Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wiktorianka

kobieta, 53 lat,

165 cm, 62.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2010 , Komentarze (6)

.....no to wracam jak ten bumerang.....juz mi sie troszke w glowie poukladalo....od dzis zapisalam sie na silownie....przeszlam serie testow i co sie okazalo????....ze jestem szczupla ........aaaaa....i jeszcze uroslam....pan trener mierzyl mnie dzisiaj 3 razy....no bo uparlam sie przy tych 163.....a okazalo sie, ze mam 165 cm....hurrrrraaaaa.....i waga dzis 59,8....buuuuuu.....chociaz biegalam sumiennie.....ale pan na to tez znalazl wytlumaczenie.....ze miesnie waza....wiecej od tluszczu......hmmmmm....zawartosc tluszczu mam w normie....tzn 23%....a norma jest od 21 do 33......wiec jestem cala zadowolona...3 godziny tam bylam....przebieglam 5 mil na biezni....z gorkami i takimi innymi atrakcjami....a potem inne maszyny....i na koncu sauna i aromatherapy room.....eeeech...fajowsko bylo.....jutro tez tam ide....i pojutrze....i popojutrze......pozdrawiam cieplutko

26 listopada 2010 , Komentarze (10)

....wtorek okazal sie dla mnie fatalnym dniem.....otrzymalam wiadomosc, po ktorej zmrozilo mi krew w zylach....ogarniam sie, ale nie mam pojecia jak dlugo to potrwa.....biegam, zeby nie zwariowac do konca, ale ......

tych "ale" jest cala lista.....az sie boje wymieniac.....gdybym mogla to przespac....ten strach...to nieustanne ogladanie sie za siebie....eeeeechhhh...

minus 1 u mnie....ale zakladam szalik i ide sie sponiewierac....wysilek fizyczny bywa zbawienny.....

milego dzionka wszystkim

22 listopada 2010 , Komentarze (4)

.......niemalze poniedzialkowy poranek....po dluuuugim dniu spedzonym z nosem w ksiazkach chwila oddechu....obejrzelismy Shreka 4....znowu sie splakalam....jak dziecko :)))

......w przerwie na nauke pobieglam dzis do cudnego parku....70 minut przebierania nogami czuje teraz w miesniach....ale nic to....fajnie bylo....

....czytam pamietniki vitaliowe....

.....rozmyslam

.......i wyszlo mi....ze...( tylko prosze nie odbierac personalnie )

nadwaga jest miara naszej nieszczerosci.......

kilka slow...a tyle w nich prawdy

17 listopada 2010 , Komentarze (8)

......buuuuu....taka pogoda moze przyprawic o bol glowy.....pada, leje, wieje, huczy.....mam wrazenie, ze za chwile ocean znajdzie sie w mojej sypialni....

....wagowo ok....lekki wzrost, ale @ sie zbliza....wiec to zadna nowosc....

....dzisiaj przebieglam w deszczu 7 km....mam nadzieje, ze jestem na tyle zahartowana, ze zadne przeziebienie mnie nie chwyci....moze i bym sobie odpuscila, ale siedze od kilku dni nad ksiazkami ( zreszta o tym to wiecie heheheh)....po 8-10 godzin dziennie.....moj umysl bez wysilku fizycznego chyba by tego nie zniosl.....ciesze sie, ze jutro do pracy....bo sobie odpoczne troszke :))

....dzis dostalam wyniki z mojego pierwszego mini-egzaminu....lol....10/10.....

jestem cala szczesliwa z tego powodu :)))

 

 

Closed on Tuesday, 16 November 2010, 23:59

Summary of your previous attempts

Attempt Completed Grade / 10
1 Monday, 1 November 2010, 19:32 10

No more attempts are allowed

Your final grade is 10 / 10.

 

.....taka dostalam wiadomosc....radocha nie z tej ziemi....:)))

sciskam Was wszystkie z osobna....milego dietkowania

angela

14 listopada 2010 , Komentarze (4)

......ano zurawina i kasztany.....a dokladnie kurczak z nimi.....staly sie wczoraj przyczyna mojej zguby heheheheh....bo ja miesna za bardzo nie jestem jak wszystkim wiadomo, wiec tej zurawiny i tych kasztanow i makaronu brazowego napchalam do brzuszka.....On niesamowicie gotuje.....przepysznie.....nie smialam odmowic kiedy podano kolacje.....dzis kilogram w gore....bo po kolacji jeszcze paczek toffi byl.....i ciastko francuskie.....a co....jak jesc to jesc :))))......

.....wczoraj bylam na pierwszym seminarium.....pojechalam pociagiem, bo niedaleko....bo latwiej ....bo nie trzeba szukac miejsca parkingowego.....

wychodze po kilku godzinach z zajec a tam On....z bukiecikiem bialych roz....przyjechal autem, zeby mi powiedziec, ze jest dumny, ze tyle dla siebie robie....i duzo innych takich ble ble  ble....no to sie wzruszylam.....bo ja w ogole to taka placzliwa jestem hehehehhe

....pewnie sie powtorze ....ale powiem.....dla takich chwil warto zyc.....wydawalo mi sie kiedys, ze takie rzeczy zdarzaja sie tylko w filmach....ale to sie dzieje....i niech tak zostanie.....

.....przy okazji "zwiedzilismy" centrum handlowe ( co uwielbiam....nie powiem, ze nie ) ....i muzeum Titanica.... Southampton bylo macierzystym portem tego transatlantyka....muzeum takie sobie....tyle, ze poczytalam i poogladalam zdjecia....

 i

9 listopada 2010 , Komentarze (10)

.....ano waga jak w tytule....fajnie jest miec swiadomosc, ze mozna jesc wszystko i chudnac.....pewnie, ze jest to jedzenie z glowa....ze jakies tam liczenie kalorii sie odbywa.....ale jak milo pomyslec, ze mozna zjesc kawalek ciasta albo pizzy....byleby to bylo wkalkulowane w dzienna dawke kaloryczna.....

wlasnie....co do tych kalorii.....na vitalii moja dzienna racja kalorii to 2050....moja waga tez mi to pokazuje....tyle tylko, ze wedlug tej drugiej moje zapotrzebowanie nie powinno przekraczac 1340 kcal.....i czego tu sie trzymac????....heheheheh.....chyba tylko ufac w madrosc wlasnego organizmu :)))

...wracam do pisania.....angielszczyzna wychodzi mi czubkiem glowy....no ale jak to mowila moja mama....cierp cialo co sie chcialo.....

pozdrawiam cieplutko wszystkich czytajacych...

angela

4 listopada 2010 , Komentarze (5)

......waga sie chyba szaleju najadla....58.1....cieszy...a dlaczegoz by nie....wczoraj spadlam ze schodow....palec u nogi przetracony...booooooli.....dzis do pracy chyba w butach od biegania pojde...o szpilkach nie ma mowy heheheheh....poza tym pierwszy egzamin zaliczony....tzn napisany....czekam na wyniki....teraz zabralam sie do pisania wieeeeeelkiego referatu....musze go skonczyc do 16 grudnia....wlasciwie to mam juz koncept po polskiemu....teraz tylko zebrac to do kupy i napisac po angielsku....buuuuu.....to wcale nie jest dla mnie takie proste.....moj angielski nie jest najwyzszych lotow :((((......no ale glowa do gory i zapierdzielamy hehhehehehe.....

.....mniej mnie tu teraz, ale ta nostryfikacja zabiera mi caly wolny czas.....czytam Was...i dziekuje za komentarze....pozdrawiam cieplutko

1 listopada 2010 , Komentarze (8)

.......piekna pogoda na wyspach....waga 59.1-59.3.....wiec w normie...samopoczucie suuuuuper....w ogole zycie jest piekne.....

liscie kolorowe....slonko swieci....

nic....tylko ZYC :)))

......no i powiedzcie ....juz chyba starczy tego odchudzania....

nie zebym byla nieskromna....moze i mam skrzywiona optyke....ale ja mam juz prawie 40 lat....nie moge byc chyba takim eterycznym wiorem....napiszcie cos noooooo.......

21 października 2010 , Komentarze (7)

.......ano jestem po wizycie....rokowania takie sobie....ale jest szansa :))).....mam 6-8 miesiecy na zajscie w ciaze...bo dostalam jakies tabletki na wzmozenie pracy hormonow....jak to nie pomoze to juz chyba pozegnam sie z mysla o malenstwie....no i jeszcze to nieszczesne placental abruption....po polskiemu to odklejajace sie lozysko....w pierwszej ciazy malo nie zeszlam przez to...krwotok wewnetrzny...eeeechhh....pani specjalista stwierdzila, ze nie jest regula, ze wystapi to w kolejnej ciazy, ale prawdopodobienstwo poronienia wzrasta 5-krotnie ......wyniki mam juz ok....cisnienie suuuuper....tylko zaciazyc....

...aaaa....i uslyszalam jeszcze, ze jestem mlodziutka....hehehehhehe....na rodzenie!!!!!

vitaliowo zle.....waga dzis pokazala 59.4.....nie jem wiecej....nie mam pojecia skad ten wzrost..moze to stres????.....

On dzielnie mi towarzyszy....trzyma za reke w gabinecie lekarskim....podciaga rekaw do mierzenia cisnienia ( hmmm sama tez to moglam zrobic ) ale widze, ze emocje u Niego siegaja zenitu....no i chyba nie ma sie co dziwic...to byloby Jego pierwsze dziecko....takie wyczekane....

bedzie dobrze...bedzie dobrze.....bedzie dobrze.....

 

20 października 2010 , Komentarze (4)

......eeeech....jak tylko zmienilam pasek waga zaraz w gore ....taki to los odchudzajacego sie....hehehehehhe....59,3.....ale to chyba takie normatywne wahanie....ostrzezenie co bym nie spoczela na laurach....dzis jak zwykle bylo bieganie i solarium.....na pierwsze sniadanko kromka chleba orkiszowego z suszonym pomidorem....drugie sniadanie tez kromka chleba orkiszowego....tym razem z samym maselkiem....na obiadek warzywa gotowane z pesto....i na podwieczorek wieeeeelkie mango....mysle, ze jutro waga powinna juz dojsc po rozum do glowy heheheheh.....

...troche z innej beczki...jutro mam wizyte u mojej pani doktor od bycia w ciazy....dawno juz sie tak nie balam wwwwrrrrrr....po angielsku musze jej przedstawic historie mojej pierwszej ciazy....siedzialam wiec dzis pol dnia nad medycznymi terminami co by jej wszystko wyjasnic....mieszkanie tutaj czasami wychodzi mi czubkiem glowy....do tego te slowniki...bosssszzzz...w kazdym cos innego.....ale nic to....poradzilam sobie z tym jakos....trzymajcie jutro za mnie kciuki...

pozdrawiam

angela