Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Duuużo fotek jedzenia UliSB i spadek!


Dobry wieczór!

Na początek od razu dobra wiadomość: SCHUDŁAM! Nareszcie pokonałam tę cholerną trójkę i we wtorek szklana pokazała 82,3 kg!
Woooouuhouuu! Die, trójko, die!!!

Jestem megahappy, bo nie poddałam się i przekroczyłam tę magiczną granicę. Jestem normalnie tak zajebista, że se normalnie walnę ołtarz i będę się do siebie modlić :D

Poza tym dzięki jednej z Was wyciągnęłam z garażu rolki i mam już za sobą dwie przejażdżki - 9 i 6 km. Jeżdżę w dni wolne od szkoły (bo w Heidelbergu chodzę po 8 km przecież), tak że aktywność jest :D Oczywiście po założeniu rolek znów musiałam przejść przez tory, co po rocznej przerwie nie było łatwe... Jakie ja tam figury odstawiałam, żeby się nie wygruzić - nie uwierzycie. Po raz kolejny złamałam wszystkie prawa fizyki (bo nie da się stać pod tym kątem), ale ustałam :D Nie powiem, dziś poczułam poślady... Ale to dobrze, za kilka m-cy będę laska jak się patrzy.

---------------------------------------------------------

Nic to, lecimy z fotomenu z ostatnich kilku dni:

-----------------------------------------------------------------

Poza tym w ciągu ostatnich kilku dni zaliczyłam:

- 2x 11.000 kroków (8 km)

- szczepienie królików (jaka to była rozpacz!)

- napad paniki u uszatego Gizmo (w życiu nie widziałam, żeby zwierzak tak się trząsł ze strachu :( )

- ucieczkę królika Hase z wagi i jego szlony rajd po klinice weterynaryjnej, zakończony skokiem prosto w moje ramiona ;)

- megacukrową kolację (poranna owsianka z owocami, której nie zdążyłam zjeść na śniadanie) i budyń czekoladowy -_-

- zapalenie pęcherza moczowego (jak nie urok to sraczka), zresztą do tej pory się z nim męczę

- obecność małych dzieci(!) na wykładzie z rosyjskiej lingwistyki - myślałam, że mnie krew zaleje; ludzie nie mieli gdzie siedzieć, bachory przeszkadzały, ale przecież musimy promować politykę prorodzinną - ciekawe tylko, dlaczego moim kosztem...

- koszulkę w romiarze S(!) leżącą na mnie wręcz ideanalnie (nie kupiłam, bo kolor mi się nie podobał)

- strajk niemieckich kolejarzy (a żeby ich...) 

----------------------------------------------------------------------------------------

Aha, jeszcze manikjur, co sobie dzisiaj zrobiłam, ażeby było kolorowo ;)

Ot, i chyba wszystko. Idę czytać teksty na jutrzejszy rosyjski, a później nakarmić króliczki (po szczepieniu nie gadały z nami przez 2 dni, ale przekupiłam je gruszką ;)).

Trzymajcie się cieplutko i do napisania!

ula

  • Gruba-ska.Aneta

    Gruba-ska.Aneta

    24 kwietnia 2015, 08:30

    Do -20 kg już Ci dużo Ulka nie brakuje.Gratulacje wieeeelkie !!! Nie jest łatwo tyle zrzucić, no nie ? U mnie -15, więc też walczę dzielnie, a to dzięki takim zawziętym Vitalijkom jak Ty.Motywujesz mmnie, dzięki !!! Buźka :**

  • karanu

    karanu

    24 kwietnia 2015, 07:28

    Już jesteś laska , tylko będziesz szczuplejsza. Menu fajne jak zawsze, gratuluje spadku. Królik Hase ! Kto zna niemiecki odrazu wie o co chodzi. Oj am strajki w Niemczech Lufthansa dopiero co zm kończyła, teraz Deutsche Banhof , coś tam kiedyś było w ADAC . No tu ludzką zaczyna się też coraz gorzej życie. UE wykańcza wszystkich pokoleji.

  • angelisia69

    angelisia69

    24 kwietnia 2015, 04:15

    extra ;-) masz prawo byc z siebie dumna ;-) kurde szkoda tych kroliczkow :( takie male bezbronne,no ale wazne ze wszystko ok. Jedzonko cudowne,szczegolnie te owsianki z misiem i budyniek :P Ale salami tez bym nie pogardzila

    • UlaSB

      UlaSB

      24 kwietnia 2015, 15:44

      No, zwierzaczki biedne, ale to dla ich dobra. Niedługo będą mogły dzięki temu latać wesoło po zielonej trawce ;-) A salami najbardziej lubię drobiową ;-)

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    23 kwietnia 2015, 23:23

    To musial byc straszny widok, gdy kroliczki sie trzesly:(. Od razu kojarza mi sie Pingwiny z Madagaskaru, kiedy to pingwiny mialy miec szczepienie... A jedzonka najbardziej spodobal mi sie zmasakrowany grejfrut i kanapki, ktore mialy ospe:). A o co chodzi z tymi dziecmi na wykladzie?

    • UlaSB

      UlaSB

      24 kwietnia 2015, 09:59

      Oj, było nieprzyjemnie, nie powiem... Ale na szczęście jest po wszystkim :-) A na niemieckich uniwersytetach rodzice przyprowadzają dzieci na zajęcia. Małe dzieci, może ze 2-3 lata... Wiadomo, że takie nie wysiedzi spokojnie przez 90 min, więcej jest cyrk, a niedzieciaci tracą, bo nie można się skupić.

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      24 kwietnia 2015, 17:32

      A to historia z tymi dziecmi na studiach. A co na to profesorowie? Przeciez wystarczyloby sfinansowac jakas opieke w jednej z sal... Juz ja bym im to zorganizowala:)