... to pewnie woda zeszła, ale spadek i tak cieszy :) coś się wreszcie ruszyło :D
... może dam radę :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (161)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1990745 |
Komentarzy: | 17124 |
Założony: | 9 września 2006 |
Ostatni wpis: | 17 października 2024 |
kobieta, 46 lat, Białystok
176 cm, 72.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
... to pewnie woda zeszła, ale spadek i tak cieszy :) coś się wreszcie ruszyło :D
... może dam radę :)
... dziś już było zdecydowanie lepiej :)
... dostałam odpowiedź od pani dietetyczki - faktycznie nie zapisało się, że karmię piersią i w związku z tym powinnam jeść 2100 kcal dziennie, a nie 1800, by chudnąć 0,5 kg tygodniowo :)
... wrażenia po pierwszym dniu - głód, głód, głód, coraz większy głód wraz z upływającym dniem... w sumie czekałam na pory następnych posiłków tuż po zjedzeniu tego, co mi vitalia zaplanowała :/ po południu to już w ogóle masakra... plan posiłków pozostał tylko na papierze, a ja musiałam zjeść coś konkretnego - zdrowego, ale ponad to, co było przewidziane :/
... mam dietę 1800 kcal... jakoś strasznie mało - karmię ciągle piersią i mam ćwiczyć...
... wykupiłam vitaliową dietę - na trzy miesiące... już dwa razy z niej korzystałam... za pierwszym razem osiągnęłam cel - schudłam 9 kg, za drugim się nie udało, ale coś tam zgubiłam... zobaczymy, jak będzie teraz... zaczynam od poniedziałku... jak coś się ruszy, będzie super, jak nie... przynajmniej będę wiedziała, że spróbowałam :) przeraża mnie tylko to, że ta dieta wiązała się z siedzeniem w kuchni całymi dniami, a ja nie mam czasu...
... jak brzuch zakryty, wyglądam nawet całkiem dobrze, ale jak go widać... zaawansowana ciąża :/
... i cóż... stoi... w sumie dobre i to :)
... ja pracuję nad swoim stylem odżywiania i w sumie całkiem dobrze mi idzie :) w porównaniu do tego, co było jeszcze pół roku temu, jem mnóstwo owoców i całkiem sporo warzyw... prawie że nie jadłam słodyczy przez cały tydzień :) drożdżówki mnie gubią, bo chyba dałabym się za taką z kruszonką pokroić ;)
... buziaki :*
... ciągle drepczę w miejscu... chociaż w sumie nie - w międzyczasie ważyłam już 75 kg :/ także dzisiejszy wynik można uznać za sukces... nadal się nie ogarnęłam... w żadnej sferze... nadal chaos - wszędzie... poza tym zdarzyło się raz, że w autobusie chłopak ustąpił mi miejsca :/ a w sklepie pani chciała mnie obsługiwać poza kolejnością jako kobietę w ciąży :/ ciągle chodzę głodna, chociaż jem strasznie dużo - nawet w porównaniu z moim Mężem... strasznie mnie ciągnie do słodyczy :/ może gdybym w końcu się z nimi raz a dobrze pożegnała, waga by ruszyła... marzenia ściętej głowy :/
... w każdym razie dziękuje, że jesteście :) że tak mnie wspieracie :) zaglądam tu raz na jakiś czas, rzadko, bo doba stała się od powrotu do pracy zdecydowanie za krótka... ale strasznie mi miło, kiedy czytam takie ciepłe słowa wsparcia :D DZIĘKUJĘ!
... a niech to! Jest gorzej i gorzej :/
... poza tym od tygodnia pracuję... co prawda na pół etatu, ale poza miejscem zamieszkania, więc z 3 godzinki dojazdu trzeba doliczyć do godzin pracy i wychodzi sporo czasu poza domem... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się ogarnąć wszystko i z wszystkim się wyrobić...
... niezapisywanie tego, co zjadłam nie sprzyja mojej wadze :/ znów powolutku, ale systematycznie pnie się w górę :/
... od dzisiaj nie zapisuję, co zjadłam... nie mam na to czasu... myślę, że od kwietnia moje nawyki żywieniowe sporo się zmieniły i to na lepsze :) wiem, ciągle mój sposób odżywiania pozostawia sporo do życzenia, ale mam zamiar nadal nad nim pracować - metodą małych kroczków - bez rewolucji :) teraz mam dwa cele: wyrzucić z diety cukier i jeść owoc/warzywo do każdego posiłku... trzymajcie kciuki :)