Wczoraj miałam tyle zajęć, że trochę nie było kiedy zjeść, zjedłam: jabłko (śniadanie), 2 pomidoty, serek kozi, 2 sadzone jajka, granat (obiad), pomidory z mazzarella (kolacja). Jak to dobrz, że nie ciągnie mnie do słodyczy. Zrobiłam w dodatku ponad 23.000 kroków. Dobrze, że mam krokomierz. Jak wieczorem widzę, że brakuje mi kilka tysięcy kroków, biorę psa i wychodzę i chodzę. Kolejne 300 g mniej. Jest dobrze. Dzisiaj siłownia :) Jak zawsze sauna, więc pewnie będzie większy minus. Trzeba dbać o skórę przy tak dużym spadku wagi, żeby ładnie wyglądała :)
Bidek
14 listopada 2018, 15:08Ty przynajmniej chodzisz z psem, a mnie mąż wysyła po paluszki do sklepu (oczywiście dba w ten sposób o moją kondycję :) )
13Nika
15 listopada 2018, 00:49Jak sklep 10 km dalej to spoko :)
Tormiks
9 listopada 2018, 13:25Ale mi dałaś do myślenia tymi krokami ... a ja ledwo przy normalnym dniu bez ćwiczeń ledwo 10.000 kroków wyciągam. No ..moja Pani motywujesz do działania. Pozdrawiam
13Nika
9 listopada 2018, 18:21Bardzo dziękuję :) Moja sunia bardzo mi pomaga. Poza tym w dni treningowe jest więcej, bo jak jestem na orbitreku, to zegarek też mierzy kroki. Tylko rowerka nie liczy jako kroki :( Poza tym ja robię bardzo szczegółowe pomiary, Mam pulsometr z paskiem pod serce i kiedyś zmierzyłam spacer (są może 3 góki) i wyszło mi ponad 500 kalorii spalonych podczas speceru. Podczas ;Treningu silowego z ciężarami i z trenerem personalnym miałam 350 kalorii. To mnie przekonało, że warto chodzić na spacery.