Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lipca 2011 , Komentarze (1)

 Czekam z utęsknieniem na słońce, temperaturę 30 stopni, skwar i ukrop lejący sie z nieba. Czekam dlatego, że już w niedzielę jadę nad morze!!!! Urlop za 5 godzin!!

Wczorajsze ćwiczenia zaliczone, ostatkiem sił ale dałam radę.

Dziś wraca dziecko z obozu, jest zrozpaczone powrotem do rodziców-potworów.

Mamy bilety na DPŚ, siedzimy na górnej trybunie, bo PiW chciał raz tam popróbować. Ja wolę na niskiej bo wtedy jestem blizej toru i lepszy widok jest z dołu. No ale darowanemu koniowi i tak dalej...

Moje menu na dziś to :

I - musli z jogurtem malinowym (kocham smak malin) , kawa z mlekiem

II - pomidor z mieszanką serów : fety, pleśniowego i mozarelli

lunch - fasolka szparagowa, kalafior, 1 udko wędzonego kurczaka

obiad - ryba z frytkami, surówka

kolacja - jajecznica, pomidory, ogórek

Ruch : nic nie planuje, bo nie wiem czy będzie czas, czekają mnie porządki, pranie

Wczoraj kupiłam dla mojej Zuzki mieszanke jej ulubionych suszonych ziół i paczkę kolb bakaliowych i... zostawiłam je w jakimś sklepie nie wiem jakim... Poza tym wsiadłam do tramwaju, rozsiadłam się i na 2 przystanki przed wysiadaniem dotarło do mnie, że nie skasowałam biletu...Ja się nie ogarniam z tymi biletami. wogóle rozkojarzona jestem.

Tak więc żegnam się z vitalią na jakieś 2 tygodnie, byc moze zajrzę tu czasem i coś napiszę, ale  raczej będzie to spowiedź grzesznika... a po powrocie wracam do diety, i ćwiczeń....

Cóż, papatki....

14 lipca 2011 , Skomentuj

odliczam już dni i godziny do urlopu. jeszcze tylko 40 minut w pracy dziś i 8 godzin i 15 minut jutro i URLOP!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ale już się boję , ajk się odnajdę po powrocie.

PiW kupił dziś jednak bilety na drużynówkę. Na 17 stą idziemy na imprezę, na 19stą jest żużel... nawet grill się nie zdąży rozgrzać, a tam zawsze dobre żarcie jest... I co ten mój PiW ma takie parcie na te zawody? To ja już się pogodziłam, chociaż kocham żużel, dziecko też...a on wczoraj na nie a dziś poleciał, odstał swoje w kolejce i jest...ma bilety. Hmm mocno zastanawiające...

Pogoda się zrypała, co ofkors mnie wcale nie dziwi. W głębi serca mam jednak nadzieję na słońce i upały. Bałtyk ma ponoć 20 stopni ciepła. Taaa goracy jest, nie ma co.

Z wczorajszych ćwiczeń nic nie wyszło, późno wróciłam, pożarłam obiad i zapierniczałam na działkę z buta...To tyle odnośnie ruchu. Dobrze, że chociaż dieta jest.

A propos diety to u mnie dziś kuchnia wydaje :

I- musli z suszonymi owocami i jogurtem, kawa z mlekiem

II- twarozek z ogórkiem i rzodkiewką, brzoskwinia

lunch - nieśmiertelna tortilla (jutro już jej nie będzie, bo tortille wyszły)

obiad - grzyby (taa, mało to dietetyczne, takie podsmażane grzyby z cebulką i jajkiem...)

kolacja - fasolka szparagowa, wędlina

Menu mało wykwintne, już nie mam ani ambicji ani pomysłów na posiłki. Jak tak patrzę na te pamiętniki z fotomenu to ogarnia mnie zazdrość. Nie wiem z czego to wynika : brak czasu, brak ochoty, brak polotu... niby nic skomplikowanego a jak przychodzi co do czego to dramat : zwykłe musli, zwykła sałatka. Na tamtych fotkach nawet owoce są bardziej apetyczne. Wniosek : potrzebuję kucharza na cały etat.

Dziśmam nadzieję wyćwiczyć te moje przysiadziki, brzuszki, nozyce.  Dosyć lenistwa, dosyć obijania się.

Jutro wraca moja latorośl, powiedzmy tak : cieszę się, ale jakby tam została na drugie 10 dni to bym się nie obraziła. Nic to, sprzedam ją dziadkom w sierpniu. I nie myślcie sobie, że ja dziecka swojego nie kocham. Kocham ją ale też kocham ten stan, kiedy mogę być sam na sam ze sobą, nikt nie truje, nie marudzi, nie chce, nie muszę być poukładana, zaplanowana z kalendarzem. I dlatego zawsze pragnę , by ten stan trwał, trwał, trwał aż mi się znudzi...W końcu czekam na to cały rok

13 lipca 2011 , Skomentuj

Bosheee, na tym szkoleniu wymęczyłam się jak na torturach! Wykładowcą była babka z Izby Skarbowej we Wrocku, wszystkie zmiany w teorii, wszystko czytała z kartki punkt po punkcie. Zero przykładów praktycznych, wszystko takie przepisowe....W pewnym momencie nawet oczy mi się przymknęły...no dramat. To bym wolała przerzucic wywrotke koksu. Dlaczego ten Vat musi byc taki popierdzielony, kto pisze te ustawy? Chyba nikt normalny...

Wczoraj jeszcze po szkoleniu było mi mało, więc z panoramy do domu przeszłam się piechota (szkoda mi było biletu na 5 przystanków - sknerstwo to czy głupota ?) w szpilkach, które miałam na nogach od godziny 6:15. Zahaczyłam o fryzjera i chyba znalazłam swojego!!! Fantastyczny, kontaktowy facet, który dokładnie wiedział o co kaman, wiedział nawet do jakiej długości ściąć moje kudły, żeby się dobrze układały i żebym nie wyglądała jak dupa z pokrzywy. Normalnie kocham tego gościa mimo jego metroseksualności (no taki zniewieściały)

Jak wróciałm do domu około 18stej i zdjełam szpilki, to myślałam, że padnę i już nie wstanę. Tym samym wybiła sobie szpile z głowy na codzień.

Jakby tego mało było to o godzinie 20:55 zabrałam się do mycia okien w salonie. Trzeba mieć nierówno pod sufitem, wiem. Pomyślałam, że jak tego nie zrobię, to już nie znajdę czasu na to mycie, więc...A dzisiaj zakwasy i nieprzytomna prawie jestem. A pani kierownik truje, truje, truje...uduszę ją kiedyś gołymi ręcyma!!!

Miałam iść na DPŚ ale nie moge zalogować się do internetu, bo strona nie śmiga. PiW był w Askanie, bo to on kupuje bilety i tam też im nie śmiga...Cóż, nie chcą nas na Jancarzu, to nie. Nie będziemy sie napraszać tym bardziej, że tego dnia mamy zaproszenie na imprezę.

Do urlopu zostało jeszcze tylko 5 dni

a na urlopie :

I jeszcze to :

Bo to musi być na urlopie nad morzem, prawda?!

A dziś proza życia :

I- musli, brzoskwinia z kompotu, kawa z mlekiem

II - mozzarella, pomidor, jogurt

lunch - tortilla kukurydziana nadziana kapustą pekińską, szynką drobiową, serem i pomidorem

obiad - fasolka szparagowa, pulpet, maliny

kolacja - jajecznica z pieczarkami, pomidor ogórek

Ruch : 150 przysiadów, 100 brzuszków, 50 wspięć na palce.

Dziecko wraca w piątek, trochę tęsknię, a z drugiej strony to zaraz będą fochy, trzaskania drzwiami, humory - jak to u nastolatki w okresie dojrzewania. Czemu ta młodzież taka zakręcona? Też tak macie ? Niby takie dobre grzeczne dziecko, super się uczy a jak ma focha to ...mój ty Panie Jezu..daj cierpliwość!!

12 lipca 2011 , Komentarze (1)

Dziś znikam na szkolenie z Vatu. Wynudzę sie i wyposzczę, bo pewnie będą jakieś ciastka, ale ja nie mam zamiaru jeść słodyczy. Ofkors po szkoleniu lunch. Zrobiłam sobie tortillę kukurydzianą i zabieram ja na szkolenie razem z jogurtem. A co, niech się też czegoś nauczą.

Znalazłam wczoraj wymarzone buty...cielisty kolor, platforma, t-bar... niestety obcas chyba z 12 cm, do noszenia na codzień się nie nadają. Serce mi mówiło - bierz, rozum - założysz ze 2 razy i schowasz...Przespałam się z tematem i dalej nie wiem co robić. Za wysokie, za wysokie, za wysokie......

Dietowo :

I - to samo co zwykle, tylko maliny dałam, kawa z mlekiem

II- jogurt, woda

lunch - tortilla kukurydziana z nadzieniem warzywno - mięsnym

obiad - to co podadzą w hotelu - lunch służbowy

kolacja - zupa kalafiorowa

Ruch - stepper, marsz, mycie okien

Plany ambitne, poza tym muszę odebrać podręczniki z Panoramy, znaleźć fryzjera, który nie zmasakruje mi włosów i nie opitoli na łyso, odebrać przesyłkę z poczty. Oooo za dużo tego, za dużo

11 lipca 2011 , Skomentuj

Jak w tytule, rozliczam się z moich grzeszków :

-piątek : było sporo maszerowania, dieta utrzymana, zrobiłam swoje brzuszki i przysiady

-sobota : byliśmy na Długim, popływałam sobie, ale nie zrobiłam przysiadów, brzuszków. Poza tym nie piłam tyle ile zawsze piję (czyli 3 litry wody), dieta ok.

-niedziela : dzień słodyczy u mnie w domu (mamy taką zasadę, że słodycze tylko w niedzielę), pozwoliłam sobie na lody chałwowe z Grycana (uwielbiam) i 2 batoniki zbożowe w czekoladzie. Poza tym basen : 12 x 50 m. Później totalne lenistwo, odgniatanie boczków, książka, zaległy film na dvd.

Byliśmy w sobotę u dziecięcia na Długim, akurat pływała na optimistach. Rozmawialiśmy moze ze 3 minuty, taka była zajęta. Ofkors nie tęskni, ofkors nie chce wracać. Pomimo tego, że jest spalona na czerwono, wpadła twarzą w pokrzywy na podchodach nocnych, i wysiadając z kajaka rozcieła noge na małżach....Moje dziecko to wojownik.

Poniedziałek, więc dieta jak najbardziej jest ok.

Menu:

I- 3 łyżki musli, 1/2 jabłka, 1/2 brzoskwini, kawa z mlekiem

II - twarozek, brzoskwinia

lunch - kalafior zapiekany z szynką i serem, jogurt malinowy

obiad : bulionówka zupy kalafiorowej, gotowane udko z kurczaka

kolacja : jajko, ogórek, pomidor, szynka z indyka - 2 plastry

Ruch - 150 brzuszków, 150 przysiadów, marsz

Plan ambitny, jestem sama w domu więc nic mnie nie rozproszy.

A w piątek żadnych butów nie kupiłam, tych ostatnich nie było, te pierwsze mają tak krótkie paski, że nie sposób w kostce zapiąć, a te środkowe na żywo brzydkie. Tak więc dalej trwam w poszukiwaniu ładnych, wygodnych butów - byle nie płaskich.

8 lipca 2011 , Komentarze (3)

weekend zapowiada się pod chmurką, a my na długie jedziemy odwiedzić naszą latorośl.

dziecię szczęśliwe, nie ma czasu na nudę, rano pośniadaniu zajęcia na wodzie, po obiedzie i sjescie znów zajęcia na wodzie - jak dla niej pełnia szczęścia, bo ona nie znosi nudy. Od początku była nauczona, żeby być w ruchu : szkoła, zajęcia pozalekcyjne...ciągle coś. Nawet czasu nie ma na dzwonienie, pisze 1 smsa dziennie- ro robiła i tyle. Wczoraj z PiW stwierdziliśmy, że pewnie gdyby mogła zostać na 2 turnus, to by została. Tak więc polecam Cadeta i robię im reklamę.

PiW dziś pojechał do Kutna, wstawał wcześnie a ja z nim : 4:50 - zabójcza pora, ale nie mogłam już usnąć...

Coś dziwnego mnie spotkało i zaczęłam się niepokoić : otóż spuchła mi wczoraj prawa stopa do wysokości kostki. Obrzęk zszedł dopiero rano. Nie pomagało moczenie w zimnej wodzie, altacet, lioton 1000. Nie wiem co to mogło być, biorę Diohespan Max i nie miałam już dawno obrzęków, a tu jeszcze prawa noga?! Wystraszyłam się.

Mimo boleści odpracowałam swoje brzuszki i przysiady, niestety tylko po 100 powtórzeń, dziś postaram sie zrobić więcej - jeśli dam radę i noga mi nie spuchnie. Poza tym posprzątam chatę i pójdę na działkę, po ogórki (zrobię małosolne nareszcie, które tradycyjnie już mi nie wyjdą)

Dietowo też spoko, choć wcziraj na kolację miałam brushettę z pomidorkami. Ogarnęłam się przy dwóch tostach z bagietki (a miałam ochotę na 10 albo i więcej...). Tak więc jestem zadowolona. Jak do tej pory nie było też lodów, słodyczy, alkoholu. Jest dobrze.

Jadłospis na dziś:

I- musli z brzoskwinią i mlekiem, kawa

II - twarożek, nektarynka, jogurt Froop cytrynowy ( nie wiem po co ale wziełam)

lunch - 4 róże kalafiora, resztka pomidorów z brushetty zmieszana z 1/2 makreli

obiad - bulionówka zupy grzybowej z 2 klopsikami

kolacja - pomidor, rzodkiewka, ogórek, parówka maślana, jajko.

Idę dziś wydać trochę grosza na siebie : chcę kupić sandały. Które ładniejsze (wiem te czarne, ale te na koturnach wygodniejsze)

I jak, które brać? Zeby były i ładne i wygodne... mission impossible!

7 lipca 2011 , Komentarze (1)

No, czwartek....Matki Boskiej Pieniężnej (nareszcie!!!)

Chmurzy się coś w GW, czyżby pogoda miała się dupnąć znów na weekend?

Córa wczoraj dała znaki życia : zadowolona, radosna, zachwycona obozem. Super.

Zorganizowani i poukładani rodzice teraz mają czas,żeby się rozorganizować, stanąć w postawie "spocznij".

Wczoraj tak jak przypuszczałam, marsz w szpilkach po gorzowskich chodnikach dał mi w kość...dziś grzecznie w płaskich butkach.

Posprzątałam wczoraj kuchnię, umyłam okna, zmieniłam firankę. Jestem z siebie dumna. Na dziś planuję dalsze porządki w pokojach i mycie okien.

Jutro PiW jedzie do Kutna, będę cały dzień i wieczór sama...Albo będę się nudzić albo... zrobię swoje 150 przysiadów, 150 brzuszków, pochodze na stepperze...poczytam nareszcie. Pójdę na zakupy, zrobię sobie jakiś prezent.

Dietowo ok. Az jestem w szoku, że potrafię siętak trzymać w ryzach. Ruchowo wczoraj też super.

A dziś :

I- 3 łyżki musli, maliny, 1/2 banana, jogobella light, kawa z mlekiem

II - bakoma 7 zbóz, łyżka crunchu, łyżka chrupek błonnikowych, mała brzoskwinia

lunch - 3 roladki z sera odtłuszczonego i plasterków carpaccio z indyka, surówka z pomidora i fety light

obiad - wczorajsze spagetti z makaronem pełnoziarnistym, maliny

kolacja - 2 brushetty z pomidorami

Ofkors : woda, woda, woda, kawa

Ruch : sprzątanie, mycie okien - 1 godzina, 150 przysiadów, 150 brzuszków

W weekend mają nas odwiedzić znajomi, będę musiała spiąć się. Napewno skuszę sie na sushi, które uwielbiam. Poza tym dziś śniło mi się, że byłam  w górach na słowacji, juz zamawiałam jakieś super piwo i ....już je miałam w ręku, podnoszę do ust i..........zadzwonił budzik. Fuck!

 

6 lipca 2011 , Komentarze (1)

Pojechała, odwieźlismy dziecię na obóz....Mam kwoka w szoku : dziecko oschle się pozegnało! Zero schiz, zero fochów, płaczu, dramaturgii. Cześc-cześć, baw się dobrze i koniec. Potem poszliśmy na d jezioro, PiW sie spławiał, ja natomiast się nie spławiałam, bo jestem blada jak dupa nieboszczyka i wkurza mnie moje ciało. Nie wiem co się stało, nigdy nie miałam kompleksów, rozbierałam się na plaży, na basenie a tu zonk : zakładam kostium w domu...i stwierdzam, że tak się nie pokażę w publicznym miejscu. No w szoku jestem. Następny objaw paranoji to dramatyczne pytanie u pani dermatolog : co na zmarszczki pod oczami? No właśnie mam też obsesję zmarszczek pod oczami ostatnio...pani mi poleciła Redermic +, trochę drogi ale patrząc na nią to chyba działa. Co się ze mną dzieje? Skąd te obsesje?

No więc jak dziecię wyjechało to my byliśmy niegrzeczni, i zamierzamy być niegrzeczni przez kolejne 10 dni.

Dieta :

I - 3 łyżki musli, 1/2 banana, kilka malin, jogobella wiśniowa, kawa z mlekiem

II- kefir z konfiturą truskawkowo-jabłkową, 1/2 małej paczuszki musli, brzoskwinia

lunch - jako że m oj układ trawienny nie toleruje surowizny mam dziś duszone warzywa : cukinię, marchewkę, brokuła, pieczarki, do tego pieczona pierś kurczaka

obiad - spagetti z makaronem pełnoziarnistym, maliny- 1/2 małeo pudełeczka

kolacja - plaster szynki, sera żółtego, pomidor ogorek, rzodkiewka lub zestaw II - sałatka grecka, jajko

Ruch : 150 przysiadów, 100 brzuszków, stepper, odkurzanie lub zamiennie sprzątanie kuchni wraz z umyciem kuchennych okien, gimnastyka artystyczna z PiW (hahaha), szybki marsz z pracy pod filharmonię z siatą i na szpilkach (to na 100 procent - gorzowskie chodniki do prostych nie należą)

Plan ambitny, jak się skończy to nie wiem, coś czuję, że po spacerze ulicami gorzówka skończę na fotelu, trzymając nogi w misce.

 

 

5 lipca 2011 , Skomentuj

Dziś odwozimy Kinię na obóz, mama cała w nerwach chociaż staram się robić dobrą minę do złej gry....Nie no w sumie to się cieszę, nareszcie sama...nareszcie 10 dni bez fochów, marudzenia...

Wizyta u dermatologa : jak zwykle nie weszłam o 14 stej a o 14:30....ale sama wizyta miala super przebieg. Pani dermatolog nadrabia wszelkie niedogodności oczekiwania swoim zachowaniem : takich lekarzy powinno być więcej! A więc poprawa jest o 70 % (szkoda, że Duac można stosować tylko przez 2 m-ce!!!), teraz dołożyła mi jakiś lek robiony, zobaczymy efekty. Podpytałam ja o kremy na zmarchy wokół oczu - poleciła mi Redermic + La Roche Posay, zobaczymy. Poza tym od przedwczoraj mam pod oczami i na twarzy jakieś uczulenie lekkie - pewnie po kremie AA, który od niedawna mam. Dostałam na to lek i rano było już lepiej.

Dietowo dzień bardzo udany : bez podjadania, bez słodyczy, bez alkoholu....Super oby tak dalej. Ruchowo też fajnie - zrobiłam 100 brzuszków, 150 przysiadów, no i godzinka marszu szybkiego, energicznego. Tak więc zaliczam wczorajszy dzień do udanych.

Dziś jem :

I - 3 łyżki musli, jogobella light, 1/2 brzoskwini, 1/ 2 banana i kilka malin, kawa z mlekiem

II - kefir z konfiturą wiśniowo-jabłkową, jabłko

lunch - 4 różyczki kalafiora, skrzydełko kurczaka pieczonego

obiad - j.w. tylko mięso z piersi kurczaka, kilka malin

kolacja - jajko, plaster szynki, warzywa

Poza tym : woda, woda, woda, kawa z mlekiem

Ruchowo - moze popływam na Długim, stepper - 30 minut - wszystko zależy od tego jak wcześnie wrócimy, moze działka.

a teraz zabieram się do pracy, bo kierowniczka z urlopu wróciła i pogania.

4 lipca 2011 , Komentarze (1)

Nienawidzę debili znęcających się nad zwierzakami. K...wa jak takie p..jeby moga chodzić po świecie??? i to w takim katolickim społeczeństwie?? Nie mogę, nie chcę takiego świata!! Pourywałabym łby takim debilom.

Reminescencje powekendowe :

dietowo było takse : słodyczy mało, za to alkohol był, była połówka pizzy...

ruchowo : 150 przysiadów, 100 brzuszków, 40 x 50 m w basenie ()

Dziś wizyta u dermatologa, u rodzinnego...chyba nie znajdę czasu na ćwiczenia, nie wiem.

Kuchnia wydaje :

I- 3 łyżki musli, jogobella light wiśniowa, 1/2 brzoskwini, 1/2 banana, kawa z mlekiem

II- twarozek wiejski light, 3 marchewki

lunch - 3 zawijaski z sera i szynki z indyka, 2 ogórki gruntowe, 1 pomidor

obiad - 1/2 piersi pieczonego kurczaka, 2 ziemniaki ( nie moge sobie odmówić, ja kocham ziemniaki), fasolka szparagowa

kolacja - jajecznica, pomidor, rzodkiewka, ogórek

W tzw. międzyczasie : 2,5 l. wody, kawa z mlekiem

Jutro córa wyjeżdża na obóz a ja już dostaję pierdolca, to taki syndrom mamy-kury. Chociaż nigdy nie myślałam o sobie, że jestem nadopiekuńcza....to jednak denerwuję się trochę tym wyjazdem. Sama nie wiem czemu...

Stal wdupiła kolejny mecz wyjazdowy, na szczęście bonus wywiozła, ale. Ale panowie z taką jazdą to pewnie skończy sie tak jak w ubiegłym roku - przyspieszone wakacje i 6 miejsce w tabeli. I śmiech falubazów.Cóż tak mnie wyćwiczyli, że już nie widzę innego scenariusza.

To nie jest dobry ranek, zmokłam pomimo parasola, pogoda za oknem dołuje....