Waga - 59,9 kg
Cud jakiś, czy co... Zwariowany tydzień za mną. Jedzenie regularne, ale tak niedukanowskie, że strach się przyznać. W sobotę tort, sernik, chałwa, murzynki sałatka jarzynowa (ta z majonezem - tradycyjna) parówki, bigos i galat. Niedziela to macdonald (lody, kawa i kanapka szefowej). Poniedziałek nie pamiętam. Wtorek tort, chałwa i sałatka jarzynowa. Środa to jedzenie u chińczyka + lody z polewą toffi. Czwartek - grzecznie białkowy.Poranne ważenie w piątek budziło w pełni uzasadniony niepokój. Ważyłam się 5 razy. Nie mogłam wyjść z podziwu. Oczywiście piłam dużo i jadła 3 łyżki otrąb dziennie. Może ja tak po prostu reaguję na znaczne zmiany w diecie. Przecież przechodząc z fazy II na III schudłam jeszcze kilka kilogramów. Do tego niebywały stres w pracy. Życzę wam samych sukcesów i ogromnie dziękuję za wsparcie. A teraz czas na porządki przedświąteczne. Kompletnie nic nie zrobiłam jeszcze.
mikusia1971
31 marca 2012, 15:10no pięknie sobie poszalałaś koleżanko :) aż trudno uwierzyć że waga spada w dół, gratuluję:)