Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

O mnie

Szczęśliwe nieszczęście.. Pół radość pół rozpacz...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12410
Komentarzy: 61
Założony: 23 września 2007
Ostatni wpis: 29 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ewcia1988

kobieta, 36 lat, Warszawa

173 cm, 63.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Po niecałych 2 miesiącach laby (może już też tak pesymistycznie nie będę siebie postrzegać, bo się pilnowałam :P, ale bywały dni kiedy dałam czadu!) czas na powrót do pilnowania siebie i nie jedzenia orzeszków na noc, nie jedzenia słodyczy na śniadanie, kebabów wieczorami i słodkiego nic nie robienia - które wydaje mi się zaważyło na wszystkim...

Doszłam do wniosku, że po zaprzestaniu treningów spowolnił mi strasznie metabolizm... Co zjem - a się pilnuję, to na wadze więcej, a od dwóch/ trzech tygodni naprawdę się pilnuję, pozwolę sobie na coś, ale odmawiam innego....

Teraz plan jest taki, aby ćwiczyć z Ewą Chodakowską Turbo spalanie, biegać - co najmniej 5 km dziennie, jeździć na rowerze do pracy. Nie jeść po 18 - chyba że po późnym treningu produkty dozwolone tj. jabłka, marchewki, świeżo robione soki, jogurty ew. jak mi się znudzi to wybierać mniejsze zło :)

Zakupiłam skakankę, twister i w ramach relaxu będę ich używać, jeśli nie bd mieć siły na nic innego - ale coś musi być!

Waga dzisiejsza 66 zł. Wieczorem - ciekawe ile będzie rano...

A dzisiaj było tak:

Troszkę lipnie, ale nie najgorzej :) Do tego 6,5 km na orbitreku oraz dodatkowe 1,5 km :) Więc jestem z siebie dumna :D

16 grudnia 2014 , Skomentuj

Miło się dzisiaj zaskoczyłam gdy dokonałam pomiarów - wszędzie ubyło! Gdzieś mniej, gdzieś więcej, ale troszkę to też zawsze coś :)

Ostatnio mierzyłam się 4 listopada. W ramionach od tamtego czasu ubyło mi 2 cm ! :D Kilka razy szukałam tego najgrubszego punktu, bo nie mogłam uwierzyć, no ale cóż, bardziej naciągnąć nie mogłam. Z 29,5 cm zeszło do 27,5. To niestety była moja zmora, tłuszcz odkładający się na ramionach, aż wstyd było chodzić w koszulkach. Myślę że to jednak nie za sprawą wyłącznie diety, a intensywnych ćwiczeń jakie miały miejsce w listopadzie :) W sumie (w udokumentowanym wyzwaniu na vitalii) udało mi się przebiec w samym listopadzie ponad 100 km ;], do tego wymachy przy squatach i napinka również rąk przy robieniu brzuszków myślę, że dały efekty :)

Niestety grudzień się tak pięknie nie zapowiedział, nie mam wytłumaczenia. Mogę zwalać na brak czasu - bo i owszem jest go mało, ale utwierdzając się w tym nic chyba bym nie zrobiła. Dzisiaj po 3 km odpadłam. Z końcem listopada przebiegłam 10 km, a teraz 3 km ledwo... Idę dzisiaj spać troszkę wcześniej i mam nadzieję że będzie lepiej....

Dzisiejsza waga 60,9.

Wtorek 16.12.2014

7:20 śliweczki

8:30 kawa czarna z cynamonem i imbirem

9:00 spotkanie wigilijne w pracy: ograniczyłam się do 2 kawałków babki piaskowej oraz malutkiego kawałeczka sernika, jednej mandarynki oraz garści winogron

10:20 szkoda że nie zrobiłam zdjęcia, ale śliczne ciasta na jeden kęs – strasznie słodkie i tak pięknie udekorowane, kolorowe, że zastanawialiśmy się czy one na pewno są do jedzenia :P wylosowałam jakieś kokosowe. Szczerze to wyglądało lepiej niż smakowało – nic nadzwyczajnego, przesiąknięte smakiem cukierni, za którym nie przepadam. Bardziej najadłam się oglądając to ciasteczko :)

11:40 0,5 l soku marchwiowego

12:40 herbata zielona z imbirem i cynamonem + miód, nie wiem czy tak można mieszać

13:30 ziemniaki gotowane na parze z kurkumą i cayenne i odrobiną masełka z łyżką kapusty kiszonej

15:30 sałatka: 2 jajka, pół papryki, 3 liście sałaty lodowej, 2 łyżki oliwek zielonych, kurkuma, cayenne,

17:30 litr soku z jabłek pity w kilku dozach

19:00 ze dwie garści orzechów ziemnych solonych,mały jogurt naturalny

22:00 woda ze śliwkami

Ostatnie dni:

Poniedziałek 15.12.2014

7:20 śliwki

8:30 kawa z imbirem i cynamonem

9:30 sok marchewkowy – niecałe 0,5 l

10:30 ze 3 ziemniaki gotowane na parze z masełkiem kurkumą i cayenne

12:00 szklanka maślanki o smaku pieczone jabłko z dwoma łyżeczkami pesteczek

13:00 j.w.

14:00 j.w.

15:30 sałatka: sałata lodowa, 2 plasterki sera żółtego, kawałek papryki czerwonej, pasta (z jajek, groszku, cebulki i pieczarek z majonezem)

Potem nic już nie jadłam, przegryzałam co i rusz do wieczora suszone śliwki, też dlatego że po powrocie z pracy udałam się po zakupy spożywcze do marketu i nie  było kiedy. Potem bieganie 5 km zrobione! :) 160 brzuszków i 100 sqatów. Przed ćwiczeniami nie lubię jeść bo czuję jak mi się przelewało wszystko w żołądku więc zrezygnowałam. Nie było źle. Późnym wieczorem wypiłam wodę i zjadłam śliwki i przyrządzając sobie sałatkę na jutro uszczknęłam kilka paseczków serka żółtego :P

Niedziela 14.12.2014

Poranny spacerek z pieskiem który tak ujadał, że musiałam tak wcześnie wstać w ten piękny wolny dzień :)

8:30 śliweczki

11:00 kawka z cynamonem i imbirem

12:00 jajecznica gotowana z dwóch jaj na parze z odrobiną mleka, szczypiorkiem, cebulką i kawałkiem pomidorka

14:00 pierogi ze śliwkami ok. 10 małych sztuk – no i grzeszek z białą mąka zaliczony – ale na palcach u jednej ręki obliczyłabym podobne przewinienia

Potem byłam w gościach i podjadłam lodów czekoladowych, frytek (niam, pyszny tłuszczyk :P), barszczu białego z kiełbaską, orzeszków ziemnych  solonych, wypiłam jedno piwko Perła :P

Sobota 13.12.2014

Zapomniałam o śliwkach :(

11:00 jajecznica z dwóch jaj z cebulką smażoną bez tłuszczu

Potem zakupy :) Torebka i 3 pary butów – to udało mi się złowić :) W trakcie zakupów wypiłam kilka łyków fanty.

ok. godz. 14:30 wróciłam do domu i zaczęłam przygotować ziemniaczki i buraczki do ugotowania na parze. Chociaż zjadłam je długo później, bo napadła mnie ochota na świeży sok jabłkowy. Zrobiłam dużo, poczęstowałam domowników, a sama co najmniej wciągnęłam litr. Pierwszy soczek zrobiłam z jednego buraka, 3 dużych jabłek i świeżej natki pietruszki. Na drugim mnie olśniło, zrobiłam jabłko – męta. Zawsze miałam problem z tym do czego dodać miętę, zawsze usychała czy więdła zanim ją użyłam. Jednak ten soczek był strzałem w 10! Szczerze polecam. Przypomina Tymbarka jabłko-mięta. Potrzeba tylko jednej doniczki świeżej mięty (ja miałam dużą) i 6 dużych jabłek. W sumie proporcje jak kto lubi. Pyszne! :) i tak te soczki popijałam sobie do ok. 16 :)

18:00 zjadłam zestaw warzywek zrobionych na parze: ziemniaki posypane kurkumą i cayenne, buraczki z dodatkiem kiszonej kapusty :) - nie wiem jak ilościowo, ale się objadłam

19:00 wypiłam całe winko, a wcześniej podjadałam orzeszki ziemne

Piątek 12.12.2014

Zapomniałam o śliwkach :(

8:30 Kawka

11:30 owsianka z jabłkiem pieczonym z mikrofali z miodem i cynamonem

W między czasie były herbatki i nie pamiętam czy coś jeszcze, na pewno obżerałam się miodem :P

15:30 kasza gryczana z pieczarkami, suszonymi pomidorami i cebulką, swiezymi ziólkami, cayenne, do tego trochę kiszonej kapustki

11 grudnia 2014 , Skomentuj

Nie miałam czasu ostatnio wejść na Vitalię, ale starałam się opisywać dni gdzieś tam z boku :P

Czwartek 11.12.2014

Waga 62,1 :)

7:15 śliwki i woda ze śliwek

8:00 jabłko

12:30 garść pesteczek :) – już je polubiłam :) kawa czarna z cynamonem i imbirem

12:45 2 średnie ziemniaki z cayenne i curry i kurkumą, poszatkowanym liściem kapusty i świeżą kolendrą

14:30 garść pesteczek

15:10 0,5 l herbaty zielonej z owocową

15:30 kapusta biała dwie garści, cayenne, kurkuma, 1 łyżka mięska z kurczaka w przyprawie kebabowej, 2 łyżki oliwek zielonych

Po pracy byłam na zakupach i kupiłam otręby pszenne,zarodki pszenne, otręby owsiane, otręby żytnie - nie znam jeszcze przeznaczenia, ale chciałabym mieć pod ręką jak coś wymyślę :) Kupiłam też pestki dyni, marchewkę na dzisiejszy sok oraz kg śliwek do mojej diety :) Znalazłam też oliwę z pestek winogron w promocji - przyda się jeśli jutro zdecyduję się na oczyszczanie wątróbki - 250 ml za 4,36 zł. Do tego 8 słoiczków miodu, co prawda malutkich bo po 220 g, ale cena 3,05 zł również mnie skusiła. Szukałam najtańszych. Zawsze ceny porównuję do zakupu za 1 kg. Miodek w średniej cenie ale wpadłam na jeden genialny pomysł.Po zjedzeniu miodku słoiczki zaplanowałam zaadaptować na przyprawy. Są fajne nieduże i poręczne :) Jutro chyba kupię kolejne :P Osiem to raczej za mało, nawet nie wiem ile tego będę potrzebować. W kuchni stoją platikowe, już połamane, niezbyt zachęcająco wyglądające pojemniki i szczerze mówiąc nikt już o nie nie dba, nie uzupełnia. Myślę że to dobry pomysł :)

18:00 szklanka soku z marchwi - z 1 kg marchewek wychodzą dwie niecałe szklanki :P

19:00 kasza gryczana z pieczarkami, cebulką i suszonymi pomidorami z cayenne, curry i kurkumą, do tego kiszona kapustką

19:30 podjadłam ok 10 suszonych śliwek

Dzisiaj w planach bieganie :)

Środa 10.12.2014

Waga 62,5. Chyba uwolniłam się wreszcie od magicznej wagi 63 która nie dawała mi spokoju :) Tfu, tfu żeby nie zapeszać.

 

7:30 śliwki i woda ze śliwek

8:30 kawa czarna z imbirem i cynamonem

9:15 5 małych ziemniaków gotowanych na parze odgrzanych w pracy z listkami świeżej bazylii, kurkumą i cayenne, pestkami

10:40 jabłko, garść pestek

11:30 herbata zielona

13:30 3 małe ziemniaki gotowane na parze odgrzanych w pracy z listkami świeżej bazylii, kurkumą i cayenne, pestkami

15:30 2 pierś z kurczaka ok. 120 g, 3 łyżki oliwek, garść kapusty,  pieczarki ok. 20 szt. duszone z patelni bez tłuszczu

16:20 piwo z koleżanką na mieście :)

22:00 zjadłam garść orzechów ziemnych i pestek słonecznika

22:15 śliwki i woda ze śliwek

23:30 szklanka zwykłej czarnej - ale nie mocnej - herbaty z cukrem i cytryną

Wtorek 9.12.2014

Dzisiejsza waga 62,5 kg :)

Dzisiaj udało mi się wstać dużo wcześniej, już o 6:20. Jednak do pracy się spóźniłam :P 8 min. Muszę się sprężać rano, przygotować ciuchy na kolejny dzień – bo z tym miałam dzisiaj najwięcej problemu, nie widziałam w co się ubrać. Potem zrobiłam soczek - z tym to jest jeszcze więcej zabawy. Na szczęście jabłka umyłam wczoraj, no ale trzeba je jeszcze pokroić. Ze dwa razy w trakcie robienia przemyć sitko i wyrzucić pozostałości z zapchanego pojemniczka. A na koniec umyć maszynę (jak zaschnie to współczuję mycia) i wszystko wokół opryskane ładnie krwisto-czerwonym sokiem z buraków. Dobrze, że mnie oszczędziło i nie byłam w kropkach :)

7:10 śliwki

8:30 kawa czarna z imbirem i cynamonem

9:10 szklanka soku, przyrządzonego rano z jabłek 9 szt., natka pietruszki 2 szt. doniczkowe, burak 2 duże szt. – wyszło 1,5 l soku

9:50 kolejna szklanka soku

10:30 kolejna szklanka soku

11:00 garść poszatkowanej białej kapusty, 1 łyżeczka sałatki collesław, kurkuma, cayenne, mieszanka pestek, 1,5 łyżki kawałeczków kurczaka w przyprawie kebab

13:15 2 małe jogurty truskawkowe z mieszanką pestek

15:10 garść poszatkowanej białej kapusty, 1 łyżeczka sałatki collesław, kurkuma, cayenne, mieszanka pestek, 1,5 łyżki kawałeczków kurczaka w przyprawie kebab

18:00 5 małych ziemniaków gotowanych na parze z masełkiem, cayenne i miseczką kiszonej kapusty – pyszny obiadek, ziemniaki gotowane na parze w mundurkach oczywiście, nie trzeba ich nawet solić, do tego tylko masełko, pychota!

19:00 podjadłam trochę suszonych śliwek :) wypiłam dwie szklanki herbatki

O godz. 21:30 biegałam - 6 km! Udało mi się wyjść w tą  nieprzyjemną zamgloną i zimną noc i to już był nie lada wyczyn. Tempo straszne. Średnio mam 6:10 min, a tego dnia 6:50. Różnica ogromna.

23:00 wypiłam piwo Desperados Red 0,5 l przegryzałam orzeszki ziemne do tego (wiem duży grzech), zjadłam też śliwki i wypiłam wodę ze śliwek

Poniedziałek 8.12.2014

Zaspałam!!! Na szczęście, zostałam podwieziona do pracy i spóźniłam się tylko 5 minutek.

Miałam naprawdę wyczerpujący weekend, do tego nastawiłam sobie budzik dużo wcześniej, aby pojechać autobusem. Z piątkiem (5.12.2014) niestety zakończyłam dojeżdżanie rowerem do pracy. I tak zamiast wstać dużo wcześniej, wstałam dużo później….

7:45 śliwki i woda ze śliwek

9:00 kawa czarna z imbirem i cynamonem

10:00 jabłko

11:00 ser biały z 2 łyżkami oliwek, 1/4 papryki czerwonej, papryczka ostra z zalewy, mały jogurt naturalny, mieszanka pestek, kurkuma, cayenne

13:00 herbata ze skórkami cytryny oraz łyżeczką miodu

15:00 ser biały przygotowany jw.

Z pracy wracam na piechotę 5,5 km :) Miałam na nogach kowbojki i mimo, że na płaskim obcasie to po takiej trasie moje stopy są obolałe. Wniosek - trzeba jednak w adidaskach do pracy chodzić. Chociaż muszę przyznać, że w weekend z pętli wracałam w muszkieterkach i jakoś nie odczuwałam wielkiego dyskomfortu w trakcie i po spacerze. Zanim zaczęłam jeździć na rowerze, buty sportowe do pracy były wykluczone. To chyba kwestia przyzwyczajenia. Teraz to buty i kurtka sportowa i lecę :) Tylko jak jest tak zimno to nie wiem co z tą kurtką zimową. Mam puchowy płaszcz i nie pasują do tego buty sportowe. Jakaś by inna się przydała...

17:30 dwie garści poszatkowanej białej kapusty, 2 łyżki sałatki collesław, kurkuma, cayenne, mieszanka pestek, łyżka orzeszków ziemnych, 3 łyżki kawałeczków kurczaka w przyprawie kebab

19-20  ok. litr soku marchewkowego

20:30 wizyta u Dorotki i pełna laba :P kapucha i czekoladki

23:00 no i standardowo – śliweczki, podjadłam też zwykłych z paczki

 

Niedziela 7.12.2014

7:15 śliwki i woda ze śliwek

9:30 kawa biała z automatu

10:00 jabłko

11:00 kawa biała z automatu

12:50 dwa małe jogurty naturalne

Tak jak i wczoraj po szkole, z pętli do domu  3,5 km wracałam na piechotę :D Trochę ruchu musi być, a niestety bieganie zostało odstawione.

15:30 2 piersi z kurczaka obtoczone w jajku i warzywku (130 g) z surówką collesław, papryczka chilli i 1/4 papryki czerwonej, kurkuma, cayenne

18:00 piwo miodowe

20:00 2 serki homogenizowane waniliowe z siemieniem lnianym i pestkami słonecznika

21:30 kawa z ekspresu

00:00 śliwki i woda ze śliwek

6 grudnia 2014 , Skomentuj

Waga na czczo 62,6 kg

Sobota 6.12.2014

6:50 woda ze śliwek i śliwki

7:15 kawa z cynamonem i imbirem

9:30 jabłko

11:30 ser bialy 115 g, 2 łyżki oliwek 1/4, ogórka świeżego z mieszanką, do tego szklanka maślanki naturalnej

12:40 kawa biała z automatu bez cukru

13:00 2 mandarynki i jogurt owocowy

15:00 ser biały 115 g, 2 łyżki oliwek, 1/4 ogórka świeżego z mieszanką, do tego szklanka maślanki naturalnej

17:30 mandarynka i jogurt owocowy 

19:20 2 serki homogenizowane waniliowe z pestkami słonecznika i siemieniem lnianym

22:00 woda ze śliwek i śliwki

23:00 herbata zielona

Dzisiaj nie biegam, bo od 8 do 18 w szkole, a jutro kolejne zaliczenia i zakuwam ;P Dopiero w poniedziałek będę kontynuować :) a jeśli jakimś cudem się uda to jutro, jednak wydaje mi się, że będę aż nadto skonana.

5 grudnia 2014 , Komentarze (1)

Dla mnie nie początek bo w weekend szkoła, no ale nic, za tydzień wolne :) 

Dzisiejsza waga na czczo - 61,4 :D Chociaż przygotowana jestem na to że jutro po dzisiejszej ilości cukru to chyba znowu poszybuje w górę :P

Piątek 5.12.2014

7:30 śliwki i woda ze śliwek

8:40 kawa czarna z imbirem i cynamonem

9:20 ser biały, 2 łyżki oliwek, 1/3 ogórka świeżego, pół szklanki maślanki naturalnej + mieszanka z pestek. Pyszności :)

11:20 4 jogurty z marakują (580 g) :D były pyszne

12:30 3 mandarynki

15:00 ser biały przygotowany jw.

17:00 pozwoliłam sobie na mały rarytas - grzanki z ciemnego pieczywa z domowymi powidłami, pestkami dyni, siemieniem lnianym i otrębami, niam niam :) miałam skończyć na dwóch, ale zaraz potem zrobiłam kolejne dwa :P

20:30 bieganie 7 km :D hurra coraz lepiej idzie, bez przerwy :) i 500 kcal poooooszłoooo!

22:00 jabłko

23:00 woda ze śliwek i śliwki :)

4 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Moja mieszkanka składa się tylko z 4 składników, można ją dowolnie komponować, dodając też jakieś inne nasiona czy orzechy :) Co kto lubi. Przedstawiam moją mieszkankę, którą posypuję wszystko jak leci :)

Pestki dyni 

  • wpływają korzystnie na układ krążenia, pomagają ustabilizować ciśnienie krwi, wspomóc pracę serca i zwiększyć odporność organizmu,
  • poprawiają wygląd skóry (walczą z trądzikiem), włosów i paznokci,
  • pobudzają przemianę materii, witaminy zawarte w pestkach pomagają w przemianie węglowodanów, uczestniczą w przemianie tłuszczów i cukrów,
  • poprawiają pamięć i koncentrację,
  • mają pozytywny wpływ na wzrost kości i zębów,
  • ułatwiają gojenie się ran i złamań oraz hamują tworzenie się sińców i krwawienie dziąseł,
  • zapobiegają tworzeniu się kamieni nerkowych,
  • pomagają zwalczać skurcze mięśniowe, bóle dłoni i nadgarstków oraz łagodzą objawy tzw. napięcia przedmiesiączkowego, a więc drażliwość, depresję, bolesność piersi i bóle głowy,
  • zjedzone na czczo to sprawdzony domowy sposób na odrobaczanie - zwalczają wszystkie pasożyty przewodu pokarmowego, takie jak: owsiki, tasiemiec i glista ludzka. W przeciwieństwie do leków pestki dyni nie powodują działań niepożądanych (Aby zwalczyć pasożyty, należy na czczo spożyć 250-300 gramów świeżych, pozbawionych łupin, silnie rozdrobnionych nasion dyni. Po około 2 godzinach od spożycia należy przyjąć środek przeczyszczający. Dla pewności kurację można powtórzyć po 2 dniach. Aby zabieg był bardziej efektywny, pestki z dyni można połączyć z innym naturalnym lekiem na pasożyty - marchewką. Wymieszaj 3 łyżki startej marchwi, 250-300 g potłuczonych, świeżych pestek dyni i 2 łyżki oleju. Tak przygotowaną miksturę należy zjeść na czczo. Po 3 godzinach należy spożyć łyżkę oleju rycynowego, aby wywołać efekt przeczyszczający i wydalić pasożyty. Podczas kuracji nie można nic jeść).

Pestki słonecznika 

  • poprawiają koncentrację i uspokajają oraz obniżają ciśnienie krwi,
  • korzystnie wpływają na zmniejszenie bólów migrenowych i niwelują ryzyko występowania zawałów serca oraz udarów mózgu. 
  • witaminy zawarte w pestkach poprawiają widzenie o zmroku,
  • dbają o ładny koloryt skóry,
  • niwelują poziom stresu,
  • obniżają poziom cholesterolu.

Siemie lniane 

  • obniża poziom cholesterolu we krwi, 
  • upośledza wchłanianie glukozy w przewodzie pokarmowym,
  • wykazuje właściwości przeciwmiażdżycowe, przeciwnowotworowe, przeciwzapalne,
  • poprawia nastrój.

Otręby pszenne

  • obniżają poziom cholesterolu we krwi, 
  • pochłaniają tłuszcz, który wraz z nimi jest wydalany z organizmu,
  • spożywane codziennie poprawiają pracę jelit
  • wchłaniając wodę, pęcznieją i wypełniają żołądek, likwidując na długo uczucie głodu, opóźniają moment, w którym pożywienie opuszcza żołądek i tym samym utrzymują poczucie sytości.

4 grudnia 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj przez snem oczywiście również wypiłam wodę ze śliwek i zjadłam śliwki – nie zapomniałam :)

Wcześniej natomiast biegałam i pobiłam samą siebie. Myślałam że moje ciało nie jest jeszcze do tego zdolne, a jednak! Moje pierwsze 10 km przebiegnięte, a co najlepsze bez przerwy. To jest coś pięknego. Wyszłam pobiegać 3 km, ale jakoś dobrze mi się przebierało, nogi mnie same niosły... To było moje najprzyjemniejsze wyjście ever :P 

Czwartek 4.12.2014

7:30 woda ze śliwek i śliwki

8:30 kawa z cynamonem i imbirem

9:30 250 g jakiegoś jogurtu o smaku czekoladowym, dodałam łyżkę płatków jęczmiennych oraz łyżeczkę pestek słonecznika

12:00 herbata zielona z cynamonem i imbirem i łyżeczką miodu 0,5 l

12:40 kasza gryczana z warzywami i 5 pomidorków koktajlowych z cudowną mieszanką

15:20 to samo co wyżej

17:00 0,5 l jogurtu owocowego z marakują i brzoskwinią :)

19:00 egzotyczny mały jogurt  z soi (chyba 125 g)

Edit. Potem wypiłam czerwone winko... W ciągu tygodnia, aż wstyd...

Na koniec 10 śliwek z wody i woda ze śliwek.

3 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Oczyszczanie jelit wg dr Tombaka – odtwarzanie normalnej flory bakteryjnej


"Częste przyjmowanie lekarstw (szczególnie antybiotyków), spożywanie słodyczy, ciasta drożdżowego, mleka, a także nieprawidłowe łączenie produktów w potrawach sprzyja zagnieżdżeniu się w przewodzie pokarmowym obcych mikroorganizmów - bakterii, grzybów, drożdży. Te pasożyty wdzierają się do śluzówki dróg pokarmowych żywią się naszą krwią i wydalają „w nas" trujące produkty fizjologiczne - „toksyny". Toksyny te są przyczyną bólów głowy, różnego rodzaju alergii, szybkiego męczenia się, angin, przeziębień, katarów, częstych zapaleń oczu, pęcherza moczowego, nerek, silnych bólów brzucha, żołądka, wątroby, nerek itd. Jednym słowem działalność tych bakterii w naszym organizmie czasem bywa zupełnie nieprzewidywalna. Niszcząc zdrową mikroflorę, bakterie chorobotwórcze powodują dysbakteriozę (zaburzenie równowagi pomiędzy zdrową a szkodliwą mikroflorą organizmu), na którą cierpi, według danych specjalistów, do 80% populacji, niezależnie od wieku."

 

Z kilku propozycji ja wybrałam oczyszczanie śliwkami:

Dziesięć suszonych śliwek, wieczorem zalać wrzątkiem, odstawić na noc. Rano na czczo wypić wodę, śliwki zjeść. Następnie znowu zaparzyć 10 suszonych śliwek. Odstawić do wieczora. Wieczorem, przed snem wodę wypić, śliwki zjeść. Kurację stosować przez 10 dni.

 Środa 03.12.2014

Dzisiejsza waga 62,3

7:30 wypicie wody ze śliwek i zjedzenie śliwek

9:00 kawa czarna z cynamonem i imbirem

10:00 Jedna wielka breja wiem. Może nie wygląda zbyt apetycznie, zanim wymieszałam wyglądało lepiej, ale zawiera wszystko co lubię, trochę sera, mięska, przyprawy, oliwki, ogórki kiszone! 8 plasterków cienko pokrojonej kiełbasy krakowskiej i 5 małych plasterków wędzonego sera żółtego w paseczki, 2 liście sałaty lodowej porwanej na cząstki, 2 małe ogórki kiszone w plasterki, 2 łyżki oliwek, 1 pokrojona duża papryczka chilli z zalewy, łyżka domowej sałatki jarzynowej, curry, cayenne, kurkuma, posypane zdrową mieszanką (pestki dyni, pestki słonecznika, siemię lniane, otręby pszenne)

13:00 herbata czarna z kawałkami owoców, cynamonem, imbirem, skórką z cytryny, łyżeczką miodu (0,5 l)

14:20 herbata czarna z kawałkami owoców, cynamonem, imbirem, skórką z cytryny, łyżeczką miodu (0,5 l)

15:00 wczorajsza kasza gryczana z połówką pomidora i 2 listami sałaty lodowej

17:00 podjadłam sobie suszone śliwki, to chyba nie przestępstwo?! a było ich ze 20

19:00 znowu kasza gryczana z połówką pomidora, ale jest pyszna :) ten  suszony pomidor z zalewy, grzybki suszone super podkreślają smak. Tym bardziej że za nią nie przepadam. Chociaż kaszę trzeba jeść, dobrze przepycha kichy :D Mam jeszcze na jutro, lodówka pełna po zakupach z mamą i już nie wiem co mam jeść... Zjadłabym wszystkiego po trochu :) a tu nie można. Jutro kasza na śniadanie, obiad i kolację :P

19:40 a teraz obżeram się jabłkiem :D nie powinnam za krótki odstęp czasu między posiłkami, ale nie mogłam się oprzeć, takie pyszne jabłuszko

o 21:30 planuję biegać i zjeść jakiś serek po ;)

2 grudnia 2014 , Komentarze (2)

No i zaczął się grudzień. Myślałam, że będzie z górki a tu przecież czas wyrzeczeń. 

Po pierwsze postanowiłam nie jeść w ogóle słodyczy, ani żadnych słodkich rarytasów dla podniebienia tak jak ostatnio ma to miejsce w postaci napadowego jedzenia miodu ze słoiczka, czy lodów.

Po drugie - sport. Zimno się zrobiło i tak mi się nie chce wyjść w ten mróz i biegać. Myślałam, że jak się rozbiegam to będzie łatwiej, ale jest coraz trudniej :(

Po trzecie - dużo wcześniej wstawać. Do pracy to już się nagminnie spóźniam, minutka, dwie, trzy... już mnie to wkurza. Wstaje troszkę wcześniej, a i tak do wyjścia się nie mogę wyrobić.

Po czwarte - nauka, zmobilizować się do mgr'a.

Po piąte - eksperymentować z jedzonkiem, tworzyć nowe przepisy, gotować smacznie i zdrowo :)

Po szóste - do świąt jeszcze zrobić kilka oczyszczeń organizmu proponowanych przez dr Tombka :) bo to chyba na mnie sposób, aby trzymać dietę

_____________________________________________________________________

Chłopak nazywa mnie szczypiorkiem. Myślę, że to nie wynika z tego że jestem aż tak chuda, tylko dlatego, że się nie przyzwyczaił do takiego widoku mnie. Zawsze miałam więcej ukochanego ciałka. Chociaż, jedną rzecz mi ujawnił, o której wcześniej mi nie mówił :D Powiedział, że wcześniej miałam ogromne, grube, biurowe :D łydki, a teraz są lepsze. Doceniam :)

Poniedziałek 1.12.2014

8:30 kawa z cynamonem i imbirem i znowu przy kawie napadła mnie ochota na słodkie – i tu znalazł się miód którego wydłubywałam łyżeczką

9:30 twaróg z ogórkiem świeżym, sałatą lodową oraz jogurtem naturalnym

11:00 herbata owocowa + czerwona 0,5 l z cynamonem i imbirem

13:50 kawa z cynamonem i imbirem

15:00 twaróg z ogórkiem świeżym, sałatą lodową oraz jogurtem naturalnym

18:00 zjadłam ponad litr zupy jarzynowej – naprawdę, ze 3 miski

21:00 lody czekoladowe, a co!

Wtorek 2.12.2014

Dzisiejsza waga 63,3. Jak widać teraz się bujam i tak te 63 znika, a za chwilę znowu się pojawia :P już od ponad miesiąca. Z tym miodkiem to przesadzam jak widzę ostatnie dni, więc postanawiam z nim skończyć. Detoks na słodycze w każdej formie do świąt.

8:30 kawa z cynamonem i imbirem

9:20 2 łyżki płatków jęczmiennych, 1 łyżka płatków owsianych – zalałam wodą, odczekałam aż trochę napęczniały, wrzuciłam dodatkowo do mikrofali do zagotowania, dodałam cynamon i łyżeczkę miodu, wymieszałam. Wrzuciłam 5 mandarynek. Wymyślone z tego co miałam w pracy, ale może być.

11:00 herbata owocowa + herbata czerwona 0,5 l z cynamonem i imbirem

13:30 kawałeczek (ok. 1/5) świeżego ogórka z solą i pestkami dyni

15:00 puszka tuńczyka z wody, trochę sałaty lodowej, pół pomidora, pestki dyni, pestki słonecznika, siemię lniane, otręby pszenne

19:00 3 2 duże cebule przesmażyłam na oleju kokosowym do zbrązowienia, dodałam 3 duże pomidory, pokrojone suszone grzyby wcześniej pomoczone 15 min w gorącej wodzie, wodę z grzybów zlałam również do garnka, 10 pomidorów suszonych pokrojonych w paski, świeże zioła: bazylia, szczypiorek, natka pietruszki, rozmaryn, na koniec dodałam 3 woreczki ugotowanej kaszy gryczanej, pieprz, sól, curry, cayenne, kurkumę, na koniec posypałam listkami rukoli, a do tego zajadałam górki kiszone. Żarcie na kilka dni :) chyba że ktoś się przyłączy.... osobiście danie mi smakowało i zapchałam się niedużą porcją :)

23:00 0,5 l herbatki zielonej

Miałam okazję zjeść Twixa ;] kto by nie odmówił? Ale ja odmówiłam, ale jestem z siebie dumna :D

Iść biegać czy nie iść? Oto jest pytanie.

1 grudnia 2014 , Skomentuj

Dojechaliśmy na miejsce. Kolega, który nas zaprosił już czekał, okazało się że dodarcie do noclegu wymaga większego wysiłku. Droga prowadziła w górę przez las. Dałam radę przejść te 5 km. Najgorsze jest to że nie byłam przygotowana na tą wyprawę, a na warunki które nas zastały w ogóle! Poza tym źle się czułam po oczyszczaniu wątroby. 

Dotarliśmy do chatki Akademickiego Klubu Turystycznego. Jeden pokój do spania dla wszystkich wyłożony materacami - czułam się jak na pielgrzymce :D Wspólna kuchnia. Kibel na zewnątrz :P Prysznic... hmm..  z odwróconej butli :) Myślę że o kąpieli nikt nie myślał :P 

Zasady w chacie były proste. Jedzenie które przynosisz jest wszystkich. Wszyscy robią śniadanie dla wszystkich co oznaczało dla mnie klęskę, bo wszyscy jedzą to samo czyt. kanapki z białego pieczywa z pasztetem, szynką czy serem żółtym. Z tego akurat zrezygnowałam. No ale z resztą nie bardzo się udało. Stąd nie dało się utrzymać diety. Chociaż nie było aż tak źle ;)

Sobota 29.11.2014

Zielona herbata z termosu w trasie

8:30 snickersy, 5 małych batoników :D w drodze pod górkę 

10:50 czarna herbata (na powitanie w chatce)

11:30 kanapka: duża kromka z ciemnego pieczywa z pieczonym mięskiem, musztardą oraz ogórkiem świeżym, kabanosy (naprawdę sporo sobie pozwoliłam ich zjeść)

18:00 obiad: wszystko co można wrzucić do gara– marchewka, cebulka, cukinia, pomidory, ogórek świeży duszone z przyprawami podane z makaronem

Potem mała imprezka z wódeczką i soczkami. Trochę pustych kalorii na pewno przybyło.

A w nocy chrapanie kilkunastu ludzi, które nie dawało spać. Masakra.

Niedziela 30.11.2014

11:00 jajecznica z jednego jaja z boczkiem

11:30 2 gotowe placki/pizze/cebularze z tesco

13:00 szklanka soku jabłkowego, trochę energetyka

14:00 duża kromka chleba razowego oraz bułka typu ciabatta z cebulką

15:30 rosół z makaronem

20:00 przystanek na stacji i jedzonko, miałam ochotę na lody więc je kupiłam i już: lód z McDonald’s w kubeczku z polewą karmelową, hod-dog, lód Nogger

20:30 2 piwka Somersby żurawionowe