Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Stres.


Cała się w środku trzęse. Znów  jestem jedną, wielką emocją. Byłam wczoraj u psychologa. Padło wiele słów, wiele pytan , wiele stwierdzen, ale na razie  nic  konkretnego. Od  wczoraj usilnie zadaje sobie pytanie -  czego oczekuje od tych spotkan??Ładu i spokoju wewnętrznego? Uporządkowania i usystematyzowania hierarchii wartości w moim życiu?? Wypłakania się? Zrzucenia ciężaru poczucia winy za wszelkie plagi egipskie w mojej rodzinie ??

No tak , tego wszystkiego oczekuje. Ale czy to jest możliwe? Możliwe jest w ciągu kilku spotkań między chemiami wyprostowanie tego co się przez lata poplatało??

Przynajmniej spróbuje.

Kolejny raz  w ostatnim czasie padło pytanie o spędzanie przeze mnie wolnego czasu, o relaks, przyjemności, wyluzowanie.

Kiedy jestem wyluzowana ?? Tylko wtedy jak dzieje się cos konkretnego i celowego. Tzn. tak jak teraz spotkanie rodzinne, urodzinki, bal misiów, przygotowania do świat .Owszem jest to stresujące, ale jednocześnie przyjemne. Luzuje, kiedy wiem,że dzieci  są bezpieczne, spędzaja miło czas, ze maja konkretne zajecie i ja nie musze tego czasu im organizować.

W większości jednak jestem spieta. Pytała mnie psycholog czy przed choroba przeżywałam takie stany?

Mysle o tym od wczoraj . Wiec jeżeli przyjmie się za dobry  stan psychiczny czas, w którym jestem w stanie skoncentrować się na czytaniu książki to ostatnio miałam taki krótki okres w ciązy w 2005r. To był bardzo krótki okres pomiedzy zakończeniem pierwszego trymestu, kiedy to skończyły się uporczywe mdłości , a  momentem , kiedy moja intuicja zaczynala mi podpowiadać ,że  coś jest z dzieckiem nie tak. Wtedy nieprzeczytana w połowie książke zostawiłam i pomimo,że próbowałam do niej wrócić to i tak nigdy jej nie skończyłam.

Kiedyś dużo czytałam. Próbuje sobie przypomnieć kiedy to było ?? W trakcie pierwszego małżeństwa kilka razy mi się zdarzyło, na pewno po urodzeniu każdego dziecka. No tak , kiedy dzieci spały potrafiłam te wolna chwile poświecic na czytanie. Czytałam w pracy , jeszcze wtedy zanim znalazłam się w tym miejscu, w którym teraz pracuje. A w tej komendzie pracuje 10 lat. Tu pojawiły się pierwsze mróweczki na moim karku, później  stresowa sztywność i ból  karku  i ciągła ucieczka przed praca w chorobę. Później perypetie związane z moja zbuntowana córka, rozwód z mężem, samotność w sieci........

W trakcie związku z Darkiem też niewiele miałam czasu na czytanie, ale zdarzały się jednak takie chwile. Bo praca, bo ciąża, bo adopcja, bo Agata, bo Bartek.

Bartek od dłuższego czasu jest powodem moich poważnych stresów. Dwie ostatnie noce nie moge spać przez niego. Naładowana jestem taka złą energią, złościa , żalem do niego ,że mam wrażenie, ze za chwile eksploduje.Nie mam nawet siły na rozmowe z nim. Wydaje mi się, ze  będę wrzeszczała , ze znów wszystko wymknie mi się spod kontroli , że  go skrzywdzę, niesprawiedliwie potraktuje.

To ciagłe tłumienie emocji chyba mnie kiedys zabije.

Podałam pani psycholog linka do mojego pamiętnika. Być może to teraz Pani czyta. Nieważne. Myśle ,że potrzebuje tej pomocy, musze się wyryczec. Kiedys  często płakałam, nie raz byłam wściekła na siebie, bo płakałam w chwilach silnych stanów emocjonalnych, w  sytuacjach, gdzie zupełnie nie uchodzi dorosłej babie się tak zachowywać. Teraz płacze rzadko, wstydzę się swoich łez . Nie wiem dlaczego???

Ufff, nie wiem po co to wszystko Wam pisze. Już  się martwie w imieniu  niektórych osób, które to mogą przeczytac  i stać się przez to smutnym . Skad to ciągłe poczucie odpowiedzialności i winy ???

Czuje złość, złość, złość!!!!!

I teraz rycze. Wyrycze się wreszcie.

Na 12:00 ide do kina na  "To nie tak, jak myślisz kotku" . Spróbuje wyluzowac , zapomnieć , zostawić mieszkanie w takim stanie, jakim jest  teraz . O reszcie pomysle  jutro.

 

PS. Wszystkie Katarzyny, Kaski, Kasiunie ? przesyłam Wam imieninowe buziaki !

  • parda1

    parda1

    27 listopada 2008, 08:30

    zaglądamrzadko, ale myślę ciagle! Dzięki za życzenia!

  • bezkonserwantow

    bezkonserwantow

    26 listopada 2008, 18:36

    takie spotkania są trudne. najpierw czuje się niepokój, żeby znaleźć spokój....zaciśnij zęby i przetrwaj mimo trudu wspomnień....

  • Desperatka75

    Desperatka75

    26 listopada 2008, 12:03

    niestety, nie da się nie przejmować, bo na zycie składa się 1000 problemów....Przesyłam przytulajki!(a o nas się nie martw, myślimy o Tobie i ta pozytywna energioa na pewno do Ciebie "dojdzie")Buziak!

  • ToJaMajka

    ToJaMajka

    26 listopada 2008, 06:55

    ile tylko sie da. Bierz!!!!! Zadzwonie w pierwsej wolnej chwili. Dobrego dnia

  • sobotka35

    sobotka35

    26 listopada 2008, 06:11

    to troche jakbym czytała o sobie...dałaś mi do myślenia...dziękuję:)

  • otulona

    otulona

    26 listopada 2008, 03:47

    zaczęłaś...Momentami może być bolesne, ale potem jest taka ulga. Pamiętaj, żeby się nie obrażać na trapeutę:)) Pozdrawiam. Najmądrzejsza z całej wsi.

  • roxy1

    roxy1

    25 listopada 2008, 23:11

    wiesz mnie sie wydaje, ze nic Ci nie pomoże ani chodzenie do kina ani czytanie jakichs nawiedzonych książek- taki masz charakter i dopóki sama nie dojrzejesz do wniosku, ze Ty jestes najważniejsza a cała reszta po Tobie to zawsze bedziesz zyć w stresie i poczuciu misji.

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    25 listopada 2008, 22:45

    Rak.Prawdopodobna przyczyna: Głęboka rana. Długo utrzymująca się uraza.Głęboko skrywana tajemnica lub żal zżerający od środka.Noszenie w sobie nienawiści,"Po co to wszystko" <br> Nowy wzorzec myślowy : Z miłością wybaczam i uwalniam się od całej przeszłości. Postanawiam wypełnić mój świat radością. Kocham i akceptuje siebie<br> gdybyś chciała , to książka jest u mnie na chomiku, do pobrania za free

  • margotxs

    margotxs

    25 listopada 2008, 22:37

    Ale Ty naprawde wyplacz sie wreszcie, wywrzeszcz i wyluzuj. Wiem, ze nam dobrze jest tak mowic, ale wyglada na to, ze Ty faktycznie nie masz chwili na relaks... Sciskam mocno!

  • erwinka

    erwinka

    25 listopada 2008, 22:32

    pozdrawiam jestem z Tobą :)

  • lmatejko67

    lmatejko67

    25 listopada 2008, 20:13

    Czytajac co piszesz czesto widze siebie. Moze nie jestem chora , ale napewno mam chora dusze i rzadko placze. Moze kiedys jak znajdziesz chwile to popiszemy do siebie. Moze znajdziesz chwile. Dla mnie Twoj pamietnik stal sie moja codzienna lektura. Sciskam cie.

  • agonia65

    agonia65

    25 listopada 2008, 18:51

    Widzisz jaka jest potęga netu? w realu nie mogłaś tego wszystkiego powiedzieć pani psycholog a tu piszesz co Ci tak naprawdę w duszy gra. Może dlatego, że jesteśmy niewidzialne, takie trochę nierealne i to Ci pomaga. Pomaga nam wszystkim.I jednak można się otworzyć. Mariola masz nas i mam nadzieję, że teraz dołączyła do nas Twoja psycholog.Myślę, że jak jest dobra to będzie wiedziała co z tym zrobić. Tu ma całą Ciebie na dłoni:) Buziaki:)

  • siemka2

    siemka2

    25 listopada 2008, 15:16

    Jestem, czytam i przytulam. Wiem, że wszystko będzie dobrze. Po prostu wiem...

  • ZielonyGroszek

    ZielonyGroszek

    25 listopada 2008, 13:57

    KRZYCZ, krzycz ile sił w płucach! Metoda mojej koleżanki - zamknij się w aucie, puść na full myzykę (zagłusza) i krzycz. Kurde, jak to pomaga. Raz, jedyny raz tak krzyczałam i ... ulżyło. Teraz znowu nie umiem. Nauczę się. Nie umiem się relaksować, nie umiem się wyluzować. Tak jak Ty... Ucz się, ja też się nauczę.

  • monika735

    monika735

    25 listopada 2008, 12:49

    bi też cjhciałam sobie włączyć ta forme psychoterapi ;-) żadko mam okazje zaglądac na vitalie bo netu i kasy na niego nadal brak, ale jak tylko mam okazje to jestem w pierwszej kolejności u ciebie. trzymam kciuki, postarj sie nie być idealna, będzie ci lżej. psychiatra i psycholog na psychoterapi którą przeszłam 3 lata temu zauwazyli ze tak dażę do ideału ze nawet poród mnie nie bolał a powinien... no nie bolał i już ale fakt że życie sobnie niexle utrudniłam tym dążeniem do neimozliwego. walcze z tym. wizyta u psychologa to nic przyjemnego bo zmusza nas do myslenia o tym oczym nie chcemy, zadaje pytania których nie chcemy usłyszeć i na które boimy się szczerze odpowiefdzieć... ale z dłuższej perspoktywy daje nam to o sobie taką wiedzę jakiej sami nie potrafilibyśmy zdobyć... hm tak pisze że pewnie i tak niewiele zrozumiesz....chodzi mi o to że ja wiem jak powinnam w danej sytuacji sie zachować, co wybrać ale łatwiej brnie sie w to co było do tej pory, zmaiany sa baaardzo trudne.

  • nonos

    nonos

    25 listopada 2008, 10:31

    Jak to dobrze, że wywalasz tutaj swoje "nastroje" - zawsze to trochę pary z gwizdka spuszczone, prawda? Ale czy widzisz, że powiedzenie dokładnie tego samego u terapeuty przynosi zupełnie inną Twoją reakcję? Ja mam na świeżo za sobą 5 spotkań (bo problemy z nastoletnim Syneczkiem rozwaliły mnie wewnętrznie). I wiem już, że 5 które mogło mi bezpłatnie zaoferować Centrum, to za mało. Ja będę kontynuować. W końcu zdrowie (nawet psychiczne) jest najważniejsze. Na dentystę wydaję kupę szmalcu i na gina. A dusza mniej ważna??? Przesyłam uściski:)

  • aguaia81

    aguaia81

    25 listopada 2008, 09:25

    polecam kreskówki...na mnie działają rewelacyjnie. a jeszcze lepiej jeżeli moge sobie pooglądać zabawne reklamy. Wczoraj spędziłam w tego powodu 2 godziny na YOUTUBIE:) Polecam szczegolnie tę: https://www.youtube.com/watch?v=zl1SPypuO5s miłego oglądania:)

  • kaxxx

    kaxxx

    25 listopada 2008, 09:17

    buziaki i miłego filmu.

  • gelbkajka

    gelbkajka

    25 listopada 2008, 09:14

    ... ze japonczycy maja specjalne wygluszane pokoje w ktorych moga wykrzyczec, tak fizycznie- glosno swoja zlosc , frustracje i podobno jest to bardzo dobre i zdrowe. Sproboj- nie boj sie wlasnego glosu- nawrzeszcz co w Tobie siedzi, wykrzycz to :D ... i dziekuje za zyczonka :D

  • roztoczanka

    roztoczanka

    25 listopada 2008, 09:02

    dziękuję za to że piszesz. Myślę, że te pamiętniki dla wielu z nas to taka forma psychoterapi, bo patrzy na nasze emocje ktoś z zewnątrz i częstokroć potrafi zwrócić nam uwagę na fakty, których nie dostrzegamy. Życzę Ci zluzowanego, udanego dnia...