Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

115 kg na liczniku było lekką przesadą. Postanowiłem się zmobilizować i zrzucić nieco nadbagażu. Pierwotnie plan zakładał dojście do 100 kg, a później ewentualnie do 90 kg. Tak mi się spodobało dietkowanie, że dobiłem do swojej prawidłowej wagi - 80 kg :) Po 7 latach od zakończenia diety, moja waga wzrosła do prawie 93 kg więc postanowiłem wrócić! Cel - 80 kg! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15229
Komentarzy: 144
Założony: 30 września 2007
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
makumakowski

mężczyzna, 40 lat, Sieradz

184 cm, 80.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2007 , Komentarze (1)

Dzisiaj czwarty raz wskoczyłem na wagę by zapisać efekty. 0,8 kg mniej niż poprzednio, w sumie dobry wynik, jednak poprzednie bardziej cieszyły. Ale martwi mnie jedna rzecz. Niby zgubiłem już prawie 6 kg ale efektów wizualnych nie ma, dlaczego? Nie widzę po sobie, żebym był szczuplejszy. Jakby nie patrzeć, mówiąc obrazowo, zgubiłem jakieś 30 kostek smalcu :) przez prawie miesiąc. Rozumiem, że z takiej masy 6 kg to nic, ale jednak, jakieś pozytywne zmiany gabarytowe być powinny - a ich nie ma, albo ja ich nie zauważam. Dzisiaj się dokładnie pomierzę, ale nie wydaję mi się, żebym uwierzył cyferkom, że wyglądam lepiej. Ehh, przez miesiąc trzymałem się diety, nie miałem ani jednej słabej chwili. Ba, nawet nie zjadałem przekąski, którą miałem w planie, ponieważ nie czułem takiej potrzeby. Dajcie znać, jak to u was wygląda, bo zaczynam się martwić, że nogi mi znikną, ręce mi znikną, tylko mi bęben zostanie, a tak naprawdę tylko z brzucha chce się pozbyć kilogramów bo resztę ciała mam ok. Ot taki nieproporcjonalny jestem :)

17 października 2007 , Komentarze (2)

Witajcie nieznani wędrowcy, przeglądający czeluście Internetu :)

Szczerze powiem, mocno się zastanawiałem nad moją dietą, jakby nie patrzeć nigdy "tego czegoś" nie stosowałem, więc stąd moje obawy. Ale stwierdziłem, że raz kozie śmierć. Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Oczywiście zacząłem od diety smacznie dopasowanej. Jako, że zawsze lubiłem dobrze zjeść, wszak moje 115 kg żywej wagi nie wzięło się przecież z nikąd. Brakowało mi mobilizacji może dlatego, że nigdy nie miałem problemów ze swoim wyglądem. Baa, od zawsze byłem pulchniutkim misiaczkiem. Nawet kiedyś ktoś stwierdził - "jak schudniesz to już nie będziesz tym sympatycznym, rozbawiającym swoimi sprośnymi dowcipami, człowiekiem". Ale ja się uparłem i mam zamiar dotrzeć do celu. Cel numer jeden to pożegnanie na wadze trzech cyferek i powrót do wagi złożonej z tylko dwóch :) Mam nadzieję, że pomożecie biednemu facetowi wchodzącemu w ten, jakby nie patrzeć, bardziej kobiecy niż męski świat odchudzania (facet na diecie? brzmi to co najmniej dziwnie :)). Tym bardziej, że do zrzucenia, jak się okazało jest dużo więcej niż mi się wydawało. Obiecuję, że będę się starał coś skrobnąć w pamiętniku tak często jak to możliwe. No chyba, że nie będzie o czym pisać, ale mam nadzieję, że przynajmniej będę mógł się chwalić coraz to mniejszą wagą. Póki co dietę trzymam wzorowo, nie podjadam, nie jem tego czego mi nie wolno, i coś co dla mnie na początku było mordęgą, jem ostatni posiłek o 19, a później woda, woda i tylko woda. Na diecie jestem 2 tygodnie i nie wiem czy to dziwne, ale ochotę żeby kulinarnie zgrzeszyć miałem może dwa razy. Ale rzecz jasna, jako przedstawiciel płci niepięknej (żeby nie powiedzieć brzydkiej) muszę być silny. Czyż nie?