Po mału... ale do przodu :)
0,3 kg to nie jest może zniewalający wynik, jednak cieszy, biorąc pod uwagę grzeszny weekend :) Grunt, że waga idzie w dół i stówki już sobie nie dam wbić na licznik! Tak się zastanawiam, jak przeżyć święta i nie przytyć. Trzeba będzie się mocno trzymać w ryzach, żeby jakaś pokusa nie przyćmiła ponad 2 miesięcznych wysiłków :) Ale dam radę, Wy też dacie!
Samo mi się przestawiło...
... że pamiętnik jest tylko dla mnie. A już się martwiłem, że mnie opuściliście. Ciekawe dlaczego tak się stało? Ale mniejsza z tym, weeknd jakoś przeżyłem ale obiecałem sobię, że na wagę wejdę dopiero w piątek :) Zobaczymy co z tego będzie :)
100-tka w końcu pękła :)
Oj dziwny to był tydzień. Do wczoraj miałem na wadzę 101,3 i ani mniej ani więcej. Nic się ruszyć nie chciało. Byłem przekonany, że ostatnie 7 dni zaliczę do czasu wagowej stagnacji :) A rano wskoczyłem na wagę i... 2 cyferki się do mnie uśmięchnęły. Nie wiem jak to się stało, że waga stała, a w pewnym momencie sruuuu i 99,6 na liczniku :) Ale niestety czeka mnie ciężki weekend. Przyjeżdza do mnie kumpel, który uwielbia gotować, więc będę musiał trochę nagrzeszyć, oczywiście w racjonalnych porcjach. Do tego dojdzie pewnie spora ilość zimnego piwka :) Zobaczymy jak mój organizm sobie z tym wszystkim poradzi :) Trzymam za Was kciuki.
Kolejny sukces :)
Zaczynam się zastanawiać czy mi się waga nie popsuła :) W tym tygodniu 1,8 kg mniej niż w poprzednim. Oczywiście nie to żebym był z tego powodu zły, tylko zastanawiam się dlaczego tak dobrze idzie. Oprócz diety nie robię zupełnie nic :) Coraz częściej pojawiają się komentarze, jak fajnie wyglądam, że schudłem. Miło, słyszeć takie słowa. Ostatnio nawet koleżanka chciała mnie wysłać do lekarza bo się przestraszyła, że tak zmizerniałem, heh :) Słyszałem, że jak człowiek pierwszy raz się odchudza, to są najlepsze efekty, ale ile w tym prawdy to nie wiem. Mam nadzieję, że mi odpowiecie na to pytanie :) Tym bardziej, że z Waszych doświadczeń wiem, że najpierw waga leci szybko a później już spada powoli. A u mnie odwrotnie :) Aż się boję myśleć co będzie jak ta tendencja się utrzyma ;) Pozdrawiam Was ciepło i niezmiennie trzymam mocno kciuki za wasze bitwy z wagą :)
2,3 kg mniej - w tydzień! :)
Wow, ale się zdziwiłem jak dzisiaj rano wskoczyłem na wagę, żeby dokonać cotygodniowego pomiaru masy ciała ;) Jeszcze w życiu nie straciłem ponad 2 kilogramów w ciągu jednego tygodnia, tym bardziej, że byłem na urodzinach brata, wypiłem trochę alkoholu i proszę jaki efekt :) Jak tak dalej pójdzie to może na początku grudnia zobaczę upragnione 2 cyferki na wadzę? ;) Pozdrawiam i trzymam kciuki za Was!
Co tam u mnie :)
Właściwie nic ciekawego, ale widzę, że u Was dzieję się dużo :) U mnie jak to w tygodniu, uczelnia, dom, uczelnia, dom... Oczywiście dietkuję dalej i już chyba tak się przyzwyczaiłem do tej diety, że prędko z niej nie zrezygnuję ;) Tym bardziej, że dzisiaj zobaczyłem w jadłospisie, że mogę zjeść placka ziemniaczanego. Bardzo się ucieszyłem, bo je uwielbiam, a baaardzo dawno ich nie jadłem. Był naprawdę pyszny ;) A tak poza tym, no cóż, pogoda nie napawa optymizmem, zimno, aż się z domu ruszać nie chce. Mój braciszek jutro ma egzamin praktyczny na prawo jazdy więc trzymam za niego kciuki, bo będzie miał mnie kto wozić jak pojadę do domu i przesadzę z "pustymi kaloriami" z kolegami ;) Zmykam do wyrka do mojej Kasieńki, bo oczywiście rozwaliła się w łóżku i ogląda te swoje seriale i za żadną cenę nie odda pilota, dopóki nie skończy się "Na wspólnej". A najgorsze jest to, że dzisiaj jest ostatni odcinek "Twarzą w twarz" więc telewizor będzie okupowany do późnego wieczora. Ehh, dobrze, że ostatnio kupiłem sobie fajne książeczki to będę miał co robić :) Jak ktoś lubi kryminały psychologiczne to polecam poczytać Alex Kavę. Czytam już jej trzecią książkę, świetna na jesienno-zimowe wieczory :)
Już po...
...imprezie urodzinowej mojego braciszka :) Ależ smakołyków było na stole, ale rzecz jasna byłem powściągliwy. I co? Udało się, zjadłem naprawdę niewiele, ale za to naprawdę rarytaski :) A to tatarek się ładnie do mnie uśmiechnął, to go skonsumowałem itd. Wszelkiej maści sałatek, ciast, tortu nie jadłem, ale z tym problemu nie było bo za słodyczami nigdy nie przepadałem. Alkohol również ograniczyłem do minimum. Zjadłem smacznie i niewiele, ale naprawdę się najadłem. Powiedziałem sobie, że nie wejdę na wagę dopóki nie wrócę do siebie. Dotarłem do Wrocławia jakąś godzinkę temu. Wskoczyłem na wagę i... 103,9! A jeszcze w piątek było 105,6 kg. Mam nadzieję, że do piątkowego obowiązkowego ważenia tak zostanie :) A na początku mi się wydawało, że zejście do 100 kg to będzie dla mnie mordęga. A tu proszę, praktycznie bez wysiłku (ćwiczyć nie ćwiczę, bo czasu brak), tylko dieta i nic poza tym, a waga spada w dół. Oby tak dalej :)
Chwila prawdy :)
Oj jutro przede mną ciężki dzień, w którym przestrzeganie dietki może być bardzo trudne. Mój braciszek ma 18-te urodziny i zaprosił swojego starszego brata na swoją 18-tkę. I może nie martwię się tutaj o kalorie w postaci jakiś pyszności, ale bardziej o tzw. puste kalorię :P Wszak to pierwszy dzień w jego życiu, w którym może (oficjalnie :)) z braciszkiem stuknąć się kieliszkami z wodą ognistą. Mam nadzieję, że mój żoładek i wątroba jakoś to przeboleje i nie będzie rozczarowania przy kolejnym piątkowym ważeniu :)
Mija 6 tydzień :)
Jest coraz lepiej, prawie 10 kg za mną, ja rzecz jasne nic po sobię nie widzę ale podobno schudłem :) Tak mi przynajmniej mówią znajomi. Cieszy to bardzo i motywuję do dalszej dietki. Tylko jak tak dalej pójdzie to do przyszłego roku to ja chyba zniknę :P Przez pierwszy miesiąc tłuszczyk mi ginął na ramionach, udach, łydkach a teraz w końcu ruszył się największy balon czyli brzuchol (oby niedługo brzuszek :)) A tak poza tym nie mogę się doczekać dnia kiedy zobaczę dwie cyferki na wadzę. Nie mogę sobie przypomnieć kiedy w ogóle był taki dzień, w którym waga pokazała poniżej stówki :) Oczywiście, już pamiętam, jak się urodziłem ważyłem koło 4 kg, ale nie chce wracać do tej wagi, troche za mała jak na mój wzrost :P :) Trzymajcie się ciepło :)
Jaką dietę stosuję :)
W związku z zapytaniem w komentarzu, jaką dietę stosują, odpowiadam :) Jest to dietka Smacznie Dopasowana. I prawdą jest, że jest smacznie dopasowana. Jem naprawdę dobrze, nawet mam wrażenie, że za dużo :) Aż sam się sobie dziwię, że prawie od miesiąca żyję bez rybki panierowanej z frytkami, bez placków po węgiersku, bez sznycli, zrazów, jajecznicy itd :) Byłem przekonany, że nie dam rady, że będę musiał głodować, będe chodził zły na cały świat z powodu głodu. A tu bardzo miłe rozczarowanie :) Mobilizacji mi nie brak bo się nie męcze, mam dietę a nie czuję się jakbym był na diecie, tylko nie widzę różnicy w swoim wyglądnie. Wiem, wiem, jestem w gorącej wodzie kąpany :) Ale jak zrzucę 10 kg i nie zobaczę efektów, to zacznę się martwić, że mi ubyło w ... ehm, powiedzmy męskości :) a tego bym nie chciał, moja dziewczyna chyba również hehe :P