Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam za dużo do kochania :P

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4605
Komentarzy: 58
Założony: 19 marca 2021
Ostatni wpis: 26 czerwca 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MalyWrobelek

kobieta, 41 lat, Poznań

158 cm, 71.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 kwietnia 2021 , Komentarze (7)

Czuje się co raz lepiej. Nawet dziś poszłam na dłuższy spacer. Czuję jak siły do mnie powoli wracają. I waga mi spada mimo, że nie ćwiczyłam za bardzo w tym tygodniu. Kolejny - 1kg :) Jest dobrze. 


I byłoby na prawdę fajnie, gdyby nie to, że "odkurzacz" mi się włączył. Nagle zrobiłam się bardzo głodna. Nie pamiętam kiedy ostatni raz takie ssanie mi się włączyło. Zjadłam już 2 kanapki z dużą ilością paprykarzu, zaraz potem solidny kawałek świątecznego sernika (wygrzebałam z otchłani lodówki), a teraz myślę o kanapkach z... kiełbasą. Wiem, że mam na dniach dostać okres, ale bez przesady. 

16 kwietnia 2021 , Komentarze (6)

A właściwie całkiem do dupy. Nie mam na nic siły. Czuję się jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze, albo wyssał całą energię. Od zeszłej niedzieli albo cały dzień leżę w piżamie w łóżku, albo w dresiku na kanapie. A nie, przepraszam, w środę poszłam do pracy. Okazało się, że to głupi pomysł i zwolniłam się wcześniej. Na szczęście moja neurolog przyjmuje akurat w środy więc prosto z pracy poszłam do przychodni. Wizyta oczywiście odpłatnie, ale to jedyny lekarz, którego teraz widzę. Jest jeszcze endokrynolog ale to inna bajka.


Zwolnienie mam do 23 kwietnia, więc trochę sobie posiedzę w domu. Chciałbym trochę poćwiczyć ale siły starcza mi tylko na króciutki spacer. Nie chcę przesadzić, nie po to mam zwolnienie. 


Z jedzeniem idzie mi całkiem dobrze. Nawet polubiłam olej lniany. Nalewam 2 łyżki oleju na talerzyk i zjadam z kromką chleba (żytniego, na zakwasie z ziarnami ;)). Wcześniej przez gardło mi nie przechodził, a teraz proszę. Co jakiś czas prubuję

przekonać się do nielubianych rzeczy. Z różnym skutkiem, ale okazało się, że wiele rzeczy teraz lubię. 


A tu zdjęcie mojego śniadania do pracy. Trochę dużych, zielonych oliwek, garść orzechów i kanapka z twarożkiem kanapkowym zamiast masła, dużą garścią mixu sałat, plastrem żółtego sera, szynki i jajkiem na twardo że szczypiorkiem (jajko posmarowałam ciut majonezem żeby szczypiorek się trzymał). 

13 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

Vitalię podczytuję już od roku. Od Nowego Roku jestem wierną czytelniczka pamiętników. W marcu nawet się zalogowałam. Dzisiaj dojrzałam, by zacząć pisać.

Zawsze byłam gruba (nie bójmy się użyć tego słowa). Od najmłodszych lat. Mam nawet taką teorię, że to przez to, że jako noworodek nie chciałam mleka matki i przez 3 dni darłam się w szpitalu z głodu. Dopiero jak moja mama poinformowała pielęgniarki, że jestem jej trzecim dzieckiem od razu poleciały mnie nakarmić. Tak więc mój organizm już na samym początku swojego istnienia poznał co to głód i robił zapasy na wszelki wypadek. Taka jest moja teoria. Czy właściwa? Nie mam pojęcia. Podobno jako dziecko nie lubiłam słodyczy, ale moje starsze rodzeństwo tego nie mogło zrozumieć i dzielnie uczyło mnie jeść słodkości. No i tak mi zostało. Słodki pamper* ze mnie.

Paradoksalnie, mimo swej tuszy, zawsze byłam zwinna i wysportowana. Czasami to nawet dzieci nie chciały się ze mną bawić, bo ich ogrywałam. Lubię ćwiczyć, na prawdę, o ile nie muszę biegać.  Jedyne moje 3 z wf to były te z biegów. I ze skoków w dal. Nie ma co ukrywać, jak się ma ciężki tyłek to z grawitacją się nie wygra.

W 2007 roku zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane i, tak zupełnie przez przypadek, niedoczynność tarczycy. To drugi powód moich problemów z wagą. Potrafiłam chudnąć jednego roku 10 kg i następnego roku przytyć 10 kg nie zmieniając przy tym trybu życia.

Półtora roku temu miałam kiepski okres. Parszywie się czułam i wszystkie możliwe wyniki miałam złe. Lekarze to się prawie lewą nogą żegnali jak je widzieli. Wtedy ważyłam 75 kg i zaczęłam ponownie tyć. Wszystkie moje próby zgubienia kilogramów szły opornie. Co schudłam 2 kg, to zaraz znowu tyłam. Nie mogę unormować poziomu tsh i może tu leży problem? 

W grudniu ważyłam 80 kg. Postanowiłam od stycznia podjąć nowe działania by pozbyć się otyłości(!). To było jedno z moich postanowień. Poza tym nie byłam naiwna. Przede mną były święta i serniczek. Są pewne priorytety.

Nowy Rok zaczęłam z wagą 81 kg. Ostatni dzwonek. Działam sobie dzielnie i z sukcesami. Raz lepiej, raz gorzej, ale (przeważnie) do przodu.

I o to chodzi :) 


*pamper- w gwarze poznańskiej mały człowiek