Pamiętnik odchudzania użytkownika:
evelevee

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku- 70 !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 października 2017 , Komentarze (3)

Ostatnio mam wrazenie jakbym grala w Serii Niefortunnych Zdarzen... wszystko co sie dotkne sypie mi sie w rekach. W pracy  wpada mi co chwile cos skomplikowanego. Moj telefon nie nadaje sie do naprawy. Inpost zagubil moja oplacona przesylke z prezentem dla narzeczonego i twierdza, ze ja odebralam!. Umowilam sie do lekarza i lekarz... zapomnial o mnie. Stluczka autem. Dzizas.

A poza tym ok. Cwicze z Chodakowska wytrwale. Ale mam za to olbrzymi apetyt na slodycze i niestety czasem mu ulegam... mam po prostu jakies napady na slodkie! Help!

Czasu brak. Pieniedzy brak. I ta jesien jakas taka paskudna. 

Zachowuje jednak spokoj i dzialam.

W mysl zasady: Padlas? Powstan! Popraw korone i zasuwaj!

Tylko co z tym paskudnym Inpostem zrobic? Reklamowac u nich czy w sklepie gdzie dokonalam zakupu? Kto sie powinien martwic- ja czy sprzedawca?

23 września 2017 , Komentarze (2)

Już niestety po urlopie- wróciłam do domu i jakoś tak ciężko mi na sercu, że w poniedziałek do pracy... Ale kiedyś przeczytałam taką myśl: "nie płacz za tym co było, ale uśmiechnij się, że Ci się to przytrafiło" więc nie załamuje się- wieczorem otwieram sangrię i robię przegląd zdjęć :)

Niestety podczas podróży padł mi telefon i Pani  w serwisie poinformowała mnie, że najprawdopodobniej straciłam wszystkie zdjęcia z telefonu... Ech, lekka załamka bo miałam naprawdę przecudne fotki... Mimo to i tak się cieszę, że w aparacie jeszcze cos zostało...

Zatem na urlopie jadłam dużo (ale nie traciłam zdrowego rozsądku), piłam dużo (wino i sangria- Boże mam nadzieje, ze tak wygląda Raj ;) ) i ruszałam się dużo- spacery i pływanie. Po powrocie do domu z drżącym sercem weszłam na wagę (ech te pyszności) i okazało się, że waga wzrosła o 300 g (czyli prawie co nic ;P). Stało sie tak zapewne dlatego, że już od dłuższego czasu odchudzam się z głową i przede wszystkim stawiam na sport, bo na samej diecie pewnie to na tym urlopie by mnie takie jojo dopadło, że szok ;P

Dodatkowo ładnie się opaliłam, a jak wiemy ciemne wyszczupla :)

Po powrocie wpadłam w wir porządków, prania itd, a od poniedziałku powrót do szarej rzeczywistości- pracy, gotowania obiadków i jesiennej aury... Ech... 

Aby jednak jakoś sie w tą jesień wczuć pojechałam sobie na dłuuugą wycieczke rowerowa. Trzeba korzystać poki można z mozliwości spędzania większej ilości czasu na zewnątrz, Jeszcze.

Oki lecę jeszcze jakiś skalpel zrobić czy coś... W końcu tych 300 g trzeba sie pozbyć ;)

8 września 2017 , Komentarze (3)

Wpis na szybko, bo za dwie godzinki ruszam na urlop! Hiszpania wita! Jupi :)

Waga spadła trochę- ostatnio nie aktualizowałam wagi bo myślałam, że to tak spadło tymczasowo, a tu sie okazuje, że jest 75,7 kg! Suuuuper! Długo na to czekałam!  I długo na to pracowałam! Więc jestem bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że przez urlop nic mi nie podskoczy (choć pewnie to mała szansa...). Ale wzięłam strój do ćwiczeń, wzięłam kostium nie tylko do opalania, ale też jednoczęściowy do intensywnego pływania :)

Ostatni tydzień miałam tak zabiegany, że ten urlop to dla mnie wybawienie! Dzis to już w ogóle wszystko na wariata :) OK, kończę, chciałam sie tylko pochwalic moja coraz niższą waga i coraz bardziej zajefajna figurą :))

29 sierpnia 2017, Skomentuj
krokomierz,16323,140,979,4633,10773,1504032324
Dodaj komentarz

26 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

W końcu mam chwilę czasu i w końcu mogę na spokojnie coś napisać :) Ułożyłam się wygodnie, nalałam sobie trochę winka do kieliszka i luuuuz! W końcu!

Od rana na nogach i mega sprzątanie- najpierw u siebie, a później u rodziców. Oj, sporo się tego nazbierało! Kurze, podłogi, odkurzanie! Pot ciurkiem spływał mi po plecach... Ale jak już skończyłam to jakoś mnie taki przypływ energii wziął, że jeszcze trzasnęłam Perfect Body Chodakowskiej ! Co prawda jak już sturlałam się z maty i wzięłam prysznic, to jeszcze poszłam do sklepu... Ale po powrocie czułam, że już naprawdę jestem zmęczona... a tu koleżanka wpadła... ech... Ale teraz mam już czas dla siebie :) Narzeczony na wyjeździe, wróci jutro więc spokój, muzyczka i za chwilę sięgam po książkę... Mmm...

Pomimo soboty wagi w pasku nie aktualizuje, bo... zważyłam się o poranku i waga wskazała tyle ile już od dłuższego czasu czyli 77, 2 kg ( i k... cały czas ta sama i nic się nie zmienia!). Jednak w tym ferworze pracy zapomniałam o porannym ważeniu i po wylaniu tych hektolitrów potu wlazłam znów na wagę i waga wskazała 76, 5 kg (ech... chciałabym, chciała). Ucieszyłam się bardzo, ale przypomniałam sobie, że trzy godziny wcześniej waga była wyższa (hehe) więc uśmiech trochę mi zrzedł ;/

Za dwa tygodnie urlop! Hura! potrzebuję go już tak bardzo jak nigdy dotąd! Słonko,ciepłe morze i z dala od pracy... bajka :) Co prawda obawiam się, że tak długa przerwa od ćwiczeń nie skończy się dla mnie dobrze, ale mam nadzieje, że spacery i kąpiele w morzu będą równie dobrze spalać kalorie :)

Zmykam wyciszyć się troszkę :)

19 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Waga stoi. Nie martwi mnie to już tak jak kiedyś, gdyż wytrwale ćwiczę, dbam o siebie i waga nie jest już moim priorytetem, ale... za niecałe 3 tygodnie mam urodziny i tak w prezencie zamarzyłam sobie, aby było już na wadze 75 kg... Może być nawet 75,999999 kg, ale aby ta piatka stanowiła drugą cyfrę :) Wyobraźcie sobie, ze w tym roku kończę 33 lata... I niby wszystko OK, ale jakoś tak w głębi serca brakuje mi tworzenia "rodziny"... Ech, naprawdę wczesniej nie wiedziałam, że aby mieć dzieci to naprawdę trzeba się napracowć... i dalej nic.... Wierzę, jednak, że daje z siebie wszystko- zmeniłam dietę, ćwiczę, więc siebie daje na 100% i w końcu MUSI się udać!

Dziś za mną już Perfect Body Chodakowskiej- wypociłam z siebie chyba hektolitry wody! Wczoraj odpoczywałam od ćwiczeń biegając po sklepach i szukając rozmiar mniejszych szortów na lato ;) U mnie lato jeszcze trochę potrwa za sprawą wrześniowego urlopu w słonecznych stronach Europy ;)

Ok,  zmykam już i jadę na Kaszuby :) W zeszłym tygodniu miałam  nieprzyjemność podróżowania po Kaszubach w trakcie tej ogromniej nawałnicy. Widoki straszne. Strach przeogromny. I zamiast odpoczynku w trakcie długiego weekendu sprzątaliśmy naszą letniskową działkę z powalonych drzew :/

Miłego weekendu!

9 sierpnia 2017, Skomentuj
krokomierz,13065,112,784,4319,8623,1502262022
Dodaj komentarz

19 lipca 2017 , Komentarze (4)

Musze przyznac, ze nasłuchałam si ostatnio sporo miłych słów na temat swojego wyglądu. Ostatnio w związku z dużą ilością pracy nie miałam czasu na zbyt wiele spotkań ze znajomymi i w ostatnim czasie to nadrabiam.. I co rusz słysze słowa uznania- jak ładnie schudłam, że super wyglądam etc. Kiedyś na takie komplementy odpowiadalam-"no co ty" albo "nie, moze w tej bluzce tak wygladam" albo"eee wydaje ci sie" ;/  Tak, tak wiem... nie ma jak to dołowac sie samemu ;) A teraz zgodnie z prawda odpowiadam "to wynik mojej ciezkiej pracy nad sobą i codziennych cwiczen- a takze efekt dokonania porzadku w swojej glowie" :) Nie bede  przeciez sobie umniejszac. Nie bede mówi, że jest łatwo i przyjemnie. Bo to kawał ciezkiej pracy, ale tez w konsekwencji tego, że po czasie trening to przyjemnośc a nie przymus :)

T o efekt nie tylko wizualny (choc sporo jeszcze przede mna), ale tez spora przemiana wewnatrz mnie. To powrot do fajnych ciuchów. Ale i dbania o zdrowie. Moze akurat przez okres nie czuje sie w tym momencie tak jak pisze- bo jestem cala opuchnieta i wywaliło mi brzuch ;) Aczkolwiek od kilku miesiecy okres nie jest juz bolesny :) Kolejny efekt WOW :)

Po weekendzie jade nad jezioro. Czas zaplanowany mam aktywnie- spływ kajakiem, babinton i rower. Grillowego żarcia na szczescie nie lubie :)

A dzis zaliczyłam już skalpel io teraz zmykam na rower wierzac, że turysci poznikali z nadmorskiej drogi rowerowej ;)

8 lipca 2017 , Komentarze (3)

Oj, tak bardzo potrzebuje odpoczynku! Jestem już tak zmeczona, ze chce mi sie plakac nad sama soba. A najgorsze jest to, że nie moge odpoczac. Nie moge spac mimo, że mi sie chce. Nie moge leżec długo, bo wkurza mnie to leżenie. Nie wiem co mi jest. A moja psychika, jest juz tak zmeczona, że czasem zachowuje sie paskudnie, gadam głupoty, użalam sie nad soba i mam mega hustawke nastrojów., a na końcu juz mam łzy w oczach i marze tylko o odpoczynku... Masakra, co? Pracy mam pełno, a z powodu mojego miejsca zamieszkania (blisko morza) mam co chwile gosci i tez mnie to powoli wykancza...Cwicze 40 minut dziennie i to jest jedyny czas dla mnie, mimo, ze nie mam siły nawet na te cwiczenia i z trudem robie te wszystkie przysiady, skłony i brzuszki... Jednakze po treningu czuje sie  super (przez chwile) i to motywuje mnie do cwiczen nastepnego dnia.... Dzis od rana sprzatam, teraz w koncu znalazłam chwile dla siebie (goscie dzis wyjechali), wskoczylam pod prysznic i wlaczylam notebooka aby dodac swoja wage na pasku (kilogram w dół! Jupi!), doda wpis, opłacic rachunki i zobaczyc co sie dzieje w wiewlkim swiecie (a nie dzieje sie nic oprócz ubóstwiania przez media D. Trumpa).

Pije kawe, zielona herbate, żeń szeń... Dziś świadomie wciagnełam troche słodkości liczac, że to mi da jakiś zastrzyk energii... A tu nic... Nawet ciśnienie mi nie podskoczyło... Ech... 

Dobra koncze to narzekanie, bo mi jeszcze tak zostanie ;)

Czas sie wziac w garsc- moze to minie :) Moze jak w koncu słonce sie pojawi to energia wróci, bo póki co słońca nie ma, a woda w morzu zimna (tak mówia- bo ja jeszcze w tym sezonie na plaże nie dostarłam...).

29 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Odpuściłam sobie ostatnio rower na rzecz cwiczeń i basenu, ale dziś naszła mnie ogromna chec spedzenia czasu na świeżym powietrzu i pojeżdżenia sobie nadmorską drogą rowerową... Zapomniałam niestety, ze zaczły sie już wakacje i na chodniki wypełzł osobny gatunek człowieka czyli TURYSTA-WCZASOWICZ, który nie chodzi tylko pełznie, wlecze si i zatrzymuje w najmniej oczekiwanym momencie... Dla którego droga rowerowa to to samo co chodnik, a postój na środku drogi rowerowej aby odpalic papierosa, albo wziąc łyka piwa to już norma... I taka przejażdżka rowerem to już nie przyjemnośc, a udreka... Jednakże dodatkowo w tym roku zaobserwowałam wzrost liczby budek z lodami, watą cukrową, goframi etc. I ten zapach! I tak sobie jechałam wkurzona, a jak wkurzona to głodna ;) A tu z każdej strony atakuje mnie widok lodów i deserów i ten zapach,zapach, zapach...! Byłam już w takim stanie, że nawet ta wata cukrowa była dla mnie atrakcyjna :) Oczywiście w drodze powrotnej dopadła  mnie ulewa (na pocieszenie przynajmniej turyści znikneli w okamgnieniu). Ech, przynajmniej wiem już jak wygląda droga do piekła ;)

W domciu jednak zrobiłam dodatkowo skalpel-wyzwanie, później zjadłam kolacje (bo głód trzeba było przepedzic:) ). I tak sobie chudne powolutku i ładnieje (tak mi już pare osób powiedziało "ooo jak wyładniałaś!"- lepiej późno niż wcale ;) ).

Teraz niestety musze jeszcze chwilke popracowac a potem RELAKS! A jak! Należy si jak nic!!