Wrzucę zdjęcia mojej sylwetki w sumie brzucha żeby pokazać jak jest źle...
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (113)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 151576 |
Komentarzy: | 3456 |
Założony: | 27 marca 2017 |
Ostatni wpis: | 22 kwietnia 2025 |
kobieta, 34 lat, Lublin
161 cm, 87.30 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Wrzucę zdjęcia mojej sylwetki w sumie brzucha żeby pokazać jak jest źle...
Hej. Jest środa. Chłopcy są w przedszkolu. Ja ogarnęłam w domu wszystko co miałam zrobić. Siedzę z farbą na głowie. Maluje włosy. Za tydzień w II dzień świąt mamy wesele. Kreacja już jest. Jeszcze muszę do apteki pójść po jakieś prochy na blokadę potu. Bo jak zaczniemy tańczyć to chwila i będę mokra...
Co u mnie się działo przez ostatni rok? Po za tym że przytyłam kolejne kg (+4) to nic się nie zmieniło. Nadal zajmuje się domem. Chociaż już rozglądam się za pracą. Wysyłam CV ale po tylu latach przerwy nie ma lekko. Zaczyna się wiosną pracę w ogrodzie polu warzywniki nabierają tempa. Mój główny cel to schudnąć i spłacić długi.
Jeżeli chodzi o dietę to dziś śniadanie 522 kcal
bulka wysokobiałkowa/ serek śmietankowy/sałata/rzodkiewka/ majonez vege/ schab wędzony na wiśniowo / musztarda.
jako drugi posiłek będzie kawa z mlekiem 120 kcal i dwa naleśniki z serem i owocami 410 kcal
trzeci posiłek to będzie odżywka białkowa z mlekiem 300 kcal
a na kolację mam w planie dwie parówki chleb żytni z serkiem śmietankowym i sałata ok 400 kcal
powinnam się zmieścić w 1750 kcal.
myślę że ok.
Powrót do pisania. Waga w górę...
Hej. W sumie nie wiem od czego zacząć...ważę 89 kg... Jest coraz gorzej. Kolejne głodówki skutkują objadaniem. Mam napady jedzenia. Walczę z tym mocno. Jest ciężko. Nie mogę na siebie patrzeć w lustrze. Ogrom tłuszczu.
Rozpisałam sobie dietę 1700 kcal. I co mam jeść. Dwa tyg ok... Po za niedzielą..ta była okropna. Ćwiczę z Agata Zając treningi bez skakania. W sumie ćwiczę regularnie od stycznia. Ale bez diety efektów brak. Jedynie pośladki wizualnie lepiej wyglądają....
wracam do pisania może mi to pomorze. Bo już stoję pod ścianą.
dziś dzień dobrze zakończony.
Śniadanie parówki z chlebem i sałata rzodkiewka
II śniadanie kawa latte bez cukru z mlekiem
obiad jogurt proteinowy i bułka wysokobiałkowa z Lidla ( byłam.pol dnia na mieście )
kolacja jajka na twardo wafle ryżowe majonez vege rzodkiewka
trening 28 min
kroki 10 tys.
woda 2.5 l
Hej. Po weekendzie z mamą powrót do swojej normalności. Jednak jak jest ktoś to się wszystko rozłazi no ale było miło. Dzieciaki trochę się babcia pocieszyły. My poplotkowałysmy przy winku. Męża nie było więc było swobodnie. Co do diety to było różnie ale już od wczoraj wróciłam na swoje posiłki. Kawa dalej bez cukru. Słodyczy unikam jak ognia chociaż nie jest lekko. Najważniejsze to są wieczory i noce. Bo w dzień się trzymam. Wczoraj zrobiłam 30 min trening. Dziś 17 min. Mam zakwasy. Trzeba walczyć.
Dzieciaki znowu chore. Matko znowu się kisimy w domu...
Hej. Dziś rano stanęłam na wagę. W sumie myślałam że będzie mniej bo się starałam ale jak zwykle wyszło jak wyszło. 85.45 kg !!! Także tak... No nic. Idę dalej. Ta franca musi w końcu ruszyć.
Wczoraj też miałam dobry dzień. Trzymam się planu. Musi to w końcu dac efekty. Przecież odstawienie słodyczy - które jadłam w dużych ilościach ostatnio - to sporo kalorii mniej w ciągu dnia. Do tego noce są "czyste ". Kawę pije bez mleka od tygodnia. Daje mi to większe poczucie sytości bez dodatkowych kalorii więc też myślę że to powinno pomóc.
Kolejne ważenie za 2 tyg gdyż w przyszły weekend będzie okres.
Musze też zrobić pomiary cm. Może tam coś się będzie zmieniać.
Moja mama przyjeżdża do mnie na cały weekend ale się cieszę :)
Miłego weekendu.
Hej. Dziś niestety zgrzeszyłam albo i stety. Nie wiem... No ale zjadłam słodycz. Nie dużo. Nie całą czekolada na raz ale dwa merci. I tak jestem z siebie dumna. Ze 3 dni nic nie jadłam w dzień słodkiego i noce mam też grzecznie. I że tylko dwa zjadłam a nie pół opakowania.
Ogolnie dzień udany. Dużo wody. Posiłki z listy. Kawa nadal bez mleka. Wieczorem 20 min ćwiczeń. Zatoki już lepiej. Oby już się to skończyło. No ale żeby nie było tak różowo to jakaś infekcja intymna mi się zaczyna. Leczę się tym co mi zawsze pomaga i oby nie poszło dalej...
pozdrawiam
Właśnie zjadłam kolację i chwilę zalegam na sofie. Za jakieś pół godziny zrobię jakieś ćwiczenia. Chociaż ból w zatokach jest okropny. Obawiam się że bez antybiotyku się nie obejdzie... Chociaż wolałabym tego uniknąć.
Chłopcy już w łóżeczkach cisza na górze usypiają. Jeżeli chodzi o mój plan to poszło dobrze. Tak jak założyłam było. Słodyczy nie zjadłam. 3 l wody wypiłam. Także oby tak dalej.
Dziekuję za wsparcie.
Hej. Wczorajszy dzień był nawet udany. Na kolację zrobiłam sobie placki ziemniaczane z piekarnika tak za mną chodziły i domowy sos czosnkowy MMM pycha. Najważniejsze że nie zjadłam nic w w nocy i kolejny dzień bez słodyczy.
Dziś jest już 6:30 pije sobie czarną kawkę. Dzieciaki wstały. Będziemy się szykować do przedszkola. Dziś mam ambitny plan sprzątania łazienek. Zrobię może trening. Obiad mam zupę pomidorowa z wczoraj.
Plan menu na dziś
1. Owsianka z skyr waniliowy i owoce
2. Zupa pomidorowa z makaronem.
3. Jajka 3 szt. Lub kanapki zobaczymy.
Hej. Waga z dziś 84.65 kg. Jest spadek ale to woda i ograniczenie jedzenia. Jednak od czegoś trzeba zacząć. Wczoraj nie złamałam się. Nie zjadłam nic słodkiego. Nie podjadałam między posiłkami. Po południu zrobiłam trening 17 min cardio bez podskoków. Na kolację zjadłam kaszę manna na mleku plus skyr waniliowy mrożone maliny i chałwa waniliowa (10 gr). Boże jakie to było dobre ! 😍 Tak wiem ile chałwa ma kalorii dlatego zmierzyłam sobie porcję. Przed snem woda z miodem. Noc minęła bez jedzenia uff.
Rano dziś kawka czarna. Zaraz śniadaniem. Muszę dziś pójść do apteki bo nadal mam ból w zatokach. Taki ucisk. Masakra :(
Menu na dziś :
1. Parówki drobiowe 2 szt grahamka serek śmietankowy kiszonki
2. Zupa pomidorowa z makaronem. Ryba po grecku z marchewką.
3. Jajka 3 szt. Chleb 2 kromki. Warzywa.
Milego dnia :)
Piszę bo czuję że jest ciężko. Dzień pierwszy ale wcale nie jest lekko. Zjadłam śniadanie. O 8:30 jajka z chlebem i ogórki. Byłam syta. Wypiłam czarną kawę o 10.00 wcześniej pół godz odsniezalam taras na dworze. O 13 obiad - drobiowy kotlet warzywa z patelni i duża porcja surówki z kiszonej kapusty. Odebrałam dzieciaki z przedszkola i wypiłam o 15:00 druga kawę czarna bez niczego. Do kolacji jeszcze 2 godz a ja czuję że zaczynam myśleć o czymś słodkim. Wcale nie jestem syta. Już bym coś zjadła. Ale muszę wytrzymać. Bo jak zacznę skubać to nic z tego nie będzie... Muszę wytrzymać do kolacji. Biorę się za jakieś ćwiczenia dla zabicia czasu...