Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2013 , Komentarze (5)

Najpierw miska :

  I - 1.5 jajka na twardo, 1 berlinka, pomidor, latte

  II - activia do picia śliwkowa, jabłko

  lunch - sałatka z wędzonym pstrągiem, serek wiejski

  obiadokoloacja - zupa szpinakowa, 1/2 piersi z kurczaka

  przekąska - 2 plastry wędliny drobiowej, 1/2 ogórka z oliwą, 2 kawałki papryki marynowanej

Z ruchu dziś będzie godzinna rehabilitacja - pan Konrad pewnie da mi wycisk...skoro nie ma zmiłowania nad Tomaszem G., polskim żużlowcem, to niby dlaczego miałby mnie potraktować ulgowo ? czuję, że wyjdę z płaczem...
Poza tym wybieram się na budowę, już nie w obcasach - jak ostatnio a w butach trekkingowych...pośmigam sobie na salonach, muszę pomyśleć czy kombinować coś ze ściankami działowymi. A że nie mam takiej wyobraźni technicznej - muszę być osobiście i naocznie wszystko rozważyć. A teraz uwaga, uwaga..właśnie odebrałam telefon od PiW....stwierdził, że jednak wstawimy teraz okna dachowe. O to była walka od chyba miesiąca, bo on chciał cały dach pokryć a okna wstawiać przy okazji...ja uważałam, że to bez sensu no ale z koniem się kopać nie będę. A dziś jaśniepan przemyślał, przetrawił i orzekł, że skoro w umowie mamy wstawianie okien to niech już tak będzie.
W ogóle to dostało mu się wczoraj trochę i zaocznie i prosto w oczy....w kwestii kominów...no bo ja mam zamawiać kominy a wiem tylko,że ogrzewanie gazowe + turbo nawiew z kominka....a tu zaraz pojawiły się pytania : a jaka komora kondensacyjna, a jaka moc....no skąd ja mam to wiedzieć?? Trochę go zrypałam, tak  w żartach ale dosadnie a on ...tak jak myślałam - szeroko otworzył oczy - no bo jak to...ma teraz piec gazowy wybierać???No właśnie tak, mistrzu!! Całe szczęście,że mamy znajomego 200 km stąd, który zna się na rzeczy i zawsze chętny jest do pomocy. I już wiem co za piec będzie. Pan Artur też się dowiedział po swojej linii jakie kominy i : 2 siedmiometrowe spalinowe z podwójnymi kanałami wentylacyjnymi. No to teraz mogę rozmawiać w zaprzyjaźnionej hurtowni

Z innych spraw : przeziębiłam pęcherz wiedziałam,że ta poniedziałkowa wyprawa w deszczu rowerem źle się skończy. Na szczęście miałam furagin i już się leczę....przynajmniej sikam normalnie...ale dalej piecze i boli . Do tego ból gardła i jakieś takie rozmemłanie przeziębieniowe mnie dopada. Z niczym nie mogę ruszyć, waga jak zaczarowana zatrzymała się i nie chce ani kroku dalej....a 22 października wizyta u dietetyczki...i wtedy już naprawdę będę się wstydzić!!! Nie wiem jak to ugryźć?!

Byłam wczoraj poprawić sobie humor zakupami....kupiłam skórzane botki- bikery na zimę. Cena mnie zmroziła..ale jak pomyślę o cenach kozaków to.... a w perspektywie jeszcze spodnie narciarskie, puchowy płaszcz...o nowej kurtce narciarskiej  i Timberlandach dla Młodej już nie wspominam....Przydałby się deszcz kasy z nieba albo jakiś spadek po wujku milionerze z drugiej strony jak to jest....pracuję, zarabiam a...zakupy muszę rozkładać w miesiącach, bo coraz mniej mogę kupić....I nie są to rzeczy luksusowe !!!

Nic to, dam radę !

25 września 2013 , Komentarze (3)

            

                                 

Hello!!

Wczoraj miałam fajny dzień. Nie przypuszczałam, że napiszę takie coś ale...
Byłam z niezapowiedzianą wizytą na budowie PiW zajechał powozem po pracy i pojechaliśmy skontrolować...Pracownicy na miejscu, szalunki na wieniec i daszki położone, tuby szalunkowe na kolumny także...Dziś (a mieli wczoraj) ostatecznie zalewają wieniec i lecą z dachem.
Nie mogłam za bardzo focić, bo nie chciałam deprymować nowych pracowników (i tak jeden się załapał na fotkę ). Fotka od strony salonu :

                  
 Mamy tarasy ! Jednak stwierdzam, że półokrągłe fajniej by wyglądały ( i drożej) ale jak się już nasypie ziemi tak jak ma być ostatecznie to będzie wyglądało dobrze. A ziemi trzeba nasypać duużo! Mam nadzieję,że w sobotę będzie juz trochę dachu zrobione. Panowie lecą z pracami...już nawet PiW się śmiał, że tacy nie pijacy, ani piwa ani nic mocniejszego tylko praca, praca, praca...I bardzo dobrze, i tak ma być ! Wypijemy jak będzie wiecha ! PiW ostatecznie zaaprobował angobę antracytową model Piemont na dach . I całe szczęście, bo ciężko by było...Ofkors zostawił mi decyzję w sprawie systemów kominowych....no bo ja będę wiedziała, a on się nie zna !! Jasne....ja księgowa, jestem biegła w doborze kominów. Myślałam o Schiedelu, bo i marka uznana i och i ach....ale Doczytałam o kominach LZMO. Jakość jak Schiedel a cena...bez mała o połowę niższa....Dwa kominy * metrowe (czyli takie jak do nas) z osprzętem ( skraplacz, wełna, cgła, wkład, wyczystka i tym podobne gadżety) to koszt ok. 5 000, 00 a nie 10 000, 00 No różnica jest zayebista....A gość z LZMO pracował 12 lat w Schiedlu....to też coś. No i jest gwarancja, serwis....Tak. Będzie LZMO tylko uniwersal czy dual ( ogrzewanie gazowe + kominek z turbo nawiewem). Ale żebym to ja musiała decydować !!!??? O matko!!!

A teraz miska :

  I - owsianka z 1/2 banana i odrobiną kakao, latte

 II - owsianka activia truskawkowa, jabłko

 lunch - pasta z tuńczyka, jajka i szczypiorku, 2 krążki ryżowe

 obiadokolacja - zupa z dyni....mmmmmm...

 przekąska - grzanka z pastą z awokado (pycha!!), pomidor

Tak więc, miska ogarnięta, wystarczy czekać na rezultaty. Rower też był wczoraj ! dziś może stepper - jak zdążę. Idę dziś na zakupy....o boshe...chcę kupić jakieś  jesienne workery, kilka w miarę ciepłych bluzek z długim rękawem, jakiś szal...

Młoda rozłożona na całego, wczoraj temperatura 38, 6 nie bardzo chciała spaść.... ale plusem jest to,że nie warczy i taka potulna się zrobiła. Kibluje w domu do końca tygodnia (już protestuje).
Mnie pobolewa wątroba, obudziłam się w nocy z bólem...dostałam od koleżanki sylimarol i poczułam ulgę...Pewnie boli od leków. A jutro do Konrada na terapię idę...I nawet nie chcę myśleć, że na narty nie wolno !! Mam już rezerwację w Karpaczu od 5 grudnia!!!

Spadam poczytać, co u Was !

24 września 2013 , Komentarze (8)

Wtorek.
Jest słońce, widzę niebieskie niebo ! I już nic mi więcej nie trzeba..no może gdybym jeszcze miała przy sobie garnek z zupą dyniową

Gotowałam wczoraj 2 obiady...krupnik dla reszty i dla siebie dyniową z curry, imbirem i chilli...mm w całym domu pachniało jak w indyjskim sklepie z przyprawami. Uwielbiam curry !!!

Byłam wczoraj na rowerze. Nie tak daleko jak planowałam ale zawsze coś. Pojechałam prosto w ten padający deszcz...masakra...pewnie to odchoruję...
Musiałam się wyluzować. Życie pod jednym dachem z rozkapryszoną jedynaczką w wieku gimnazjalnym jest ciężkie. Wczoraj urządziła histerię z tekstami, że się zabije (tak..tak...no bo przecież my z PiW to totalna patologia a ona ma bardzo ciężkie życie) ponieważ się przeziębiła....Nie, no jasne, przecież to nasza wina....Później się ogarnęła i przeprosiła ale ...ja prdlę zagotowałam się....Mój mąż zawsze łagodzi sytuacje, ja w takich momentach drę się jak szalona....Sąsiedzi mieli zabawę, słysząc co się dzieje. Dziecko jest dobre i nie ma z nią kłopotów poza...no właśnie raz na jakiś czas dostaje zajoba i wtedy nie można z nią normalnie pogadać...Niech to się już skończy!! Jakby tego było mało, PiW też się dostało...ogólnie wybuchowa atmosfera wczoraj była....PMS?

Wieści z budowy...wykołował mnie facet od betonu....na dziś się nie dało...załatwiłam w innej firmie, pewnie będzie drożej
Dziś zalewamy wieńce i kolumny ! Jakby tego było mało odszedł jeden pracownik- miał problem z dojazdem, wczoraj pan Artur umówił sobie 2 innych - nie przyszli. Dziś znów ma na tapecie 2 innych. W piątek przywieźli więźbę- samochodem bez hds...nie wiem jak chciał ten z tartaku to rozładować?! No więc HDS był wczoraj, rozładowali. Nie mam jeszcze wyceny dachu a tu już trzeba rozglądać się za systemem kominowym. Chcemy Schiedela...jest drogi ale ma serwis, renomę i bardzo dobre kominy. Musze tylko wybrać z PiW jaki dokładnie to ma być Schiedel....a on pewnie zrobi oczy jak zwykle i....ja będę musiała wybrać. O jezuuuu....Mam nadzieję, że w sobotę pojedziemy się rozejrzeć, co i jak i na inspekcję na budowę :)

Miska na dziś :

  I - owsianka ze śliwkami, latte

  II - activia naturalna, placek drożdżowy na maślance - kawałek od koleżanki

  lunch - sałatka wybuchowa : sałata lodowa, pomidorki koktajlowe, 1/2 granata, mozarella, łyżka ziaren słonecznika, oliwa

  obiadokolacja - talerz zupy dyniowej....mmmm nie moge się doczekać!!

  przekąska - 2 plastry wędliny drobiowej, pomidor ze szczypiorkiem

Wczorajsza miska fajnie ogarnięta. Troszkę moze wieczorkiem za dużo o 1 plaster wędliny i oblizałam łyżkę po miodzie. Wszystko idzie ku lepszemu. Dziś zabiorę się za Chodakowską lub pójdę na długi spacer.

W pracy atmosfera się normuje. Jeszcze tylko tydzień starej firmy i ..koniec....nie wolno nam przyjmować żadnych dokumentów październikowych....będziemy zamykać starą spółkę....trochę to smutne...coś się kończy...


23 września 2013 , Komentarze (11)



Taaakk...tak można by było określić mnie.

Weekend tragiczny pod każdym względem Najpierw w piątek...doznałam zablokowania kolana....po prostu szłam do domu i nagle..kompletna blokada..ani zgiąć ani ruszyć....Przeszło mi, jakoś z płaczem ruszyłam...dziecko mnie poinformowało, że prawdopodobnie to troczek. Kolano się naprawiło...samo i nawet nie bolało...do dzisiaj. Już zaczynam myśleć, że mam te bóle na tle stresu w pracy Później przyszły koleżanki Kini na noc, oglądać horrory...były chipsy, krakersy, żelki, czekolada...i wino ! Sobota i niedziela nie lepsze...żarcie, żarcie...wino...Nie wiem co mnie opętało. W każdym razie to się już nie powtórzy, źle mi z tym...cholernie...

Micha na dziś :

  I - owsianka ze śliwkami, latte

  II - serek wiejski light, figa

  lunch - sałatka z : sałaty lodowej (1/4 małej główki), pomidorków koktajlowych (6 szt), oliwek czarnych (4 szt), tuńczyka (1/3 puszki) , 1.5 jajka i dressingu z oliwy, octu, musztardy, czosnku, soli i pieprzu.

  obiadokolacja - pierś kurczaka pieczona, surówka z białej rzodkwi i marchwi.

  przekąska - jajko, pomidor ze szczypiorkiem


 Na przekór wszystkiemu ruszam dziś doopsko. Jeśli nie będzie padać - rower, jeśli pada - Chodakowska. Trudno. Co ma być to będzie, bezczynność mnie zabija...żrę wtedy bez opamiętania.

Szefowa wróciła z Warszawy...jak przyszłam to dyskusja była w toku w gabinecie szefowej...nie poszłam słuchać...wali mnie to już....W pokoju foch nadal trwa. Uznałam, że nie muszę się odzywać pierwsza. Wiem, dziecinne to jest...ja jestem paskudna w takich momentach, nie wyciągnę ręki do zgody, nie odezwę się - chyba,że w sprawach służbowych. Nie ja focha zarzucałam...czuję się usprawiedliwiona.

Za oknem szarość, wieje...co chwilę pada...masakra...
Idę czytać, co u Was

A zapomniałabym....wielki finał w falubazie!!! Szkoda mi T.G....masakrycznie to w Szwecji wyglądało. A falubaz ma mistrza - takiego...no ...śmiech na sali..nie ma się czym chwalić....ot, magia falubazu...Nie popieram tego co się stało, Apator się nie popisał...ale  cały ten szum, te bajery...cuda na kiju..- to im nie wyszło ! Dziękuję Apator !

20 września 2013 , Komentarze (11)





Sezon na przeziębienia uważam za otwarty....Dostałam wczoraj duży słoik malin od naszej kadrowej ( wróciła do nas na umowę zlecenie, bo ten oszołom co został jest teraz menadżerem dla wszystkich spółek....ja prdlę tu nie ogarniał 200 ludzi...no ale czego się nie robi dla stanowiska ), żebym się kurowała. W domu herbata z miodem i imbirem, aspirynka, rutinoscorbin.....nie dam się!!!!

W pracy kwas...koleżanka zarzuciła focha....nawet nie wiem o co....domyślam się, ale to raczej nie był powód....zresztą na fajrant rozmawiała jeszcze normalnie....dziś rano nawet nie odpowiedziała na moje Dzień dobry....Bardzo źle mi się pracuje w takim towarzystwie, przewrażliwionych na swoim punkcie, wiecznie w pretensjach ale przeświadczonych, ze tylko one mają rację, osób (boshe co za składnia..) Naprawdę zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam zostając tu...może trzeba było aplikowac na warszawę, na inne stanowisko....a nie tkwić w tym zamkniętym kręgu wzajemnych oskarżeń i pretensji...Jak tak dalej pójdzie, to się tu pozagryzamy.....

Miska dzisiejsza :

 I - 2 tosty z serkiem almette, szynką gotowaną i pomidorem, latte

 II - serek wiejski lekki ( a nie mówiłam...mój hit..już zakupiłam paletę :)), jabłko

 lunch - gorący kubek warzywna, 2 krążki ryżowe

 obiadokolacja - gulasz z kurczaka z warzywami : groszkiem, papryką, pieczarkami. 1/3 torebki kaszy jęczmiennej

 przekąska - sałata z mozarellą

Mam zamiar dziś pochodzić na stepperze 30 minut albo dłużej, zobaczymy jak kolano się zachowa....Poza tym prasowanie czeka, odkładane na później....

Wklejam rzuty domku. Na parterze jedyne, co zmieniliśmy to : otwarcie kuchni na salon, zamurowanie drzwi do kuchni od strony korytarza, podniesienie poddasza o 1 bloczek, żeby było bardziej komfortowo a nie zaburzało bryły. Reszta zostaje jak jest. Pewnie można było lepiej to zrobić...teraz z perspektywy czasu....To są uroki robienia czegoś pierwszy raz w życiu!!Szukamy teraz fajnych, lekkich schodów na górę, które nie zajmowały by  dużo przestrzeni.

Parter



Poddasze :



I to by tak wyglądało

Następny dom, jaki wybuduję będzie w tym stylu


Ale to już z innym mężem

19 września 2013 , Komentarze (8)


Jestem ostatnio fanką takich sentencji...szukam inspiracji...na nowy tatuaż...

Nie udało mi się wczoraj pójść na orlik....po pierwsze to byłam potwornie zmarznięta, rzuciłam się wiec na futon z kocykiem i kieliszkiem nalewki pigwowej. Później odebrałam kilka telefonów od pana z betoniarni..ale o co chodzi? Później ja musiałam wykonać kilka telefonów na budowę....Jakie wieści z frontu? Wczoraj przyjechał pan Artur rozliczyć się z zaliczek i stanu "0". No więc..od wczoraj mamy już tarasy i schody Już nie będę musiała do własnego domu wspinać się po deskach...Znów pojawił się znany temat....na słowo"beton" oboje wybuchnęliśmy śmiechem...no bo w sobotę znów mnie czeka przeprawa z panem Patrykiem od betonu....bo w końcu zalewamy wieniec i kolumny na tarasach...i znam scenariusz tej rozmowy....a tak bym chciała, żeby mnie zaskoczył (i darował sobie te gadki)
Jakby kogoś interesowało to...tak wygląda projekt :

Tak wiem...zalatuje kiczem i tandetą....Ale to wypadkowa pewnych okoliczności i kompromisów...wypadkowa miedzy stanem portfela a wydumanymi oczekiwaniami. Gdybym miała miliony na koncie pewnie nawet nie spojrzałabym w stronę takiego domu, zainwestowałabym w chrom, stal i szkło. A że mam co mam, to dom jest taki. Prosty, skromny, bez udziwnień, w sam raz dla 2-3 osób. Zresztą, o gustach się nie dyskutuje....Ofkors ta kolorystyka jest do doopy i będzie inna. Już wiem, że dachówka będzie antracytowa (bo tak ! i nie ustąpię), elewacja (boshe ...kiedy to będzie?!) jasna (bardzo rozbielony beż, może wanilia ?). A może wszystko zrobię inaczej?? Nie wiem.....

A teraz to, co najważniejsze tutaj czyli miska :

  I - owsianka z łyżką nesquików i cinniminis (pycha), latte

 II - serek wiejski Piątnica - kubeczek, juz zapomniałam jakie to dobre....czuję, że to bedzie mój hit nadchodzących dni :)

  lunch - sałatka grecka z fetą, może Gorący Kubek, bo zimno mi okrutnie...

 obiadokolacja - zupa szpinakowa, garść śliwek węgierek

 przekąska - jajko, pomidor

Tak bardzo chcę poćwiczyć coś...cokolwiek...w zamian będę uprawiać prasowanie i pójdę na działkę po brzoskwinie.

Jutro  PiW wyprawia w końcu swoją 40 w pracy, pewnie przyjdzie pod wpływem....tym samym wyjazd na inspekcję budowlaną się nie uda....Ja nie będę jechać bo nie zamierzam sterczeć w korkach na Kobylogórskiej i Wiatracznej, no way A trzeba i do Karnina pojechać rozliczyć się ze stolarzem i ytongami...o boshe....
Młoda na jutro też sprosiła towarzystwo...będą oglądać "obecność"....a ja poszłabym gdzieś do lasu....

Spadam do pracy....nie chce mi się....


18 września 2013 , Komentarze (7)



   tak zwane słowo na niedzielę :

             
Tako rzecze Sokrates A mądrego warto słuchać !

Zaliczyłam już rozmowę z panem od betonu....na te kilka minut stałam się słodką idiotką.....Pan oczywiście miał okazję odegrać rolę samca alfa, ja bezradnej ofiary....Kawa zawisła w powietrzu.... Żenada. Nie lubię się w takiej roli. Niestety życie coraz częściej stawia mnie przed takimi dylematami i gram niczym Angelina Jolie. Jeszcze trochę a dostanę Oskara. A tak mnie kusi, żeby  rzucić mięchem, zyebać gościa z góry na dół....Boshe kiedyś to zrobię...póki co potrzebuję betonu....więc jestem taka och i ach...pod wrażeniem ...
PiW miał załatwić temat dachówek i wyceny. Ofkors załatwił po swojemu czyli rzucił projekt w firmie i powiedział, że "żona zadzwoni". Jasne....tak trudno zapamiętać :  Roben, angoba antracyt. 3 słowa...za trudne...
Ale był chociaż na budowie....przywiózł fotki. Będę miała piękne tarasy...i wiem co to wieniec !

Miska na środę :

 I - kasza jaglana z jabłkiem, latte

 II - activia naturalna, 10 małych śliwek węgierek

 lunch - sałata, makrela, avocado, pestki słonecznika - vinegrett

 obiadokolacja - zupa szpinakowa. Niestety nie udało mi się odtworzyć smaku zupy, którą jadłam w Warszawie...

 przekąska - jajko, warzywa
Jak wczoraj pisałam, wracam do początków mojej diety z panią Iwoną....bo urodziny coraz bliżej a 5 kg samo nie spadnie

Wczoraj pijąc popołudniową kawę natrafiłam na amerykański program o odchudzaniu, w którym trenerem jest ten czarny macho w czapce i ciemnych okularach...trafiłam na końcówkę...i zszokowałam się...była tam dziewczyna (przed 74 po 64 kg) podobnej budowy do mnie....tłuste uda, duży tyłek ale taki naprawdę duży(już po odchudzaniu)....i zabiła mnie tekstem : teraz jestem chuda !!! Tymczasem, obiektywnie patrząc dla mnie dalej była gruba, dalej miała grube uda i łydki no i ta doopa....I tak się zastanowiłam nad tym, że amerykanie naprawdę nie mają kompleksów...u nas taka laska jest gruba...u nich jest chuda....WTF???

Zrobiłam sobie wczoraj spacer...taki ładny był dzień wczoraj....szłam od mojej pracy (Jancarza) pod Intermarche na Pomorskiej....kawał drogi ! Skoro nie ćwiczę to chociaż pomaszeruję, no nie?! A dziś wybieram się na orlika, żeby pobiegać z Amorką. Jak dam radę i nic mi nie wypadnie!! Fajnie!

Drink wieczorem zaliczony, coś jeszcze takoż...wychodzę na prostą z emocjami....jeszcze żeby z pracą było ok....

A teraz poczytam co u Was...


17 września 2013 , Komentarze (7)

hello !

Tym razem zapraszam na mojito !

       



No cóż..jak się zaczęło popijać w poniedziałek to wypada kultywować ten zwyczaj przez cały tydzień Tydzień zakończę pewnie z hukiem, szampanem

Wczorajszy dzień zakończyłam długą pogawędką z majstrem. Na tapecie był beton, więźba, wieniec () i droga dojazdowa do budowy. Otóż ciężarówki tak ją zdemolowały, że kierowcy się burzą i trzeba coś z nią zrobić...będziemy jeszcze dodatkowo ja utwardzać. Poskarżyłam się na dostawcę betonu i że już nie mam cierpliwości do gościa...pośmialiśmy się...ma fajny uśmiech
Dziś z rana znów miałam rozmowę z panem od betonu...i już sobie przypomniałam - on ma na imię Patryk. Taa...kojarzy mi się jednoznacznie - Patryk Rozgwiazda . Owszem, jest miły, sympatyczny, grzeczny ale....ta wyższość meżczyzny nad kobietą....meczą mnie te rozmowy z nim. A jak na złość jutro też muszę zamówić u niego beton....Zapowiedziałam się, że jutro też zadzwonię. Niestety Czasem chciałabym, żeby mój PiW troszkę bardziej się zaangażował w temat...a on wolny jak ping-pong, tylko praca- siłownia...Budowa na mojej głowie. Z drugiej strony dobrze, że nie protestuje za bardzo..nawet dachówka w kolorze antracytowym przeszła już bez protestów
Zresztą ..po co ja to wypisuję....nuuda....

Zapisałam się na rehabilitację - pan Konrad wcisnął mnie na 26 września...Trzeba czekać. A pan Konrad to zawodowiec, rehabilitował i Golloba, i Pedersena i innych takich

PiW mnie wczoraj wkurzył, bo przyniósł njusa....znajomy od nart zaproponował, że może byśmy  w grudniu do Włoch na narty pojechali razem...ja się napaliłam ale z kasą już będzie krucho. Qrde lepiej,żeby nic mi nie mówił....a tak...trochę żal. No ale z pozytywów - od 5 grudnia będę w Karpaczu !! Oby były warunki !!! I żeby kolano nie dokuczało....

Miska dzisiejsza :

   I - płatki kukurydziane+cinniminis, latte

  II - activia naturalna, jabłko, winogron - mała kiść

  lunch - sałatka z : piersi kurczaka, brokuła, marchewki, jajka + dressing z jogurtu naturalnego i majonezu

  obiadokolacja - wczorajsza pomidorówka

  przekąska - kawałek macy z dżemem z kiwi, kakao na chudym mleku,  sałata (tak wiem, to dziwne połączenie....)

Waga stoi na 65 kg i ani drgnie. Trzeba wrócić do początków diety i wdrożyć zasady pani Iwony. Z ruchem kiepsko...wczorajszy szybki marsz na działkę ( w obie strony) zaowocował bólem kolana przy wchodzeniu po schodach Smutno mi....

Idę poczytać teraz, co u Was

I zostawiam Was z tym (u mnie zanosi się na tydzień alkoholizacji )


                                  

16 września 2013 , Komentarze (11)

Hello

Zimno, szaro, ponuro....wieje jak głupie...co to ma być?! Gdzie jest lato???

Nie mam już cierpliwości...w piątek zamawiałam beton i miałam ciężką rozmowę z dostawcą z betoniarni. Dziś znów musiałam domówić 1,5 m3 a ten mnie pyta, czy wiem, że będę musiała zapłacić za transport....odpowiedziałam " transport....hmm...to niech mi pan zapakuje w reklamówki, ja sobie podskoczę i zabiorę " Nosz qwa wiem, że gruszką musi podjechać, wiem,że transport..no ale jak mi zabrakło to co mam robić?! W wiadrze sobie wymieszać?!  Ja prdlę, ręce mi opadły...ten gość mnie rozpieprza...
Zamówiliśmy też więźbę, będzie ekspresowo na czwartek (normalnie czeka się 10 dni), metr3 drewna na więźbę kosztuje 700 zł. My potrzebujemy 10 m3. Teraz dopiero zaczynają się wydatki!!

Jestem też w doopie z ćwiczeniami. Właściwie nie mam koncepcji co i jak ćwiczyć. Chcę dalej katować się z Ewką, bo widzę efekty...z drugiej strony obciażam stawy. Ale wiem też, że nic nie jest zerwane, naderwane, uszkodzone - to mnie uspokaja. Na maź w stawie i jej zanikanie nie mam wpływu....Chyba jednak zostanę przy Ewce. Zapiszę się jeszcze do rehabilitanta i pogadam z nim...blado się widzę bez ćwiczeń

Żarcie na dziś :
  I - owsianka z jabłkami i śliwkami, latte

  II - jabłko, banan - zjedzone w biegu, z wściekłości...

  lunch - szpinak, kawałek ryby z pieca

 obiadokolacja - talerz pomidorówki z makaronem + mięso z udka kurczaka
 
 przekąska - sałatka z makrelą


Mam ogromną ochotę urżnąć się dziś..wiem, ze to słabe ale wszystko mnie wkurza...mam otwartą żubrówkę, sok jabłkowy, potrzebuję tylko towarzystwa....zapraszam !

     

Znów trochę się pogubiłam sama z sobą...za dużo znów tych telefonów...

W sobotę żużel - fajnie,że Kasper wygrał ale helloł...gdzie kevlar Stali? Inni mogli a on nie? Zółta kartka, misiu
Wczoraj żużel...najpierw przez neta...później z Motoareny w TV...Trzymałam kciuki za Krzyżaków !! Trochę im nie wyszło...na Słuparenie wdupią i niestety Falubaz będzie miał majstra.... qwa mać !!!!
Stwierdzam,że poziom komentatorski na nsporcie jest tragiczny...ale był Walach

Spadam kończyć bilans....



13 września 2013 , Komentarze (4)

              


                 

 nadal aktualne. A może nawet dopiero dziś aktualne.

Byłam u ortopedy, zrobiłam usg....tylko po co....w kolanie wszystko ok, nic nie jest zerwane, nie ma płynów, wysięków...ale...chondromalacja się potwierdziła a w bonusie dostałam boczne przyparcie rzepki prawej. Pamiątka po wyglebieniu na stoku w Pecu.
Zalecenia ? Rehabilitacja + structum 500 + tejpy na kolano. Jak nie pomoże to zastrzyki z kwasu hialuronowego do stawu (ale tu doktor był sceptyczny). Jak to nie zadziała to...artroskopia. I to by było na tyle w temacie. Dobrze chociaż, że lekarz przystojny...łatwiej było znieść diagnozę patrząc na takie ciacho
Reasumując wizytę : żadnych ćwiczeń obciążających kolana, nart, biegów po nierównym terenie, przysiadów....Cóż mogę powiedzieć : żegnaj Ewko!! Twoje ćwiczenia są morderstwem dla kolan....Jeśli będę ćwiczyć to na własne ryzyko, bo stan się pogłębi....
No to jak mam sobie wypracować fajne nogi? Nie znam innej metody, nie znam ćwiczeń na nogi, które nie obciążą stawów!!! Boszz....o odstawieniu nart to w ogóle nie może być mowy...prędzej zdechnę z bólu....
W temacie domu : właśnie walczę z betoniarniami....potrzebuję betonu na dziś a już usłyszałam, że to nie piekarnia jest....Tyle to ja też wiem...ale żeby w całym Gorzowie nie było? Hellou...

Żarcie :

I - owsianka z wiśniami, latte
II - serek wiejski, garść węgierek, 4 pomidorki koktajlowe

lunch - kalafior z wody posypany pestkami słonecznika - 1/2 główki małej
obiadokolacja - wczorajsze spagetti - bez makaronu

przekąska wieczorna - jajko (bo zapycha skutecznie), plaster sera, jakieś warzywka


Tyle na dziś...i jeszcze jakby było mało...czeka mnie ostatnia wizyta u dentysty...znów mnie znieczuli tak, że nie będę mogła napić się wody...

Miłego weekendu !