Heejka :D
Dziś już konkretnie zaczęte z dietą! Mam nadzieje na spadek w piątek :D Budziki w telefonie ustawione na kolejne posiłki. Będzie petarda!!
Wiem guupia jestem, ale mam cichą nadzieje na deszcz w czwartek... I przepraszam z góry wszystkich czekających na słońce...
po 1. Muszę się uczyć... Baardzo dużo nauki
po 2. Trzy egzaminy w sobotę
po 3. Zostaliśmy zaproszeni z moim TŻ do jego rodziców na grilla z okazji Dnia Matki.
(Najwyżej będę jadła pomidorki i ogórki) :D
po 4. Muszę odpocząć, jeszcze nie odespałam swojego maratonu z zeszłego tygodnia...
Robiłam wczoraj surówkę paprykowo-brzoskwiniową ciekawe połączenie, ale nie mój gust smakowy... Moje kubki smakowe nie były zadowolone... :)
Dziś rano omlet z jajek i chlebek żytni
potem mam koktajl, kanapeczki z serkiem i brzoskwinią. Na obiadek kura z warzywami i kaszą. Kolacja koktajl :d Jest moc. Ciśniemy!!
Byłam wczoraj na zakupach. Jest w domu waga kuchenna( Śmieszki z Kubą wagę kuchenną kupuje diler albo kulturysta :D). Była już wykorzystana. Działa superancko :D Bardzo pomocna jest :)
Pamiętacie, że ciężko mi było wypijać 1,5 l wody dziennie? Teraz na diecie każą pić mi 2.6 l wody... No ale nic. Jak trzeba to trzeba! W pracy gładko pójdzie bo mam dzbanek z filtrem, siedzę w miejscu i mogę sobie tą wodę popijać. W domu wiadomo człowiek nie usiedzi w miejscu. Cały czas coś robi. To i z tym piciem w domu ciężko. Będę się starać!!
Mam kolejną motywację. Okazało się, że kolega z pracy, Łukasz też zaczął dietę więc mogę sobie z nim pogaworzyć na te tematy :D:D Kuba mnie cały czas dzielnie wspiera :) On też jest na diecie, chce osiągnąć "formę życia" czy jakoś tak to się nazywa. Kibicuje mu baardzo!! Da radę.
Ogólnie ze zdrowiem chyba lepiej, aczkolwiek z nosa jeszcze kapie i nos boli od chusteczek. Głowa już nie boli tyle dobre i nie jest mi zimno. Wczoraj to był koszmar. 30 stopni na dworze a ja w swetrze siedziałam w pracy bo mi zimno tak było. Każdy dziwnie spoglądał, ale jak usłyszeli jak mówię i jak wyglądam to się nic nie wspominali na ten temat. Wyglądałam jakby mnie czołg przejechał... Dziś jest ociupinkę lepiej :) Myślę, że to ze wyszłam na słońce i się wygrzałam trochę sprawiły, poprawę.
Byłam wczoraj na depilacji. Pani musiała przerwać na chwile bo z bólu aż się popłakałam. Kolejna wizyta dopiero 29 czerwca. Już chciałabym by to się skończyło... Pomyśleć, że człowiek sam sobie taki ból zadaje celowo... Trochę paranoja.. :D Ale by piękną być, trzeba cierpieć :D
W niedzielę jadę na komunie do kuzyna :D Mam taką piękną sukienkę, którą kupiłam jakiś czas temu. Będzie idealnie na mnie wyglądać w niedziele (mam taką nadzieje). Muszę tylko do niej dorobić ramiączka. Sama w sobie jest piękna :D:D wstawię Wam zdjęcia w poniedziałek :D:D Aktualnie czekam na prezent dla kuzyna na komunie. Kupiliśmy mu zegarek. Ma być jutro. :D:D
Mimo, że jestem zmęczona mam jakąś wewnętrzną energię, która mnie motywuje do działania :D Cieszę się bardzo z tego! Jutro mam na 10 do pracy więc rano idę na siłownię :) Dziś jeszcze zrobię wieczorem trening w domu. Mam rower stacjonarny wiec muszę go wykorzystać :D
Trzymajcie się ciepło :**