Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 110. Jedzenioholiczka idzie na wesele :)


Cześć Dziewczynki :)

Wczoraj z narzeczonym dostaliśmy zaproszenie na ślub i wesele - 8 września! Za dwa tygodnie! W szoku jestem. Wygląda to tak, jakby młodym (koledze mojego narzeczonego) wiele osób odmówiło przyjścia, i ostatecznie dobiera dalszych kolegów, żeby zapełnić te miejsca. Przecież nie zaprasza się tak późno na wesele :P Ale i tak mam zamiar pójść, posłuchać zespołu, obczaić zabawy, wziąć wizytówki kamerzysty i fotografa ;> Taka wiedza mi jest bardzo potrzebna, muszę umawiać terminy na nasz ślub ;)

Przymierzyłam dwie sukienki, które mam w szafie - wiszą na mnie, byłyby dobre kilka kilo temu. Dzisiaj brat przywiezie mi jeszcze jedną sukienkę z Lublina, ale też prawdopodobnie będzie za duża. W poniedziałek wybieram się na zakupy sukienkowo weselne :)))) Podejrzewam, że moja fryzjerka nie będzie już miała wolnych godzin (wiecie, w małym mieście fryzjerki w soboty mają napięty harmonogram co do minuty). Poszukam innych, albo nawet pójdę w rozpuszczonych włosach i dodam ozdobną spinkę.

No i najważniejsza rzecz - to będzie mój wielki sprawdzian tego, czy potrafię jeść normalnie. Postaram się jeść małe porcje, jeść tylko wtedy, kiedy będę głodna, nie będę miała skrupułów, żeby zostawić coś na talerzu. Boję się tylko, że pomyślę coś w stylu "No, dziewczyno, dzisiejszy dzień jest dietowo do dupy. Wykorzystaj to i zjedz te wszystkie pyszne rzeczy". Ale będę dzielna i nie dam się :) I jeszcze zadanie - tańczyć jak najwięcej :)

Czasem widzę posty na forum - jak na diecie przeżyć wesele, imieniny w rodzinie itp. Często vitalijki radzą: na ten jeden dzień nie przejmuj się dietą i baw się dobrze. Jak myślicie? Czy jedzenioholiczka po odwyku może tak pomyśleć? Czy to właśnie byłaby iluzja, "przyzwolenie", żeby się objeść?


-------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 15. Czyny przeciwko wartościom.

W zależności od tego, czy jestem na diecie czy w ciągu jedzeniowym, potrafię warczeć na rodzinę lub narzeczonego bez powodu. Przeżywam wszystkie komentarze, dotyczące moich dużych porcji albo czasu jedzenia. Mój dobry humor zależy od tego, czy danego dnia "czuję się gruba", czy też nie.

Wszystkie moje role społeczne zależą od tego samego. Jeśli jestem na diecie, jestem pełna optymizmu, idąc na uczelnię jestem uśmiechnięta, rozmawiam ze znajomymi, staram się ładnie ubrać. Jeśli mam doła, związanego z objadaniem się - siedzę cichutko, chowam się w dużych ubraniach, chciałabym cała się schować, "zniknąć".


Rozdział 16. Brak kontroli nad życiem.

Wielokrotnie odmawiałam wyjścia na imprezy, bo czułam się grubo, nie miałam się w co ubrać, nie miałam ochoty wychodzić do ludzi.

Nie chodziłam na basen, chociaż kocham pływać, bo wstydziłam się pokazać w stroju kąpielowym.

Miałam niedużo pieniędzy, musiałam oszczędzać, ale wolałam wydać pieniądze na objadanie się, a potem pożyczyć od brata, żeby starczyło na wszystkie inne potrzeby.


Rozdział 17. Bezsilność.

Przyznaję, że jestem bezsilna wobec jedzenia. Często jadłam więcej, niż chciałam, bądź przerywałam diety, żeby w końcu móc się najeść. Ciężko mi to stwierdzić, bo wolałabym mieć kontrolę nad moim życiem, a nie zależeć od czegoś tak normalnego i codziennego jak jedzenie.
Pracuję nad sobą i swoim sposobem myślenia. Staram się zrozumieć i przetłumaczyć sobie, że decyzje o zjedzeniu czy niezjedzeniu czegoś zależą tylko ode mnie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------


Dzisiejsze menu:

10.00 śniadanie - jogurt naturalny, muesli, otręby, orzechy włoskie, nektarynka - ok. 360 kcal



13.00 obiad - zupa kalafiorowa, indyk pikantny z pomidorami - ok. 480 kcal





16.00 podwieczorek - gruszka - ok. 60 kcal



19.00 kolacja - serek wiejski z truskawkami - 179 kcal



2 kawy w ciągu dnia - po 45 kcal



Ze znajomymi - cola zero - 3 kcal

Razem: ok. 1172 kcal :)

Ćwiczenia: porządku domowe (odkurzanie, sprzątanie); 8 min. nogi, 8 min. stretch; trochę chodzenia.

Powiedzcie mi, jak radzicie sobie z dietą na weselach i dużych uroczystościach rodzinnych :) Trzymajcie się! Buźka :*
  • LadyMini

    LadyMini

    25 sierpnia 2012, 16:34

    Myślę, że odpuszczenie diety na weselu może podchodzić pod rodzaj "przyzwolenia na obżarstwo". Ja bym nie ryzykowała, ale jeżeli czujesz się na tyle silna, by następnego dnia nie złamać diety, to śmiało spróbuj. Mogłabyś też np. móc zjeść wszystkiego ile chcesz z wyjątkiem produktów z listy abstynencyjnej. Czyli "nic nie jest obżarstwem, dopóki nie zjem czegoś zakazanego, niezależnie od ilości". Generalnie wszystko zależy od tego, jak czujesz się na siłach. :) Jako blokadę obżarstwa możesz też założyć lekko opiętą sukienkę - będziesz wiedziała, że jeśli zjesz za dużo, to nagle zrobi się za ciasna. :P Co do fotomenu - miałam dziś identyczny obiad! :D

  • Chang

    Chang

    25 sierpnia 2012, 15:29

    kawa 45 kcal? chyba ze dodajesz do niej cukruu i mleka :D ja nauczylam sie pic gorzką. Jest pyszna!

  • monnia7

    monnia7

    25 sierpnia 2012, 14:58

    Ja niestety zawsze miałam tak, że jak jeden dzień diety sobie odpuściłam,no bo przecież wesele, święta, urodziny itd, to później wracałam na dobre tory miesiącami. Mało silnej woli mam jeszcze, ale zaczynam pracować nad sobą. Pewnie Ty dasz sobie z tym radę. Dobrej zabawy.

  • Maddie2089

    Maddie2089

    25 sierpnia 2012, 14:17

    Ja myślę Żabo, że powinnaś zjeść tylko jak będziesz głodna ale możesz pozwolić sobie także na rzeczy wyżej kaloryczne jeśli będziesz tańczyć tak jak zapowiadasz to napewno wszystko spalisz :) Wierzę, że będziesz silna :):):)

  • twojemarzenie

    twojemarzenie

    25 sierpnia 2012, 13:42

    Lepiej Kochana by sukienki były za duże niż mają być za ciasne ;). Co do weselnych jadłospisów.. nie mam z tym doświadczenia, bo jeszcze ani razu na weselu nie była - może i to lepiej, he he ;). Miłego dnia:!!!

  • agakam1988

    agakam1988

    25 sierpnia 2012, 13:30

    Powiem szczerze, że na uroczystościach jem wtedy kiedy muszę. Na obiad trochę zupy, potem kawałek jakiegoś mięsa i sałatki jakieś. Potem do kawy ciast nie jem, ale częstuję się owocami. No a potem to już kolacja, czyli jakieś chudsze wędliny, sałatki, ciemne pieczywo też się pewnie znajdzie. Nie zginiesz! Ale jak zjesz kawałek tortu, to nie umrzesz. Moja rada: Zachowaj rozsądek i umiar, a wyrzutów sumienia nie będziesz miała:) Udanej zabawy już Ci życzę!

  • misiabela94

    misiabela94

    25 sierpnia 2012, 12:39

    Ja miałam 12 wesele, jadłam dość dużo , a następnego dnia byłam w domu pana młodego i też trochę zjadłam,ale następnego dnia było ok, jadłam normalnie bez problemu :)

  • Nestiiiii

    Nestiiiii

    25 sierpnia 2012, 12:39

    Moim zdaniem na weselu możesz sobie pozwolić na troszkę więcej, ale nie znaczy to, że powinnaś jeść co popadnie... Musisz zachować umiar i będzie ok. Wtedy dopiero będziesz mogła powiedzieć, że panujesz nad jedzeniem, bo możesz zjeść troszkę czegoś pysznego, ale to Ty decydujesz czy i kiedy zakończysz. To Ty panujesz nad jedzeniem, a nie ono nad Tobą. A teraz czekam na zdjecie sukienki jak już znajdziesz:) :*

  • kalina91

    kalina91

    25 sierpnia 2012, 12:35

    Koniecznie pokaz sie jak wygladasz w sukience, napewno rewelacyjnie...Na takich imprezach najlepiej myslec o sobie. Troszke posmakowac, bo przeciez trzeba, kalorie zgubisz w tancu :)

  • katcha19

    katcha19

    25 sierpnia 2012, 12:13

    Wiesz, tez bylam w takiej sytuacji. Młodym odmowiły dwie osoby i zostałam zaproszona... dwa dni przed weselem.. Ale co tam! byłam chyba najlepiej bawiacym sie gosciem :D Na pewno będziesz slicznie wyglądac:) Na weselu wiele nie zjadlam, bo zawsze gdzies latałam. A jesli juz bylam zmuszona to tylko probowałam i zostawiałam. Nie bylam sama, bo moi towarzysze przy stoliku tez nie mieli zbytniego apetytu :D Milego dnia! :*

  • Integra

    Integra

    25 sierpnia 2012, 12:10

    to czekam na zdjęcie sukienki :)

  • wiszka83

    wiszka83

    25 sierpnia 2012, 12:08

    na pewno znajomym goście poodmawiali, ale nie unoście się honorem, bo tak to jest każdy grosz sie liczy i każde miejsce jeśli się da trzeba uzbierać, a z drugiej strony, my ostateczną ilość gości musieliśmy podać 5 dni przed.

  • Julia551

    Julia551

    25 sierpnia 2012, 12:02

    No to jak już idę na wesele to zawsze na całego:)I zawsze jest tak,że objem się do upadłego a potem ledwo ruszam się od stołu;DI właśnie mam takie złudzenie,że jak zjem już kawałek ciasta to spieprzyłam dietę i wpierdzielam dalej-i trudno mi się odzwyczaić,ale walczę:)Hmm,ale jedz małe porcje i staraj się unikać ciast bo to jest najgorsze:)Jakieś 2 msc byłam na wesele to obiad zjadłam normalnie,ale mniejszą porcję a potem jak byłam głodna to miałam koło siebie winogron-to sb skubałam:)No i woda tylko mineralna,kawa czy herbata też bez cukru no i na kawałek torta też sb pozwoliłam:)Także da się przeżyć ten jeden dzień:)

  • afrah91

    afrah91

    25 sierpnia 2012, 11:55

    Chyba większość z nas ma tak, że podczas zadowalającej nas diety, czujemy się radosne i częściej sie uśmiechamy :) ja na weselach bardzo mało jem, jakoś tak na mnie wpływa cały ten tłum ludzi i baaaardzo dużo tańczę :) a słodycze? jem kawałek tortu i maksymalnie kawałek ciasta innego, z bufetu :) jakoś nie mam ochoty jeść :)

  • JAGODA.malgorzata

    JAGODA.malgorzata

    25 sierpnia 2012, 11:50

    ja sobie nie radzę osoboście :( za dużo pokus na raz na człowieka czyha .Z racji profesji często jestem na weselach i staram się iść najedzona już i nie kręcić się przy stole :)

  • iamnothappy

    iamnothappy

    25 sierpnia 2012, 11:48

    Ja dzisiaj idę na wesele i najchętniej zostałąbym w domu pod kołdrą ,przed telewizorem , ale moja mama nie pozwoliłaby mi ;/ ...