WITAJCIE!
Zmotywowałyście mnie!! Gdzie nie zajrzę, wszyscy biegają!!
Ty biegasz, to czemu ja nie mogę?? Pomyślałam i postanowiłam. Pójdę biegać! No aleee jak to bywa ze mną...
- wczoraj miałam lenia. Przyznaję się, nie zrobiłam NIC!
- przedwczoraj byłam zmęczona po moim codziennym zestawie ćwiczeń. Sił brak.
- 3 dni temu przekładałam to ciągle "na później" i wieczorem stwierdziłam, że "później" może oznaczać "jutro". Jak wiadomo jutro nie nadeszło.
- 4 dni temu pomysł narodził mi się w głowie, więc mógł poczekać :D
Aleee... wiecie co??
Budzę się dzisiaj rano! Patrzę za okno, brak słońca!! Co?! Czemu?! Jak to?! No trudno. Patrzę na zegarek 6:00. Znowu. Znowu budzę się o 6:00.
Mam wybór: Mango TV lub udowodnienie sobie, że jednak mogę!! Wstaję. Zakładam legginsy, bluzę, słuchawki z ulubioną muzyką i wychodzę.
Pierwsze moje spostrzeżenie jest takie, że zimno!! Trzeba się rozgrzać więc zaczynam biec. Mieszkam w pobliżu parku więc to idealne miejsce na poranny wysiłek.
Biegnę!
Biegnęęęęęęęęęęę
Biegnęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę
Czuję, że trwa to godzinę. A ile biegnę??? Całe 5minut a ledwo żyję!!!
Wiatr wieje mi w twarz i jest jeszcze ciężej. Tak, to pewnie przez to! Zmieniam kierunek biegu, może z wiatrem będzie łatwiej.
Rozpoczyna się druga piosenka z mojej playlisty hitów, które miały dać mi moc, a ja już odpadam. Nie poddaję się jednak!
Biegnę dalej!!!!!
i biegnęęęęęęęęęęęęęę
i biegnęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę
I TOCZĘ SIĘ!!!
I już nie mogę!!
14min!! Tyle to trwało.
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, śmiejcie się!
Wracam do domu i czuję się jakbym przebiegła maraton!!
Jestem jednocześnie dumna i zawiedziona.
Dumna bo spróbowałam! Nie odłożyłam tego ponownie! Potrafiłam się zmobilizować! Potrafiłam wstać i zrobić to!
Zawiedziona bo tak bardzo chciałam, a tak bardzo nie wyszło.
Chciałabym polubić bieganie, naprawdę! Chciałabym móc z lekkością przemierzać okolicę, a nie z gracją słonia i szybkością żółwia toczyć się po chodniku z wywalonym jęzorem.
Wiem, że do tego potrzeba czasu by nabrać kondycji. Ale to nie jest dla mnie. Nie chcę. Nie lubię. Nie sprawia mi to żadnej przyjemności.
I tak kończę moją przygodę z bieganiem.
Może za jakiś czas znowu spróbuję... nie mówię, że nie.
W końcu kiedyś nie tknęłabym większości rzeczy, które jem teraz.
Kiedyś lubiłam spać do 11:00.
Kiedyś słuchałam hip hopu.
To może KIEDYŚ polubię bieganie!
Aktualnie wracam do mojego hula hop,
do rolek, do spacerów,
i do ćwiczeń na moim dywanie, w moim pokoju, z YT.
BO NAJWAŻNIEJSZE BY ROBIĆ TO CO SIĘ LUBI!
cambiolavita
23 kwietnia 2013, 12:55Malo kto lubi bieganie, ale uwierz mi, ze malo jest sportow, ktore wykonywane regularnie , daja Ci tyle sily, radosci i wiary we wlasne mozliwosci, co bieganie! Uwierz mi, ze warto sie pomeczyc z miesiac, zeby sie wprawic... Pozniej bieganie staje sie miloscia i sposobem na zycie, a jak cudownie ksztaltuje sylwetke!!!
Shibutek
23 kwietnia 2013, 12:48Początki najgorsze :) Ale i tak dałaś radę :)
liliputek91
23 kwietnia 2013, 12:22ja tam wstaję o 5, ale biegać też nie lubię:) każdy jest inny:P
magdea2502
23 kwietnia 2013, 12:12:) mam to samo. nie lubię biegać. monotonne, na bieżni ok jakos mi idzie, tylko wolno leci mi czas ale tak na powietrzu wole rolki czy cokolwiek innego. rolki wrecz uwielbiam
88sweet88
23 kwietnia 2013, 12:04pewnie ze tak .. robic to co sie lubi i oczywiscie bieganie nie jest dla kazdego.. ale powiem ci jedno.. ja bylam w tej samej sytuacji co ty z ok roku temu.. postanowilam sobie ide biegac. a w szkole biegania nienawidzialam.. no wiec poszlam biegac wow! nawet 10min nie dalam przebiec.. tak sie zmeczylam i tak sie wkurzylam bo przeciez to tak latwo i przyjemnie wyglada jak inni biegaja wiec co zrobilam zawrocilam i poszlam do domu.. i tak bylo chyba z pol roku wogole nie biegalam az znalazlam str na necie jak nauczyc sie biegac w ciagu 10tyg.. sobie mysle sprobuje i tak zrobilam.. bieglam 2min szlam 5min i z tyg na tydz wiecej bieglas mniej szlas.. i po tych 10 tyg moglas przebiec 30 bo byl taki czas.. i dalam rade.. pozniej znowu przestalam biegac .. ale w jeden dzien sie obudzilam i sobie mysle a ide znowu biegac..i nie powiem ze zawsze mam ochote nie jest tak... ale jedno ci powiem teraz przebiegnac moge 10km bez zatrzymywania.. wiec lepiej zaczac bardzo pomalutku.. jak sobie mysle o tym jak zaczynalam az smiac mi sie chce ze nie dalam rady przebiec 5min bez wielkiej zadyszki a teraz biegam przez godz i jest ok!
aniam42
23 kwietnia 2013, 12:00ja tez nie lubie biegac, ale przyznaje ze mnie tak samo zaczyna zachecac to ze ciagle ktos pisze ze biega. Boje sie tylko ze przy mojej wadze bedzie to nadmiernie obciazac stawy z ktorymi i tak mam problem :/ Jakbys chciala to moge Ci wyslac stronke gdzie jest fajnie rozlozony plan jak od 1 minnuty przejsc do 45 min ciaglego biegu:)
Yandelka
23 kwietnia 2013, 11:57ej no co Ty... zwariowalas ;D? przeciez to nie da rady tak biegac bez przerwy na samym poczatku, chcesz sie dziecko wykonczyc :D? Jak chcesz zaczac biegac to rob to np. z tym planem treningowym pumy ;P
mrscharlottee
23 kwietnia 2013, 11:46ja też nie lubię biegać ;p też kilka razy biegałam ale to nie sprawia mi takiej frajdy jak na przykład killer, czy moje zestawy :) najważniejsze jednak to nieważne jak ale się ruszać :)
PaniCapulet
23 kwietnia 2013, 11:34Eeeej, nie poddawaj się! Na pierwszy raz to naprawdę całkiem dobrze! Naprawdę! Mojito dobre, chociaż "szału nie ma, dupy nie urywa". Strasznie słodkie. Albo trzeba mocno rozcieńczyć - wtedy mocy jest niewiele, albo pić słodki ulepek. Nie udało mi się jeszcze odpowiednich proporcji znaleźć, ale... Nie wykluczam, że spróbuję jeszcze raz :P
Karmelkowaaa
23 kwietnia 2013, 11:03Ja bym sie nie poddawala... ja tez tak zaczynalam.. a teraz juz biegam po godzinie, 70 min nawet, z poczatku jest najgorzej i musisz sobie wypracowac wlasne tempo :) ehhh ale nie zmuszaj sie jesli nie lubisz :*
Piczku
23 kwietnia 2013, 10:42hehe jakbym widzialą swój początek ;) ja mam tak ze jakies 2 minutki dam rade biec poczym marsz, piegne marsz i tak sobie robie ok. 3 km w półgodziny na poczatek wystarczy a po 6 biegach i tak widze roznice w ciele wiec moze warto zastosowac taki bieg na przemian z szybkim marszem ;) no i brawo za zmobilizowanie sie rano, ja wole wieczorne pory ;)