Zaczynam 3 tydzien diety.kolejny kilogram zrzucony. cieszyc sie? chyba tak w koncu idzie w dol :). mam nadzieje ze wytrwam. w myslach marze sobie i wyobrazam sobie siebie jako szczupla, ze nosze krotkie spodenki czy zwiewne sukienki... wytrwam i marzenia stana sie rzeczywistoscia. dam rade. w sobote juz do pracy, koniec leniuchowania czyli wiecej ruchu i szybsze chudniecie :) trzeba znajdowac pozytywy bo negatywow az za duzo... licze ze za tydzien zejde ponizej 100. musze. bedzie dobrze ;D
znowu ogarnia mnie nuda totalna. zaczynam wtedy ogladac glupoty przed kompem. moj narzeczony namawia mnie na granie w wowa ale mi sie nie chce. najgorsze ze wykupilam abonament na rok a tu juz chyba z miesiac minal a ja nic.nie moge sie zmusisc. znowu te same questy, instanty, raidy....bleeeee
skonczylam moje nvq lvl 3 - wow i stwierdzilam ze nuda, musze zaczac cos innego. poszlam wiec dzis w koncu do collegu ktory jest jakies 3min drogi od mojego domu i zapisalam sie na kurs informatyczny. znowu od podstaw ale co tam. przypomne sobie worda, excela, power pointa. poczuje sie znowu jak w szkole. poza tym moze poznam nowych ludzi. kurs jest darmowy a na koniec dostajesz certyfikat wiec warto. juz sie nie moge doczekac. 26 stycznia mam induction :)
dieta - staram sie choc wieczory sa najgorsze. wydaje mi sie wciaz ze jestem glodna wiec pije morze herbaty. nie podjadam wiec luz. moze ten glod siedzi mi bardziej w glowie niz w brzuchu...sama nie wiem. nie poddaje sie. walcze.
dzis wazenie pierwsze i maly sukces - 2kg mniej :) ciesze sie i motywuje mnie to do dalszej walki. w poprzedniej diecie nie mogla nawet 1 kg schudnac wiec dwa w ciagu 5 dni to ogromny sukces ;). oby tak dalej. najbardziej boje sie momentu zatrzymania spadku wagi bo wtedy najczesciej sie opuszczam ale tym razem dam rade. juz nie chodzi tylko o wyglad ale i problemy zdrowotne. w poprzedni roku cierpialam na silne bole w stopie ale bronilam sie zawziecie od pojscia do lekarza. az w koncu kazdy dzien konczyl sie tak silnym bolem ze zaczynalam kulec wiec kolega zmusil mnie do pojscia do lekarza. balam sie ze chyba najbardziej ze lekarz powie mi ze to przez moja wage ale jak to w koncu powiedzial to nie czulam wstydu czy nic takiego. pomyslalam ze to kolejna motywacja do zrzucenia wagi. teraz walcze tez o brak codziennego bolu. dostalam kilka igiel i zastrzyk co pomoze mi na troche ale jak nie schudne bol wroci. nie dopuszcze do tego. wczoraj caly wieczor ogladalm "supersize vs superskinny" i zaczelam znajdowac w sobie wiele problemow i przyczyn mojej wielkiej wagi. zaczynam rozumiec co robilam zle i co bylo przyczyna. wiem jedno - nie moge juz tak robic. ten program pomogl mi w penym sensie. zawsze uwielbialam ser mase sera najlepiej stopionego ciagnacego sie a ogladajac ten program po prostu zaczal mnie brzydzic... nie sadzilam ze kiedys moge to powiedziec...te kolohektary ociekajacego tluszczem obslizglego sera mnie obrzydzily gdzie normalnie pewnie pociekla by mi slinka. a tak nic. wole kawalek mozzarelli light lub camambera na chrupkim chlebku. robie postepy... :)
Drugi dzien na diecie. jedzenie dobre ale wieczorem czuje sie glodna :( ale nie podjadam - trzymam sie. wiem ze 3 pierwsze dni sa najgorsze - potem juz powinno byc latwiej. cwiczenia fitness uswiadomily mi jak bardzo sie zapuscilam. najbardziej nie lubie momentu z bieganiem - normalnie wyzywam tego trenera ale biegne. chce osiagnac sukces chce schudnac chce zmienic swoje zycie. w mojej glowie mam wyryte ze jesli uda mi sie schudnac to i uda mi sie zmienic inne rzeczy, prace, dom, lepsze warunki, itd. bardzo chce osiagnac cel. czytam sobie pamietniki innych i czerpie z nich sile. wielu sie udalo wiec moze i mnie sie uda. 3majcie kciuki
Powracam na vitalie ze spuszczona glowa. przez ostatnie dwa lata mitalam sie miedzy sukcesami i porazkami ale ostatecznie porazki zwyciezyly. przez ten czas probowalam mase rzeczy : diety, jakies cudne preparaty do picia, medytacje, sily umyslu, wolnego jedzenia, niejedzenia produktow....lista sie ciagnie. ale w koncu popatrzylam na siebie i zachcialo mi sie plakac...osiagnelam dno krytyczne i postanowilam powrocic tutaj i sprobowac znowu. tym razem dolaczylam fitness do diety bo moja kondycja wlasciwie nie istnieje. ,pje zycie wyglada teraz bardzo nudno i monotonnie bo nie mam na nic sily czy checi. wlasciwe jak nie pracuje to siedze calymi dniami przed swoim kompem, moj narzeczony przed swoim i tyle... mijaja dni i nic sie nie dzieje. moja praca jest do bani, ja sie zle czuje, nie mam ochoty na nic. tak wiec powracam tu bo chce to zmienic. musze . dam rade....
troche mnie nie było ale juz wracam. po drodze kilka potkniec ale wracam na właściwą droge. wciaz proteinowa dieta. nie jest wcale zla. mozna nawet sobie robic pewnego rodzaju slodycze. tylko ostatnio jakos mi sie koncza pomysly na obiady. zaczelam co prawda wiecej gotowac ale to dlatego ze mam wolne. od piatku znowu do pracy wiec nie bede miec sily ani czasu na wielkie gotowanie. tata dal mi kilka plyt z aerobikiem moze sie w koncu wezme ;P wypadałoby. na razie wcinam lososia z grilla i zabieram sie za wypisywanie kartek na swieta. ;D
Witam was kochane!jak na razie zrzucone 5 kg! moja dietka to dieta proteinowa ktora wszystkie pewnie dobrze znacie. polecila mi ja moja przyszla tesciowa bo ona sama sporo na niej schudla. zaczynam prace nad poprawieniem mojej pewnosci siebie. przyznam sie ze wczoraj troche poleglam, ale to dla mojego dobra :P pijac z innymi mozna sie wiele dowiedziec. bo nigdy nie wiesz ktos ci robi kolo tylka, ze sie tak wyraze. buziaki i do napisania.
dzis jestem w totalnej euforii. ciesze sie ze za miesiac zobacze sie w koncu z moja rodzinka. i ta najblizsza i ta dalsza tez. juz mysle jakie prezenty pokupuje.ech.dzis na wadze kolejne 0,30kg mniej. jestem szczesliwa i zadowolona. moj narzeczony mi dzis powiedzial, cytuje : "kochanie, jaka ty jestes zgrabna!" az chce sie zyc. dzieki wam dziewczyny za wsparcie. zaczynam wierzyc w siebie ;)
4 kg w 3 tygodnie!jest niezle. codziennie troszke mniej, wiec duza motywacja!dzis zalozylam bluzke ,w ktora juz dawno sie nie miescilam i wygladam super.hehe. pozdrawiam
krótko i zwięzle. zaczełam nowa diete, idzie powoli ale idzie w dól ;) moj plan dojsc ponizej 80kg do 10listopada moze wypali, jest na to szansa. trzymam sie dzielnie. zadnych odstepstw od diety. czuje sie dobrze. pozdrawiam