Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zwyczajnym człowiekiem, który próbuje sobie radzić w tym smutnym świecie. Staram się trzymać swoich marzeń i nigdy nie poddawać. Nie lubię zmian, ale jak na ironię mam niezłe zdolności adaptacyjne.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24506
Komentarzy: 437
Założony: 16 maja 2021
Ostatni wpis: 10 sierpnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Blue_Fairy

kobieta, 33 lat, Szczecin

180 cm, 134.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2021 , Komentarze (7)

Kochani - wreszcie się udało. Pierwszy raz od bardzo dawna byłam w kinie. Uwielbiam filmy, ale kino samo w sobie ma tę niepowtarzalną atmosferę, którą nie sposób odtworzyć gdziekolwiek indziej. W momencie przekroczenia tego magicznego progu wchłania nas zupełnie inny, magiczny świat. 

Kocham to uczucie, które nadchodzi za każdym razem. W sumie jest tylko jedna rzecz związana z filmami, która być może mogłaby spróbować to przebić - seans filmowy na świeżym powietrzu. Kojarzycie te amerykańskie produkcje, gdzie ludzie w swoich autach, w plenerze, oglądają film wyświetlany na przenośnym ekranie? Bardzo, bardzo chciałabym tego spróbować. I mam nadzieję, że w tym roku wreszcie się uda.

24 maja 2021 , Komentarze (14)

Dziś w końcu dostałam swój jadłospis od pani dietetyk. Powinnam się cieszyć, a ogarnął mnie ogromny niepokój. Wyliczona kaloryczność wg tego menu to ok... 2000 kCal. Jestem w szoku, że jest tak niska. 

Napisałam do dietetyka z prośbą o rozwinięcie skąd tak niski poziom, skoro  nawet moje PPM jest aktualnie sporo wyższe! (Ok 2200 kCal).

Mam teraz mieszane uczucia i nie wiem czy ktoś tu się nie pomylił. To dietetyk z dużym doświadczeniem i licznymi pozytywnymi opiniami... No i już trzy stówy poszły na konsultację i pierwszy jadłospis. Na myśl, że miałabym to wyrzucić w błoto aż dostaję drgawek :\

23 maja 2021 , Komentarze (10)

Pierwszy raz korzystam z usług profesjonalnego dietetyka i im bliżej otrzymania jadłospisu, tym większy lęk. Nieważne co zrobię, nie opuszcza mnie obawa, że się pomyliłam, a ułożona dla mnie dieta się nie sprawdzi. Wizja sporej sumy pieniędzy wydanej na nieskuteczny jadłospis niemal mnie paraliżuje i nakłania do wycofania się. Podpowiada, że nigdy się nie uda, a ja spędzę całe życie próbując pozbyć się brzemienia nadmiernych kilogramów. Historie osób, którym się udało nie przekonują mnie. To znaczy - zafiksowuję się na ludziach bezskutecznie walczących z nadwagą. Staram się, bardzo, tego nie robić. Przekonuję się, że przecież w przeszłości udawało mi się schudnąć - to uda i tym razem, tylko że teraz to utrzymam. Ale wiecie, nigdy nie byłam optymistką. Zawsze dostrzegałam najwyraźniej tę ciemną stronę rzeczywistości, także tej w moim własnym umyśle. Zwłaszcza tę.

Jutro dzwonię do laboratorium w moim mieście i umówię się na zlecone badania - insulina, glukoza, lipidogram. Powinnam to zrobić kilka dni temu, po pierwszej poniedziałkowej wizycie u dietetyka. Co mnie więc blokowało? Trochę opieszałość, trochę stary kumpel - Strach. 

Na plus muszę sobie zaliczyć jedno: co prawda nie liczyłam kalorii, ale odżywiałam się jakościowo dobrze przez ten tydzień, zgodnie z zaleceniem dietetyczki. Czyli 3 posiłki (czasem 4) dziennie, ok. 4 godziny odstępu między nimi, żadnych słodyczy, fast foodów, tłustych potraw. Sporo warzyw, trochę owoców, wody więcej niż zazwyczaj. Nie podjadałam też między poszczególnymi posiłkami.

Gdybym jeszcze tylko potrafiła pozbyć się Strachu...

18 maja 2021 , Komentarze (11)

Mówi się, że życie zaczyna się po trzydziestce. Że wtedy najlepiej jest podejmować najważniejsze decyzje. Czy się z tym zgadzam? Nie jestem pewna, ostatecznie nigdy nie byłam w tym wieku 😅

Same urodziny przeszły bez echa. Jak na tak ważną rocznicę, ten dzień był boleśnie zwyczajny. Zabrakło bliskich osób, z którymi mogłabym go świętować, a przez obostrzenia nie byłam w stanie sama się gdzieś wybrać. Gdyby było inaczej, wiem, gdzie bym poszła - zrobiłabym sobie maraton filmowy w kinie, wybrała się do ulubionej restauracji, poszła do galerii sztuki i muzeum, pobuszowałabym po Empiku... Pewnie znalazłoby się jeszcze kilka aktywności. A tak - siedziałam w domu, pełna smutnych refleksji na swój temat.

Jeśli chodzi o wagę... Nigdy nie było tak źle. Przez ostatnie miesiące żyłam fast foodami zamawianymi na dowóz, popijanymi słodkimi napojami i przegryzanymi chipsami z Biedronki. Nie chciało mi się gotować, przestałam się ważyć. Jedzenie było mi jedyną nadzieją na przyjemne spędzenie czasu. Najlepszy sposób na spędzenie wolnego dnia? Masa niezdrowego żarcia i Netflix. Słabo? No słabo.

Kupowanie ubrań stało się jeszcze większym koszmarem i ostatecznym upokorzeniem, gdy nawet męska rozmiarówka nie była w stanie podołać moim galopującym gabarytom. Stałam się jeszcze bardziej ociężała, jak ognia unikałam patrzenia w lustro... Gdy przypadkiem wzrok na dłużej zatrzymał się na odbiciu mojej sylwetki, siłą powstrzymywałam się od płaczu. O wysiadającej kondycji nie ma nawet co wspominać.

Parę tygodni temu podjęłam decyzję, którą powinnam podjąć już dawno temu: dietetyk. Znalazłam dietetyka urzędującego niedaleko mojego miejsca zamieszkania, a wczoraj poszłam na pierwszą wizytę. I wiecie co? Strasznie się boję. Że nie będzie w stanie mi pomóc. Że nic się nie zmieni, a ja na zawsze pozostanę nieprzyzwoicie otyła. Ale najgorsze co mogłabym teraz zrobić to ulec temu strachowi i się wycofać. Udawać, że wczorajsza konsultacja nie miała miejsca i kontynuować straszne nawyki żywieniowe. 

Na razie czekam na jadłospis. Ma się pojawić za tydzień. A póki co, zgodnie z zaleceniami, będę się trzymać trzech zdrowych posiłków dziennie (dotąd zjadłam około dwóch ogromnych). Nie chcę traktować tego jak diety i odliczać jej kolejnych dni, bo to sugerowałoby, że kiedyś się skończy, a ja przestanę dbać o to co jem. Dla mnie to zmiana całego trybu odżywiania, na zawsze.