Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem zwyczają a w sowjej zyczjaności bardzo zjawiskowa O PAMIĘTNIKU Co by to co na pisałam nie zagniło gdzieś w czeluściach twardego dysku dodaje to pamiętnika poszczególne myśli. Przez cały dzień edytuję wpisy dotyczące jadłospisu, pielęgnacji ciała i aktywności fizycznej. Postaram się by powstała wspólna i logiczna całość. By wam czytelnicy lepiej to się czytało., Pozdrawiam

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 84876
Komentarzy: 166
Założony: 2 stycznia 2009
Ostatni wpis: 22 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malawalawena

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2015 , Komentarze (1)

W prawdzie mamy wtorek ale wtorek też jest dobry na budowanie planu – ja mam plan do świat (o co za przypadek mamy akurat 24 listopada)

Na pierwszym miejscu jest dawać z siebie wszystko w pracy – przez najbliższy miesiąc będzie to bardzo ważne, od tego uzależniony jest mój  awans i nie tylko. 

Na drugim miejscu trzymać dietę (z tym chyba nie jest najgorzej ale na pewno przydało by się więcej stabilizacji). Muszę próbować jeść regularnie. Co niestety w biurze nie wychodzi mi zbyt dobrze. U mnie w pracy mało kto je a już prawie nikt nie robi tego w normalny sposób – czyli taki jak ja bym chciała. Dodatkowo od przyszłego tygodnia wprowadzam postne wtorki – spoko nie chodzi o nie jedzenie ale o poszczenie celem przyśpieszenia nie zwolnienia metabolizmu i tylko we wtorki. To bardziej taki eksperyment zobaczymy czy u mnie się sprawdzi. Dopuszczam jeden oszukany posiłek tygodniowo – dla lepszego humoru i trochę z przymusu. Raz w tygodniu muszę jeździć do Warszawy i właśnie w czasie tych wyjazdów mam najczęściej wpadki dietetyczne. 

Ćwiczenia: tu jest najgorzej.  Już jest tenis raz w tygodniu.  Nie spełniam jeszcze mojego miesięcznego minimum – trzy aktywności tygodniowo ale się od dziś bardzo postaram. 

Cel Wigilia z przyjaciółmi w niebieskiej sukience (aktualnie trochę mnie opina a za dwa kilo w dół powinna być idealna) w najgorszym wypadku Sylwester.

Zatem podsumowując chcę w najbliższym miesiącu osiągnąć awans i stracić minimum 2,5 kg. Pełnia szczęścia to będzie 4 kg ale nie wiem czy przy moim obecnym trybie życia jest to osiągalne. 

Pozdrawiam 

15 listopada 2015 , Skomentuj

Dziś było inaczej niż zwykle. Poranny standard nie miał szans zaistnieć dalej też pojawiły się pewne pokusy :) 

Śniadanie - opakowanie serka białego wiejskiego do tego kromka pieczywa tostowego z odrobiną masła (bo witaminy z grupy B) Drugie śniadanie kawa i kawałek rogala Poznańskiego (zamiast białego maku  był czarny). W między czasie jabłko. Na obiad kasza pęczak (niestety cały woreczek) z odrobiną pesto i trzema pomidorami. Późnej jeszcze kawa z mlekiem, 0,5 mineralnej i Kubuś (150 kcal ale zaspokoił chęć na czekoladę a już nie wiele brakowało a byłyby kasztanek). Później dwa jabłka i to co zostało z obiadu. 

W domu biały serek i kaki :) 

13 listopada 2015 , Komentarze (6)

Jak pisałam wam wcześniej mam obsesję wagową i już umiem z nią sobie radzić powiem więcej nauczyłam się ją nawet doceniać. 

Obsesja ta przeszkadza kiedy się chudnie. Kiedy powoli i mozolnie traci się na wadzę. Wówczas brak znacznych zmian a co gorsza żadnych powoduj przygnębienie i pozbawia woli do walki. W tym czasie kiedy solidne trzymam się diety i ćwiczę  staram się nie ważyć częściej niż dwa razy w tygodniu. 

Jednak w czasie rozluźnienia, kiedy się nie do końca trzymam diety i nie mam czasu na ćwiczenia lub z innej przyczyny nie mogę się im poświęcić potrafię się ważyć nawet każdego dnia. W tym czasie waga jest jak alarm przeciwpożarowy. Dzięki niej mogę zareagować zanim będzie za późno i znów będę mieć problem z moim ciałem a co za tym idzie z samooceną i tak dalej.  

Wiem, że przy mojej charakterystyce, moim skłonnościach i tak dalej całe życie mniej lub bardziej będę musiała uważać na moją wagę dlatego moja obsesja już mi nie przeszkadza jest moim przyjacielem.  

13 listopada 2015 , Komentarze (2)

Śniadanie - to oczywiście owsianka, już nie mogę bez niej żyć. Jest pyszna, zdrowa i na ciepło a tego bardzo potrzebuje, zwłaszcza o tej porze roku.  W pracy niestety wpadła guma rozpuszczalna z witaminkami ale to prawie 150 kcal i na pewno nie jest zdrowe choć kupione w aptece. Obiad - szklanka makaronu pełne ziarno do tego trochę oliwy i trzy pomidory a dla smaku dwa plasterki sera koziego. W tak zwanym między czasie trzy jabłka i dwie kawy z mlekiem - ale mleka to tak mało było. Zmusiłam się do wpicia wody 0,5 i dużej herbaty.  Po pracy wizyta u koleżanki i zielona herbata a do niej z bólem choć może nie serca kawałek domowego ciasta - jednak to nie był mały kawałek. 

Na kolacje garść pestek z dyni do wieczornej literatury. 

Chyba nie najgorzej.   

11 listopada 2015 , Komentarze (2)

Nie było mnie ponad miesiąc  - przyszły same zmiany. Na początek egzamin, potem krótki urlop na na sam koniec zmiany w pracy. Miały być one wprowadzone od pierwszego listopada a tu zmiana i już od 12 października działam na nowych zasadach. To spowodowało, że życie mi się wywierciło i wszytko co miałam zrobić teraz czeka na lepszy czas lub staram się jakoś nadgonić. Do tego doszły mi częste wyjazdy do Warszawy więc krótko mówiąc szaleństwo :) 

Jeśli chodzi o wagę to trzymam się w miarę w ryzach bo cały czas kręcę się w koło 83 więc jest dobrze ale boje się że zaraz coś pęknie i znów zacznę tyć w szybkim tempie i nawet  nie zdążę tego zauważyć. Dlatego świąt zero lodów i słodyczy. Plan odżywania wciągu dnia wygląda mniej więcej tak: rano owsianka (to w sumie wychodzi dość duży posiłek bo owsianka,owce i łyżka miodu),  drugie śniadanie jabłko albo dwa, opcjonalnie kaki lub jakiś inny owoc, obiad: to zazwyczaj kasza z pomidorami i pesto ale tu planuję zmiany - połowa porcji kaszy i do tego warzywa wcześniej przygotowane na parze. Potem muszę jeszcze coś sobie zabierać do pracy, często zdarza się że jestem poza domem do późna więc owce plus obiad nie powodują, że jestem syta i dawać z siebie 100 %. Wstępnie zamierzam brać ze sobą mały białek serek, pomidora albo robić sobie zupę krem i brać w termosie.  

ćwiczenia, no ćwiczyć trzeba - chcę trzy razy w tygodniu ale nie wiem czy mi się to uda :)

21 września 2015 , Komentarze (10)

Waga spada. Dziś rano 82,5 kg - to jest moja waga z przed 9 lat :) wtedy wskoczyłam w ostrą dietę i jeszcze zeszłam ale nie wiele.  

Cudownie waga spada. Ciałko wygląda nie najgorzej ale to głownie zasługa pielęgnacji, też w ostatnim czasie  mocno okrojona. Do końca tygodnia muszę skupić się wyłącznie na pracy - ostania prosta. Potem wracam na dobrą drogę ćwiczeń i pielęgnacji. Diety nie odpuszczam, no w nocy zjadłam kilka winogron co by mózg miał co jeść. 

Ja chudnę i czuje się coraz lepiej. Widzę to po ubraniach :) co prawda moja bratowa cały czas sugeruje, że powinnam się zabrać za siebie ale nie słucham tych słych języków i walczę dalej :) bo jest super coraz bliżej do utraty pierwszej 10 :) czyli 1/3 pracy będzie za mną :)

Udanego tygodnia dla Wszystkich 

17 września 2015 , Komentarze (5)

Przyszedł teraz dla mnie bardzo newralgiczny okres. Mam strasznie dużo pracy ale lubię to więc wszytko jest dobrze. Jednak ze względu na obowiązki i inne zobowiązania ostatnio nie ćwiczę :( jest to dla mnie strasznie smutne. Czuje się z tego powodu gorzej i mam wrażenie, że zaczynam się lekko rozłazić. Na szczęście udaje mi się trzymać dietę i waga powili ale dalej spada.

Muszę jednak zawalczyć mojego wewnętrznego lenia i zacząć znów ćwiczyć.Wewnętrzny leń bierze się z przepracowania. mam wrażenie ze muszę to jakoś wszytko ze sobą pogodzić i inaczej zorganizować i będzie dobrze. 

Chcę wprowadzić 30 minut marszu, biegu, spaceru  - rano przed śniadaniem. W tym czasie idealnie wchłoną się moje leki na tarczycę oraz mój metabolizm rozkręci się do pracy. A podczas maszerowania będę mieć na uszach słuchawki więc nadal  będę mogła pracować nad sowimi kompetencjami a jeśli nie to w końcu od czasu do czasu trzeba się wywietrzyć :) 

To od jutra 30 minut :) 

14 września 2015 , Komentarze (6)

Waga spada, raz już nawet pokazała 82 coś ale nie ma co się jeszcze ekscytować na zapas, więc powoli dziś 83,8 i jest super, jedziemy dalej. 

W zeszły tygodniu byłam na imprezie, na której szalałam, tańczyłam, skakałam i byłam noszona na rękach. Do tego wszystkiego usłyszałam całą masę komplwmentów na temat samej siebie i wiecie co kocham siebie :) 

I dlatego, że kocham siebie chcę by moje ciało też mnie kochało i by było zdrowe, smukłe i co tu ukrywać apetyczne.  

Pozdrawiam 

7 września 2015 , Komentarze (8)

Tak cały czas po głowie chodził mi cel nie tylko ten poco chcę zgubić zbędny ciężar ale też do jakiego etapu chcę go gubić, jaką sylwetkę chcę zbudować. Jeśli chodzi o to pierwsze to wiadomo, że dla zdrowia i fizycznego i psychicznego ale tak naprawdę bardzo bym chciała śmigać po górach, do tej pory wyglądam raczej jak parowóz na szlaku a nie jak mały samochodzik i zasadniczo mi to nie przeszkadza ale jest to organicznie a co za tym idzie niektóre szlaki nie są dla mnie bo kondycyjnie plus profi który noszę na sobie mi nie pozwalają iść dalej, brakuje mi porostu siły. Zatem odchudzam się by POZBYĆ SIĘ OGRANICZEŃ!!! 

Jeśli chodzi o sylwetkę to chciałabym wejść w suknie ślubną mojej Mamy i dobrze w niej wyglądać. Nie chodzi o to że to suknia mojej Mamy, czy o to że jest ślubna ale o to że bardzo ją lubię i zawsze chciałam ją móc ubrać. W dzisiejszych czasach to bardziej sukienka letnia, jest bardzo delikatna i zwiewna a aktualnie stanowczo na mnie za mała.  Ale za rok mogła bym mieć fantastyczną kreacje na spacer brzegiem morza.  O to jest plan  i to jest mój cel. 

2 września 2015 , Komentarze (9)

I waga znów ruszyła w dół. Aktualnie ważę 84,1 (czasem na wadzę pokazuje się 83,8 ale to jeszcze nie jest pewny pomiar) w prawdzie liczyłam na to że uda stracić mi się więcej kilogramów do września no ale cóż nie można mieć wszystkiego. Najbardziej cieszę się z tego, że jest spadek i że te moje starania przynoszą efekt.  We wrześniu mam dużo pracy i mam nadzieje, że nie zaprzepaszczę efektów swojej pracy nad sobą i sowim wyglądem :) plan na wrzesień zniszczyć kolejne trzy - pięć kilogramów. Czyli pierwszego października najwyżej 79,9 :) - ostatni raz ważyłam tyle chyba dziewięć lat temu. Cały czas za mało piję, niestety i chyba między innymi od tego boli mnie głowa. Boje się też trochę o mój kręgosłup ale tu nie chodzi o odchudzanie czy o ruch ale o to że siedzę przy biurku cały dzień nie zawsze w dobrej pozycji i wiem, że to też muszę zmienić. Staram się również dbać o moją skórę by przypadkiem nie przyszło jej do głowy stracić jędrności - hasło na wrzesień - błoto z morza martwego - no zobaczymy.