Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No to znów dobiłam do 76 kg. To już 20 kilogramów, które chcę zrzucić z początkowych kilku, które chciałam zrzucić zakładając konto dekadę temu. Jem emocjonalnie, jem z nudów, jem by regulować emocje. Myślę, że jak to opanuję, reszta przyjdzie sama. Uprawiam sport, lubię być na świeżym powietrzu. Lubię jeść warzywa, nabiał i białe pieczywo. Moim problemem jest przede wszystkim ilość, a nie to, co jem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 112607
Komentarzy: 4799
Założony: 26 marca 2022
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Babok.Kukurydz!anka

kobieta, 38 lat, Piernikowo

172 cm, 79.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 kwietnia 2024 , Komentarze (22)

Ostatnio dużo się dzieje. Rzadko piszę i sama do końca nie pamiętam, co chciałam tutaj zawrzeć, a co lepiej sobie darować.

Sam wpis będzie bardziej fotorelacją, więc zawrę tu najpierw coś, czego nie da się zobrazować zdjęciami. A przynajmniej nie wpadłam jeszcze na ten "uroczy" pomysł internetowych twórców, aby nagrywać siebie jak płaczę i wylewam żale na tematy, które ludzie potem w komentarzach obśmiewają. Otóż chodzi o mój stan psychiczny. Krótko przed publikacją usunęłam wkładkę domaciczną i mam cichą nadzieję, że to była przyczyna moich najczarniejszych myśli i problemów.

W minionych miesiącach narastała nade mną wielka, czarna chmura. Nic nie ma większego sensu w moim życiu i jakoś specjalnie z tym nie walczyłam. Miałam momenty rok temu, kiedy próbowałam zmienić pracę i to też mnie strasznie pogrąża. Pojawiły się paranoiczne myśli i staram się jak najmniej w tamtym kierunku zapuszczać. Przybija mnie miejsce gdzie jestem w życiu. Oczekiwano ode mnie wiele przez całe życie i mam wrażenie, ze wszystkich zawiodłam. Że jestem przeciętniakiem, a zawsze mnie gajono za przeciętne oceny, zachowanie czy wykonanie czegoś. Jeśli nie było 5 lub 6 za sprawdzian czy projekt, to było zawsze obrzucanie poczuciem winy. "Ale nawet Ewa dostała 4" "Ale ja Ewie jeść nie daję". Takie były dialogi w moim życiu. Kiedy zaś dostałam gorszą ocenę [lub mój brat] to już argumentem było "Ale Asia dostała przecież 4, czemu nie możesz być jak Asia". Poza szkołą też było podobnie. "Asia obiady w domu gotuje, a ty co?!" Z perspektywy roku 2024 nie wydaje się to zdrową rodziną, gdzie 11-letnia Asia gotowała obiad dla rodziców i swoich 5-ciu braci. Ale wtedy był to cel, który mi wciąż rzucano przed oczy. Nie pozwolono mi popełniać błędów, obijać się, marnować czas. Musiałam być zawsze najlepsza - ja i mój brat, z którym dzieliłam podręczniki i ławkę w klasie. Dziś mnie to wciąż męczy. Jestem tylko kolejną Polką, która po prostu ma męża, jakiś tam adres i byle jaką pracę. Kiedy mama jest trzeźwa to powie jakiś komplement, ale ostatnio trzeźwa nie bywa prawie wcale.

Piętro bycia the best odbiło się też na moim bracie. On jeszcze bardziej niż ja przejmuje się losem innych. Skonfliktowany pomiędzy byciem wioskowym macho, a byciem społecznikiem, który przeżywa bardzo wewnętrznie losy innych, bierze sobie dużo na głowę i nie radzi sobie. Pije nałogowo. Sam od bardzo niedawna zdaje się mieć tego świadomość. Przygnębia mnie to okropnie, bo kiedy dzwoni bratowa, to nie potrafię pomóc. Uważam, że gderanie nad głową mojemu bratu nie pomoże. Obecnie zapisał się na terapię uzależnień i ma chodzić na spotkania. Liczę, że są tam specjaliści, którzy będą w stanie pomóc mu się odnaleźć i wyrwać z alkoholizmu.

Rodzice, według tego co widzę we wiadomościach z Polski oraz tego, jak nawzajem na siebie donoszą, też piją. Nie wiem jak i kiedy się to zaczęło. Czy tata zaczął pić, kiedy był na emigracji i jak to Polak na mieszkaniu firmowym - pił z nudów? Z tęsknoty? Mama zawsze była znerwicowana - archetyp matki polki, pracującej, wiecznie w nerwach i z przekleństwem na ustach. Wyksztalcenie o czytanie zastąpiło picie. Ponoć wyżala się na facebooku po pijaku, ale zablokowałam ją lata temu i tego nie widzę na szczęście. Czasem pisze lub dzwoni do mnie pijana. Ostatnio, aby poprosić, bym przywiozła cebulki tulipanów. Od dwóch lat daję im linki do sklepu producenta w Schagerbrug, gdzie mogę im zamówić co tylko chcą i wysłać do Polski - kiedy jest sezon na to. Obecnie sezonu nie ma, bo cebulki leżą w ziemi. We wrześniu, jak je wykopią, to pojawią się tulipany na sprzedaż. Zaczęłam tłumaczyć to mojej mamie. W odpowiedzi uslyszałam "Nie to nie. Sama sobie poradzę." Jakbym robiła jej na przekór. Ręce opadają. Przy okazji naskarżyła, że mój tata nie jest w stanie skopać jej ogródka i ktoś inny zrobił to za pieniądze.

A mój tata? Ponoć pije. Odkąd zjechał do Polski na stałe mam wrażenie, że jest inny. Jeszcze bardziej zamknięty w sobie. Zagadany przez mamę, oglądający telewizję lub coś w telefonie. Zawsze drzemał w dzień a w nocy chodził po mieszkaniu i mam wrażenie, że robił to specjalnie, bo wtedy tak naprawdę mógł być sam i mieć święty spokój. tata do mnie nigdy nie dzwoni i nie pisze. Nie szuka kontaktu. Gdy ja dzwonię to niewiele mówi. Zawsze tak było. Zdziwiło mnie, gdy stryj powiedział, że kiedyś tacie się gęba nie zamykała i był najgłośniejszym z rodzeństwa. Nie wiem, co się stało, że zamilkł. Ale milczy.

Ja jestem daleko od domu. Odkryłam dawno temu, że im jestem dalej, tym mama mnie bardziej lubi. Im rzadziej się kontaktuje, tym relacje są przyjaźniejsze. Korzystam ze spokoju jaki sama wprowadziłam do mojego życia. Ale wciąż łapie się na schematach, które nawinęły mi się w głowie. [O schematach, które rodzą się w głowie można przeczytać TUTAJ lub posłuchać TUTAJ]. Jak mi coś nie wychodzi, to zaczynam myśleć o sobie, ze jestem do niczego. Że nikt nie chce się ze mną przyjaźnić, nie zasługuję na nic, a mąż to pewnie mnie zaraz zostawi.

27 kwietnia 2024 , Komentarze (5)

Najpierw o telefonie. Parametry ma on niemal takie same jak większość telefonów narynku w tym przedziale cenowym. Ma podobne parametry jak mój 3-letni poco x3 pro [z którego jestem cholernie zadowolona]. Wyróżniał się aparatem 200Mpix od Samsunga [Samsung niedawno zorganizował nocne wejście do Keukenhof na sesje fotograficzne - polecam filmiki zobaczyć na youtube]. Jak się spojrzy z boku, to ten aparat jest dość odstający. 

Zrobiłam tym telefonem poniższe zdjęcie. Wstawiłam je tu bez kompresji i jeśli Vitalia nie kompresuje zdjęć, ma ono 20Mb i rozdzielczość ponad 12k x 16k pixeli. Może nawet da się je powiększyć lub pobrać, aby się mu przyjrzeć. Nie wiem, jakie możliwości daje ten serwis, bo nigdy nie robiłam nic poza wstawianiem zdjęć. 

Zabrałam też owy telefon na bieganie. Nie było za wiele możliwości robienia zdjęć, gdyż miałam interwały beztlenowe w planie, a tym samym, co mijałam ładne pole - akurat zaczynał mi się bieg. Mam kilka selfie, kilka landskejpów...

Jestem po dwóch tygodniach diety "narzuconej" mi przez męża. Miałam jeden dzień, kiedy częstowałam się polskimi słodyczami od koleżanki, a poza tym trzymam się dzielnie. Jem Grani i warzywa, owsianki, chrupkie pieczywo, a w domu gotowy obiadek na 700 kcal. Razem coś koło 1600 kcal plus czasem Inka czy trochę czekolady. Spadło więc kolejne 0,3 kg i jestem zadowolona. Niby mało, ale we właściwym kierunku. 

26 kwietnia 2024 , Komentarze (10)


Mam więc nowy telefon. Nie mogę na niego zainstalować aplikacji Vitalia Start, bo nie pojawia mi się w sklepie Google. Wygląda na to, że jest już niewspierana i na starym telefonie używam starej, wyłączonej już wersji. Pewnie będę więc mniej postów wrzucać, bo nie bardzo mam jak. Z komputera rzadko postuje. 

25 kwietnia 2024 , Komentarze (9)


Kupilam telefon. Dzięki za rekomendacje na redmi note. Początkowo byłam bliżej myślami przy Poco x6 pro, ale zainteresował mnie aparat w redmi note 13 pro. 


 Jak zwykle zadziwia mnie ile takie rzeczy kosztują w Polsce. Poco x6 pro jest w Polsce o 70 euro droższy. Redmi z resztą niewiele mniej. 

 To jest śmieszne, jak Polacy muszą za wszystko przepłacać.... 

zz rzeczy dietowych to byłam wczoraj na siłowni. Pogoda nie zachęcała do biegu. Deszcze ostatnio są logowate i intensywne. 

24 kwietnia 2024 , Komentarze (18)


Wyszlam pobiegać. Ustawiłam zegarek, aby trzymał mnie w tempie, które chce mieć na biegu 12 maja, 5,50-6,10 minpkm. Normalnie bielabym z odsłonięty zegarkiem i kontrolowała, jednak było tak zimno i wiało lodowato, że zdałam się na komunikaty w słuchawkach. Te jednak przychodziły z opóźnieniem. Więc kiedy zegarek mówił mi, że biegnę za wolno, przyspieszałam. Gdy zmęczyłam się, wchodziłam w marsz. Sprawdziłam statystyki biegu po zakończonym treningu. Biegłam zdecydowanie za szybko i dlatego nie mogłam utrzymać biegu. Z wiatrem było mi za ciepło, pod wiatr czułam lód w kościach. Wróciłam do domu wkurzona, bo nie mogę wyczyść tempa a bieg za niecały miesiąc. 

Wieczorem byłam na spotkaniu klubu foto. Przygotowaliśmy zdjęcia na wystawę. Teraz trzeba rozstawić ścianki i zawiesić zdjęcia. Ale to w sierpniu. Najpierw wybór zdjęcia roku. 

Musz zzmienić telefon. Mój ma obecnie problemy z gniazdem zasilania i nie ładuje mi się za każdym razem. Skoda bo jestem bardzo z niego zadowolona. Mam poco x3 pro. Chyba najlepszy telefon z jakim miałam do czynienia. Mąż ma przejrzeć oferty i pokazać mi co ciekawego jest na rynku. 

Kupowalyscie ostatnio nowy telefon? Co macie? Interesuje mnie tylko rok produkcji 2024. 

22 kwietnia 2024 , Komentarze (4)


Pogoda była niezla. Po zatkowo zacinał deszcz i wiał zimny wiatr, ale mieliśmy z wiatrem więc kaptury uchronił nas przed katastrofą. Później było słońce przez chmury i lodowaty wiatr. W domu zobaczyłam, że mam spalone dłonie i czoło. Pomimo noszenia daszka. Żel chłodzący pomógł. 


Za rok znów idziemy. 

21 kwietnia 2024 , Skomentuj


Moge chyba powiedzieć oficjalnie. Zmiany klimatu zepsuły dni kwiatowe. Konkurs mozaiki tak dokładniej. 


Mozaiki robią grupy wolontariuszy z kwiatów hiacyntow, które dostają za darmo od producentów kwiatowych w okolicy. Niestety pogoda w nl odbiega od lat od standardowej. Jest coraz gorzej. Padało nieprzerwanie niemal od września. Kiedy był czas sadzenia cebul, na polach stała woda. Aktywowany nawet zabytkowe 0ompy i wiatraki, aby pozbyć się tej wody. Na próżno. Można było sądzić dopiero w grudniu i styczniu, gdy ziemia zamarzła i ciężkie maszyny mogły wjechać na pola. Rośliny były zaś odżywione w ziemi krócej oraz przeszły krótszy i mniej intensywny okres jarowizacji. Później przyszła łagodna zima. Temperatura ujemna była chyba maksymalnie 2 dni pod rząd. Głównie było coś koło 5-8 stopni. Widać to na moim kocu temperaturowym. Hiacynty zakwitły 2 tygodnie przed terminem. Kiedy był czas robienia mozaik, kwiaty już zasychaly. 


 W związku z tym wszystkim, mozaiki prezentowane na dniach otwartych w większości były w formacie małym i średnim. Nie było takich cudów jak lata temu, kiedy stałam przy 3m zamku Disneya. 


Mimo to było pięknie. Niestety wiał zimny wiatr, było 8 stopni oraz zacinał ostry, lodowaty deszcz. Przemokłam solidnie. 


 Więcej zdjęć powinnam przygotować na dniach. Dziś daje zdjęcie z Joostem Kleinem. Kto będzie oglądać koncert Eurowizji, ten będzie wiedział o kim mówię. Obecnie jego piosenka szturmu je radia i pobiła rekord kanały na YouTube Eurowizji. W pierwsze 3 dni po emisji osiągnęła 5mln wyświetleń. Ile ma dziś? Słuchaliście kiedyś happy hardstyle, typowego dla Holandii gatunku muzycznego? Polecam sobie. Rano potańczyć do piosenki Europapa

20 kwietnia 2024 , Komentarze (4)

Od tygodnia karmi mnie mąż. Waga spadła 0,7 kg. Na siłowni pomiary pokazały mi spadek tłuszczu i wzrost mięśni. Może to za sprawą diety? może biegania? Może obu? Kolano nadal doskwiera. Dziś w planach rower i robienie zdjęć mozaikom z kwiatów. 

18 kwietnia 2024 , Komentarze (1)


Biegam sobie dalej. To biegu miejskiego na 5km mam jeszcze miesiąc. Dam radę. Dziś myślę by zrobić kółko z nastawieniem na jednolite tempo, a nie interwały. Muszę zaprogramować garmina, aby informował mnie o odstepstwach od zadanego tempa. 


W sobotę w mojej okolicy duże święto. Bloemendagen. Dni kwiatowe. Będą mozaiki z kwiatów oraz zorganizowane marsze i biegi polami tulipanów. Tydzień później dzień rowerowy. Nie mogę się doczekać. Pogodynka na razie pokazuje bardzo ładna pogodę. 

14 kwietnia 2024 , Komentarze (12)

Urwałam się w piątek do domu po 1,5 godziny pracy. Tak elastycznie, jak pracuję, to chyba jeszcze takiej pracy nie miałam. Nikt nie zadaje dodatkowych pytań - potrzebujesz personal day to masz. Do czasu spotkania z psychologiem, siedziałam więc w ogrodzie pod kocykiem i robiłam koce na szydełku. W pewnym momencie zostałam skolonizowana przez jednego, wrzeszczącego kota. 

W sobotę poszłam do pracy na innym dziale. Pomagam czasem na produkcji. Wtedy też zaczęła się moja dieta. Mąż wziął się za moje żywienie, bo uważa, że skoro sama sobie nie radzę, to on mnie ogarnie. W ruch poszły warzywa, owoce i serek wiejski. Wszystko zrozumiem, ale serka wiejskiego nie. Ale obiecałam się podporządkować i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Zabrał mi wagę i powiedział, że chce, abym zacisnęła zęby i wytrzymała dwa miesiące. Obecnie siedzi w kuchni i smaży ryby na obiad. Zrobił też farsz do azjatyckich pierożków. Ale to pewnie w tygodniu będzie lepił.

Dotychczasowe jedzenie [niektóre]:

Dziś wyciągnęłam go na rowery. Wczoraj biegaliśmy.