Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nauka języków obcych, uwielbiam banany

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4148
Komentarzy: 46
Założony: 25 czerwca 2016
Ostatni wpis: 9 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Herbalia

kobieta, 35 lat, Kraków

167 cm, 70.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Sexy na Karaibach

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2019 , Komentarze (8)

Zawsze zastanawiało mnie, jak moje nieco większe koleżanki były w stanie schudnąć niesamowicie i wyrzeźbić sylwetkę przed swoim ślubem. Teraz już wiem, czemu było to możliwe. Po pierwsze miały konkretny cel i wizję: albo piękna panna młoda, albo wielka panna młoda, starająca się przekonać samą siebie, że dobrze wygląda w tej sukience. Po drugie miały mierzalny efekt i termin swojego sukcesu lub porażki. Bez takiej motywacji schudniemy, owszem. Ale zajmie nam to wiele czasu i efekt nie będzie tak duży.

Z metodą motywacyjną wcale nie jest mi łatwiej niż wcześniej. Jest dokładnie tak samo ciężko wytrzymać napady głodu i chęć na słodycze. Burczy mi w brzuchu i frustrują mnie te wszystkie ograniczenia. Pomimo to, osiągam lepszy efekt niż kiedykolwiek wcześniej. Po 3 tygodniach udało mi się schudnąć 3,7kg, -10 cm w brzuchu i -9cm w talii i to zaliczając w między czasie kilka imprez ze znajomymi, wizyty u rodziny, wakacje, a także stresujące wydarzenia i problemy z pracą (normalnie próbowałabym zajadać ten stres) i nawet wypad na herbatę z przyjacielem. 

Dużo osób pomaga mi osiągnąć cel, ale dużo osób również przeszkadza. Z jakiegoś powodu bycie na diecie jest dla ludzi faux pas. Niby wydaje się, że każdy z nas raz na czas stosuje dietę, ale jak przychodzi co do czego to słucham wymówek rodziny i znajomych typu: "jedno ciasteczko... ", "kto to idzie na dietę przed wakacjami", "z rodziną nie zjesz?". Albo: "dobra dieta to jedzenie po trochu wszystkiego" po czym wielki, tłusty schabowy na talerzu serwowany właśnie przez tą samą osobę. Nie wiem, czemu ludziom jest tak ciężko zrozumieć, że próbuję osiągnąć cel. Za kilka miesięcy to przecież ktoś z nich rozpocznie nową dietę i będzie oczekiwał wsparcia, a nie takich irytujących tekstów. 

Nigdy nie ma dobrego momentu na dietę. Zawsze jesteśmy w przededniu czegoś super jak wyjazd, czy impreza. Gdybym miała słuchać tych uszczypliwych komentarzy, to nigdy nie zaczęłabym diety. Nie wiem tylko, czemu tak ciężko ludziom to zrozumieć. Czemu właściwie muszę się z tego tłumaczyć. Przynajmniej odkąd mam konkretny cel mogę łatwo wszystkich zgasić. Jest konkret, bo jakbym powiedziała, że chce dobrze wyglądać to odpowiedź byłaby: "no przecież dobrze wyglądasz teraz".

A tak to mówię: "nie mogę tego zjeść, bo założyłam się z Rickiem o tą kolację z geishą i bardzo mi na niej zależy - szczególnie, że wkurzy to Ricka!". Wtedy wszyscy się śmieją i dają mi spokój. 

27 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Bardzo chciałabym mieć silne ciało, ale jednak nie znoszę ćwiczyć. Nie ma chyba takiej formy ruchu, którą mogłabym zaakceptować. Chodzenie, jazda na rowerze i pływanie są spoko, ale nie mam na tyle motywacji, żeby regularnie się starać i to jeszcze w takiej ilości, żeby powiedzieć, że to właściwie ćwiczenia. Ostatnio zmuszam się do wchodzenia po schodach zamiast jechać windą, ale przecież to tylko kilka razy dziennie. Ćwiczę też 2-3 razy w tygodniu z Klubem Fitness On-line, do czego się zmuszam i czekam tylko, aż mi się odechce po raz kolejny. Z trudem wykonuję nawet full body trening na 27 minut, czyli jest ze mną jednak bardzo źle. O Chodakowskiej nawet nie ma co marzyć.

Najgorsze jest to, że jestem w pełni świadoma, że bez dziennej dawki ruchu będzie ze mną tylko gorzej i gorzej, a w wieku 60 lat będę chodzić o lasce. Ale matko.. jak ciężko! Ciężej z tym niż z dietą i głodem.

26 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Odkryłam ciekawą metodę motywacyjną. Wprawdzie nie jest to nic niezwykłego, bo już o tym czytałam wiele razy, ale nigdy nie pomagało z jednego powodu. Teraz zmieniłam swoje podejście do motywacji i jest na razie niesamowity rezultat. Pierwszy raz (moje 3-cie podejście do Vitalii) nie podjadam i trzymam się tego, co mam w jadłospisie.

Zawsze mówią, żeby sobie wyobrazić idealną sylwetkę i osiągnięcie celu, ale to jest bardzo ogólnikowe. Jak do tej pory zawsze wyobrażałam sobie siebie, robiącą coś sportowego lub jakoś wyglądającą (np. piękne mięśnie). Ale prawda jest taka, że ani mięśnie ani niesamowite umiejętności sportowe nigdy nie były tym, czego pragnęłam. Nie były ani atrakcyjne, ani prawdopodobne w krótkim okresie czasu. Poza tym ten wizerunek był jakiś zamglony, bez detalu i koloru. Zwyczajnie nieatrakcyjny i ciężki do tego, aby codziennie przywoływać go w chwilach wahania.

Tym razem zaczęło się od zakładu z moim chłopakiem. Ustaliliśmy, że jeżeli schudnę 10 kg do 15 kwietnia, to w czasie podróży do Japonii wykupimy kolację z prawdziwą gejszą, co niestety jest dosyć drogie. Aby przypominać sobie o tej nagrodzie, ustawiłam sobie zdjęcie profilowe uroczej maiko, które przemówiło do mojej wyobraźni - może też będę mogła być taka szczupła? Dodatkowo mam zamówioną sesję fotograficzną w stylizacji gejszy, więc może akurat?! Może to ja będę urocza, jak ta nastolatka ze zdjęcia?! Albo inaczej skończę jako najbardziej otyła gejsza wszech czasów (pomysl) 

Teraz za każdym razem kiedy mam do wyboru dodatkowe jedzenie, albo niezdrowe i smaczne rzeczy, przypominam sobie to zdjęcie, które dla mnie jest niezwykle atrakcyjne i myślę sobie:

batonik - czy gejsza?
1 gryz - czy gejsza
smaczny gryz i chwila przyjemności - czy piękna sylwetka, poczucie kontroli?
1 szklanka Coli - czy gejsza?
1 łyk?
Nie ma kompromisów! Każdy łyk, każdy gryz czegoś niezdrowego, to jeden krok dalej od mojego marzenia!

Mam wrażenie, że gdy schudnę, to odzyskam kontrolę nad swoim życiem i że nagle wszystko się poukłada. Pora zadbać o siebie!

Jeżeli kiedykolwiek będziecie próbować wyobrażać sobie cel, to najlepiej zapomnijcie o wizerunku swojej sylwetki z pięknymi mięśniami (chyba, że na serio to jest dla was mega atrakcyjne), albo o tym, że stoicie na wadze i ważycie 55kg. Czy stanie na wadze na serio byłoby tym czego chcecie? Lepiej wyobraźcie sobie cudowną sukienkę albo wybierzcie inspirujące zdjęcie jakiejś modelki, czy kogoś kto wam się bardzo podoba/jest waszym idolem. No i jednak zdjęcie profilowe tego celu na vitalii będzie wam poprawiać humor za każdym razem, gdy wasz chłopak będzie gotował sobie pysznego burgera, a wy smoothie szpinakowe :)

20 stycznia 2019 , Komentarze (6)

No i stało się. Zmiany w życiu, wyprowadzka za granicę, stres i słaba wola doprowadziły do klęski - 68kg! Kiedy i jak to się stało?! Na szczęście Vitalia zaproponowała mi dietę bezglutenową, której bardzo chciałam spróbować, ale nie wiedziałam, jak się za nią zabrać. Tym razem zaczynam z silną motywacją - Jeżeli schudnę 10 kg przed 18 kwietnia, to zafunduję sobie kolację z geishą w Japonii. 

12 czerwca 2017 , Komentarze (1)

Po prawie roku przerwy postanowiłam znowu spróbować z Vitalią. Wcześniej udało mi się zrzucić około 5kg. Dietę przerwałam ze względu na problemy zdrowotne i leczenie. Pomimo wszystko nawyki, które wyćwiczyłam pozwoliły mi zachować wagę bez efektu jojo. Dodatkowo zmierzyłam się z ryzykiem nadwagi wywołanym lekami, ale na szczęście udało się nie przytyć za bardzo (w sumie +1kg to chyba nie jakaś tragedia przy leczeniu, przy którym niektórzy tyją nawet 20 kg w miesiąc). 


Postanowiłam wrócić na dietę. Tylko 4kg dzieli mnie od wymarzonej wagi. Powinno się udać

22 lipca 2016 , Komentarze (4)

Kiepski dzień coś... cały czas mam na coś ochotę. Chociaż posiłki były zapychające nie mogę powstrzymać się od myśli o czymś... do schrupania, zjedzenia, wszamania..!!!! Ratunku. Nie mam pojęcia skąd wziął mi się ten niespodziewany apetyt, ale zaraz chyba odgryzę klawiaturę albo kawałek biurka! I to w cale nie jest wynikiem wielkiego głodu :( 

17 lipca 2016 , Komentarze (2)

Wczoraj zrobiłyśmy 'grilla' z koleżankami (niektóre też są na diecie więc było stosunkowo dietetycznie). grilla w  " " bo skończyło się na pieczeniu w piekarniku ze względu na pogodę. Był kurczaczek, warzywne szaszłyki, musy owocowe, owoce, ciasteczka owsiane... i winko (białe i czerwone). Nażarłam się okropnie, pomimo, że starałam się trzymać fason, ale te ciasteczka... Myślę, że zjadłam przynajmniej 2000 kcal w ciągu całego dnia, więc o 500kcal za dużo. Przerażona zważyłam się dzisiaj i zobaczyłam, że... schudłam! Koleżanka, która jest ze mną na diecie również... Ciekawe :o 

16 lipca 2016 , Komentarze (10)

Zbliżam się do końca trzeciego tygodnia. Schudłam kilka kg, ale najważniejsze, że po mierzeniu brzucha okazało się, że straciłam w obwodzie aż 8 cm. Ależ radość! Jeszcze trochę i kupię sobie sexowną, koronkową bieliznę - taką mega ekskluzywną i drogą :) 

10 lipca 2016 , Komentarze (2)

Kończę powoli drugi tydzień diety i czuję kryzys. Nic mi się nie chce, nic mi nie smakuje i marzę o pyszniutkiej lazanii. Wczoraj cudem oparłam się chęci zjedzenia cudownego McWrapa. 

Niektóre z przepisów zostały chyba dodane przez kobietę w ciąży :P Mam wrażenie, że po skończeniu tej diety już nigdy nie spojrzę na pieczarki i truskawki. Niby schudłam i wszystko ok.. ale jakoś motywacja mi spadła :( 

RATUNKU!!!

6 lipca 2016 , Komentarze (2)

9 dzień diety i ćwiczeń. Pierwszy raz założyłam obcisłą koszulkę bez martwienia się, że coś poza biustem będzie mi odstawać! Jestem zachwycona, tym bardziej, że zawsze miałam problem z odstającym brzuchem. W rodzinie mamy genetyczną skłonność do brzuszków - nawet mój wujek, mega chudy człowiek, miał brzuszek. A dziś wreszcie mój brzuszek osiągnął przyzwoitą płaskość.

Bywa ciężko - szczególnie wieczorami, gdy wracam do domu po 12h i muszę jeszcze ugotować. Niby szybkie posiłki, ale jednak gotowanie na następny dzień 10+10+10+30 min = dużo. No i zawsze czegoś brakuje (wczoraj zabrakło np folii do pieczenia).

Za to od kilku dni pozbyłam się problemów z bezsennością. Wcześniej kokosiłam się w łóżku godzinę zanim wreszcie udało mi się zasnąć. Potem budzenie się co 30 min - masakra. Ostatnio zasypiam jak zabita - nawet pęcherz idzie spać !!!