https://app.vitalia.pl/pgfoNZ-nr
No to opisu przygody ciąg dalszy. Chciałabym zebrać się do robienia bardziej rozbudowanych wpisów. Ciężko mi jednak głowę poukładać.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (85)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 140666 |
Komentarzy: | 5019 |
Założony: | 26 marca 2022 |
Ostatni wpis: | 3 marca 2025 |
kobieta, 39 lat, Piernikowo
172 cm, 77.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
https://app.vitalia.pl/pgfoNZ-nr
No to opisu przygody ciąg dalszy. Chciałabym zebrać się do robienia bardziej rozbudowanych wpisów. Ciężko mi jednak głowę poukładać.
2508 - Przygotowania do wymarszu
W zasadzie to mamy już końcówkę tygodnia 9, ale te wpisy pojawią się wkrótce. Nadal siedzę na chorobowym, choć poszłam dziś się przetestować z bieganiem i przeżyłam. Cudów jednak nie ma. Zastanawiam się, czy nie testować się na covid, bo tak dziwnie mnie w klatce boli.
Trzeci dzień był słoneczny, ciepły i bardzo przyjemny. Nie miałyśmy już tak dużych problemów z chodzeniem, jak wcześniej, ale ból dawał się we znaki.
Robiłyśmy postoje na jedzenie, na zdjęcia, na wysypywanie igieł i kamieni z butów. Nastroje są okej. W hotelu wieczorem obejrzałyśmy szkody na stopach i pojawiły się wątpliwości czy będziemy w stanie iść dalej. Czy chcemy. Ja mam chyba 6 różnych pęcherzy. Do tego wykwit po taśmach fizjo na ramionach - odkleiłam aby uniknąć otarć od plecaka.
Rano podjęłyśmy decyzję o pozostanie w Hilversum. Pochodzimy po mieście i wracamy pociągiem do domu.
Regenbuien czyli opady deszczu.
Od rana pada. Zjadłyśmy śniadanie w pokoju i ruszylysmy przed 9 w trasę do Soest. Droga prowadziła przez lasy, muzeum lotnictwa i większość czasu padał deszcz i bywało blotniscie. Zaraz idziemy na kolację do hotelowej restauracji.
Na blogu jest nowy wpis.
Dzień 1 marszu. Boli wszystko.
Będą relacje na szybko. Po 3 godzinach jazdy, 2 pociągach, metrze i 2 autobusach, dotarlysmy na miejsce.
Dalej już spacer w kijami, lunch w leśnej kawiarni i wieczorem byłyśmy w hotelu. Skracając ostatnie 2km bo nie dałam rady. Moje stopy napuchly i byky gorące i czerwone. Moje biodra bolały. Ramiona od plecaka byky tkliwe I musiałam kombinować jak nieść plecak, aby dojść do hotelu.
Dziś nadal bola mnie stopy. Obrzęk zszedł, ale nie w całości. Planowo przed nami 19km, ale w praktyce więcej. Wkrótce wymarsz.
Na blogu pojawił się wpis, w dniach kolejnych będą następne. Ja jutro wyjeżdżam na weekend i zrobię dla was zdjęcia i wszystko opiszę.
Dziękuję dziś za wspierające wiadomości - te w komentarzach i te na pw. Trochę popisałam też z przyjaciółką z dzieciństwa - ostatnio nam się kontakt zerwał, ale jest szansa, że w maju się spotkamy. Jak się uda to z dwiema przyjaciółkami z tamtych lat się spotkam. Mam nadzieję naładować wtedy, jak i w ten weekend baterie. A tymczasem czas się spakować. Jutro jadę z 5! przesiadkami. Bo gdzieś naprawiają tory i podróż wydłuży mi się dwukrotnie, a chcę jeszcze przejść z plecakiem ponad 20 km!
Do zobaczenia po drugiej stronie weekendu. Zaglądajcie na bloga.
Od 4 tyg płaczę codziennie. Głównie w pracy. Dziś zobaczyłam szklana nagrodę która firma zdobyła lata temu, a która wygląda jak duży lizak. Pomyślałam o mojej babci, która mi takie lizaki kupowała. I się rozpłakałam.
Wczoraj rozmawiałam z psychologiem. 3 tyg przekładałyśmy wizytę i się nazbierało. Prócz autyzmu, ptsd, zaburzeń odżywiania, myśli samobójczych i pewnie jeszcze kilku kart z pokemonami, jest możliwość depresji. Wygląda to tak, jakbym wybrała się do nich z 10 walizkami z różnymi zaburzeniami. Zapisała mnie aby psychiatra się ze mną skontaktował. Mam z nią pogadać i może dostanę leki. Sama zaczynam myśleć, czy bez leków dam radę.
mmarcu zaczynam spotkania grupowe dla osób z zaburzeniami odżywiania w kierunku bulimii, a za tydzień mam spotkanie na hipnozę.
Jutro jade z koleżanką na kilka dni łażenia po polach i lasach. Mam nadzieję zresetować głowę.