Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

O mnie

Szczęśliwe nieszczęście.. Pół radość pół rozpacz...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12433
Komentarzy: 61
Założony: 23 września 2007
Ostatni wpis: 29 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ewcia1988

kobieta, 36 lat, Warszawa

173 cm, 63.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2014 , Skomentuj

Dzisiaj 61,4 kg ]:>

Niedziela 09.11.2014

1. godz. 6:30 czarna kawa

2. godz. 8:30 szklanka świeżo wyciśniętego soku z marchwi i jabłka

3. godz. 11:30 jabłko

4. godz. 12:30 2 szklanki świeżo wyciśniętego soku z marchwi i jabłka

5. godz. 13:30 placek z kaszy jaglanej i kalafiora z sosem z brokuła

6. godz. 20:30 2 banany

Potem była impreza :) drinki i alko. Zajadałam orzeszki :)

Był to również dzień regeneracji i 0 ćwiczeń :P

9 listopada 2014 , Komentarze (2)

Plan dnia Sobota 08.11.2014

Caly dzień zajęcia w szkole wiec musialam spakowac wyprawkę jedzenia. W ciagu dbia popijalam domowy napoj izotoniczny ale bez soli bo zapomnialan (woda, miod, sok z cytryny). Do szkoły pojechalam rowerem 20 km. W drodze powrotnej po 10 km zlapalam gume. Chlopak musial mnie zabrac samochodem :-D

1. Godz 6:30 czarna kawa sypana

2. Godz 9:30 swieze kwasne jablko (wg Tombaka to bialko)

3. Godz. 13:00 Sałatka: 4 liście salaty maslowej, 4 plasterki szynki, 4 plasterki sera żółtego, lyzeczka pestek słonecznika, 1 pomidor, cayenne (bialko)

4. Godz. 16:30 2 placki z kaszy jaglanej, kalafiora i marchewka z sosem brokulowym do tego 2 liście salaty (weglowodany)

5. Godz. 19:00 1 placek w/w

Późno bo dopiero o 23 poszlam biegac 5 km. 100 brzuszkow oraz 100 sqatow

6. Przed samym snem ok. 0:30 herbata zielona ze skorkami z cytryny oraz 2 łyżeczkami miodu.

7 listopada 2014 , Komentarze (3)

Piątek 07.11.2014 r.

1. godz. 8:30 kawka z cynamonem i imbirem

2.godz. 10 gotowane na parze ziemniaczki i marchewka z cayenne i curry oraz łyżeczka pestek dyni

3. godz. 11:30 herbata czerwona + owocowa, pół łyżeczki cukru (duży kubek 0,5 l)

4. godz. 12:30 mały jogurt naturalny

5. godz. 13:30 kawka z cynamonem i imbirem (musiałam się napić bo w pracy się na coś wkurzyłam :D)

6. godz. 14:40 sałatka jarzynowa z majonezem i jogurtem naturalnym, dodatkowo z jednym pomidorem + pestki dyni + cayenne + curry

Po powrocie z pracy położyłam się spać tj. ok 17. Spałam prawie do 20. Wstałam i się zastanawiałam czy zjeść obiad czy nie... Miałam dzisiaj placki z kaszy jaglanej i kalafiorem z przyprawami z sosem brokułowym. Z uwagi na to że czekało mnie bieganie o 21 to odpuściłam (będzie na jutro), nie mogę pozwolić aby podczas wysiłku przelewało mi się w żołądku jedzenie. Zjadłam 2 małe jabłka i było ok. Przebiegłam równiutkie 5 km, jestem z siebie dumna bo pierwszy raz bez ani jednego odpoczynku :) Zajęło to trochę czasu bo 38 min. Ale to jest chyba moje tempo.

Po 2,5 tygodnia intensywnego biegania wstawiam zdjęcia porównawcze (zrobione 20.10.2014 oraz w dniu dzisiejszym) :) Ja tam się doszukuję ubytku zwałek, może coś tam widać. Chociaż waga tego nie odzwierciedla. Może kogoś to zmotywuje. Zapraszam do biegania :)

6 listopada 2014 , Komentarze (1)

Ważę się na czczo - waga znowu ruszyła w dół :D 62,6 kg.

06.11.2014 r.

1. Godz. 8:40 kawa z cynamonem i imbirem.

2. Godz. 9:40 sałatka jarzynowa z majonezem, 2 plasterki pomidora oraz 2 łyżki wczorajszej kaszy gryczanej (a’la risotto).

3. Godz. 13:40 sałatka: garśc sałaty masłowej, ser żółty wędzony 6 plasterków, 4 plasterki pieczonej kaczki, pomidor, łyżeczka pestek słonecznika, 1/3 łyzeczki otrąb, cayenne, kurkuma, curry, polane 4 łyżkami jogurtu naturalnego.

4. Godz. 15:20 herbata zielona.

5. Godz. 17 (znowu) sałatka jarzynowa na bazie majonezu z jogurtem naturalnym (nie najlepsze połączenie ale w porcji kulku łyżek sałatki chyba nie zaszkodzi :)) do tego cayenne oraz 2 średnie ogórki kiszone.

6. Godz. 20:30 mały jogurt naturalny przed treningiem i 5 km biegu godzinkę później :)

To był chyba najgorszy wysiłek w historii, myślałam że nie dam rady. Mam wyzwanie listopadowe i muszę przebiec codziennie 5 km. Ostatecznie się udało :))))

7. Godz. 23:00 własny napój izotoniczny 0,75 ml wody, sok z cytryny (ja nie miałam dodałam jakieś pozostałości po cytrynie), ok. 1/5 łyżeczki soli, 4 łyżeczki miodu :)

100 brzuszków, plank i padam na pysk :D

6 listopada 2014 , Skomentuj

Wtorek 4.11.2014 plan dnia:

1. godz. 8:30 kawka z cynamonem i imbirem

2. godz. 10 kefir

3. godz 14 sałatka jarzynowa z majonezem oraz dodatkową porcją ogórka kiszonego + cayenne + łyżka pestek dyni

4. godz. 17:30 pieczona papryka nadziewana farszem z kalafiora, mięsa mielonego oraz szpinaku + zioła i przyprawy, a to wszystko polane jogurtem naturalnym z porcją kapusty pekińskiej

godz. 22 bieganie - pękło 6 km :) Przed snem herbatka zielona

Środa 5.11.2014 plan dnia:

1. godz. 8:30 kawka z cynamonem i imbirem

2.godz. 10 gotowane na parze ziemniaczki i marchewka z masełkiem oraz cayenne i curry

3. godz. 12 mały kefir

4. godz. 13:30 herbata czerwona + owocowa, pół łyżeczki cukru (duży kubek 0,5 l)

5. godz. 14:30 sałatka jarzynowa z majonezem oraz dodatkową porcją ogórka kiszonego + cayenne

6. godz. 19:30 kasza gryczana z podsmażanymi warzywkami: pomidorem, cebulką, czosnkiem, suszonymi grzybami natką pietruszki, szczypiorkiem i przyprawami (oczywiście cayenne+chilli), dodatkowo dałam łyżeczkę otrąb owsianych oraz łyżkę słonecznika - zrobię to danie ponownie, polecam bo pyszne!

O godz. 21 bieganie - znowu rekord :) 6,59 km :) Co zajęło mi prawie 50 min. Po biegu zjadłam pół jabłka, 2 cząstki czekolady gorzkiej w celu regeneracji mięśni, a przed samym snem ok. 23:30 wypiłam zieloną herbatkę. Muszę się przyznać że o 23 zjadłam 4 okrągłe sera żółtego wędzonego - no już trudno, ale przynajmniej było smaczne :P

3 listopada 2014 , Komentarze (1)

Mój mentor zaleca jeść jak najmniej. Ograniczenie się do 2 posiłków dziennie. To jeszcze za duże wyzwanie, ale staram się opierać różnym pokusom.

Poniedziałek 3.11.2014.

1. Kawka o 8 rano. 

2. ok. 10 zjadłam sałatkę z tuńczyka. 

3. O 12 wypiłam mały kefir. 

4. o 14 była herbatka (0,5 l) oraz 1 l soku porzeczkowego. 

5. ok. 17 pieczona papryka faszerowana mięskiem mielonym, świeżym szpinakiem i kalafiorem, do tego dużo świeżych ziół: szczypiorek, trochę bazylii, natka pietruszki itd. Do tego garść kapusty pekińskiej z cayenne i jogurtem naturalnym. Przyznam że to coś pysznego! Zrobiłyśmy z mamą z 15 takich papryk - a farsz był wymyślony na biegu, nasz własny, amatorski. Polecam!

Niedziela 2.11.2014.

1. Zawsze przed śniadankiem piję czarną kawę lub herbatkę najczęściej smakową. 15 min po wypiciu można jeść :) Moje menu niedzielne miało się tak. Na początek herbatka z łyżeczką miodu i ze skórkami cytryny (zostały mi po zrobieniu soku -skroiłam do słoiczka i posyłałam cukrem).

2. Śniadanie: 3 spore garści mix sałat, tuńczyk w kawałkach w sosie własnym, pół cebuli, duży ogórek kiszony, łyżeczka otrębów, łyżka pestek słonecznika, do tego sosik (mały jogurt naturalny, cayenne, curry).

3. Mała impreza z winkiem i poczęstunkami: ogóreczki w pikantnej zalewie, ogórki w zalewie musztardowej, kaszanka, serek pleśniowy, śledzik. 

4. Potem wypiłam dwa piwa :D Zjadłam wczorajszą zupę jarzynkową, a na koniec wypiłam 4 drinki z nowo poznanymi znajomymi. 

Nie chwalę się, tylko żalę, bo za bardzo pofolgowałam. Moją karą dzisiejszą był powrót na piechotę z pracy 5 km ;] Doszłam w 50 min. Teraz również za karę również idę biegać...

1 listopada 2014 , Komentarze (2)

Po tygodniu ważenia się i stabilizacji wagi na poziomie 63,3, dzisiaj o dziwo znów ruszyła w dół. Jest poniżej magicznego pułapu 63. Dzisiejsza waga 62,9 kg :) 

Wczoraj wieczorem było oczyszczanie wątroby wg Tombaka. Polecam. Wieczorem po wypiciu dawki oleju idziesz spać... a rano budzisz się rześki, nowo narodzony, pełen sił :) 

Zgodnie z wytycznymi dr zrobiłam zupkę jarzynową - w sumie z tego co miałam akurat w lodówce. Zupa z kapusty pekińskiej z marchewką, selerem, ziemniaczkami i koncentratem pomidorowym. Dałam trochę jarzynki, duuuuużo ziół, chilli, curry i muszę przyznać, że nie mogę doczekać się kolejnej porcji :) i chyba nie była taka zła skoro wszyscy domownicy zjedli ze smakiem.

Dzisiaj mija właśnie miesiąc mojej diety rozdzielnej. Wysiłek fizyczny nadal istnieje w moim odchudzaniu (intensywnie ćwiczę od półtora tygodnia) i muszę przyznać że jestem z siebie dumna. 3 km przebiec bez przerwy to na takiego lenia i grubasa jakim byłam przed miesiącem (69 kg) to jest coś :)

27 października 2014 , Komentarze (3)

To zaczynam. Jest moc :) Są brzuszki, jest bieganie i jest dietka. Chociaż dzisiaj na kolacje pieczone piersi z kurczaka w płatkach kukurydzianych (wiem - nie najlepsze połączenie) - nie mogłam się oprzeć - blisko od miesiąca mięska nie jadłam! Do tego pomidorek z cebulą. Na szczęście po takim wymęczeniu organizmu (jak na moje możliwości - rowerek 10 km, spacerek 1 km oraz bieganie 3 kg - szczyt moich możliwości oraz brzuszki 55) nie mam zbyt wielkich wyrzutów sumienia. 

Zaczynamy intensywnie:

1. Realizować wyzwania na Vitalii.

2. Biegać, chodzić, jeździć na rowerze z endomondo 

3. Kontrolować wagę

4. Stosować zbilansowaną dietkę.

Są kobietki którym dodatkowe kilogramy nie przeszkadzają i ładnie im z tym - jakoś proporcjonalnie się rozkładają. A u mnie? Buzia - wielkie pućki i ramiona. Jak na nogi nie mogę narzekać i brzuch też ujdzie, to te miejsca wyżej są straszne. Wyglądam z dodatkowymi kilogramami jak jakaś karykatura. 

Najgorsze jest to że nie mam wsparcia od ukochanego który mnie nie rozumie. Akceptuje mnie aż nadto i cieszy się jak przybywa mi kg. Niesamowite...