Zaczęło się 10 lat temu, zachorowałem i konieczne było przyjmowanie leków - pierwsze 4 miesiące i 30 kg do przodu, a później szkoda gadać, brak ruchu, praca siedząca, lenistwo i obżarstwo no i teraz jestem numerem 1 w swojej miejscowości. Wieprz number one 192 kg. Idąć do tyłu powinieniem już "titać" jak samochód ciężarowy. No, ale żeby nie było postanowiłem zmienić swoje życie. Postanowiłem, że schudnę. Wyzwanie jest spore bo stówka ponad do zrzucenia, ale kto jak nie ja temu podoła. Dietę już mam od Pani dieteczyki stacjonarnej od dwóch tygodni, od tego też czasu chodzę na siłownię, ale kolega powiedział, że lepszy dla mnie będzie trening crossfit no i dzisiaj na 18 idę poraz pierwszy. Udało mi się namówić do tego też swoją żonę, niech cierpi ze mną:) he he. Ona bardzo mnie wspiera i chce się poświecić, w stadzie zawsze lepiej. Ogólnie to wszyscy jakoś mnie wspierają, rodzina, znajomi, a nawet przechodnie patrzą z politowaniem. Nie chce już być tym postrachem w swojej miejscowości kiedy rodzice mówią do swoich dzieci bądź grzeczny, albo ten pan Cię zje:)
bezimienna-77
3 sierpnia 2016, 14:45trzymam kciuki, wiem że to ciężka walka ale też ja podjęłam