Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2011 , Skomentuj

Motto na dziś : Boże, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce!!

Jakaś taka jestem...no leniwa, umęczona... To chyba przez tą deszczową pogodę.

dzisiaj dentystka...już mam stresa.

Moje plany jedzeniowe na dziś:

I - łyżka twarogu, jajko z mikrofali, szklanka soku pomidorowego, kawa z mlekiem, 1 plasterek szynki sopockiej ( za mało warzyw, wiem, nadrobię na kolację)

II - twarożek z ogórkiem kiszonym

lunch - surówka z papryki, pomidora, ogórka  + 1/2 puszki tuńczyka

obiad - talerz zupy ze szpinaku, groszku, pieczarek zagęszczanej serkiem topionym

kolacja - jajko, warzywa : papryka, pomidorki cherry, ogórek - duża ilość,muszę nadrobić braki z rana

Jutro zebranie rodziców i 3 klasowych w sprawie balu 6klasistów. Tak więc od 15:45 będę siedzieć w szkole.

Codziennie chodzę na stepperze - wczoraj tylko 25 minut ale to zawsze coś. Moje spodnie ( wzorzec tzw. ) luźniejsze czyli efekty diety są. Do niedzieli może spadnie mi waga do 64 kg. Tylko to ciągle za dużo. Marzę, żeby zobaczyć z przodu piąteczkę.

12 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Odstawiłam wczoraj leki nasenne i, o dziwo, zasnęłam bezproblemowo. Nawet się nie obawiałam nocy, pomyślałam : co ma być to będzie.

Ale wstałam z bólem głowy, takim migrenowym, brałam rano pyralginę i dalej mnie boli. Nie mocno ale czuję ciągle taki jednostajny ból nad prawym okiem i z tyłu głowy.

Moje menu na dziś:

I- jajko, 1/3 papryki, 1/3 ogórka, 3 plasterki polędwicy łososiowej, 2 trójkąciki cammembert figura, kawa z mlekiem

II - twarozek z kakao i orzeszkami ziemnymi

lunch - surówka z sałaty lodowej, pomidorów, ogórka paryki, 1 jajko

obiad - 2 roladki z piersi kurczaka (z wczoraj ), ogórek kiszony

kawa z mlekiem, herbata, woda, 0.5 litra coca coli light ( to na ból głowy)

kolacja - jajeczniczka

Bardzo mi się chce owoców, zrobiłabym sobie smoothie, albo koktajl z kefirem.... dobra jeszcze pare dni i włączę do diety owoce i pełnoziarnisty makaron.

Jutro idę do dentysty, jak ja tego nie luuubię. I jeszcze do tego górna 8ka, trudne dojście, znieczulenie... ale juz za długo odwlekałam. A za tydzień w środę idę podciąć końcówki i odświeżyć fryzurę.

Dziś Dzień Czekolady........ja chcę czekoladę!!!

11 kwietnia 2011 , Skomentuj

Nareszcie waga paskowa!!!

Weekend minął szybko i sportowo. I nie nagrzeszyła, chociaż PiW i córa zajadali pizzę, żelki i czekoladę. A ja w ramach słodyczy 1 litr pepsi light.

Otwarcie stadionu...biletów nie dostaliśmy. Córa sobie załatwiła 2 - poszła z kumpelą, koleżanką z klasy i jej ojcem. Ja i PiW odwoziliśmy ją, a że śląska zamknięta dla samochodów musieliśmy zapindalać przez 15 minut szybkim marszem pod stadion. Powrót takoż samo. Później pojechaliśmy o 21 i już pod sam stadion. Oczywiście weszliśmy na pozak laserów -super to było, pierwszy raz cos takiego na żywo widziałam, więc mi się podobało, Opinie o tym pokazie są różne, tak różne jak gusta ludzkie. Stadion fajny, robi wrażenie.

Wczoraj też poszliśmy na żużel, zdecydowaliśmy się po południu i było fajnie. Ja kocham żużel!!!Powrót ze stadionu pod Łaźnię oczywiście szybkim marszem. Z moim mężem nie da się inaczej. Nic dziwnego, ze rano waga spadła.

Moje menu na dziś :

I - jajko, 1/4 ogórka, 1/4 papryki, 2 rzodkiewki, 1 szklanka soku pomidorowego, kawa z mlekiem, 2 trójkąciki sera pleśnowego figura, 1 plasterek sera żółtego hohland figura

II - serek wiejski

lunch - surówka z sałaty lodowej, papryki, pomidora ogórka, szynki z piersi indyka z łyżeczką majonezu light ( mniejszy lunchbox niż zazwyczaj)

obiad - 2 roladki z piersi kurczaka posmarowanej szpinakiem i przełożonej plasterkiem szynki szwardzwaldzkiej, ogórki kiszone

kawa z mlekiem, herbata, morze wody mineralnej

kolacja - jajco na twardo, śledzik, warzywa.

do tego 30 minut steppera, 20 brzuszków. Mam zamiar efektywnie wykorzystać ten tydzień na ćwiczenia ( codziennie)!!

8 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Wczorajsze wariacje wagi to był fałszywy alarm!!Porcelana i wszystko jasne. Dziś już jest o.k.

W GW wietrznie i zimno, co za wariacka pogoda. Akurat musiała się zmienić a ja wybieram się dziś na otwarcie stadionu Staleczki...Coż trzeba się będzie ubrać ciepło, wziąć kocyk, gorącą herbatkę.

Moje menu na dziś:

I śniadanie - 2 jajka na twardo maźnięte majonezem light ( właśnie SB zaleca produkty light, odtłuszczone), 1/4 papryki żółtej, 3 pomidorki cherry, kawa z mlekiem i słodzikiem, 3 plasterki piersi wędzonej z kurczaka

II śniadanie - tak jak wczoraj twarozek z kakao i orzeszkami prażonymi bez soli i tłuszczu (lubię, więc pewnie będę jadła nałogowo)

lunch :sałatka z tuńczyka, papryki, pomidorów, ogórka z sosem salsa ( sama robiłam) - duża porcja

obiad w domu : talerz wczorajszej zupy, kawałek pieczonego łososia

kawa z mlekiem i słodzikiem

kolacja : nie będzie, bo będę na stadionie ( o ile nic się nie zmieni). Pewnie zjem coś przed wyjściem - może jakieś zawijaski z szynką.

No i oczywiście morze wody mineralnej, choć temperatura w biurze i widok za oknem zachęcają raczej do picia goracych herbat. Nie luubię takiej pogody. Ja chcę słoneczko!!!

7 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

Stanęłam dziś na wagę i................ waga w górę!!! Jestem w szoku, płakać mi się chcę!!!

To 4 dzień diety, jem uczciwie wg jej zasad a tu waga w górę??? Dlaczego ??? Odechciało mi się już wszystkiego, naprawdę. Fakt, kibelek jest nieregularny, ale czy to jest powodem przyrostu wagi? Stanę na nią w niedzielę, może to jakiś błąd, moze to za wcześnie?? Tak myślałam, że jem za dużo, że coś jest nie tak....załamka, totalna załamka.

Dzisiejsze menu :

I śniadanie : odtłuszczony serek homo - 2 łyżki, 2 pomidorki koktajlowe, 1/4 papryki, jajecznica z 1 jajka ( robiona w mikrofali)

II śniadanie : odtłuszczony serek homo wymieszany z odtłuszczonym twarogiem, posypany kakao i orzeszkami ziemnymi prażonymi bez soli i tłuszczu

lunch : surówka z sałaty lodowej, papryki żółtej i czerwonej, pomidorów, z sosem winegret, posypana żółtym serem, z kawałkami pieczonej piersi  kurczaka ( duża porcja tej sałaty)

obiad w domu : talerz zupki z serków topionych light ( 3 trójkąciki), z dodatkiem pora, groszku zielonego, pieczarek podduszonych na patelni i szpinaku ( mój hit)

kawa z mlekiem i słodzikiem - rano i po obiedzie, herbata, woda mineralna

garść orzeszków i migdałów na przekąskę

kolacja : zielona jajecznica (mój hicior kolejny) : ze szpinakiem, serem feta light ( 1 cm kawałek), papryka, pomidorek

W pracy atmo się zważyła, po prostu znudziło mi się klepanie ciągle tego samego co dzień, że prezes do de, że kierownica się czepia, takie przytakiwanie i ględzenie o niczym. To już ponad moje siły...

Tak sobie myślę, że muszę, no muszę ćwiczyć chociaż 30 minut na stepperku, albo pobiegać. Moze to przyspieszy chudnięcie.

No załamka z tą wagą.

6 kwietnia 2011 , Skomentuj

trzymam się twardo na SB i dobrze mi z tym. Nie czuję się zmęczona, osłabiona, głodna. I to jest plus.

Rachunek żołądka na dziś ( trochę na wyrost, bo wieczorem może być różnie):

I śniadanie : kawa z mlekiem i słodzikiem, 2 łyżki twarogu 2 %, surówka wiosenna, 1 jajko gotowane.

II śniadanie : 3 zawijaski z sałaty, chudej szynki, papryki, żółtego sera odtłuszczonego, pieczarek, herbata ze słodzikiem, sok pomidorowy

lunch : dużo surówki wiosennej (sałata lodowa, rzodkiewka, ogórek, pomidor, papryka, dressing z 2 łyżek jogurtu naturalnego z łyżeczką majonezu light, sól, pieprz, koperek, do tego 1 jajko

obiad w domu : zupa z soczewicy i czerwonej fasoli i selera, na kostce, z mięsem z kurczaka

kawa z mlekiem i słodzikiem, garść orzeszków prażonych, bez tłuszczu i soli

kolacja : jajecznica ze szpinakiem, herbata

Całe morze wody mineralnej do tego.

I znów mam wątpliwości, co do moich posiłków. Poprzednio na tej diecie jadłam mało, ale miałam grzechy w postaci owoców. Teraz jem dużo warzyw do każdego posiłku, nie ma grzeszków, ale wydaje mi się, że jem stanowczo za dużo. mam dodatkowy posiłek, ponieważ śniadanie jadam w domu o 6 rano, więc trochę inaczej muszę rozplanować posiłki, niż gdybym jadła o 8 rano pierwsze śniadanie. Sama już się gubię w domysłach. moze ktoś mnie naprostuje? Sama nie wiem, jak powinien wyglądac taki jadłospis dla osoby prowadzącej taki tryb życia jak ja (takie wczesne śniadanie).

Na wadze nie stałam jeszcze, czuję, że efektów jeszcze nie ma.

No i nie mam pomysłów na zupy. Ta, którą ugotowałam to taki przypadkowy zbiór produktów będących w domu. A zupy mi się chce. Ma ktoś pomysły na nie?

5 kwietnia 2011 , Skomentuj

Rachunek żołądka na dzień dzisiejszy :

I śniadanie : twaróg 2 % (2 łyżki) + chudy serek twarogowy (taki do sernika, 2 łyżki) + łyżeczka jogurtu naturalnego, sól, pieprz, 1/2 małego ogrka, 1/2 papryki (paprykowa obsesja), kawa +mleko 0,5 % + słodzik

II śniadanie : 4 plastry mozzarelli, 1/4 pomidora, sok pomidorowy

lunch : surówka z sałaty lodowej, pomidora, papryki, tuńczyka w sosie własnym, jajka na twardo + 2 łyżeczki majonezu light jako sos

obiad : wątróbka drobiowa z pomidorami, ogórki kiszone - ilość obłędna

kawa z mlekiem 0,5 % i słodzikiem, garść mała prażonych orzeszków (bez soli i tłuszczu)

kolacja : jajecznica z pieczarkami i szynką.

Doczytałam się, że wątróbka to raczej zakazana jest w I fazie. Cóż,zrobiłam to zjem. Szat nie będę rozrywać, zaliczę to do wpadek dietowych.

Córa napisała egzamin, podobno prosty był. Ja nawet w tym nawale pracy nie zdążyłam się mocno zestresować. Ma to już za sobą, tak naprawdę to dopiero egzaminowy początek, tylko te następne będą już coś znaczyć, o czymś świadczyć...

Moje koleżanki z biurka źle znoszą dietę. Ja, o dziwo, wczoraj zaliczyłam tylko lekki ból głowy. Dziś czuję się normalnie, ani zmęczona, ani głodna, ani słaba. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.

Kierownica wyczytała w jakimś czasopiśmie branżowym, ze coś powinnyśmy robić, a nie robimy. I teraz z pretensją w głosie łazi i marudzi, i moralizuje. Kurcze, ten vat jest tak popieprzony, że szok. a teraz jakieś rejestry delegacji trzeba będzie robić, jak pracownik do delegacji dołączy bilet, to trzeba będzie go wprowadzić w rejestr i odliczyć vat, bo inaczej nie jest kosztem u.p. I oczywiście ja to będę robić. Nie dość, że do nanoszenia w rejestry jest full papierów to jeszcze to!Za ile? zaraz! A ona oczywiście zamiast nadzorować i kierować, to się tłumaczy, że ona nie wie, nie zna się, nie ma obowiązku... za to ja mam. Szkoda gadać.

 

4 kwietnia 2011 , Komentarze (2)

No nie tyle się napisałam i skasowało... co za dziadowski system. No więc od nowa.

Dziś 1 dzień na SB razem z koleżankami z działu. Zmotywowane jesteśmy, nie ma co.

I śniadanie : kawa z mlekiem 0.5% i słodzikiem, jajko z odrobiną majonezu light, 1/2 papryki czerwonej, 2 plasterki pastrami wołowego;

II śniadanie : 4 plastry mozarelli, 1/2 pomidora, sól;

lunch : sałata lodowa, papryka, ogórek, pomidor, seler naciowy, strzępki mięsa z piersi kurczaka, 4 plasterki sera pleśnoowego Cammembert figura z odrobiną oliwy i posypane ziołami;

obiad w domu :  1/2 piersi pieczonej, 2 ogórki kiszone

kawa z mlekiem 0.5 % ze słodzikiem

kolacja : jajko, pomidor, papryka, ogórek, rzodkiewki, 1 plaster żółtego sera Tylżyckiego.

Bez szaleństw ale na lunch muszę brać większą ilość surówki, bo czuję głód.

Sobota i niedziela pod znakiem zaspokajania kulinarnych zachcianek czyli; sorbet cytrynowy - 1 kulka, sorbet z czarnej porzeczki - 1 kulka, 1 kubeczek waflowy z nadzieniem ptysiowym, 3 babeczki karmelowo-bananowe, 4 połówki brzoskwin w puszce, 2 drożdżowe bułeczki z serem i pieczarkami ( mój wypiek), garść żelków.

Wczorajszy dzień, choć rozpoczęty tak pięknie słoneczkiem i prawie letnią pogodą skończył się dla mnie smutno. a dlatego, że Staleczka dała d.u.p.y. na inaugurację z Rzeszowem. Cienko ich widzę, cienko, mam nadzieję, ze to tylko złe miłego początki. dla mnie najważniejsze mecze przed nimi. Liczy się tylko zwycięstwo wiadomo z kim.  Kto z GW, ten wie o co kaman.

Jutro córcia zdaje pierwszy poważny egzamin - test szóstoklasisty. Trochę się denerwuję, choć nie ma czym, bo to zdolne i pracowite dziecko. jednak stres jest. Tak samo przeżywałam turnieje taneczne, olimpiadę wojewódzką i próbne testy. Trzymajcie za nią kciuki jutro od 9 rano!!!

Oczywiście musiałam przełożyć wizytę u dentysty - opryszczka się paprze - uhh nienawidzę tego!! Dobrze, że termin szybko, bo już w następną środę. Do mojej dentystki terminy są dłuuugie.

1 kwietnia 2011 , Komentarze (1)

Przygotowania do diety trwają. kupuje produkty, zbieram przepisy...cieszę się tym. Pełna mobilizacja w biurze.

Wczoraj od reumatologa usłyszałam, że przydałoby się schudnąć. Cóż BMI mam w normie, tylko dolne parie ciała masywne...stąd taki efekt pewnie. W sumie nie spodziewałam się usłyszeć nic innego. Poza tym jestem zdrowa, żadnego zapalenia stawów nie ma, a na trzeszczenie w stawach dostałam lek na receptę. Podobno ma pomóc w ciągu 1 miesięcznej kuracji. No i ruch wskazany. Nie luuuubię.

Nareszcie ciepło i słonecznie w GW. Co prawda mam pewne problemy ze wstawaniem rannym. tego, co wymyślił zmianę czasu to bym włóczyła końmi po ściernisku!! Ja się chcę wyspać!!! A jutro PiW do pracy idzie i znów trzeba wstać rano go odprawić - to już 3 sobota taka.

Wyskoczyło mi zimno na ustach!! Takiej napuchniętej skwary to nigdy nie miałam!! Co to jest?? A we wtorek do dentysty idę! Z taką skwarą to mnie pogoni jak nic. Jak do poniedziałku nie zejdzie trzeba będzie się umówić na inny termin.

Życzę wam udanego weekendu. Może tym razem uda mi się trochę poruszać

31 marca 2011 , Skomentuj

Decyzja zapadła. Od poniedziałku zaczynam SB, a właściwie zaczynamy - we 3 z koleżankami z działu. W weekend muszę poczynić zakupy odpowiednie i wuala!!

A tymczasem zamawiamy pizzę : żeby pożegnać stare przyzwyczajenia i obrzydzić sobie wszystkie pyszności tego świata.

Jestem zmotywowana, ciągle sobie to powtarzam i nie zakładam ile muszę schudnąć. Ile zrzucę tyle będzie ok. Wiadomo, że raźniej jest zrzucac sadło w grupie, dobrze, że nas się zebrało 3. Będzie przynajmnie motywacja i wsparcie.

Odebrałam wczoraj wyniki z krwi, a raczej karteczkę z OB i notatką "morfologia - powtórzyć"

To ja się pytam, co powtórzyć i dlaczego? Czy ja sobie tą krew pobierałam w domu i w słoiku przyniosłam? Czy pobierała mi ją laborantka w laboratorium czyli osoba wykwalifikowana? Dlaczego mam płacić jeszcze raz i narażać się na stres, bo ktoś nie dopełnił jakichś formalności? Bo pani była na zastępstwie i nie bardzo wiedziała co i jak?? To ja mam konsekwencje ponosić?? A w imię czego? Nie zamirzam powtarzać wyników, moja noga w tym laboratorium nie postanie więcej, bo pracują tam osoby niekompetentne. Przykro mi.

Właściwie zaczęłam się zastanawiać czy to jakieś fatum, czy co? moze jakieś egzorcyzmy odprawiać, bo to co się dzieje to... Najpierw błąd w rejestracji, który kosztował mnie 3 godziny siedzenia na próżno i nerwy, teraz wyniki...mam dosć!!!