Wrzesień 2016 - 67 kg ///
Lipiec 2017- 72,5 kg - zaszłam w ciążę ////
Kwiecień 2018 - 94.5 kg - poród CC. ///
Grudzień 2018 - 79,5 kg - jestem w ciąży ////
Wrzesień 2019 - 97 kg - poród CC //
Kolejne podejście do odchudzania...
Hej. Jestem. Melduje się. Wrocilam... moje święta w skórce poszły w miarę ok.. oczywiście nie obyło się bez głupich uszczypliwości i komentarzy mojego męża na temat mojej rodziny... ale temat przemilczę. Trochę było mi przykro że za głupie zachowania innych ja obrywam. Przez to nie miałam ochoty wcale na wesele iść ale jak już pojechalismy to jakoś poszlo. W sumie było fajnie.
Jeżeli chodzi o dietę i jedzenie w święta poszło po mojej myśli. Jadlam mało. Unikałam slodyczy. Dzis waga pokazała 87,6 kg. Także jest ok. W niedzielę dostałam okresu to i też woda itp.
Hej. Dziękuję za kolejne komentarze i wsparcie. Dziś stanęłam na wagę. Pokazała 87,3 kg. Kolejny spadek o 0.3 kg.
1.4 kg w przeciągu dwóch tygodni. A za dzień dwa mam mieć okres. Czyli picie wody. Odstawienie słodyczy i ograniczanie kcal coś daje. Zrobiłam też pomiary
talia 86 cm /- 1 cm
brzuch 98 cm / - 2 cm
biodra 111 cm / - 1 cm.
takze coś rusza.
Dziś mam taki dzień dla siebie bo byłam u fryzjera i teraz czekam u kosmetyczki na paznokcie 🤩
Chciałam powiedzieć że w ciągu najbliższych dni mnie nie będzie. Święta przygotowania nie będzie czasu na pisanie liczenie kcal. Oczywiście nie będę się obżerać. Nadal chce się trzymać z daleka od słodyczy chociaż będzie ciężko bo samo robienie masy do tortu jest skazane na "próbowanie" także... Tak. No ale od wtorku / środy wracam że zdwojoną siłą i wypowiadam wojnę moim kilogramom. Może pójdę do dietetyka. Zobaczymy...
Wszystkim życzę zdrowych wesołych świąt i spokoju.
Hej. Dziękuję za wszystkie komentarze i słowa oparcia :)
U mnie dziś kolejny dzień bardzo pracowicie. Rano standartowo zawiozłam dzieciaki do przedszkola. Odwiedziłam targ bo u nas jest we środy duży targ. Kupiłam warzywa na święta. Wróciłam do domu. Zjadłam śniadanie i wzięłam się za mycie okien i sprzątanie łazienki. Mycie podłóg itp. zrobiłam obiad spagetti i przywiozłam dzieci. Poszłam w grządki i w rabatkę z kwiatami. Z racji wesela robię jutro paznokcie i już do wesela nie chce od jutra iść w ziemię dłubać więc dziś się sprężyłam i ogarnęłam co chciałam :) jest 19.00 ale dla mnie dzień się jeszcze nie skończył. Czeka mnie prasowanie i muszę upiec biszkopt na tort na niedzielę dla syna.
Hej hej. Wczorajsza noc była ciężka....po wczorajszym mocnym dniu wieczorem dostałam dreszczy, bólu mięśni i miałam wrażenie że bierze mnie grypa. Wzięłam coś od bolu i poszłam spać. Po dwóch godz obudziłam się cała spocona, musiałam się przebrać. Ale ból był mniejszy. Spałam już do rana spokojnie.
Dziś dzień ok. Była wizyta na cmentarzu.... Potem praca w ogródku. Koszenie trawy. Pracowicie. Dobrze że popołudniu padał deszcz i mogłam odpocząć. Grałam z dzieciakami w planszówka rysowaliśmy.
Hej. Dziś miałam bardzo ciężki dzień. Ledwo już żyję... ale jakoś dobrze się czuje tak psychicznie dobrze. Rano zawiozłam dzieciaki do przedszkola, zrobiłam ostatnie większe zakupy na święta. Rano jeszcze było pochmurno więc wzięłam się za ogarnianie domu. Salon, pranie itp. zjadłam dość obfite śniadanie 3 kanapki z warzywami i wędlina serem (600 kcal ) i jak zrobiła się pogoda poszłam na działkę. Dokończyłam sadzić pomidory w tunelu. Potem wzięłam się za koszenie trawy... o matko ale było cieplo... ;) potem jeszcze sadzenie porów cebuli siewek sałaty. Szybka kawka z bananem i po dzieciaki. Dalszy ciąg koszenia. W międzyczasie zjadłam zupę jarzynową. Zagonilam dzieciaki do domu przyszła ciocia na herbatę i z prezentem bo syn miał dziś urodziny 7 lat :) plotki, ogarnęłam dzieciaki zjadłam kolacje. (Kanapki ) Położyłam dzieciaki spać, wzięłam prysznic i już dopijam sobie wodę z bidonu żeby dobić trochę mln. Na liczniku dziś zrobiłam prawie 13 tys kroków... matko nogi mi odpadną haha.
Mój bilans energetyczny z dziś.
obiad był ubogi i dlatego tak mało kalorii ale nie jestem głodna... w dzień tyle było pracy ze i jeść się nie chciało. Oby tak dalej to może wreszcie schudnę.
A dziś z okazji urodzin syna kupiłam kawałek ciasta ale nie zjadlam. Tort i imprezę robimy w święta.
Padam na twarz.
Jutro jadę na cmentarz do taty... nie lubię tego uczucia gdy staję na przy jego grobie. Gdy widzę jak patrzy na mnie z tego zdjecia. Lekko uśmiechnięty, zadowolony, zdrowy 😍 mija 3 lata jak od nas odszedł a ja bardzo za nim tęsknię, nie pogodziłam się z jego śmiercią i nie wiem czy kiedykolwiek się pogodzę... nawet mam jego numer telefonu w kontaktach i nie mam odwagi usunać... wiem to absurd ale tak jest... jutro będzie ciężki dzień. Oj cieżki...
Hej. Dziś było dobrze. Słońce pogoda. Rano śniadanie kościół czas z dzieciakami. Sporo czasu na dworze. Super dzień.
Dziś zjedzone
aktywności - rower 30 min / spalone 181 kcal.
kroki 7529
woda 3 l.
Dziękuję za wszystkie komentarze i porady. Walczę z tymi slodyczami. Dziś nie zjadłam nic slodkiego. Na mnie nie ma innej rady jak po prostu odstawic. Jak alkoholik alkohol. Jak narkoman narkotyki. Tak ja uzależniona od słodyczy muszę je odstawić na zawsze. Innej opcji nie widze...
Hej. Dziś trochę nostalgicznie... Nie wiem jak to jest gdy idą się nie ocierają... Nie wiem jak to jest gdy ubrania opadają... Nie wiem jak to jest być suchym w upalne dni... Nie wiem jak to jest panować nad sobą... Nie wiem jak to jest nie wstydzić się swojej wagi.... Nie wiem jak to jest usłyszeć pochwałę...
Wczoraj znowu miałam ten dzień... Znów poszło tyle kcal że aż nie będę tego liczyć... Ktoś napisał żeby nie trzymać słodyczy ale jak ma się dzieci to nie jest takie proste..wiem że teraz "idealne" matki nie dają słodyczy ale ja kupuję i z umiarem daje moim dzieciom coś słodkiego. I zawsze kupuję dla nich a potem i tak wyjadam po kryjomu... Jedyna możliwość to nie będę kupować na zapas albo w promocji np 2+2 gratis.... Bo zazwyczaj ten gratis zjadam ja... Nie wiem czy uda mi się cokolwiek zmienić. To taką siłą która raz na kilka dni owladnia mnie mój umysł moje ciało i bezwiednie jak w śmietniku wrzucam co mam pod ręką... Eh... Dziś już będzie ok..czuję to. Dwa dni zjeb***m więc teraz kolejne 3-4 będą idealne... A potem znowu będzie to samo. wlaszcza że idą święta i będzie szykowanie tortu synowi i tych wszystkich dań...
W poniedziałek wielkanocny mamy wesele. Gdy się dowiedziałam w lutym miałam mocne postanowienie że schudne nawet 3 tyg nie jadłam nic słodkiego ale jak zaczęłam w tłusty czwartek tak już codziennie jest jakaś słodycz... I nie było by źle gdy łby były to tylko 3 kostki czekolady dziennie wliczone w limint kalorii... Chociaż są dni że nie zjem nic słodkiego... Ale takich jest mało... No nic. Trzeba iść dalej... Rękawic nie rzucam. Bo jak się poddam to wrócę tu za rok i będę miała 100 kg....
Taka sobie dietę ułożyłam. Brzmi dobrze ale aby się tego trzymać...
Hej wczorajszy dzień zaczął się ok ale potem było tylko gorzej... Śniadanie super, potem zaczęło się podjadanie słodyczy. Cukierek..kostka czekolady... Weszła kawa z mlekiem. Zajęłam się sprzątaniem zeby się ogarnąć ale pomogło na chwile... Cały dzień w domu masakra... poszła cała czekolada... potem obiad ok. To samo co dzień wczesniej... ale potem dojadlam ta czekolade... przed obiadem zrobiłam trening taki plus... po południu poszliśmy do teściów wypiłam piwo zjadłam trochę paluszkow. Ale wieczorem ok 22 bylam mega głodna i zjadłam na szybko ser żółty 4 plastry i banana... Podliczając wyszlo ponad 2500 kcal... ehh no nic
Dziś jest nowy dzień. Świeci słońce ☀️ i mam nadzieję że dieta też pójdzie po mojej myśli. Oby się udało.
Hej. Dziś kolejny dzień z waga w ręku i wpisywaniu wszystkiego co jem... Idzie w miarę. Dziś taka okropna pogoda że nie chce się nic. Ale trzeba coś działać.
Rano zawiozłam dzieciaki do przedszkola potem z mężem do ogrodniczego po kosiarkę i tel z przedszkola że starszy ma gorączkę i boli go brzuch. Odebrałam obu. Obaj chorzy. Już dwie godz spiął a jest 15:00...
Dziś mam w planie trening. Woda ładnie schodzi z baniaka. Do końca dnia pyknie prawie 3 l.
na kolacje planuje kanapki z wędlina i sałata i rzodkiewką. Ok 300 kcal
Kroki muszę dobic chyba po domu będę chodzić bo spacer dziś nie wchodzi w grę nie wychodzę 😁
Nadal walcze. Walczę z pokusami. Z jedzeniem po kryjomu. Łapie się że myślę ciągle o jedzeniu. Wyobrażam sobie że siedzę i jem. Jem słodycze. Jem to co lubie. Marzę o tym żeby się nie ograniczać... wiem chore. Ale głową nie jest zdrowa....