Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej :) kim jestem? Jestem dziewczyną która walczy o siebie, a moim przeciwnikiem jest kompulsywniak który nie chce się odczepić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2202
Komentarzy: 16
Założony: 8 grudnia 2016
Ostatni wpis: 27 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Miffed

kobieta, 34 lat, Kokosanka

168 cm, 65.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 czerwca 2017 , Komentarze (7)

Hello :) 

Od 4 dni czuję się fatalnie. Najpierw mdłości, spóźniająca się miesiączka a teraz inne ekscesy jelitkowe (nie jestem w ciąży jbc). Oby jutro było lepiej. Niestety od tygodnia dieta leży  kwiczy :( Ale dosyć biadolenia. Byłam dzisiaj na zakupach w Lidlu i zatrzymałam się na dziale z książkami. Moim oczom ukazała się ciekawa pozycja: 

*(zdjęcie z internetu)

Na dobre 20 minut zastygłam przeglądając i powiem szczerze że urzekła mnie forma choć dość pobieżnie ją przejrzałam. Zastanawiałam się "kupić czy nie" i doszłam do wniosku że jak już to sprawię sobie wersję e-book ... No i mam! Dzisiaj wieczorkiem zabieram się za czytanie :) Mam nadzieję że pomoże mi bo mam cerę problematyczną i chyba sama ją sobie pogarszam próbując coraz to nowych kosmetyków kupowanych pod wpływem impulsu i kolorowego opakowania. Czas ogarnąć swoje życie ! Już od dłuższego czasu chodzi za mną założenie "Dzienniczka Diety i Skóry" w którym każdego dnia zapisywałabym: stan cery, pielęgnację , co jadłam , w jakim dniu cyklu się znajduję itp. Po jakiś czasie regularnych wpisów mogłabym wyłapać po czym stan cery się poprawia/pogarsza. 

Jeżeli znacie inne ciekawe książki/ blogi dotyczące pielęgnacji skóry dajcie znać, będę wdzięczna :)

Na koniec Cake popsy- czyli lizaki z awokado, gorzkiej czekolady, masła orzechowego w polewie i kolorowej posypce. Mój M za nimi szaleje :D

Przepis wzięłam z bloga Candy Company

Spokojnego wieczoru!

xoxoxo

Miffed

25 czerwca 2017 , Skomentuj

Prawie koniec miesiąca i jakby nie patrzeć jesteśmy w połowie roku... Pamiętam jakby to było wczoraj- obudziłam się 1-go stycznia pełna podekscytowania że zaczyna się nowy rok, tyle planów i zmian. Jestem w połowie i muszę przyznać że nie jest najgorzej ale wiele jeszcze pracy przede mną. W dalszym ciągu walczę ze słodyczami i ehh jestem na siebie bardzo zła. Trzy tygodnie eleganckiego trzymania się w ryzach a w tym tygodniu lekko popłynęłam.. ALE! Już wracam na prostą, strząsam z siebie pył i ruszam do przodu. 

Waga dzisiaj pokazała 58,6 ale jestem na 100% pewna że jutro będzie dużo wyższa. 

W sobotę przebiegałam 10 km ! I to bez marszy (puchar) Od jutra planuję wprowadzić post przerywany. Swoje okno żywieniowe chciałabym mieć w godzinach od 10-18. Wracam koło 18 do domu i wtedy chciałabym poćwiczyć , skończyłabym gdzieś o 19 i nie wiem co mam zrobić z posiłkiem po treningowym... zrezygnować z niego? Czy przesunąć okno? Muszę jeszcze o tym poczytać....   

Co do ćwiczeń- miałam już kilka podejść do Insanity. To będzie (mam nadzieję) ostatnie i ukończone sukcesem :) Zazwyczaj zawieszam się w drugim tygodniu. Jestem osobą która musi mieć z góry narzucony i rozpisany plan a Insanity właśnie takowy posiada. 

Chciałabym być bardziej systematyczna w dodawaniu wpisów do pamiętnika, aby mieć w przyszłości wgląd w drogę którą przebyłam. Najważniejsze jest to że jestem pozytywnie nastawiona do nadchodzących tygodni, staram się traktować siebie z miłością i wymagać tyle ile na daną chwilę jestem w stanie zrobić. 

A oto hit tego tygodnia: Curry z ziemniakami, ciecierzycą i jarmużem + dużo zieleninki. Jestem zakochana w tym przepisie klik

Dzisiejsze śniadanie:

Smoothie bowl: 

  • mleko ryżowe
  • nektarynki
  • owoce mrożone
  • otręby 
  • kiwi
  • jagody gojii

Pozdrawiam Serdecznie

xoxoxo

Miffed

11 grudnia 2016 , Komentarze (5)

Hejka!

Dzisiejszy dzień minął baaardzo przyjemnie! Byłam na bardzo budującym spotkaniu wśród przyjaciół i dalszych znajomych. Oczywiście wokół roiło się od ciast, ciasteczek, batoników i cukierków (szkoda że nie pomyślałam o tym aby zabrać ze sobą owoce). Miałam za to przy sobie kaszę z humusem i passatą oraz soczek pomidorowy. Jestem z siebie dumna bo nie ruszyłam nic! Nawet okruszka. ;)

Moim ogromnym problem jest słaba asertywność i ciągłe tłumaczenie się... Cały czas nad tym pracuję jednak czuję w środku taką "presję" aby nie odstawać od ogółu- nie lubię zwracać na siebie uwagi. 

Wracając do tematu- dlaczego tak jest że inni nie rozumieją słowa "nie"? Dlaczego chcą narzucić nam swoje zdanie? Dla przykładu: jestem częstowana ciastem, grzecznie odmawiam na co słyszę: "no weź kawałek , od jednego nie przytyjesz" , "No nie mów że się odchudzasz", "nie można sobie wszystkiego odmawiać", "ojoj ale jesteś biedna"...

Czy nie jedzenie słodkiego jest równoważne z tym że ktoś się odchudza? 

Ehhh... no i w tym momencie zaczynam się tłumaczyć... Zapędzam się sama w kozi róg. Muszę wychodzić z takich sytuacji bardziej dyplomatycznie :D

Asertywność przychodzi mi naprawdę ciężko. Po prostu nie chcę nikogo urazić (bo np ciocia upiekła serniczek specjalnie z myślą o mnie) albo rozpoczynać dyskusji na forum grupy/rodziny. Skoro ja szanuję wybory innych  to inni powinni uszanować moje zdanie. Czy to tak wiele?

W internecie na jednym blogu lklik znalazłam bardzo fajne rady:

"Co zrobić, żeby przekonać znajomych, by uszanowali twoje zdanie:

  1. Mów krótko i stanowczo. Nie, dziękuję, ale nie chcę jeść ciasta. Staram się unikać cukru.
  2. Nie tłumacz się, nie wdawaj się w dyskusję – po jakimś czasie w takim sytuacjach osoba „atakowana” przez znajomych się ugina, bo nie chce, by doszło do konfliktu. Jeśli ktoś próbuje cię zmusić do wyjaśnień – wyjaśnij w jednym ,dwóch zdaniach dlaczego nie jesz/nie pijesz/nie idziesz gdzieś. Jeżeli osoba dalej próbuje cię namawiać, zaczyna rzucać swoje argumenty – powiedz spokojnym głosem, że naprawdę nie będziesz dzisiaj robił tego i tego, a następnie udawaj, że nie słyszysz kolejnych tekstów i spokojnie zmień temat.
  3. Broń Boże nie mów czegoś w stylu „nie jem tego, bo jestem gruba”, „nie mogę tego zjeść, bo biegam” <– takie ogólne wymówki sprawiają, że znajomi rzucają się ciebie pocieszać („przecież wyglądasz super!”, „no jak wybiegasz, to jaki problem?”). Postaw na konkrety, nawet, jeśli będą brzmiały trochę naukowo. 
  4. Musisz pamiętać, że należy ci się szacunek, tak jak każdemu innemu człowiekowi. Nie pozwól ludziom wejść ci na głowę. Nie chcesz – nie jesz/nie pijesz. Nie ma tematu.  To twoja decyzja.
  5. Pamiętaj, że to nie znaczy, że olewasz znajomych. Każdy ma prawo do odmówienia czasami, kiedy coś mu nie pasuje." 

Będę pracować nad tym aby być asertywna ale nie chamska, stanowcza ale nie arogancka. Zwłaszcza że przymierzam się do przejścia z wegetarianizmu na  dietę stricte roślinną więc stanowczość i opanowanie będzie mi niezwykle potrzebne. Myślę że z czasem znajomi się przyzwyczają i przestaną naciskać. Najgorzej raz pokazać słabość to nie dadzą ci spokoju. 

Pozdrawiam was serdecznie!

Miffed <3