Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

20 lat temu nawet nie przychodziło mi do głowy, że z osoby uprawiającej sporty stanę się... matką, zapracowana bizneswomen o marnej kondycji fizycznej... mam małe dzieci i na przyszłe wakacje chciałabym móc z nimi uprawiać jakieś sporty bez zadyszki.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 564
Komentarzy: 5
Założony: 24 października 2017
Ostatni wpis: 30 listopada 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sylvinella

kobieta, 47 lat, radzymin

170 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 listopada 2017 , Komentarze (1)

Wpadłam jak śliwka w kompot...

W jednym ze sklepów zobaczyłam cukierki swojej młodości, smaki dzieciństwa...

i wpadłam...

Nie mówię, że kilogramami wciągam, ale grzeszę...

te kapitańskie... kukulki, raczki... któż w moim wieku ich nie zna?... 

Co do mojej wagi, to skłonna jestem twierdzić, że z moją wagą coś nie tak, bo mało jem, a waga nie spada (cukierki wliczane w kaloryczność ;) )

Nie napiszę już o nadziei, bo już tylko moja wola może mi dopomóc, ale mam nadzieję ;) , że wrócę do mojej wago sprzed roku, gdy rzuciłam palenie, to tylko 6-7 kilo, których nie mogę się pozbyć :( 

nie mówię nic o powrocie do starej wagi...

25 października 2017 , Komentarze (1)

dzien zaczął się ok, śniadanie według planu, ale potem trasa, powrót do domu i koniec z wyznaczoną dietą :(

Do domu wróciłam ok 13, więc czas na trzeci posiłek, a ja tylko jeden zjadłam...

Przyjechałam do domu, w lodówce zakupione oczami udo wędzone z kurczaka, wiec się zabrałam za nie, bo na przygotowanie czegokolwiek... za dużo czasu, gdy kiszki  burczą...

Ok, co jak co... 

notuję spożywane kalorie i myślę spoko, damy radę, a to zonk... słonecznik... przekroczył dzienną dawkę tłuszczy...

jako ślązaczka kocham dłubanie słonecznika...

no nic, jutro dzień z treningiem... jakoś odpokutuję ;) 

a dzisiaj to ino H2o mnie czeka ;)

tak, zgrzeszyłam :( nie napiszę, że mi przykro, bo przyjemnie mi się podjadało słonia :)

24 października 2017 , Komentarze (3)

na wstępie - ja lat 40, waga 73kg, wzrost 170 cm. Waga idealna - 55-60 kg i rozmiar 38...

Rano wstałam pełna optymizmu.

Wczoraj dostałam plan diety, chyba bardziej mi odpowiada, niż układany przez inną dietetyczkę na innej stronie.

Jest południe, plan częściowo wykonany, ale ćwiczenia nie bardzo mi odpowiadają, może kwestia przestawienia się.

Dieta... mam ten głupi czas w ciągu miesiąca i nie mogę się powstrzymać przed podjadaniem :(  podjadam gotowany kalafior... ale to tylko 200g i 100kcal... jestem usprawiedliwiona? dodam, że dietę mam ustaloną na 1200 kcal i przy nawet minimalnym wysiłku , zapotrzebowanie na kalorie będzie większe...

Nie napisałam jeszcze, że na temat diet i ćwiczeń jestem teoretycznie super wyedukowana, lata czytania i różnych prób, ale jak to bywa... motywacji ostatnimi czasy brakuje, albo jeszcze inaczej, motywacja siedzi ze mną na dupie w pracy a kawałku czasu nie umiem wyrwać na ćwiczenia...

I jakie to ćwiczenia... ? cokolwiek zacznę , od razu zadyszka i się zniechęcam.

Tłumaczę sobie, że zacznę od 5 minut.... dochodzę do 15 minut, waga się zmniejsza, czasu zaczyna brakować i tak w kółko Macieja.

Nie powiem, że mam dużą nadwagę, ale noszenie tych 20-stu kilogramów więcej na grzbiecie zapoczątkowane zajściem w ciążę i musowe ograniczanie ruszania się, nie jest dla mnie komfortowe.

Postanowiłam ponownie wziąć się w garść... Jestem dobrej myśli, mam grupę wsparcia, może coś się tam zacznie dziać, no i ten pamiętnik , który mam zamiar pisać, będzie takim "przyjacielem", do którego będę mogła zawsze wrócić, wyżalić się , a co najważniejsze, czarne na białym będą widoczne moje grzechy ;)

Jest wieczór, na dzisiaj już kończę pracę. 

Wyznaczony przez siebie limit 1200 kcal przekroczyłam o 113 kcal i 6% tłuszczy za dużo...to przez sery, kocham i ubóstwiam. Jak tylko zjem te pyszności z lodówki, ograniczę ich kupowanie.I słodyczy, ech...  a co z czipsami?... nie będę kupować dzieciom, to nie będę miała co im podjadać ;P

Wody trochę za mało.

Ogólnie czuję w mięśniach, że coś się ruszałam, więc mogę powiedzieć, że prawie spełniona kładę się do łóżka. Czas na odpoczynek.

Jutro będzie lepiej :)