Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 736
Komentarzy: 9
Założony: 14 marca 2017
Ostatni wpis: 29 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
liiveeruup

kobieta, 26 lat, Płock

178 cm, 90.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2017 , Skomentuj

Oj, dawno mnie tu nie było, ale spodziewałam się tego. (smiech)
Cóż, musiałam się trochę spiąć. Matura za mną, a przede mną najdłuższe wakacje życia
... chociaż w sumie... i tak idę do pracy.
Miałam kilka załamań i ogólnie coraz częściej mam takie dni, w których jem tyle, że ledwo chodzę, a na drugi dzień nic. Wiem, że to nie zdrowe i próbuję nad tym jakoś panować. Ale jest ciężko ;(

Mimo wszystkich problemów udało mi się schudnąć ponad 3 kilo :D W końcu, po tylu latach widzę na wadze liczbę dwucyfrową! A to, moim zdaniem wielki sukces, bo dwa tygodnie temu, stając na wagę, zobaczyłam około kilograma więcej. W sumie to nie pamiętam, bo zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zaczęłam sobie wyobrażać jak znowu tyję te ponad 15 kilo i znowu jestem grubą świnią. (swinia)Okropne.
Ale to mnie trochę zmotywowało. Dużo więcej się ruszam - chodzę na basen (zmuszam się, bo pływać lubię ale nie lubię się pokazywać w stroju kąpielowym - większy wysiłek to wyjście z szatni niż samo pływanie), dużo spaceruję, codziennie lub co drugi dzień, zaczęłam nawet trening HIIT - czyli trening bardzo intensywny ale krótki, około 15 minut, więcej nie. Podobno daje najlepsze efekty, a kalorie spala się po nim dużo szybciej. Cóż, zobaczymy czy mi to coś da;)

Ogólnie to zaczęłam się właśnie trochę interesować tematyką treningów i w ogóle, mimo że jestem leniem patentowanym (smiech) Dzięki temu znalazłam nową miłość (zakochany)

Mnie bardzo motywuje... no i popatrzeć miło haha(smiech)

Chyba to już wszystko. Tak z jedzenia to próbuję jeść dużo warzyw i owoców np. grejpfrutów i kiwi - podobno pomagają w odchudzaniu ;)Ale raczej nie będę prowadzić zapisków, co zjadłam podczas całego dnia - to po prostu nie dla mnie.
Pa pa :D

25 marca 2017 , Komentarze (6)

Wiedziałam, że moje pisanie tutaj będzie "bardzo regularne" (smiech) 
To było wiadome od początku, już ja siebie znam. W sumie, to nie jest moje pierwsze podejście do tego portalu, ale... pozapominałam haseł i tak jakoś wyszło (smiech)
Zaczynam ćwiczyć!
W sensie... próbuję to robić regularnie.
Jakiś czas temu chodziłam z przyjaciółką na siłownię, ale mój lekarz powiedział, że nie powinnam robić żadnych ćwiczeń siłowych... a że biegać nie lubię za bardzo, to na siłownię chodzić przestałam (mam zamiar jeszcze kiedyś wrócić, bo atmosfera była nie-sa-mo-wi-ta).
No i tak ponad miesiąc robiłam nic.
I w końcu postanowiłam znowu zabrać się do roboty! TAK!:D
Kupiłam strój na basen, czepek i razem z moją przyjaciółką będziemy chodzić na basen! Dodatkowo, robię ćwiczenia na pośladki, bo tyłka nie odpuszczę :pwytrwałam już tydzień! Ale naprawdę cieszyć to się będę mogła za kolejny tydzień... bo mój słomiany zapał może mi  jeszcze zmienić plany :p
Zauważyłam u siebie ostatnio tendencję do uznawania siebie za nawet atrakcyjną.
Oczywiście to są krótkie chwile i gdy tylko się na tym łapię, to od razu leci "Kinga, opanuj się i nie gadaj bzdur" (smiech)
Ale nawet ludzie z mojego otoczenia zauważają we mnie zmianę - podobno mam więcej pewności siebie, ubieram się też inaczej, bo bardziej kobieco... cóż, kiedyś nosiłam to, w co się mieściłam. Nadal mam problem z rozmiarem, bo akurat rozmiar spodni nadal ten sam noszę - czyli 46. Czasami zapnę się w 44, ale to rzadko - a przecież schudłam około 16 kilo! A dupa mimo wszystko wielka...
Ale styl ubierania staram się zmienić. Ciężki i kobiecy. Połączenie idealne ]:>
Odkryłam również, że w ostatnim czasie kieruje mną coś innego, niż tylko chęć zmiany swojego życia, bycia zdrowszą - przecież od początku to mnie napędzało.
No i tu, wielkie odkrycie! Wow wow!
Dla faceta...
Totalnie mnie to zaskoczyło, bo to od zawsze miało być dla mnie, zmieniam się dla siebie..
A tu taka niespodzianka. Uświadomiłam to sobie leżąc pewnego leniwego popołudnia na łóżku.
Najlepsze jest to, że z nim nie jestem. Ba! Gdyby tylko to! Nie mieszka w moim mieście. Nie mieszka w Polsce. Nie mieszka nawet w Europie.
Czyli nie znam go osobiście. A mimo to... ech, niezbyt fajne to uczucie. #complicated
Dobra, wyżaliłam się trochę i jest lepiej :)
Postanowiłam Wam pokazać moją figurę... nie jest najlepsza, tak samo jak zdjęcie, ale jestem zadowolona, że do tego doszłam. Bywało gorzej :D

Widać tu sto kilogramów czystego tłuszczu. :|
I... nie będę Wam tu kłamać - stałam na wdechu :PP
To chyba wszystko na dziś.
Trzymajcie się! ;)

14 marca 2017 , Komentarze (3)

Co by tu na wstępie...
Mam na imię Kinga, rocznik '98 czyli za niedługo czeka mnie maturka ;(
Z nadwagą, otyłością walczę od... dawna. 
Odkąd pamiętam, zawsze byłam większa od rówieśników - i to nie tylko pod względem szerokości. Jestem dość wysoka - mierzę 178,5 cm. Zawsze byłam wyższa i grubsza, przez co naprawdę odstawałam. 
Problemy z samoakceptacją zaczęły się w podstawówce - wyzwiska ze strony kolegów.
Wtedy też była moja pierwsza próba u dietetyka (prowadziła mnie wtedy ta sama pani doktor, która prowadzi mnie teraz :) ).
Wyszło jak wyszło.
Najpierw radość bo 10 kilo zniknęło w miesiąc! Tak! Jest super!
No jednak nie...
Wakacje się skończyły, moja mama uznała, że nie ma czasu na szykowanie tego wszystkiego, co miałam w menu.
Ja też jakoś tak... no nie bardzo. Sam dietetyk był pomysłem mojej mamy. Ja może miałam motywację, ale chyba nie dość dużo.
Przytyłam 20 kilo. W pewnym momencie była to 100.
U dziecka.
Brawo.
Gimnazjum nie było przyjemne. Wyzwisk nie było, ale wystarczyło mi moje własne towarzystwo do wpadnięcia w depresję. Kiedyś może jeszcze o tym opowiem.
W pewnym momencie dobiłam do 116 kilogramów...
ALE!
Teraz jestem w maturalnej klasie i jest coraz lepiej.
Jestem pod stałą opieką endokrynologa (tak! okazało się że mam hashimoto! tylko tego mi brakowało! no i kilka innych zaburzeń hormonalnych) oraz dietetyka.
Od początku sierpnia schudłam 15,5 kilo. I lecę w dół.:D
Więcej nie będę zdradzać, żeby później mieć o czym pisać. :D
Trzymajcie za mnie kciuki!
Ja trzymam za wszystkich odchudzających się!