Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Choruje na anoreksje, bulimię i kompulsy od prawdopodobnie 12 roku życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39050
Komentarzy: 217
Założony: 17 czerwca 2018
Ostatni wpis: 20 maja 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PigulaOla

kobieta, 24 lat,

161 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 października 2018 , Skomentuj

Miałam duzo jeśc, ale nie potrafię. Dopiero dzisiaj udało mi się chyba ok zjeść, a w sumie to wypic. 

DZIEŃ 4

Posiłek 1: koktajl (mango,  papaja, mięta, pomarańcza,limonka)

Posiłek 2: koktajl (szklanka mleka krowiego, 3 kiwi, 10 daktyli, troche płatków owsianych, banan, odżywka białkowa)

Posiłek 3: ok.600ml zupy krem z cukinii, ziemniaków śmietany i czegoś tam jeszcze

DZIEŃ 5:

Posiłek 1: Koktajl (banan, jabłko, 2 łyżki masła orzechowego, mleko kokosowe, marchewka)

Posiłek 2 : jogurt pitny proteinowy bananowy

Posiłek 3: mały sok chia 

Posiłek 5: miseczka ok.600ml zupy krem (marchewki, seler, pietruszka groszek,kalafior, ziemniaki,przyprawy, kurczak)

Posiłek 6: to samo co na 5 posiłek 

Posiłek 7: koktajl (jarmuż, jabłko, marchew i mleko sojowe)

DZIEN 6:

Posiłek 1: Koktajl (3 banany, 4 łyżki masła orzechowego, jogurt naturalny, kilka daktyli, 2 łyżki płatków owsianych)

Posiłek 2: Koktajl (2 jabłka, jarmuż, szpinak, 3 marchewki, brzoskwinia)

Posiłek 3: Jogurt proteinowy pitny wieloowocowy i sok chia

Posiłek 4:jakaś zupa krem wielowarzywna z soczewicą ok.600ml

Posiłek 5: ok.600ml zupy z jajkiem i kaszą manną

Posiłek 6: to samo co na 4

Posiłek 7: koktajl (mleko kokosowe, jagody, brzoskwinia, maliny, 3 łyżki płatków owsianych i odżywka białkowa)

29 września 2018 , Komentarze (4)

Ja to mam szczęście. Wczoraj/dzisiaj wylądowałam w nocy na ostrym dyżurze z powodu zęba i bólu dziąseł. Miałam wyrwany ząb i po jakimś czasie znowu musiałam pojechać na dyżur, bo wdało się zakażenie. Mam strasznie spuchniętą twarz i z ledwością mówię. Niestety muszę mieć dietę płynną przez jakiś czas :/ Miałam nie jeśc mniej niż 2000kcal, ale dzisiaj nie wyszło raczej.

Posiłek 1: Koktajl z bananów, masła orzechowego, mleka, płatków owsianych, czekolady i daktyli

Posiłek 2: miseczka ok. 600ml zupy krem z soczewicy i warzyw 

Posiłek 3: Koktajl (seler, ogórek, szpinak, jarmuż, sok z cytryny, woda)

28 września 2018 , Komentarze (1)

Podziwiam wszystkich moich bliskich, którzy mnie jakoś znoszą i za cholerę nie chcą się o de mnie odsunąć. Zwłaszcza w ostatnim czasie, bo zapewniłam im niesamowitą rozrywkę. Dawno w takim stanie nie byłam, gdzie nic do mnie nie docierało. Gdzie byłam tak zagubiona i agresywna, że to cud, że nie zamknęli mnie w psychiatryku.Całe szczęście huragan i straszna burza uległy końca. Od wczoraj jest dobrze. Jem normalnie. Rodzice mi wybaczyli, a chłopak... Szkoda mi tego faceta jest. Mam wrażenie, że prze ze mnie nasz związek nie jest zdrowy. On to mnie serio musi kochać skoro znosi największe obelgi i nawet to, że rzuciłam się już na niego kilka razy z pięściami. W sumie to chyba jedyna osoba, która potrafi wywrzeć na mnie olbrzymi wpływ i doprowadzić do pionu nie uderzając mnie. Wystarczy jak mną potrząśnie, ewentualnie złapie tak żebym nie potrafiła się ruszyć. Taki facet to skarb. 

Czwartek dzień 1

Śniadanie: 4 grzanki z hummusem, sałatka (2 pomidory w śmietanie i pestki słonecznika)

Śniadanie 2: Pączki domowej roboty w zdrowej wersji wielkości sklepowych (1 z masą budyniową krówkową, 2 z masą czekoladową, 2 z dżemem)

Lunch: 3 marchewki, 2 jabłka, 100g mieszanki studenckiej 

Obiad:miseczka ok.600ml zupy tajskiej. Kilka kawałków pieczonego morszczuka w ziołach, gotowane warzywa (marchewka, kalafior, brokuł) i miseczka ok.600ml pieczonych ziemniaków 

Podwieczorek: 100g kaszy jaglanej, mleko kokosowe, daktyle w czekoladzie, 2 banany 

Kolacja: 2 saszetki brązowego ryżu, papryka, kukurydza i tuńczyk 

Piątek dzień 2: 

Śniadanie 1: 4 grzanki z hummusem 

Śniadanie 2: Miseczka ok.600ml nie wiem co tam dokładnie było, ale na bank ryż preparowany, masło orzechowe, banan, czekolada, budyń krówkowy 

Lunch: paczka prażynek i 3 kinder maxi 

Obiad: zupa tajska 600ml. około  , 7 małych gołabków, miseczka ok.600ml ziemniaków i jakaś sałatka (ser feta, oliwa, mieszanka sałat, ogórek, kukurydza, rzodkiewka)

Posiłek po treningowy: 400g twarogu, kiwi, jabłko, duża brzoskwinia, mleko, 

Kolacja: będą wegańskie hamburgery 

28 września 2018 , Skomentuj

Wiedziałam, że będzie bardzo ciężko, że będę miała chwile zawahania, że będę nie raz nad jedzeniem płakała, że nie raz wrócę do głodówek, że nie raz będę miała ataki samookaleczenia i bulimii. Wiedziałam, że nie raz będę chciała zmienić tor  i że nie raz zrezygnuje z właściwego toru. Wiem też, że jeśli zmienię drogę i znowu zacznę się katować to zawsze mogę wrócić na właściwe tory i do póki będę się podnosiła po każdym upadku to nic nie jest stracone. Potykając się można przecież zajść daleko... 

Nie wystarczy chcieć żeby wyjść z tej strasznej choroby. Nie wystarczy też działać, bo pewne rzeczy są po prosto od nas silniejsze, ale nad wszystkim da się popracować. To jak z dźwiganiem ciężarów na siłowni. Żeby dźwignąć 100kg na klate to nie  wystarczy tylko chcieć. Nie zaczyna się od 100kg, tylko od tylu ile dźwignąć potrafimy. Z czasem zaczynamy próbować dźwigać więcej i więcej, aż udaje nam się wziąć te 100kg na klate. 

22 września 2018 , Komentarze (6)

Mam wrażenie, że siebie okłamuje, że żyje w kłamstwie, że wszyscy mnie okłamują. Wcale nie wyglądam co raz lepiej. Wyglądam co raz gorzej. Jestem co raz bardziej gruba. Wpieprzam codziennie jak świnia i oszukuje siebie, że jest ok. To nie jest ok, to tylko wymówka żeby sobie pożreć. Jestem strasznie słaba jak widać. Brakuje mi silnej woli. Nikt tyle nie wpieprza ile ja. Wszyscy mi mówią, ze idę w dobrym kierunku, ale dobrze wiem, że kłamią. Nie jestem ślepa i wiem jak wygląda moje odbicie w lustrze.  Wiem co jest dla mnie najlepsze, bo przecież jestem już duża. Mam w dupie opinię innych. Każdy kłamie. Nikt mnie nie rozumie. Nikt nie wie jak się na prawdę czuję. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie powinnam się kierować opinią innych, tylko robić tak, aby czuć się ze sobą dobrze. Właśnie tak teraz zrobię. Jeśli mojemu facetowi coś się nie będzie podobało no to nara. Jeśli nie jest w stanie zaakceptować mnie taką jaką jestem to nie zasługuje na mnie. On mnie nigdy tak na prawdę nie kochał, bo gdyby kochał to nie próbował mnie na siłę zmieniać. Przepraszam was wszystkich, że nie spełniam waszych oczekiwań i nie jestem tym kim chcielibyście żebym była.

To koniec tego pamiętnika. Żegnam ! 

18 września 2018 , Komentarze (4)

Wzięło mnie na wklejenie dzisiejszego jadłospisu, więc robię to

Śniadanie: Sałatka z kukurydzy, pomidorków, jarmużu, oliwy, pestek dyni, tuńczyka i 150g kaszy kus kus. 

Śniadanie 2:  3 spore bułki z sałatą, rzodkiewką, szynką i ogórkiem

Obiad: 2 miseczki ok.600ml pieczonych ziemniaków, marchewka z groszkiem i  kilka kawałków mięsa z indyka

Po treningowy:  2 saszetki kaszy jaglanej, 2 banany, 2 duże brzoskwinie, trochę masła orzechowego, trochę mleka sojowego, kilka daktyli 

Kolacja: surowe warzywa z hummusem, donat czekoladowy oraz kilka paluszków w sezamie (paluszki były fit, ale donat nie)

18 września 2018 , Komentarze (2)

Ostatnio ważyłam się 15.09 i  sprawa wygląda tak 45,1 -> 46kg.  Jest jak najbardziej ok. Jeszcze 2 kg i wymarzona waga, a potem zobaczymy co dalej. 

Co tam u mnie ?  Trochę się pozmieniało. Mój apetyt raz jest strasznie wielki, a raz normalny. Czasem muszę podjadać w nocy. Już nie zapisuję tego co jem, bo nie czuję potrzeby i już mi się nie chce. Jem 4-6 posiłków dziennie. Czasem zjem więcej. Jem niezdrowe rzeczy i to kiedy mam na nie ochote, a nie w dni cheata, bo mając ed to głupota. Na początku było to dla mnie dobre, ale teraz już nie. Nie myślcie sobie, że jem codziennie sporo słodyczy i fastfoodów. Raczej jem zbilansowanie. Nie ma sensu trzymać 100% zdrowej diety skoro dla naszej psychiki to nie jest dobre. Lepiej jeść ostatnio popularne 80/20 czy 90/10. Jest to dalej zdrowe odżywianie, ale bardziej zbilansowane i lepsze dla naszej psychiki ;) Trochę lepiej jest mi tak jedząc, ale muszę uważać na moje nie tolerancje. Co nie znaczy, że jem "niezdrowe jedzonko bez laktozy i glutenu". Po prostu jem co chce i obserwuje siebie. Na razie nic im nie zaszkodziło. Wczoraj miałam mega ochote na kinder delice, więc sobie zjadłam.W niedziele nie miałam ochoty na nic przez wiele osób zakazanego, więc upiekłam i zjadłam fit ciacho. Pamiętajcie, że to dawka czyni truciznę. Nawet brokuł może zaszkodzi, ale fakt ciężko go przedawkować ;) 

Pomimo roku szkolnego nie odpuściłam żadnego treningu, ale musiałam kilka razy przesunąć. Żaden nie był robiony na siłę. Wszystko zrobiłam z wielką chęcią. Zaczynam mieć brzuch marzeń co mnie bardzo motywuje :D Dalej chodzę do psycho i ponoć moje cegiełki się coraz lepiej trzymają i jest ich co raz więcej.

Niestety nie jest u mnie aż tak kolorowo. Stosunek klasy do mnie się nie zmienił. Nadal mam zaburzone myśli. Chciałabym się pewnego dnia obudzić. Popatrzeć w lustro i powieddziec szczerze sobie "Ola jak ja ciebie kocham, ale ty jesteś ładna i masz idealne ciało. W dodatku jesteś wartościowym człowiekiem". Chciałabym pewnego dnia wyjść w 100% z tego gówna i wszystkiego co popsuła we mnie anoreksja i bulimia.

Miałam pogadanke z szkolnym psychologiem o moich zaburzeniach. Niestety trochę namieszał mi w głowie, bo powiedział, że powinnam wykupić sobie obiady na stołówce dzięki temu nauczę się normalnego odżywiania cokolwiek to znaczy. Widziałam co tam jedzą i wolę swoje jedzonko. Nie dość, że to dla mnie za mało to jeszcze moja alergia pokarmowa mi nie pozwala. Powiedziałam tak tej psycho to się tylko zaśmiała i powiedziała "ah Ola".  Powiedziałam ile przytyłam to tylko podcięła mi skrzydła mówiąc, ale ty nadal masz nie zdrową wage. Powinnaś ważyć co najmniej 50kg. Rozmawiałam o tym z moim lekarzem i całe szczęście już nie przejmuje się tym. Tylko szkoda, że ktoś taki jest psychologiem. Moja mama obiecała, że pójdzie do szkoły żeby porozmawiać, żeby się nie wtrącała, bo co za dużo tych samych lekarzy na jedną osobę to nie zdrowo. Nigdy nie przepadałam za szkolnymi psychologami.

6 września 2018 , Komentarze (1)

Chociaż jeszcze nic w szkole nie robimy to przychodzę z niej kompletnie padnięta, ale mimo to treningi robię, a później idę spać. Nie wiem jak sobie poradze z jedzeniem i wszystkim związanym ze szkołą. Jest ciężko. Nie ukrywam. Zwłaszcza gdy nie ma się nikogo z kim można spędzać czas. Jestem samotna, ale jakoś to zniosę. Wkurza mnie tylko to, że mam takie 3 koleżanki w klasie, które mnie obgadują. Najchętniej to bym zmieniła szkołę, ale niestety nie mogę. Muszę jakoś to przetrwać. 

A tak wygląda dzisiejszy jadłospis:

W nocy: banan, miseczka ok.600ml zupy krem z cukinii i baton z sokiem z buraka raw 

Śniadanie: miseczka ok.600ml płatków ryżowych na mleku, gorzka czeko, masło orzechowe, wiórki, 4 brzoskwinie, jabłko, 7 daktyli 

Śniadanie 2: 5 tostów z szynką i serem 

Lunch: Jakaś sałatka warzywna z oliwą zrobiona przez mame 

Obiad: miseczka ok.600ml pieczonych ziemniaków, miseczka ok.600ml królika i po tarte buraki z marchewkami

Po treningowy:  5 gofrow proteinowych z twarogiem i malinami 

Uciekaj od osób, które gaszą twój uśmiech.

3 września 2018 , Skomentuj

Znowu się zaczęło. Szkoła. W tym roku mam zamiar zacząć się uczyć, a nie jechać na ściągach lub szczęściu :D Nawet jak się uczułam regularnie i bardzo dużo to nigdy nie miałam świadectwa z paskiem, więc takiego celu nie mam, ale na pewno chcę poprawić oceny. Chciałabym też poprawić frekwencję, bo nie oszukujmy się, ale chodziłam w kratkę. Planów co do zaprzyjaźnienia się z klasą nie mam, bo wszyscy niestety już dawno mnie skreślili. Nawet gdy próbuję się z kimś dogadać to ta osoba mnie olewa, więc odpuszczam sobie. Pamiętam jak jeszcze nie miałam zaburzeń odżywiania to byłam bardziej otwarta na ludzi i towarzyska. Wraz z nadejściem choroby wszystko szlak trafił. 

Nie wiem jak z wpisami, bo godziny lekcji mam różne, ale postaram się chociaż raz w tygodniu dodać wpis, aby napisać co tam u mnie. Nie wiem też ile będę jadła posiłków dziennie. Ćwiczyć planuję te 4 razy w tygodniu, ale nie wiem czy to wyjdzie. 

Dzień 51: 

Oczywiście byłam głodna, ale chciało mi się też wymiotować, więc wypiłam szklankę soku chia, zjadłam baton dobra kaloria i to wystarczyło 

Śniadanie: 5 grzanek z hummusem, 3 ogórki kiszone 

Śniadanie 2: Siostra miała olbrzymią ochotę na naleśniki budyniowe, więc też się skusiłam i zjadłam 12 z dżemem śliwkowym, malinowo-jeżynowo-jagodowym (oba dżemy domowej roboty bez cukru itd...) 

Lunch: mieszanka sałat, awokado, pomidorki koktajlowe, sok z cytryny, oliwa z oliwek, pestki dyni i słonecznika 

Obiad: 2 miseczki ok.600ml pieczonych ziemniaków, miseczka ok.600ml kawałków królika i 400g pieczonych warzyw

Podwieczorek: 10 brzoskwini i kilka kiści winogron 

Kolacja: 2 saszetki brązowego ryżu, puszka tuńczyka, papryka, kukurydza,cukinia 

Dzień 52 

Był mały problem, bo nie było nic do jedzenia w domu rano, więc poszłam na rozpoczecie głodna. Sama się zastanawiam jak ja dawałam radę się głodować przez tyle lat :o 

Lunch:2 saszetki kaszy jaglanej,  jogurt 400g, kilka kostek gorzkiej czekolady, 2 banany, 2 kiwi, 4 brzoskwinie, 5 śliwek, wiórki kokosowe, 7 daktyli, kilka migdałów, kilka orzechów włoskich, siemie iniane 

Obiad: 2 fit pizze wielkości tych guseppe. Pizza A: szynka, ser, sos pomidorowy, brokuły, kukurydza, pieczarki. Pizza B: kurczak, sos pomidorowy, ser, brokuły .

Podwieczorek:Paczka pieczywa chrupkiego z masłem orzechowym i budyń waniliowy ok.600ml 

Kolacja: 2 saszetki kaszy gryczanej, 400g marchewki z groszkiem pieczonej, kilka kawałków pieczonej ryby 

1 września 2018 , Skomentuj

Dzisiaj był dzień ważenia. Obawiam się, że te 45,1 jest bardziej przez to, że w nocy znowu jadłam. Raczej nie realne żebym w ciągu tygodnia przytyła aż 1,1kg. Co nie zmienia faktu, że te 45kg mnie niezmiernie cieszy. Jeszcze tylko 3kg i robię sobie przerwe od tycia. Jeszcze nwm jak to będzie wyglądało - to jeszcze nie mój problem tak, że nie ma co się martwić na zapas. Dzisiaj byłam znowu na siłowni, a potem pozwoliłam sobie na słodycze i fastfoody w ciągu dnia, bo strasznie miałam ochote. Nietolerancja dała się we znaki, ale było warto. Czuję się taka przejedzona, że chyba w nocy głodna nie będę :P

W nocy: 2 kromki chleba z szynką i sałatą, jabłko, mały jogurt naturalny 

Śniadanie 1: 5 grzanek z hummusem i 3 kalarepy 

Śniadanie 2 (po treningowy): znowu dostałam baton proteinowy. 500g twarogu, maliny, mleko

Lunch:2 hamburgery nie fit z frytkami

Obiad: 2 miseczki ok.600ml zupy pomidorowej z makaronem 

Przekąski:2 kinder country, chipsy prosto z pieca paprykowe, mars, prince polo zielone, czekolada milka z ciasteczkami, mała paczka paluszków w sezamie, kitkat z masłem orzechowym, prażynki bekonowe duża paczka, pół paczki chrupek o smaku zielonej cebuli też duża paczka

Kolacja: 500ml ciasteczkowych lodów 

Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność... Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie.