Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem żoną, mamą dwóch córek, kobietą pracującą i studentką jednocześnie. Niestety mój stan zdrowia sprawił, że ważę tyle ile ważę. Mam dośc zapewnień lekarzy, że w końcu "coś się ruszy", bo mimo przebytej operacji przed trzema laty jakoś nic się nie ruszyło. Muszę chyba sama sobie poradzic bo już dłużej nie mogę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12927
Komentarzy: 128
Założony: 4 stycznia 2010
Ostatni wpis: 7 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mandy1977

kobieta, 46 lat, Siedlce

170 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 kwietnia 2010 , Komentarze (5)

Zbliża się @. Jestem rozdrażniona, obolała i chce mi się SŁODKIEGO!!! Wczoraj się naćwiczyłam a dzisiaj boli mnie brzuch tak bardzo, że nie wiem czy dam radę zrobić choć jedno ćwiczonko. Dzisiaj o mały włos a kupiłabym w cukierni jakieś ciacho z kremem ale oparłam się mu. Jakie to jest kurczę trudne. Chwilami czuję się jakbym była na jakimś odwyku. Straszne uczucie. Gdyby nie Vitalia i pamiętnik to bym się chyba poddała. A tak zawsze rano wchodzę tutaj, patrzę jak pięknie wam się udaje i jak wspaniale wyglądacie i myślę sobie, że jak teraz nie dam rady to chyba już nigdy. Też chcę nosić fajne ciuchy, bez skrępowania pójść na basen lub na plażę. Dam radę. Nie poddam się!!!

13 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Jakoś nie chce mi się ostatnio pisać chociaż czytam nowe wpisy. Bardzo mnie motywują pamiętniki dziewczyn, które schudły do swojej wymarzonej wagi. Jak one mogły to znaczy, że jest to możliwe. W tej chwili moim celem jest dobicie do 90 kg do końca kwietnia. To tylko 6,6 kg, powinno się udać.

 

7 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Dopełzłam dzisiaj do pracy - nareszcie. Muszę odpocząć od domu, dzieci i chorego (czytaj: marudnego) męża. Dzieciaki wczoraj wymyślały a to zrób pomidorówkę, a to pizzę a to ciasteczko, czekoladkę. Niech to wszystko pozjadają bo leży w domu i kusi. Może to niezbyt wychowawcze pozwolić dzieciom zjeść całe opakowanie ptasiego mleczka na raz ale lepiej, że to one zjadły a nie ja, PRAWDA??!!

Chwilowo na wagę nie staję - na wszelki wypadek. Po ubraniach zmiany nie widzę. Aż tak dużo nie nagrzeszyłam w święta ale zważę się dopiero w sobotę.

Dzisiaj idę kupić dres. Mam ochotę pobiegać. To chyba dobry objaw? Wczoraj też córkę przegoniłam na spacer, taki szybki. Ona chociaż młoda to się zasapała a ja nie, hehehe. Jej też się przydało po tym ptasim mleczku :)

 

4 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Smutne bo niestety brak zdrowia. Mój mąż od kilku dni czuł się kiepsko a od wczoraj gorączkował bez żadnych innych objawów. Dzisiaj na obiedzie u moich rodziców gorączka doszła do niepokojących 40 stopni. Pojechaliśmy na dyżur do przychodni i okazało się, że ma lewostronne zapalenie płuc. Taraz leży ledwo żywy. Kiepsko. Ale dostał antybiotyk i mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej.

2 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

W końcu udało mi się ogarnąc ten cały bałagan. I stwierdziłam, że mam za dużo okien. Te okna mnie wykończą. Dzisiaj na zakupki i gotowanie. Przez dietę i przez to , że mój mąż razem ze mną się odchudza odpadło mi dużo roboty (na szczęście). Miałam wogóle ciasta nie robic ale córka wymogła na mnie babkę ale obiecała, że zrobi ją sama (z moją niewielką pomocą) i zje też sama (już bez mojej pomocy ).

Dzisiaj mój mężulek poleciał po warzywa na rynek i wrócił z ogromną ilością tulipanów, żonkili i frezji. Jak to wszystko porozstawiałam po domu to się tak wesoło i świątecznie zrobiło. Fajnie. Życzę wszystkim takich kolorowych świąt.

30 marca 2010 , Komentarze (3)

Najdziwniejsze jednak jest to, że nie jest to głód fizyczny tylko psychiczny. Nie czuję głodu jako takiego ale zjadłabym wszystko co tylko wpadnie mi w oczy. Na szczęście lodówka pusta (są w niej tyko produkty "odpowiednie").

Wykańczają mnie te porządki. Nie chce mi się tych świąt. Najchętniej bym nigdzie nie szła. Moja teściowa pewnie znowu narobi tyle gatuków ciast, że nie powstydziłaby się tego cukiernia. Jak ja to przeżyję? A najbardziej dobija mnie to, że mój mąż jest chory i wszystko spadło na moją głowę. Boże, jak ja marudzę, jak stara panna. Tak na serio nie jest tak źle... Chyba.

Jakiś spacerek by się przydał na poprawę humoru.

29 marca 2010 , Komentarze (3)

Powolutku, powolutku a już niedługo będzie na minusie 10 kg. Tak się zastanawiam czym to uczcic. Chyba sobie coś kupię w prezencie. Wczoraj byłam z córką w kinie i nie jadłam popcornu - chociaż to była tradycja. I poszłyśmy na piechotkę, a nie jak zwykle, samochodem. Koniez wożenia dupska autem, teraz nogi mają byc w użyciu. Dzisiaj mycia okien ciąg dalszy. Przy tym też trochę kalorii poleci.

26 marca 2010 , Komentarze (2)

Zaszalałam. Wszystko od rana był cacy, dietka, silna wola itp. Potem był obiad. I tu zaczęły się schody. Moje córcie zażyczyły sobie naleśników. Takich z nutellą, bananami i bitą śmietaną.  Na moje nieszczęście jeden został. Leżał i normalnie do mnie gadał: zjedz mnie, zjedz mnie!!! No to go zjadłam. Nie, to nie jest dobre określenie - ja go POŻARŁAM!!!

Moje wyrzuty sumienia są ogromne!!! A było tak dobrze :( Kara też była - 2 godziny prasowania. Już się nie dam, obiecuję!

 

24 marca 2010 , Komentarze (1)

Udało się, dzisiaj stanęłam na wagę i wreszcie jest mniej niż 100!!! Teraz walczę aby z przodu była 8. Uda się!!!

22 marca 2010 , Komentarze (2)

Dzisiaj czuję się do niczego. Pierwszy dzień @. Nawet nie stawałam na wagę, żeby nie poczuc się jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że za pare dni będzie lepiej. Wkurza mnie, że ta setka tak się do mnie przykleiła i nie odpuszcza. Żeby chociaż było 99,9 ale nie 100. Ale pogonię ją! Niech nigdy nie wraca.

Zapomniałam dodac, że razem ze mną odchudza się też mój mężulek. On ma co prawda mniej do zrzucenia ale razem łatwiej. Patrzę na niego i podoba mi się to co widzę, ma co raz mniejszy brzuch - już mu się nie wylewa ze spodni ten mięsień piwny.

Ja u siebie takich zmian nie zauważam ale on mówi, że ja też powoli się zmieniam. Dziewczyny wczoraj na uczelni też zauważyły zmianę. Bardzo mnie to cieszy.