i w chwili aktualnej; czy porównanie garderoby, a także samopoczucia.Chyba nie warto tracić tego czasu diety i zgubionych kg i się poddać

2.Tempo utraty wagi & zjadane kcal.

Jestem autorem swojej diety. Wiedze czerpałem z wielu przeczytanych poradników,artykułów. Z całą pewnością nie jest to super hiper dieta, w 100 % zbilansowana,aczkolwiek staram się. Jedno jest pewne przez cały okres tej diety nie stwierdziłem absolutnie żadnego negatywnego wpływu na moje zdrowie, ba mam wrażenie że czuję się dużo lepiej. Jedynym suplementem który brałem był Mg+B6, ale brałem to także przed dietą. Na początku rzeczywiście przeliczałem kcal bardzo dokładnie,zaprzyjaźniłem się z wagą kuchenną,czytałem dokładnie etykiety. Teraz już wiem ile kcal ma konkretna potrawa. Generalną zasadą było i jest spożywanie 1300-1500 kcal.Jem 4 posiłki dziennie.Oczywiście jeśli zdarzają się jakieś grzeszki ten bilans rośnie.Na początku ta dieta była bardziej rygorystyczna, teraz troszkę luźniejsza,ale w granicach rozsądku.Część uzna że za dużo,część że za mało. Powiem tak, żyję normalnie,siłę mam,czuje się ok,efekty są, więc uznaje że ilość ta jest odpowiednia dla mnie.Myślę że ilość kcal jest ściśle uzależniona od danej osoby i nie za bardzo ma sens odnoszenie tej wielkości do siebie.Początkowo waga spadała w tempie nawet 1.5-2kg, później normą był 1 kg na tydzień, następnie wystąpiło spowolnienie -około 2-3 tyg, w chwili obecnej wynosi znowu około 1kg/tydzień.Mam świadomość że teraz z pewnością zacznie to zwalniać.Przykładowe śniadanko uchwycone dzisiaj :

2 kromki razowca,chuda szynka z kurczaka,jajko,pomidor,kawa z mlekiem bez cukru.


Minusy utraty kg:

"Odchudzanie to jedyna gra w której wygrywa ten kto traci"

Pałlo Kołeljo

(wszystkich fanów Paulo Coelho przepraszam za obrazę mistrza)

1.Konieczność zmiany garderoby.Z niektórymi rzeczami trzeba się było już pożegnać bo nie dostosowały się do nowej wagi :P Z rozmiaru spodni 40/42 w tej chwili noszę 34. Wczoraj nabyłem drogą kupna sweter i okazało się że L da radę mnie obsłużyć, dotychczas były to xl a nawet xxl. Więc zmiany jak widać są spore. Kurdeeee właśnie dotarło do mnie że dla pań, które są tu w większości wymiana garderoby to będzie mega plus :P Dla mnie tak średnio.O modzie generalnie myślę to samo co o sytuacji geopolitycznej Trynidadu i Tobago. Jest nieciekawa.

2.Zimnooooooooo. Okazuje się że te 30 kg tłuszczu,to był całkiem dobry zimowy płaszczyk. Fakt jest taki że nadejście chłodniejszych dni dało mi się we znaki, z ery zawsze mi ciepło, nastała era gdzie jest sweter. Z przeczytanych źródeł wynika, że to dość częste zjawisko,organizm musi się przestawić i dostosować do nowych warunków.

To chyba wszystko ważne żeby te plusy ujemne nie przysłoniły nam tych plusów dodatnich, jak mawiał klasyk.

Znowu się rozpisałem. Tradycyjnie zachęcam do komentarzy,pytań,opinii,hejtów. Autor oświadcza że wszelkie tzw. elementy satyryczne, czynione są w celu wywołania uśmiechu,i stanowią przerywnik, który ma na celu nie popadnięcie w sen zimowy przez czytającego. Mam świadomość że nie wszystkie są wysokich lotów,część to suchary,za okruszki na waszych klawiaturach nie przepraszam.

Dobrego dnia ;) 

M.

8 listopada 2015 , Komentarze (46)

Witam serdecznie wszystkich !

Dopiero niedawno natrafiłem na vitalia.pl, przejrzałem kilkanaście pamiętników, aż w końcu postanowiłem także samemu  podzielić się swoją historią. Być może jakimś nieopisanym,cudownym zbiegiem okoliczności ktoś natrafi na ten wpis i pomyśli że jemu też się uda,że jest to możliwe. Powiedzmy sobie szczerze zawsze byłem grubiutki,oczywiście tłumaczyłem to sobie na milion sposobów, a to że taki dobrobyt w domu,a to że lubię jeść,a to że geny, a to że mam grube kości i ważą pewnie z 50 kg(przypominam że faktyczna waga to koło 10 :P)Krótko mówiąc oszukiwanie samego siebie.Dwa lata temu podjąłem 1 próbę zrzucenia balastu,odchudzanie trwało 3 miesiące i z wagi 105 zjechałem do 93. Po 3 miesiącach zapał się skończył, dieta się skończyła i waga zaczęła narastać. W czerwcu tego roku waga pokazała 113,7. To była liczba, która dała poważnie do myślenia i zapadła decyzja o odchudzaniu, dużym odchudzaniu. Takim mądrym,długofalowym , aby nie zaznać na własnym organizmie zjawiska jo-jo. I tak oto 2 czerwca ruszyła dieta która trwa do dzisiaj. Wymagało to całkowitej zmiany nawyków żywieniowych oraz tego co się je oraz czytania etykiet- ( nauki organizmu że śniadanie o 8 da się zjeść, a 14 to raczej nieodpowiednia godzina na 1 posiłek dnia. Dokonałem też wielkiego odkrycia że bez słodyczy,napojów gazowanych, energetyków,fastfoodów i innych ciekawych rzeczy człowiek jest w stanie przeżyć ! :D ) Zaopatrzyłem się także w ogrom wiedzy internetowej na temat odchudzania i odżywiania.Dietę ułożyłem sobie sam. Waga sukcesywnie spadała z tygodnia na tydzień,raz wolniej raz szybciej. Dzisiaj jestem na poziomie 83,5 a więc zgubiłem (po 5 miesiącach) już 30,2 kg. Sporo ale walka o lepszego siebie cały czas jeszcze trwa. Wymagało to wiele wytrwałości,silnej woli oraz unikania pokus.Był cel i trzeba go było zrealizować. Oczywiście zdarzały się cięższe dni,czasem kilka pod rząd, czasami zdarzały się nieplanowane grzeszki, a czasem nawet grzechy żywieniowe, ale cały czas zmierzałem do celu.To teraz trochę o aktualnych komplikacjach, mam jakiś uraz do sportu, przez te 5 miesięcy diety sport gościł w moim życiu może 1-1,5 miesiąca.Teraz nie mogę się zebrać do większego wysiłku, ćwiczę trochę w domu i spaceruje.Kolejny problem to coraz więcej produktów ląduje na mojej liście pt "jak tylko o nich pomyślę mam odruch wymiotny" :P Na tej zaszczytnej liście są już- mix sałat,jogurt grecki,jogurt naturalny,kurczak wędzony,twaróg,serek wiejski i jeszcze parę kolejnych pretenduję. Szukam nowych potraw,przepisów,inspiracji. Jeżeli ktoś tu dotarł to biję pokłony,notka rozrosła się do rozmiarów mego brzucha przed odchudzaniem :P. Czas zatem kończyć, jeżeli ktoś miałby jakiekolwiek pytania, pomysły czy sugestie zapraszam do kontaktu i wymiany doświadczeń, jeżeli będzie jakiekolwiek zainteresowanie  postaram się pisać kolejne notki, gdyż powyższy opis jest mocno skondensowany i zdaję sobie sprawę że nie zawiera wielu informacji.Ahaaaa i jeszcze jedno, do odchudzania na prawdę nie jest wam potrzebny złoty karnet na najlepszą siłownię w mieście, nie jest wam potrzebny najnowszy model butów,nie jest wam potrzebny indywidualny trener, nie jest wam potrzebny dietetyk czy firma cateringowa. Oczywiście to wszystko może się przydać ale nie zastąpi wam jednego-prawdziwej chęci zmiany swojego życia...

Pozdrawiam ;)

M.