Dziś mija piąty dzień od kiedy "wzięłam się" za siebie
Pomimo wielu wyrzeczeń jestem silna i nie daje się zwodzić pokusom, które atakują mnie ze wszystkich stron. Bieżące liczenie kalorii za pomocą app na telefonie kolejny raz udowadnia mi, że można jeść 4-5 zbilansowanych posiłków, które nie są bombami kalorycznymi, ani też porcjami dla anorektyczki. W ciągu niespełna tygodnia odwiedziłam trzy razy siłownie i już widzę pozytywne zmiany Napięta skóra, lekko pobolewające mięśnie - przyjemne uczucie wiedzieć, że wykonało się kawał dobrej roboty. W dodatku dzięki regularnym peelingom, balsamowaniu i masażom moja pomarańczowa skórka zaczyna powoli ginąć a jak wiadomo cellulit jest zmorą każdej kobiety i wszystkie chcemy się jej pozbyć dlatego też konieczna jest w tym przypadku konsekwencja w działaniu.
Notabene przekopując dziś plik ze starymi zdjęciami odnalazłam swoją metamorfozę sprzed roku - po lewej 60 kg (w najlepszym momencie ważyłam 58 kg niestety nie mam zdjęcia ) po prawej 68 kg (już po zgubieniu 4 kg) jak widzicie różnica jest znacząca a to efekty tylko i wyłącznie mojej 3 miesięcznej diety i ćwiczeń realizowanych w domu.
Niestety jak już wcześniej wspominałam natłok obowiązków oraz stres spowodował hmm.. mogłabym powiedzieć, że początki kompulsywnego objadania się spowodowanego zajadaniem bieżących problemów śmieciowym jedzeniem do tego stopnia, iż ponownie przytyłam... Powyższe zdjęcie stanowi dla mnie osobistą motywację, ale mam nadzieję, że może dla którejś z was również będzie Póki co nie mam zdjęcia przedstawiającego obecny mój stan, ale najprawdopodobniej jutro gdy odwiedzę siłownie takie zdjęcie wykonam i wrzucę aby móc po miesiącu porównać efekty.
Tymczasem trzymajcie się cieplutko i życzę Wam udanego weekendu !