Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1088568
Komentarzy: 43069
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 31 grudnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2016 , Komentarze (25)

wypływałam normę...1300 m, faktycznie zaczynam osiągać constans....47 min 54 długości, myślę że mogło by być już lepiej ale pływa ze mną na torze młodzieniec...nosz cholera umówiliśmy się że ja pływam jedna stroną non stop a on drugą, żeby się nie mijać...tylko że chłopiec momentami pływa 3/4 toru, dzisiaj ze dwa razy zostałam kopnięta w okolice dłoni i raz oberwałam w bok...więc muszę trochę kombinować z rytmiką płynięcia żeby nie być niczym ogródek na wiosnę:D czyli skopana.  Jestem już wyprysznicowana i nakarmiona, teraz jadę uczynić zadość tradycji czyli zakupy, potem wpłatomat i apteka bo już muszę leki wykupić, potem moja walnięta siostra ( ten odrodek) nakazała mi ( co u niej jest normą) pojechać po tort dla mamy, bo ona" wsadziła gdzieś nr telefonu do cukierni i nie mogła pojechać po tort" , a co to kurnia chata....na wizytówce miała jechać? mogła sempiterę wsadzić w samochód wczoraj , podjechać i kupić to nie ....schrzaniła mi misternie ułożoną marszrutę...nie znoszę tego ...najchętniej bym ją udusiła tymi oto " ręcami" :< , zła jestem jak cholera ale oczywiście podjadę i kupię, potem odbiór magla i do mamy ...bo dzisiaj jest Alicji czyli babciny dzień imienia.  No lecę dosuszyć kudły i hajda ....komu w drogę temu buty ukradli (smiech) miłego początku tygodnia. 

17 kwietnia 2016 , Komentarze (54)

ożesz to są zalety posiadania przyjaciółki z odchyłami prozdrowotnymi. Mało że polazłam wczoraj na danse obolała ( vide kręgosłup)(kreci) to wróciłam oczywiście wytańcowana i jeszcze bardziej obolała , nie wspomnę o alkoholizowaniu, bo najpierw Kudłata nam wzięła jakiś drink smakowity a potem klient nas spytał czy może nam postawić drinki(alkohol) w podzięce za tak wspaniałą imprezę...pan od razu zastrzegł , że niczego do drinków nie dosypie,  co ja oczywiście skwitowałam...a może by należało:D. Przed końcem mi zadedykowano utwór , matko słodka disco polo i to mnie powstrzymywało przed wylezieniem na parkiet, ale kiedy się okazało że jest to " ruda tańczy jak szalona" nie miałam wątpliwości i wyjścia, ruda była tylko jedna(impreza). Taniec to był nasz ostatni, jednak zamykamy nasz teatrzyk...okazało się , że konkurencja nie śpi i min. rozsiewane są plotki iż u nas to " biją, strzelają i boże broń tam iść" ,szkoda, szkoda no ale...nie mamy kasy na takie danse po 100 zł na głowę na noc. Całą noc tak bolały mnie nogi że już myślałam że odfrunę, mało że bolały mnie stopy , mądra włożyłam sobie wkładki żelowe do butków żeby mnie poduszeczki od łapek nie bolały, nie przewidziałam tylko że mi nogi ...spuchną i poduszeczki mi wypchną stopy ku wierzchowi buta i będę miała poobgniatane paluchy od wierzchu(szloch). No dobra stopy stopami, ale czemu mnie całą noc kolana bolały? Rano jak podniosłam się z łóżka miałam wrażenie , że zostałam obita kijami. Za oknem cudnie a ja postanowiłam, że w ramach mojej aktywizacji ruchowej ..streching zrobię bo mnie boli, ale gdzie tam zadzwoniłam do Kudłatej a ta mi mówi że idzie pobiegać...a ja nie idę mówię , wsio mnie boli , porozciągam się. Ale gdzie tam , tylko skończyłam telefonić a tu mój zły duch szepcze ]:> " Ty gupia kobieto, taka pogoda , a ty będziesz się ciągnąć po parkiecie, bier kijaszki i marsz do parku" no i polazłam, ale jak pech to pech, moje endomondo zastrajkowało tzn. GPS się rozcypił i prawie 600 m marszu mam dzisiaj niezarejstrowane, musiałam przysiąść na ławce, wyplątać się z kijków, wyciągnąć smar(t)ka z nosidełka, coś tam poprzyciskałam, ponaduszałam i uruchomiłam. Pooooooszłam w piz....albo i dalej, ale nogi pobolewały, nie katowałam się więc, bo przecież jutro raniutko pływam, więc muszę być w formie co najmniej kumaka nizinnego a nie meduzy. Teraz troszkę odsapnę, opiję się i może zacznę sezon wyzłacania , bo słonko daje czadu. A propo kobietki, może któraś z was wie jak najtaniej dostać się do Alicante...mamy tam mieszkanie za free i chciałyśmy nabrać koloru przed weselem , ale bezpośrednio nie da się tam polecieć, może któraś z was przerabiała tę trasę, interesuje nas jak najłatwiej i oczywiście tanio...lot z przesiadką np. w Londynie za ponad 2000 nie wchodzi w grę. Jest opcja lotu do Barcelony i tam wypożyczenia samochodu i dojechania do Alicante, ale byłabym bardzo wdzięczna za podpowiedzi . Miłego dnia 

16 kwietnia 2016 , Komentarze (10)

no i dobrze mi tak:? nie piszę to dostałam burę , delikatniutką. No nie piszę codziennie , fakt...ten tydzień był taki specyficzny czasowo, a poza tym ...czuję się kijowo, nie kijkowo. Chyba mnie dorwało wiosenne przesilenie i przedmałpie. Wszystko mnie boli i jestem permanentnie głodna i jem czekoladę...co widać na moim pasku wagi. No sorry, czegoś takiego dawno nie miałam ....raz pioruński głód a dwa oskoma czekoladowa. Popłynęłam. Dobrze że chociaż rano w basenie tracę prawie 1000 kcal, to mój zbiornik do nurzania nie jest zbyt wielki. (szloch) A propo bólu, to nie podoba mi się ból prawego barku, pierwszy raz poczułam go tydzień temu, ale zgoniłam to na " intensywne obracanie" w tańcu, Ale w środę, w czasie pływania go czułam, znowu zgoniłam tym razem na swoją intensywność machania łapami, niemniej wczoraj mi delikatnie przypominał o sobie i na pływalni i w trakcie spaceru....a tu już powodu nie było, niczym nie machałam żeby iść szybciej ani nikt mnie nie obracał....erotyczno estetycznie, żebym się lepiej prezentowała na trotuarze. Muszę bacznie obserwować to ramię, bo jakby co ...to trzeba śmigać na rehabilitację. Ręka ręką...ale dzisiaj boli mnie wsio ...a najdziwniejsze , że boli mnie okolica dziury kręgosłupowej...nie wiem czy nie dzieje się coś z ciśnieniem...zauważyłam , że jak nam się ma pogoda zmienić ...to mój kręgosłup daje mi znać. Znaczy się mogę posługiwać się zaszczytnym mianem " ropuchy meteorologicznej" , co to zamknięta w słoiku ( niczym Fiona w wieży) śmiga po drabince  w górę i dół w zależności od atmosfery...no chwała bogu że ja nie muszę po drabince łazić....a co gorsza siedzieć na jej szczycie, bo by mi pęciny zdrętwiały. Jakby co to mogę polatać po schodach ....zewnętrznych ew. tych do piwnicy ...co zaraz uczynię bo muszę pranie przynieść ...i mam jeszcze schody na strych :D:D tak że trasę wspinaczkową posiadam...prywatną. A propo pralki....niedawno rozwaliła się stara pralka, małż przytargał nową "starą" czyli taką poklientowską ...ale , po miesiącu okazało się, że cały płyn do płukania mi wycieka zaraz po wlaniu do pojemnika a ręczniki ...zamiast mięciutkie (choć wyczytałam że te płyny akurat nie służą ręcznikom) to nadają się do robienia peelingu na sucho, zresztą wszystko było szorstkie i niepachnące. Więc zaczęłam składać prośby do " mechanika" żeby zajrzał i coś zrobił z tym pękniętym zbiornikiem, zakleił, wymienił, wymienił klapę i tak ...prawie dwa miesiące. Aż tu wczoraj przybyła rano Długoręka na kawę i dyskusję ( polityczną też) no i pytaniem o składowisko odpadów na podwórku uruchomiła....awanturę, i dobrze....darliśmy się obydwoje , ja o to że mamy śmietnik niesamowity na całym podwórku i wstyd a on , że śmietnik jest dlatego że ze śmietnika są pięniadze i żebym zaczęła zarabiać i tu doprowadził mnie do szału....bo ja od dekady prosiłam go żeby mi pomógł znaleźć pracę, siedzenie w domu i kurzenie domowe wcale nie jest szczytem moich ambicji. Skończyło się wymianą słów uznanych powszechnie za obraźliwe czyli ja mu " odpie.....l się " i on mi vice versa. A dzisiaj ....usłyszałam, żebym sprawdziła pojemnik na płyn....bo wymienił. Jak widać taki dialog jest u nas pożądany , szczególnie w przypadku małża bo mu ukrwienie wspomaga.....szczególnie w tej części odpowiadającej za myślenie.....nie, nie....w podbrzuszu ...choć faceci podobno właśnie nim myślą:?, tu jednak krew dopłynęła do komórki mózgowej....być może przedostatniej ale jak widać....jeszcze coś jest i jeszcze mu nie grzechocze jak porusza głową a to rokuje nieźle. Idę jeść śniadanie ( zaspałam dzisiaj)(zegar) a potem pisac....bo mam zaległości. Wieczorem dansowanie .....miłego dzionka wszystkim 

Matko jedyna dziewczyny właśnie przybył do mnie człowiek a nawet kobieta, czyli moja osobista siostra Długoręka....boska fryzura, wspaniały kolor....winna mi jest nie pińcet tylko pińć tysięcy za polecenie fachowca. No super ją Dawid przemienił....można? Można , naprawdę metamorfoza boska :D:D

13 kwietnia 2016 , Komentarze (34)

no nie mogę dziewczyny, nie mogę, muszę się z wami podzielić tą wiadomością. Dzisiaj małż grzebał rano w lodówce, nagle słyszę ...łup, a po chwili " no i pi pi pi ....pękł" patrzę co on robi , a on bierze ręcznik papierowy, wyciera podłogę przed lodówką a potem na blacie szafki stawia mi opakowanie serka mascarpone z pękniętą pokrywką. No i co pękł ....mówię, przecież sam nie skoczył, tylko go wywaliłeś. Bankomat nie wydał żadnego odgłosu paszczowego ale tym sposobem ... byłam świadkiem jak małż zabił serek (smiech) a chciał wmówić samobójstwo Mascarpone, ot bestia .

13 kwietnia 2016 , Komentarze (23)

łooooooooooooojjjjjjjjjjjj....pojęczę sobie. Ale się przegoniłam, o mamusiu, 45 min 54 bąseny, rączki mnie bolą, dupka mnie boli ....psyche szybuje wysoko :D, nie jest źle , cholerka nowy rok życia zaczynam mocno, mocno i dobrze :D:D zadowala mnie to a co....starsze nie znaczy gorsze o nie nie nie nie ....gości wczoraj przybyło wieczorem ...a Kudłata głośno się upomniała a alkoholizowanie (alkohol) i bardzo dobrze w poniedziałek wieczorem myślałam o Proseco, a wczoraj zabyłam kompletnie dobrze że się spytała " a winko gdzie chytrusie" no i pognałam....dobre oj dobre było...pół roku schładzania robi swoje, tak mnie trzepnęło...że jak goście poszli to stwierdziłam iż jestem ....wstawiona , Kudłata jak zadzwoniła potem to też mówiła że ją...rozebrało u lekarza :D " dobrze schłodziłaś te bąbelki to i zadziałały" niom....od grudnia się chłodziły :D, chyba mam gdzieś jeszcze jedną buteleczkę  w spiżarni to trzeba by wetknąć w opróżnione miejsce  w lodówce. No dobra moje piękne, biorę się za śniadanko bo mi warczy w brzuszku ....he he he ..brzuszku . Miłego dnia 

12 kwietnia 2016 , Komentarze (62)

...czyli pierwsze godziny starszości :D, albowiem jako urodzona w godzinie leni czyli 11 05 niedawno rozpoczęłam nowe dla mnie życie. Tak naprawdę to zaczęłam je o 3 z minutami, no myślałam że jajo zniosę i do tego ...na twardo(kreci) kto normalny budzi się o takiej porze ....no nikt, tylko wampiry, wilkołaki i strzygi no może jeszcze upiory, turlałam się i turlałam w pieluchach, aż wreszcie po 4 postanowiłam , nie ma co, skoro ślepia się nie chcą zamknąć to ja popracuję....uczyniłam jasność, wzięłam laptoka na klatę....poczytałam trochę wiadomości i doszłam do wniosku , że nie chce mi się pracować, więc sprzęcior postawiłam sobie obok siebie, zawinęłam się w kołdrę i ....usnęłam. Obudziłam się o 8 , jeszcze nie zdążyłam ściągnąć śpiącej odzieży a tu mi wpadła z pieśnią na ustach Długoręka siostra....śpiewała i śpiewała i śpiewała(muzyka) tak długo , że nie pozostaje mi nic innego jak żyć co najmniej 400 lat - jak żółw z Galapagos, proporcjonalnie do długości śpiewu...naparzyłam kaffy, dałam ciastka, a potem poleciała tyrać, jak to ma w zwyczaju. A ja zasiadłam do ładnie nakrytego stołu, podziękowałam za życzenia, które doszły do mnie różnymi drogami, ale jak to mawiają wszystkie drogi prowadzą do mła (smiech) przynajmniej dzisiaj . Teraz zaszyłam się podkołdernikowo bo mi zimno jak diabli, którzy, mam taka nadzieję, nie przyniosą mi żadnych gości w ciągu najbliższych dwóch godzin, potem mogą....nawet taczkami przywieźć albo i wozem drabiniastym. Postaram się nie zasnąć...bo mi Paszczur starszy zameldował że mam czekać na kuriera (impreza), no to postaram się szczekać, a może i na jego widok ...biodrami zamerdać...bo wypustki ogoniastej nie posiadam. Na koniec wrzucam obiecanego Malakoffa 

i kontynuuję akcję " zagrzej się sama, bo nikt tego za ciebie nie zrobi" . Miłego dnia czekolady i kosmonauty 8)

Właśnie mi kurier przywiózł fiatuszki od Paszczura I 

11 kwietnia 2016 , Komentarze (42)

....pójdę, bo tamtejsza atmosfera mi bliższa. Małż mnie rozwala...po prostu w kawałeczki...ciach, ciach, ciach :? choć może powinno być, łubudu, łubudu, łubudu ...młotem i do tego pneuma tycznym. Wczoraj wieczorem jak wrócił z Warszawy usłyszałam skrzypienie drzwi na strych...od razu się poderwałam i krzyczę " nie wyżeraj tortu to dla gości, nie wiem czy nadmieniłam, że jak dziecki pakowały żarło w południe i przyniosły talerz z tortem to mało się nie omsknęłam z krzesła...bo tortu ostała się połowa ...domowy drapieżca zajął się ciasteczkiem pod naszą sobotnią nieobecność(loser) Pozwoliłam dzieckom wziąć tylko kawałek...żeby było dla gości a tu masz....znowu muszę robić za Cerbera i to ....wolontariat odwalać. Nooooo....wykrzyk poskutkował, nie wziął ale spytał " a dla kogo to ciasto" ? A dla gości  odrzekłam....mówiłam że przyjdą we wtorek i tak jutro będę jeszcze musiała malakoffa dorobić, a moja sztuczna inteligencja pyta " a co jest we wtorek" na co ja słodko wysyczałam ....12, dzień czekolady, dzień kosmonauty...." aha" odrzekł bankomat  i wpełzł do swojej jaskini, którą zaleciłam  wysprzątać na przybycie gości.  Raniuśko się zerwałam i pojechałam pływać(ninja)...forma coraz lepsza pomimo przerwy na dychanie....niecałe 45 min a metrów aż 1300 , potem nawróciłam się at chałupa, szybki prysznic, śniadanie i pognałam po zakupy. Przed moim ulubionym sklepem zaczepił mnie człowiek " cokolwiek nieświeży" czyli mówiąc kolokwialnie  menel. Och na jego widok temperatura krwi mi wzrosła o jakieś 20 stopni no ale jeszcze nie pyskuję, a tu obity obywatel grzecznie zapytowywuje " czy mogłaby mi pani kupić coś do jedzenia  krew zaczęła stygnąć...a co pan by chciał ? " No chleb i coś do chleba" , czyli co pytam, proszę mi konkretnie powiedzieć. " No mogą być bułki i coś do nich" , człowieku, mówię, powiedzże mi konkretnie " kobieto kup mi proszę bułki i np. pasztet" no i pan ochoczo przytaknął " o tak....pasztet" ...dobra mówię, to niech pan tu na mnie czeka, bo mi długo zejdzie. A co pomyślalam sobie ....zakończę rok mojego starego życia dobrym uczynkiem....zresztą jak to mawiają, co komu dajesz to do ciebie wraca , pomyślałam sobie że niekoniecznie muszą do mnie wrocić kajzerki szt. 4 i puszka pasztetu, ale 20 mln w totolotku , to bym nie pogardziła (smiech)(smiech). Jak obiecałam tak zrobiłam, kupiłam też " przyjemnostkę" dla babci czyli jej ulubione bulki z żółtym serem i kindziuka, o którego ostatnio nie prosiła. Panu wręczyłam zamówione dania ( czekał grzeczniutko pod sklepem i nawet nie marudził, że mi  długo zeszło) i pojechałam do maci rodzonej...na kawę i wymianę wrażeń ( czytaj : ploteczki) No nic wróciłam do domu, jem II śniadanie bo mam Radeckiego w kichach i mi gra....zaraz się biorę za ogarnięcie plantacji  , głównie kurzu, a potem zrobię Malakoffa i koniec i kropka . I tym oto optymistycznym akcentem, mówię wam laseczki ....paaaaaaaaa

9 kwietnia 2016 , Komentarze (44)

już mnie nie ma myk, myk, myk...miłego wieczoru 

9 kwietnia 2016 , Komentarze (34)

buro, niezbyt ciepło, poszłam spać późno bo kończyłam tort chałwowo czekoladowy. 

Bo gadziny może dzisiaj będą wracać do stolicy a o ciacho się dopominały, głośno i wyraźnie. Nie ukrywam, że mi się nie chce...nic nie chce...nawet kawy mi się nie chce dopić a co dopiero śniadanie naszykować, no ale muszę...bo potem trzeba popracować psychicznie, zrobić obiecane dzieckom hamburgerki na obiad a potem to już trzeba się będzie pindrować na danse i tak minie sobota - dzień kota, życzę wam wszystkim bardziej aktywnego niż mój dnia ...a przynajmniej poczucia aktywności :D:D 

8 kwietnia 2016 , Komentarze (33)

mnie ogromna spotkała u ...krawcowej. Pojechałam zawieźć materiał na moją sukienkę  taką ...imieninowo imprezową i córki - roboczą. Pani Agnieszka stwierdziła ...dobra zaczynam szyć, bo mi się praca kumuluje, pani wymiary mam . Mam powiedziałam, ale ...niech pani profilaktycznie mnie zmierzy i co się okazało. Że w niecałe dwa miesiące od ostatniej miary skurczyłam się ...6 cm w biodrach i 8 w pasie (smiech) ani chybi  to ten streching mnie wywlókł w górę miast wszerz. Zdziwiła się krawcowa oj zdziwiła a ja się tak ucieszylam że mało nie kicałam w górę...widziałam że mi wał atlantycki nieco się zmniejszył ale nie myślałam że to tyle cm. Cieszy mnie to niesamowicie i  będę pracowała nad sobą nadal....na wadze ubytek niewielki ale centymetry mnie cieszą wielce. Pada deszcz  i chce mi się spać ...więc lezę na kanapę i rozkminiać mój nowy telefon ...bye