Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Never ending story.. .. czyli gruba sie odchudza...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12965
Komentarzy: 52
Założony: 8 lutego 2009
Ostatni wpis: 22 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aminka82

kobieta, 42 lat, Kk

170 cm, 85.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: trochę chudsza- czyli 7-mka z przodu do 32 urodzin :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2009 , Komentarze (3)

edytować nadal nie mogę... wrrr.. więc stworzę kolejny wpis.... ehhh zaśmiecanie pamiętnika... po lekkim sniadaniu zrobiłam się głodna i zjadłam płatki owsiane (nesvita) i morelę giganta :) potem kolo 15 zaczęło burczeć w brzuchu i trochę przesadziłam.... 1/2 kotleta schabowego, jakiś lód na patyku w stylu big milk w czekoladzie, 1 rafaello 2 kostki czekolady mlecznej z nadzieniem truskawkowym i gorący kubek knorr. kalorycznie może wcale nie tak okropnie dużo - ale jakościowo - dramat... cukier tłuszcz i chemia....

2 lipca 2009 , Komentarze (2)

ehhh piszą że są błędy, że pracują..ok, poczekam - póki co będę miała brzydkie wpisy jednociągowe :( nadal nie mogę tekstu edytować, cóz..... dziś na wadze 83 kilo - przez te nachosy pewnie, kurcze :( nie powinnam się ważyć codziennie, ale tak bardzo chciałabym widzieć mniej i mniej a tu dupa... mój organizm kocha wagę 83 :/ i tak już od kuuuzwaaa 5 miesięcy :/ śniadanie: jogurt bakoma z truskawkami + duża kawa - jest tak parno że wstalam i absolutnie na nic nie miałam ochoty... zmusiłam się do tego jogurtu....

1 lipca 2009 , Komentarze (2)

ponieważ w dalszym ciągu mój pamiętnik nie działa poprawnie - nie mogę edytować poprzedniego wpisu - więc tylko dopiszę że byłam w kinie i niestety skusiłam się na te nachos z sosem :/ brrr niedobra jestem - tym samym złamałam zasadę niejedzenia po 20 ;/ grr

1 lipca 2009 , Skomentuj

co u licha !! caly dzień wpisu nie dało się dodać a teraz co? ani nawet entera nie uwzględnia?? wszystko takie misz masz nawalone?? ani nawet pogrubienia czy zmianu koloru czcionki nie mam - beznadziejny niedopracowany eksperyment z Vitalią :/

1 lipca 2009 , Skomentuj

noo w końcu...cały dzień nie mogłam wprowadzić wpisu do pamiętnika.. nareszcie się da :) mam nadzieję że jeszcze pamiętam co dziś jadlam :D zacznę od zachowania celu nie jedzenia po 20 w dniu wczorajszym :) waga dziś : 82,6 (-0,4kg) dzisiejsze menu: śniadanie: jajecznica - 2 jajka, kromka żytniego z pomidorem, duża kawa z mlekiem II śniadanie: owsianka z truskawkami (nesvita) Obiad: 5 młodych ziemniaczków z 1 dużą cebulą usmażoną na conajmniej 2 łyżkach oliwy + szklanka kefiru podjadki: 3 morele-olbrzymki (takich w zyciu jeszcze nie widziałam, to się dopiero nazywa faszerowanie owoców chemią....) cukierek krówka i garść czipsów (fee)

30 czerwca 2009 , Komentarze (3)

Wczoraj się zawzięłam - nie zjadlam nic a nic po 20.00 mimo że około 23 miałam już na coś ochotę.... wiem że to dopiero pierwszy dzień - ale oby tak dalej...
jednakże waga rano wskazała 83,0 kg więc 0,1kg więcej....
dziś dokładam sobie drugi plan...

 nie będę jadla niepotrzebnych kalorii - czekolad i przekąsek (jak wczoraj...)

Co prawda miałam robić takie plany co tydzień, ale się dziś (znowu) załamałam na zakupach.... kochane, jestem tak gruba że aż wstyd mi po ulicach chodzić :( a to już jest bardzo zły objaw.... :( do tego NIC na mnie nie pasuje, jestem tak niewymiarowa (duuuża dupa, uda w miarę OK ale za to łydki katastrofa - nie ma na mnie żadnych spodni - wszystkie są jak totalnie kiczowate getry...) że będąc dziś na zakupach - przymierzyłam chyba z 10 par spodni i tyleż samo koszulek... nic nie kupiłam :( jak to się stało? kiedy stalam się takim wielorybem?? :( 
wiem że płacz i lament nic tu nie pomogą, a tym bardziej topienie smutków w jedzonku... 

dzisiejsze menu 

śniadanie: pół bułki ciemnej z plasterkiem wędliny pomidorem ogórkiem cebulką

II śniadanie: płatki nesvita i ze 2 garście czereśni

obiad: gołąbek (jak dla mnie rozmiar większy) z sosem, resztka czereśni, morela i kawałek arbuza

kolacja - ojj za dużo było... - kawałek arbuza - większy niż poprzednio; 2 frankfurterki na ciepło; jogurt bakoma owocowy; piętka chleba z kiełbasą - raczej dla posmakowania nowej kiełbaski :D i ehh rafaello i 3 kostki czekolady... 

czemu na kolację zawsze tyle zeżre... 

A teraz idę się wręcz zmusić do jakichkolwiek ćwiczeń, wiem że mi bardzo pomogą, ale jestem śmierdzącym na kilometr leniem.....--> zrobiłam 3 x 8 mins na poczatek, spociłam się jak ...piggy, ale czuję się od razu lepiej :)

29 czerwca 2009 , Skomentuj


żeby nie oszalec - wprowadzę zasady tygodniowe :) 
w tym tygodniu:

nie będę jadła po godzinie 20.00

29 czerwca 2009 , Skomentuj


śniadanie: pół bułki z ziarnami z serkiem ziarnistym, pomidorem, cebulą avokado, i duża kawa z mlekiem i słodzikiem

obiad: 1 średni gołąbek z sosem, 3 łyżki sałatki makaronowej (tak, z majonezem), trochę świeżych jagód z lasu (mniam)

obiad 2: 3 młode ziemniaczki z sosem grzybowym.. :) nektarynka, 2 czekoladki z nadzieniem advocat, plasterek szynki

kolacja: berliso - ryż na mleku czekoladowy, 2 morele

podjadek.... paluszki solone - leżały na stole...

29 czerwca 2009 , Komentarze (1)


Dłużej już tak nie chcę, nie mogę... przestaję żyć a zaczynam wegetować :(
znowu...
Już kiedyś tak mialam, tylko że wtedy byłam uczennicą i nie bylo tak ciężko jak teraz...
Przekroczenie 80 kilo to dla mnie wagowa porażka, tym bardziej że w przeszłości udało mi się zgubić "kilka" kilo - z 96 na 65... i wówczas obiecałam sobie że 80-tki na pewno nie przekroczę.. a jednak. Teraz znowu czuje się 'niepełnowartościowa", gorsza, gruba, brzydka, ale nie to jest najgorsze... najgorsze jest to że z każdym dodatkowym kilogramem pogarsza się mój stan psychiczny... Już teraz nie mam na nic ochoty, a dziś kompletnie NIC nie zrobiłam.. Dlatego muszę coś z tym zrobić, zaraz, teraz - bo tak się żyć nie da...
Brak pracy dodatkowo to potęguje... ile ja mam czasu który się marnuje... a mimo to nic z nim nie potrafie zrobić. Im więcej się go ma - tym jest mniej wartościowy. Nuda zabija, obdziera mnie z resztek optymizmu, radości i uśmiechu... i wiem, że coraz ciężej ze mną wytrzymać....

Wiem, że muszę je odzyskać, bo moge stracić o wiele więcej niż tylko ładną sylwetkę....

Dlatego też muszę walczyć. Sama ze sobą. Wykasowalam wszystkie poprzednie wpisy, zaczynam z czystą białą kartką.
I chcę za 3 kolejne miesiące móc powiedzieć: "w końcu wykorzystałam upływający czas jak należy...."